¦~°19°~¦
Jego dotyk był stanowczy, ale również miał w sobie coś z delikatności. W jego rękach czułem się, jak prawdziwa, porcelanowa lalka. Niby, tak chciałem się go pozbyć, a teraz mój organizm nie może przyjąć do siebie wiadomości o skrzywdzeniu go. Z jednej strony czuję pociąg do jego osoby, a z drugiej nie jestem przekonany co do niego. Mam go naprawę dość.
Jego duże i zimne dłonie dokładnie badały mój rozgrzany tors. Wciąż czarował mnie swoim kojącym i hipnotyzującym pocałunkiem. Złączył nasze języki, tworząc z nich układ taneczny, a ślina otulające śliskie mięśnie już dawno stała się jednolitą masą. Poczułem, jak dłońmi zjeżdża na moje plecy, przejeżdżając palcem po całej długości kręgosłupa aż do spodni. Po chwili odsunął swoje usta od moich i spojrzał mi prosto w omamione oczy. Posłał mi perfidny uśmiech, a we mnie znalazło się parę dobrze myślących, szarych komórek. Szybko zastawiłem się dłońmi oraz nogami i odsunąłem go od siebie.
— Nie pozwalaj sobie na zbyt dużo. — prychnąłem.
— Ile jeszcze będziesz się stawiał? Przecież widzę, że ledwo dajesz radę. — Zaśmiał się.
— Zamknij ryj! — warknąłem i wstałem z kanapy. Potarłem delikatnie obolałe ramię i ujrzałem na szafce moją Sugar. Podszedłem do niej i wziąłem ją w dłonie. Poczułem, że broń jest zdecydowanie cięższa niż powinna. Obejrzałem dokładnie moją księżniczkę i zauważyłem, że zostały jej podarowanie naboje.
— To niespodzianka dla ciebie. — mruknął Chiny i również wstał z miękkiego mebla.
— Za szybko mi ufasz. — Westchnąłem z uśmiechem i szybko przeładowałem Sugar. Odwróciłem się i wycelowałem w Chiny, który również mierzył do mnie z broni.
— Nie myśl sobie, że nie przygotowałem się na taką ewentualność. — Zachichotał. — Już ci mówiłem, że mnie nie doceniasz. Musisz nauczyć się, aby nigdy nie lekceważyć przeciwnika. Każdy może mięć coś w zanadrzu, a ty nie będziesz na to przygotowany. Jeżeli chodzi o te naboje to na pewno przydadzą ci się do innych rzeczy. Uwierz mi, że nie była to ostatnia misja, na jaką poszliśmy razem, ale również musisz mieć coś do samoobrony. Pamiętaj, że w każdej chwili mogę cię tej zabaweczki pozbawić, a tego byś nie chciał, prawda? — Podszedł do mnie i przyłożył mi lufę do krtani. Przełknąłem nerwowo ślinę i opuściłem broń, którą po chwili zabezpieczyłem. Mężczyzna uczynił niemal to samo.
— Czyli... mam tu z tobą mieszkać? — Schowałem Sugar w pasku i rozejrzałem się po salonie.
— Owszem. Masz do wyboru albo kanapę, albo spanie ze mną. — wymruczał i polizał mnie w kącik ust. Wzdrygnąłem się na to uczucie i szybko odsunąłem.
— Wybieram kanapę. Jest sto razy lepsza niż spanie z tobą w jednym łóżku. — Przewróciłem oczami i pokierowałem się do kuchni. Była połączona z salonem i jedyne, co ją od niego oddzielało to mały barek z trzema wyższymi krzesłami. Od razu udałem się do lodówki, którą po chwili zacząłem przeszukiwać. Ujrzałem w niej różne rodzaje alkoholu, ale jedyne co wyjąłem to zakopana w rogu butelka wody. Nigdy nie miałem mocnej głowy. Lubiłem się czasami napić, ale raczej dla przyjemności, a nie dla upicia. Szybko wypiłem prawie całą butelkę wody i westchnąłem cicho. Nie zauważyłem, żeby mężczyzna miał coś do jedzenia w lodówce, więc pozostało mi tylko nacieszenie się zimną wodą.
— Masz w ogóle dla mnie jakieś ubrania? Nie będę przecież ciągle chodził w tym samym. — mruknąłem, kiedy zauważyłem go w tym samym pomieszczeniu, w którym się znajdowałem.
— No tak, zapomniałem. Przecież księżniczka każdego dnia musi nosić inną sukienkę. — Posłał mi szeroki uśmiech.
— Sukni od ciebie nie wymagam, tylko higieny osobistej. To, że ty chodzisz od ponad dwóch lat w tym samym płaszczu to już nie moja sprawa. — Wzruszyłem ramionami.
— Skąd wiesz? — Wyraźnie się zdziwił i uniósł wysoko brew.
— Spotkaliśmy się już dawno. — Uśmiechnąłem się do niego i zauważyłem jego zakłopotanie. — Ojej, zaskoczyłem cię? Jak mi przykro. — Zaśmiałem się ironicznie i dopiłem wodę do końca. Mężczyzna jedynie przewrócił oczami.
— Wracając do ubrań, mogą być moje? We wszystko się zmieścisz, bo nawet mięśni nie masz. — Z uśmiechem opuścił kuchnię i udał się do sypialni. — Problemem może być tylko twoja kobieca figura.
— Pierdol się. — warknąłem i zaraz dostałem od Chin jakieś ubrania. Bez zwlekania udałem się do łazienki.
— Może pomóc ci się umyć? — Zaświergotał radosny.
— Poradzę sobie sam. Dzięki wielkie za twoją niepotrzebną troskę! — Zatrzasnąłem drzwi od łazienki i zamknąłem je na kluczyk. Odwinąłem ramię z bandaży i z cichym sykiem wszedłem do wanny, do której chwilę wcześniej nalałem gorącej wody. Zanurzyłem się w niej po same policzki i przymrużyłem powieki.
" Czyli teraz z nim będę musiał się użerać... "
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kurwaprawiezasnęłamprzytymrozdzialejakietonudne
No, ale tak na koniec tygodnia C':
~Marcyś
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top