Prolog
Piekło ( dosłownie ) lombard pana Golda
Marrie
Pracuję w sklepie Piotrusia już jakiś czas. Naprawdę uwielbiam to robić tu jest tyle ciekawych rzeczy i intersujących eksponatów. To że jestem obok ukochanego to jeszcza najlepsza rzecz na świecie.- Dziękuję za zakupy. Życzę miłego dnia.- pożegnałam klienta który właśnie wyszedł ze sklepu. Zaczęłam sobie radośnie nucić i ustawiać rzeczy kiedy zabrzęczał dzwonek do drzwi. Zamarłam w przerażeniu kiedy zobaczyłam kto wszedł do środka. Czarna wróżka stanęła przede mną uśmiechając się złośliwie. Pierwsza żona Piotrusia Pana jego dawna miłość.- No jesteś ładniejsza niż myślałam.- zaszydziła ze mnie a ja cała zesztywniałam. Nie dlatego że się jej bałam. Chroniło mnie zaklęcie Piotrusia nikt nie może zrobić mi krzywdy.
- Czego chcesz?- spytałam zimnym tonem absolutnie się nią nie przejmując. Już miałacoś powiedzieć ale wtedy zasłony się odsunęły i z zaplecza wyszedł Piotruś Pan. Stanął obok mnie opiekuńczo obejmując ramieniem.
- Czego chcesz? - syknął do wróżki.
- Czy to nie oczywiste?- przysunęła się bliżej do kontuaru.- chcę żebyśmy znowu byli rodziną. Zachichotał rozbawiony.
- Już cię nie kocham.- odpowiedział zupełnie się nią nie przejmując.
- Bo teraz jesteś z nią?- syknęła patrząc na mnie z pogardą.
- Tak.- warknął Piotruś.- Marrie to mój aniołek i jeśli kiedykolwiek ją skrzywdzisz pożałujesz!- warknął nie panując nad sobą.
- Nie zamierzam jej krzywdzić.- parsknęła patrząc na nas cynicznie.
- Tak po prostu?- parsknął Piotruś Pan.
- Tak po prostu.- powtórzyła.- wiem że ją kochasz. Nie odzyskam cię nigdy jeśli zrobię coś złego osobie którą kochasz.- zripostowała przyglądając mi się nienawistnie. Nie przejęłam się nią ale cofnęłam się o krok. Piotruś Pan to zauważył i spojrzał na nią z taką samą nienawiścią.- Lepiej już idź.- wysyczał groźnie mrużąc oczy. Spojrzała na niego i bez słowa wyszła.- To jeszcze nie koniec.- warknęła i wyszła.
- Kochasz ją?- syknęłam nie panując nad sobą.
- Co!? Nie!- zaprzeczył szybko Piotruś.- oczywiście że nie!
- Może ja też lepiej już pójdę.- warknęłam zła nie panując nad emocjami i uciekłam ze sklepu zanim zdążył mnie powstrzymać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top