¦~°39°~¦
Stanąłem w nie za dużym tłumie i ukradkiem zaczął przyglądać się drzwiom, które mnie interesowały. Zastanawiałem się, jak do nich podejść i co ważniejsze przejść przez nie w momencie, kiedy jestem na dość hucznej imprezie, a same wrota są strzeżone przez kamery w rogach korytarza. Przyglądałem się urządzeniom i starałem się dostrzec jakieś wyjście z tej sytuacji.
"Kamery na pewno dobrze pokazują obraz w ciemności, ponieważ na imprezie, pomimo wielkiej ilości pomniejszych świateł panuje półmrok. Jeżeli tłum znalazłby się w tym miejscu, ale byliby czymś zajęci to może udałoby mi się przejść przez drzwi. Ludzie za kamerami zwrócą uwagę na zamieszanie. " — Przeleciałem wzrokiem po całym lokalu. — "Bójki to zawsze dobre rozwiązanie." — Zacząłem bardziej przyglądać się uczestnikom imprezy. Zauważyłem, że jeden mężczyzna wszedł do łazienki. Bez problemu znalazłem grupkę podpitych mężczyzn, którzy zapewne już nie myślą logicznie i będzie ich łatwo wkręcić.
— Przepraszam! — podbiegłem do mężczyzn. Od razu zwrócili na mnie swoją całą uwagę.
— Witaj księżniczko. Potrzebujesz czegoś? — zapytał jeden z mężczyzn patrząc na mnie spod delikatnie opadających powiek.
— Nie chodzi tu o mnie. Ja... słyszałam, że pewna osoba ma do panów spory problem. Nie podoba mu się wasza wizyta tutaj i chciałby się państwa pozbyć. — Powiedziałem z lekkim, udawanym stresem w głosie.
— Huh?! — oburzyli się całą grupą.
— Gdzie jest ten cwaniaczek?! — zapytał jeden z nich.
— W-w łazience... — Pisnąłem cichutko, a mężczyzn już po chwili nie było. Szybko ruszyli do łazienek. Od razu zwrócili na siebie uwagę krzycząc i atakując ich cel. Zamieszanie było za małe, więc szybko podbiegłem do barku. — Bójka! — krzyknąłem "przerażony" i wskazałem na łazienkę. Nie musiałem długo czekać aż ciekawość ludzka weźmie górę i wszyscy jak ćmy do światła grzecznie pójdą w moją pułapkę. Nie zwlekając ruszyłem za nimi i w momencie, jak tłum oglądał zapierającą dech w piersiach walkę samców alfa przecisnąłem się między nimi, aby być jak najbliżej drzwi. Odczekałem chwilę aż dookoła mnie zrobi się mocny ścisk. Przytuliłem się do drzwi i odnalazłem dłonią klamkę. Uchyliłem drzwi najmniej, jak tylko mogłem i z trudem przecisnąłem się przez szparkę do wnętrza budynku. Błyskawicznie zamknąłem ciemne wrota i odetchnąłem z ulgą.
Od razu zacząłem błądzić wzrokiem po miejscu, gdzie się aktualnie znajdowałem. Dobrze pamiętałem, że ta forteca posiadała dwa zejścia do piwnicy i prawdopodobnie to jest to od wschodniego skrzydła, w którym nie byłem częstym bywalcem. Mój pokój, jak i biuro Wielkiej Brytanii znajdowało się w zachodniej części. Stawiało mnie to w nieco kiepskim położeniu, bo nie byłem pewien, gdzie wyjście stąd będzie prowadzić. Wziąłem głęboki wdech i szybko udałem się po schodach na górze, wciąż bacznie obserwując rogi oraz ściany mijanych pomieszczeń. Kamery oraz przeróżne czujniki mogły być poukrywane w przeróżnych miejscach, dlatego nawet przesadna ostrożność była wskazana. Wszedłem po schodach na górę, podtrzymując sukienkę, aby na pewno o nic nie zahaczyła. W razie czego trzymałem dłoń blisko nożyka zabezpieczonego w ciasnych paskach na moim udzie.
Trochę zbyt prędko wychyliłem się zza ściany i rozejrzałem po długim korytarzu. Już chciałem się szybko schować za ścianą, ale na suficie ujrzałem czujnik ruchu, który z tego co pamiętałem służył do włączenia światła, bowiem były one zawsze porozmieszczane po całej organizacji jako ułatwienie w przemieszczaniu i wykrywaniu nieproszonych gości. Zamarłem w bezruchu, jednak zdziwiła mnie jedna rzecz. Zrobiłem już kilka widocznych oraz gwałtownych ruchów, więc dlaczego czujnik nie włączył światła?
"Na imprezie było wiele sprzętów elektrycznych oraz elektronicznych. Kolorowe lampy były podłączane w dużych ilościach, a muzyka wydobywała się z wielu głośników. Może musieli odłączyć niektóre sprzęty, aby nie było przeciążenia? Czy to znaczy, że kamera w tym miejscu również nie działa?" — zapytałem sam siebie w myślach i wyjrzałem nieco bardziej zza ściany. Wbiłem wzrok w urządzenie i nie zauważyłem praktycznie żadnego sygnału, aby działała. Wyszedłem zza ściany i ruszyłem prosto na kamerę. Była to misja samobójcza, ale do odważnych świat należy. Stanąłem naprzeciwko kamery i rzeczywiście wyglądała na wyłączoną. — "Niemożliwe, aby wyłączyli kamery w całym budynku. Pewnie są włączone tylko w tych ważniejszych miejscach, a biuro Wielkiej Brytanii to prawdziwe piekło." — Ruszyłem już pewniejszym krokiem w stronę zachodniej części budynku. Wszędzie rozglądałem się po korytarzach i starałem rozeznać w miejscu, gdzie się znajdowałem. Za każdym razem uważnie przyglądałem się każdemu podejrzanemu przedmiotowi, a kolejne wyłączone kamery omijałem bez problemu.
"Idzie za łatwo..." — Zaniepokoiłem się, ale nie przerywałem mojej wędrówki po tym labiryncie. w końcu zacząłem bardziej rozeznawać się w mijanych pomieszczeniach. Znalazłem nawet drogę do mojego starego pokoju. Ominąłem niepotrzebne, mniejsze korytarze i ruszyłem bez skazy w stronę gabinetu Brytanii.
"Jest zdecydowanie za łatwo i za cicho..."
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A tak naszło mnie na napisanie rozdziału-
~Marcyś
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top