Rozdział 3 - Tam w lustrze to niestety ja...
Noc... jest noc. Ale przecież przed chwilą był dzień. Gdzie my jesteśmy? Nagle wokół nas było ciemno, tylko blask księżyca okrywał budynki i ulice, które o dziwo nie były zniszczone. Nagle portal w kształcie pazurów, który był za nami, zamknął się. Podniosłyśmy się z Ventią z drogi i rozejrzałyśmy się wokół nas dokładniej. Zaczęłyśmy chodzić chwilę i dalej szukałyśmy czegoś jeszcze innego. Chodziłyśmy tak godzinę i nic. Świat wyglądał jak nasz tylko przed atakiem i w nocy, jak już mówiłam wcześniej. Jedna rzecz się jednak nie zgadzała, księżyc stał w miejscu pomimo upływu tego czasu. Kwiaty, które rosły na krzakach i na trawie, nie były zwinięte, jak to mają normalnie w naturze, były otworzone jak w dzień. To było dziwne, sama widziałam jak się zwijają i skoro to są te same kwiaty jak u nas, to to nie mógł być jakiś gatunek, który jest wyjątkiem. Tak na to teraz patrząc, to pewnie Luna właśnie tego chciała. Gdyby nie chłód to było by nawet git. W pewnym momencie postanowiłam rzucić małą iskrą ognia przed siebie by rozjaśnić nam drogę. Jak zaświeciła to ujrzałam dwie czarne postacie. Widziałam je przez sekundę, ale wyglądały znajomo... zbyt znajomo. Rzuciłam jeszcze jedną iskrą, ale tym razem trochę większą i taką, która zostaje na ziemi jak flara. Wtedy zobaczyłam... nas?! To byłyśmy my tylko, że całe czarne. Było widać tylko nasze oczy i usta, które były pełne jednego koloru dla każdej. Moje.. odbicie? Nazwijmy je odbiciami. Ona miała czerwone, wkurzone oczy i usta. Odbicie Ventii miała natomiast niebieskie i smutne. Patrzyłyśmy na siebie przez chwilę dopóki nie zwróciłam się do siostry.
"Czy ty też widzisz to co ja? To nie tylko ja tu mam halucynacje, prawda?" Zapytałam z niedowierzaniem.
"Eeeee, jeśli mówisz o nas tylko, że prawie całych czarnych stojących przed nami, to chyba widzimy to obydwie." Odpowiedziała mi nadal patrząc się na nasze odbicia.
Z powrotem spojrzałam się na nie, moje odbicie zniknęło, a druga stała z rękami zasłaniając twarz. Zanim miałam czas się zdziwić, to nagle coś na mnie naskoczyło. To byłam ta z lustra!
"Dlaczego tu przyszłyście?! POWINNYŚCIE BYĆ PO DRUGIEJ STRONIE!" Krzyknęła na mnie.
"O co ci chodzi?! Dopiero tu przyszłyśmy i już nas wyganiacie?! My chciałyśmy tylko wiedzieć co to jest za miejsce!" Odkrzyknęłam jej w twarz.
"Grrr... YOU SHOULD BE OUT THERE HELPING, NOT INVESTIGATING THIS PORTAL OF MADNESS!!" Nagle odkrzyknęła po angielsku.
('Grrr... POWINNYŚCIE BYĆ TAM POMAGAĆ, NIE BADAĆ TEN PORTAL SZALEŃSTWA!')
"OH REALLY?! YOU KNOW, WE WANT TO! BUT IN ORDER TO UNDERSTAND IT, WE NEED TO KNOW WHAT IS IT!" Okrzyknęłam po angielsku ze złości.
('O SERIO?! WIESZ, CHCEMY! ALE ŻEBY TO ZROZUMIEĆ, TO MUSIMY WIEDZIEĆ CO TO JEST!')
Zaczęłyśmy się tak tarzać po ziemi i wyzywać po angielsku przed dobre parę minut. Zatrzymało nas dopiero gwizdnięcie Ventii do nas. Od razu zareagowałam i zrzuciłam z siebie moje odbicie. Wstałam i otrzepałam się z kurzu. Po chwili jęczenia, moja odbita ja też to zrobiła.
