¦~°45°~¦

Grubo po pierwszej wróciliśmy do garażu Polski. Chiny wyszedł jako pierwszy i wziął większość dokumentów. Niechętnie wstałem zaraz po nim i zabrałem ze sobą folder zadedykowany Niemcom. Wyszedłem z samochodu i spojrzałem na mojego szefa, który prowadził rozmowę z Polską.

— Może jakieś "Dziękuję"? — mruknął niższy z uśmiechem.

— Dzięki. — Prychnął Chiny z lekką irytacją. 

— Jestem chyba jedyną osobą, przy której nie potrafisz zachować swojej spokojnej twarzy. To bardzo satysfakcjonujące uczucie. — Zaśmiał się Polska.

— Masz rację. Sam twój wygląd mnie irytuje. — Chiny jednym ruchem ominął niższego osobnika. — Do zobaczenia, Polsko. — Szybko ruszyłem za moim szefem.

— Pa! — krzyknął roześmiany.

Wyszliśmy z lokalu i szliśmy w ciszy obok siebie. Czułem co jakiś czas wzrok Chin na sobie, ale zbytnio się tym nie przejmowałem. Mocno trzymałem w dłoniach folder z informacjami o moim przyjacielu i szedłem dość smętnie. Zaraz zaczął delikatnie kropić chłodny deszcz, który lekko muskał moją odkrytą skórę. Było to przyjemne i bardzo orzeźwiające uczucie. Mój szef miał co do tego inne odczucia i od razu przyspieszył kroku. Na jednym z rozwidleń skręcił w zupełnie inną stronę niż ta, gdzie znajduje się jego mieszkanie, w którym pomieszkuję również ja. 

— Chiny? — uniosłem głowę na wyższego mężczyznę. 

— Chodź, kruszyno. Musimy iść do budynku organizacji i dać odpowiednim osobom informacje. Wtedy wszystko rozniesie się jak burza. Mam u siebie mnóstwo osób, które wręcz uwielbiają plotki i przeróżne sekrety. — Rzucił na mnie okiem i przywołał mnie do siebie dłonią. Skinąłem głową i ruszyłem za nim. — Jak się czujesz? — objął mnie lekko ramieniem. 

— Jak gówno. — Odpowiedziałem krótko i nieco ozięble. Mój szef jedynie głośnie westchnął. — A jak byś się czuł, gdyby Rosja umarł? — dopytałem bardziej dla prowokacji niż z ciekawości.

— Jak gówno. — Cicho się zaśmiał i pogładził mnie swoją większą dłonią po głowie. - Zrobię wszystko, abyś mógł się zemścić. O to się martwić nie musisz.

— Sam fakt, że jego już nie ma mnie boli... — Westchnąłem. — Nawet nie zdążyłem się z nim pożegnać.

— Wiem i dobrze to rozumiem. Obiecuję ci, że po całej akcji poczujesz się lepiej. Pozbędziesz się tego przebrzydłego skurwysyna, a potem wszyscy to uczcimy. — Stanęliśmy przed budynkiem po czym Chiny otworzył drzwi, zapraszając mnie do środka.

— Co masz na myśli? — wszedłem do wnętrza, a zaraz za mną mój szef.

— Jakiś klub, alkohol i panienki. — Zachichotał. 

— Brakuje ci luźnych zabaw z tymi dziwkami? — uniosłem lekko głowę na Chiny.

— Niezbyt od kiedy mam ciebie. — Puścił mi oczko, a ja prychnąłem oburzony. Uderzyłem go w policzek z otwartej dłoni, odwróciłem się na pięcie i skierowałem w głąb budynku. Usłyszałem za sobą jedynie niski śmiech. Otworzyłem ciężkie drzwi przede mną i wszedłem do dość obszernego pokoju, w którym siedział Rosja z laptopem na kolanach.

— Już? Całkiem szybko wam się zeszło. — Powiedział nieco znudzony i zamknął urządzenie na swoich kolanach.

— Ta... — Usiadłem na drugim końcu kanapy, na której przesiadywał Rosja. Nagle w drzwiach stanął Chiny, za którym przywlókł się jeszcze Korea Północna. Najniższy z nas zasiadł między mną a Rosją, natomiast nasz szef stanął przed nami. 

— Mamy całkiem sporo rzeczy dla was. Od dokumentów do przeróżnych kontraktów. Macie to wszystko przestudiować i jak pewnie wiecie rozprzestrzenić. Możecie powiadomić resztę pracowników, ponieważ sami będziecie nad tym siedzieć z tydzień, a nie mamy tyle czasu. Na ten okres powierzam wam moje wielkie zaufanie i mam nadzieję, że tego nie zepsujecie. Najlepiej zacznijcie od sieci. Wszyscy teraz głównie w niej siedzą, więc informacje rozbiegną się po świecie w mgnieniu oka. Oczywiście możecie zamieszczać dowody, aby Wielka Brytania nawet nie mógł wytłumaczyć się plotkami. Natomiast wszelkie kontrakty czy umowy możecie przesyłać od razu do samego źródła jeżeli macie do niego kontakt. Mam nadzieję, że wszystko rozumiecie. — Mruknął ostro i spojrzał po dwóch mężczyznach. Obaj skinęli głowami. Chiny podał im wszystkie papiery. Westchnąłem i ułożyłem folder na samym szczycie sterty wszelakich dokumentów. — Wszystkie informacje wrzucajcie do sieci na bieżąco, a potem możecie nawet wysłać kogoś do nagłaśniania wszystkiego w chociażby klubach czy barach. Zresztą raczej nie muszę wam tego wszystkiego tłumaczyć, ponieważ jest to po prostu zabawa w ośmieszanie innego człowieka i równanie go wraz z jego całą organizacją z błotem. Czyli coś co bardzo lubicie robić. — Posłali do siebie nawzajem nikłe uśmiechy. — Wystarczy już tego monologu. Chodź Ame, wracamy do domu. — Spojrzał na mnie. Bez żadnego słowa czy gestu, wstałem z kanapy i podszedłem do mężczyzny. Wyszliśmy z pokoju po czym od razu zostałem wzięty na ręce przez Chiny. Trzymał mnie jak księżniczkę.

— Mógłbyś mnie łaskawie puścić?! — warknąłem poirytowany.

— Odpocznij kruszyno. Przyda ci się. Poza tym dawno nie miałem możliwości dotknąć w ten sposób twojego ciała. — Posłał mi szarmancki uśmiech.

— Wal się. — Odwróciłem z niechęcią wzrok. 

— Wiele osób chciałoby być na twoim miejscu. — Zamruczał.

— Pewnie te wszystkie dziwki, które tak bardzo lubisz. — Mruknąłem i przewróciłem oczami. 

— One są tylko zabawkami. Bezmózgimi zabawkami. — Zachichotał Chiny. 

— W takim razie kim ja jestem dla ciebie? — uniosłem na niego znudzony wzrok.

— Prywatną i interesującą zabawką. — Posłał mi szeroki uśmiech.

— Co chcesz przez to powiedzieć? — dopytałem.

— Że jesteś mój do końca swoich dni. 








~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

wAw-

Czemu ja zawsze nie wiem co pisać na końcu tych rozdziałów xD

~Marcyś


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top