¦~°5°~¦

Uchyliłem powieki i od razu poczułem materiał w moich ustach. Starałem się go pozbyć, ale był zawiązany z tyłu. W miarę swoich możliwości zacząłem rozglądać się po pokoju, w którym przebywałem. Ręce, jak i nogi miałem związane, siedziałem na drewnianym krześle, a jedyne źródło światła wpadało do pokoju przez lekko uchylone drzwi. Zacząłem powoli przesuwać się na krześle w stronę wyjścia. Daleko nie zawędrowałem. Usłyszałem ciche skrzypnięcie i zauważyłem, że drzwi przede mną się otwierają.

- A ty dokąd? - Do pokoju wszedł Rosja. Zdążyłem już poznać jego imię, a to dobry krok w przyszłość.

- Rosja. Zostaw nas samych. - Nawet nie zauważyłem, kiedy mój cel znalazł się tuż przy mnie. Zaraz po jego słowach wyższy mężczyzna z lekkim grymasem na twarzy opuścił pomieszczenie i zamknął drzwi. Mój cel zapalił lampkę, wiszącą nade mną. - Oj kruszyno... Naprawdę myślałeś, że ze mną wygrasz? Nie rozśmieszaj mnie. Nie jestem byle jakim mężczyzną, który postanowił pobawić się w amatorską gangsterkę. Mam za sobą wiele lat wprawy. To ciekawe, że dopiero ostatnio tak wzrosło zainteresowanie moją osobą, ale to pewnie dlatego, że moja organizacja rośnie w siły i gra na nerwach wszystkim dookoła. - zaśmiał się.

Pomimo, że zaczął mnie nieźle irytować to wsłuchiwałem się w jego każde słowo. Chciałem wiedzieć czy nie powiedział czegoś, co mogłoby mi się przydać w przyszłości. Błądziłem również wzrokiem po całej jego twarzy. Robiłem to, ponieważ zależało mi, aby zapamiętać jego wygląd. Mógłbym go potem opisać i specjaliści z mojej organizacji zrobiliby jego portret pamięciowy. Szukałem czegoś, co mogłoby być jego znakiem rozpoznawczym. Zauważyłem pięć złotych gwiazdek po lewej, górnej stronie jego twarzy.

- Czemu tak mi się przyglądasz? Podobam ci się? - zadrwił ze mnie, a ja szybko odwróciłem wzrok podirytowany.

- Mmhh! - Próbowałem coś powiedzieć, ale chustka w ustach skutecznie mi to uniemożliwiała. Mężczyzna zauważył mój trud i wyjął mi materiał z buzi. Od razu przełknąłem nadmiar śliny i spojrzałem mu w oczy. - Kim jesteś? - zapytałem przez zaciśnięte zęby.

- Nie musisz tego wiedzieć, Ame. - mruknął z naciskiem na moje imię. Usłyszałem je z jego ust już drugi raz. Za każdym razem przybierało tą samą, kuszącą i przyjemną barwę. Lekko potrząsnąłem głową, aby odgonić od siebie nadmiar myśli.

- Skąd znasz moje imię? - zapytałem cicho. Mężczyzna zaczął krążyć dookoła mnie. Dokładnie skanował mnie wzrokiem i oblizywał wargi co jakiś czas. W końcu zatrzymał się przede mną i uniósł mój podbródek, tak abym patrzył mu prosto w oczy.

- Jesteś bardzo urodziwym chłopcem... - Uśmiechnął się do mnie i znacznie zniżył głos. Jestem niemal pewien, że gdybym teraz stał to moje nogi całkowicie by się ugięły.

- N-nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie! - Starałem się zabrzmieć stanowczo, ale jego wzrok doprowadzał mnie do szaleństwa.

- Moja kruszyna się boi? A może podoba ci się w jaki sposób do ciebie mówię? - Przymrużył oczy i nachylił się nad moją twarzą. Nasze usta dzieliły od siebie dosłownie milimetry.

"Ame... Uspokój się... On próbuje cię uwieźć. Nie daj mu się!" - krzyczałem na siebie w myślach. - Żadna kruszyna! I już na pewno nie twoja! - warknąłem zirytowany. Zamknąłem oczy i zacisnąłem szczęki. Z całej siły uderzyłem mężczyznę z główki.

Mój cel od razu się ode mnie odsunął i lekko zachwiał. Szybko się ogarnął i spojrzał na mnie wyraźnie zezłoszczony.

- Nie czaruj mnie, tylko odpowiadaj na moje pytanie! - warknąłem nie odrywając od niego wzroku.

- Kh... W porządku. Skoro aż tak chcesz wiedzieć... - Zirytowany podszedł do mnie i złapał mnie za szyję. Mocno uniósł mój podbródek i patrzył na mnie z góry pustym wzrokiem. - Kiedy Rosja cię gonił poprosiłem moich ludzi o podstawowe informacje na twój temat. Dowiedziałem się o twoim imieniu i wieku, a kiedy cię tu przyniosłem sam zasiadłem do przeszukiwania informacji. Wiem o tobie już praktycznie wszystko. Wiem gdzie mieszkasz oraz w jakiej organizacji jesteś. - Nieco zacieśnił uścisk na mojej szyi, przez co poczułem, jak odcina mi dopływ powietrza. - Wiem też, jak ważny jesteś... - Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby przeglądał mnie na wylot. Patrzyłem na niego lekko spanikowany. Starałem się łapać powietrze, ale mężczyzna zauważył to i jeszcze mocniej zacisnął dłoń na mojej szyi. - Ciekawe czy twój tatuś pofatyguje się i przyjdzie po ciebie. - Uśmiechnął się do mnie i całkowicie puścił moją szyję.

Zacząłem kaszleć i łapczywie nabierać powietrza. Gardło zaczęło mnie boleć i piec niemiłosiernie. Usłyszałem, jak mężczyzna dźwięcznie się zaśmiał. Po chwili wepchnął mi chustkę z powrotem do ust i zaraz zniknął za ciężkimi drzwiami, które zamknął na klucz.

"Wpakowałem się w niezłe bagno..."

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

NototerazjużchybaseriowieciektojestkimxD

Jeżeli ktoś tu dotrwał i jeszcze ma zamiar czytać to dajcie mi truskaweczkę albo brzoskwinkę w komentarzu UwU 🍑🍓

[*] <--- dla wszystkich, którzy gniją teraz w szkole.

~Marcyś

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top