"W trakcie jak się kłóciłyście, to ja rozmawiałam sobie pokojowo. I wiecie co? Doszłam do lepszych wniosków przez ten czas, niż wy byście doszły podczas tej tarzaniny." Powiedziała stanowczo.
"Hej! To nie moja wina! To ona na mnie naskoczyła!" Broniłam się.
"Ta, a co to dalej było to już rozmowa przy herbacie i ciastkach?" Odpowiedziała mi gorzko.
"Ummm... nie." Cicho odpowiedziałam.
"Tak coś myślałam." Powiedziała i przeczyściła gardło. "Słuchajcie, odbicie mnie powiedziała, że ten świat to jest nasz świat tylko, że odwrócony."
"Jak bym już nie zauważyła." Powiedziałam ze znudzonym wzrokiem.
"He.. he.. Mogę- he.. coś powiedzieć?" Nagle powiedziała odbicie mnie nadal jeszcze ciężej oddychając.
"No wal śmiało." Powiedziałam patrząc się na nią.
"No, jak już pewnie wiesz, ten świat to lustro waszego świata. Oczywiście, parę rzeczy zostało tak jak było przed atakiem. Albo ogólnie kilka rzeczy się tu nie zgadza." Powiedziała już wyrównując oddech. "Tu, jest wieczna noc. Ten świat ogólnie jest jak opuszczone miasto, no chyba, że ktoś potrafi władać jakąś mocą. Tutaj normalni ludzie nie mają dostępu. Oni nawet nie widzą portalu! Jednakże, skoro wy tu jesteście, to możemy wreszcie pogadać jeśli tak chcecie. Ogólnie, Ventia i ja i chodzi nam tutaj o ten wymiar, jesteśmy waszym odbiciem.. ale tym, które ukazuje prawdę, kim kiedyś byłyście i/lub nadal jesteście." Zaczęła wreszcie wyjaśniać.
"Chwila, co?" Przerwałam jej. Ona mi tylko posłała wrogie spojrzenie i zaczęła mówić dalej.
"Kontynuując... Ja reprezentuje ciebie, Phoenia. Byłaś kiedyś nieokiełznaną siłą destrukcji, dlatego nie chcą cie uczyć lepszych sztuczek związanych z żywiołem ognia, oni po prostu boją się, że wszytko rozniesiesz w drobny mak.. Jednakże, zaczęłaś panować nad swoimi mocami, choć niektóre zniknęły jako tego cena. Spokojnie, odzyskasz je w przyszłości, ale uważaj na siebie teraz, bo im szybciej je opanujesz, tym lepiej... Natomiast ty Ventia, ty byłaś tą spokojną, bojaźliwą, młodszą siostrzyczką. Nie wychylałaś się za granice i trzymałaś się zasad. Ale, jak widać, zmieniłaś się. Trochę wydoroślałaś i zaczęłaś widzieć coś, co ci pomogło zrozumieć, że świat nie opiera się tylko na porządku i spokoju. I bardzo dobrze, nie mogłam już znieść czasami twojego strachliwego zachowania. Założę się, że Aria i Leo też." Wytłumaczyła nam wreszcie.
"Nice..." Powiedziałam zdumiona i zachwycona zarazem.
('Nieźle...')
"To teraz wiemy o co tu konkretnie chodzi." Powiedziała Ventia, brzmiała też na zdumioną.
"Myślałam, że twoje odbicie już ci to wytłumaczyła." Powiedziało odbicie.
"Próbowałam, ale boję się mówić takich rzeczy..." Powiedziała cicho odbicie Ventii.
Moje odbicie tylko wzdychnęła i podeszła do Ventii. "Chodź, jest jeszcze pare rzeczy do omówienia.." Powiedziała patrząc na mnie.
Ja tylko przytaknęłam i podeszłam do niej. Chwilę później zaczęłyśmy dalej przechadzać się po wymiarze..
=======================================================================
OK, WIEM, była duża przerwa i za to was przepraszam, ale szkoła i własne sprawy sprawiły, że nie pisałam opowiadania. Ale spokojnie, postaram się jeszcze jutro albo pojutrze napisać kolejny rozdział i może opis i wygląd Leo. Do tego czasu, czekajcie na następne rozdziały!
Ciekawi mnie, czy ktoś załapał do czego jest nawiązaniem tytuł rodziału?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top