22.

-Wróciłem! - oznajmił, wchodząc do domu - Miałaś rację, Nicky! Ash to najukochańszy człowiek świata i niepotrzebnie się stresowałem - zachichotał, jednak jego mina zrzedła, gdy zobaczył, kto siedzi w salonie.

Nicky stała niedaleko kobiety, podrygując nerwowo nogą.

-Po co przyszłaś? - uniósł brew, patrząc na matkę - Myślałem, że zostałem wydziedziczony - prychnął.

-Przepraszam, Calum… Ja… - zacisnęła usta - Naprawdę źle postąpiłam i teraz to rozumiem. Nie do końca popieram kierunek, na jaki się udałeś i to, co zamierzasz robić w życiu, ale zrozumiałam, że to twoje życie, a jedyne co mi zostało, to po prostu cię wspierać.

Calum skrzyżował ramiona na piersi i spojrzał nieufnie na kobietę.

-I co mi po twoich przeprosinach? - dopytał - Ułożyłem sobie życie, mam chłopaka i najlepsze wyniki na wydziale. Nie, nie wrócę do was, bo będę miał za daleko na uczelnię, a studia w całości mam opłacone z pieniędzy, które zostawiła mi babcia. Uniezależniłem się od was całkiem sam i nie chcę znów być zależny, bo potem kolejny raz się wam coś nie spodoba.

-Po prostu… W pełni akceptujemy to co robisz, synku… - podeszła do niego, jednak Calum zrobił krok w tył - I naprawdę bardzo cię kochamy - westchnęła cicho i pomimo sprzeciwów, przytuliła mocno chłopaka - Cały czas masz mój numer, zadzwoń, kiedy będziesz gotowy na jakiś rodzinny obiad, albo coś w tym stylu… - potarła jego ramię i poszła do wyjścia,

Calum przeniósł wzrok na przyjaciółkę i uniósł brew.

-Po co ją wpuściłaś? - zapytał.

-Nie przygotowałeś mnie na taką ewentualność! Pierwszy raz widziałam ją na oczy, ale kiedy powiedziała ,,Pewnie jesteś dziewczyną Caluma!” to już wiedziałam, że to twoja matka, kiedyś mówiłeś, że nawet nie wie, jaka jest twoja orientacja. Mówię ,,No kurwa, nie wyproszę cię, kobieto, przecież to dobre wychowanie!” znaczy… Nie powiedziałam dokładnie tak, ale tak pomyślałam. Kazałam jej usiąść i poczekać na ciebie.

-Długo czekała? - zaśmiał się cicho.

-Jakieś piętnaście minut. To było chyba najdłuższe piętnaście minut w całym moim życiu - pokręciła głową - Zaproponowałam jej kawę, ale odmówiła, potem herbatę, ale też odmówiła! - pisnęła z oburzeniem - Nie miałam możliwości urwania się z tego przeklętego salonu, to było tak w cholerę niezręczne… Ta cisza! - jęknęła żałośnie - Próbowałam zagadać, że mamy ładną pogodę i dość mocno świeci słońce, ale ona na to tylko, że przecież mieszkamy w Australii i to norma - westchnęła smutno - Zaproponowałam jej lody, bo dopiero co kupiłam całe pudełko w sklepie Irwinów, ale ona powiedziała, że ona nie je sklepowych i że robi własne! - oburzyła się - Chciałam pociągnąć temat i spytałam się, czy poda mi przepis. Wiesz co zrobiła? - Calum pokręcił głową - Powiedziała, że chyba każdy potrafi je robić, a jeśli nie, to przepisy są na internecie. Chyba obrała już postawę przyszłej teściowej, pomimo tego, że powiedziałam o twojej randce.

-Co? - Calum wytrzeszczył oczy - Powiedziałaś, że spotykam się z chłopakiem?

-Nie, po prostu powiedziałam, że masz randkę. Pewnie pomyślała, że prowadzisz podwójne życie, wiesz… Dziewczyna w domu, kochanka na randce… O matko, to byłoby gorące! I jeszcze obie by nawzajem o sobie wiedziały - zaśmiała się - No ale nic - machnęła ręką - Dobrze, że wróciłeś, twoja mama jest dość męcząca. Chyba trochę współczuję Irwinowi takiej przyszłej teściowej. Bez obrazy, oczywiście - zaśmiała się cicho.

Calum jedynie pokręcił głową i zaczął opowiadać o cudownej randce z Ashtonem, by zapomnieć o sytuacji sprzed kilku minut.

***

Zbliżamy się do końca bardzo szybko!

Miłej nocy!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top