18.
-I ostatecznie umówiliśmy się na shake’i w sobotę - zakończył swoją opowieść i usiadł na krześle pod zadaszeniem - I do soboty muszę zerwać z Molly - zaśmiał się i spojrzał na przyjaciela.
-Nie wiem, Ash - westchnął, widząc jego pytający wzrok - Nie jestem dobry w związki, przyjaźnie czy inne gówna. Odpuszczam sobie już randki, bo z nimi czuję się jeszcze gorzej niż bez nich. Będę żył na zasiłku dla bezdzietnych kawalerów.
Ashton westchnął smutno, patrząc na Clifforda.
-Ten też cię odrzucił? - zmarszczył brwi - Mówiłeś, że w pełni cię zaakceptował.
-Każdy tak robi - zaśmiał się gorzko, a po chwili śmiech przerodził się w łkanie - Mówiłem mu, że nie chcę seksu, ale… on nalegał i mówił, że to i tak nic nie zmieni - wytarł łzy - Jak zobaczył moją protezę, to zaczął się śmiać i mówić, że jestem spierdolonym kaleką - spuścił wzrok - Przecież to tylko łydka. Funkcjonuję normalnie, umiem chodzić, biegać…
-Mikey… - spojrzał na niego z bólem - Wiem, że to dla ciebie trudne, ale ludzie są okropni, uciekają od odpowiedzialności.
Michael machnął ręką, uciszając mężczyznę. Podwinął swoje jeansy i dotknął opuszkami palców imitacji skóry.
-To nawet nie jest na całej łydce… Może to ich przeraża? - dopytał nagle, lecz po chwili zacisnął usta, gdy psiak, leżący obok jego nogi zaczął wąchać protezę - Najdziwniej jest odpowiadać na pytanie odnośnie spodni, bo przecież jest ciepło, jak ja mogę pocić się w długich spodniach - spuścił nogawkę - Psy i koty bez nogi podbijają instagrama, a gdy człowiekowi jej brakuje, to ludzie od tego uciekają - przymknął oczy i pokręcił głową.
Ashton spojrzał w stronę mężczyzny, który wysiadł z samochodu na parkingu pod schroniskiem.
-Mam tam iść czy ty to zrobisz? - spojrzał na złamanego przyjaciela i nim ten zdążył odpowiedzieć, przerwał mu - Idź do środka - kiwnął głową na niewielki budynek.
Poszedł do wysokiego mężczyzny i otworzył mu bramę, uważając na psy.
-Cześć - uśmiechnął się szeroko i ściągnął okulary przeciwsłoneczne. Zamknął samochód i wszedł na teren schroniska - Szukam jakiegoś uroczego pieska, słyszałem o tym schronisku wiele pozytywnych opinii.
-Bardzo mi miło - oddał uśmiech - Masz jakieś wymagania co do psa? Mamy ich tutaj dość sporo - kiwnął głową na kojce.
-Szukam… - blondyn nie zdążył dokończyć, gdy u jego stóp pojawiła się sześciomiesięczna psinka, mieszaniec buldoga - Hej, mała świnko - kucnął przy niej i podrapał suczkę po brzuszku, gdy ta przewróciła się na plecki, merdając wesoło ogonkiem.
-Kupiła cię, huh? - Ashton zaśmiał się, dosłownie widząc serduszka w oczach mężczyzny.
-Jak się wabi? - zapytał, wstając przysiadu.
-Ma imię tymczasowe - westchnął Ash - Przyzwyczai się do jakiegokolwiek imienia, ale w książeczce ma Jessie - spojrzał na mężczyznę, który natychmiast pokręcił głową.
-Nie pasuje do niej - westchnął - Ale… Myślę, że już mnie kupiła - uśmiechnął się szeroko.
-Tylko… - Ash zacisnął usta - Ona nie była jeszcze sterylizowana, umówiliśmy się z kliniką na za tydzień… Ma już wykupiony zabieg. Kwestia tego czy chcesz poczekać tydzień i potem ją adoptować, czy może weźmiesz ją, ale odwieziesz za tydzień na cały dzień. Po zabiegu ci ją oddamy.
-Biorę ją i odwiozę na zabieg - uśmiechnął się szeroko - Chciałbym ją dzisiaj adoptować.
Ashton pchnął drzwi do niewielkiego pomieszczenia i spojrzał na Michaela, który siedział przy biurku.
-Drukuj umowę adopcyjną - uśmiechnął się szeroko, a za nim do pomieszczenia wszedł niebieskooki mężczyzna.
Michael spojrzał na nich i pokiwał głową. Wydrukował umowę i ułożył ją przed mężczyzną, który zdążył usiąść po drugiej stronie biurka. Mężczyzna jednak nie zwrócił uwagi na plik kartek, a wpatrywał się cały czas w Michaela.
-Imię, nazwisko, adres zamieszkania - wyrecytował zmęczony Clifford, kiwając na umowę - Jaki to piesek? - zwrócił się do Ashtona.
-Jessie - Ashton wziął jedną z nowych smyczy i poszedł zapiąć suczkę.
Michael usiadł po drugiej stronie biurka, gdy adoptujący wypełniał wszystkie rubryki. Po chwili umowa do niego wróciła, a ten zapisał potrzebne dane schroniska.
-Zły dzień? - dopytał blondyn, patrząc na Clifforda.
Ten uniósł wzrok i zacisnął szczękę.
-Nie, po prostu ten twój jest za dobry - mruknął, modląc się, by miał już spokój.
-Och, no przestań - wywrócił oczami - To fakt, mam świetny dzień, no bo, hej? Będę miał psiaka!
-Lepiej żebyś był cicho, bo mam coraz większe wątpliwości co do twojego zrównoważenia psychicznego - spojrzał na podpis mężczyzny - Luke - dodał po chwili - Wtedy nie ma szans na psiaka - wstał do kserokopiarki.
***
Jak wam się podoba nowy bohater?
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top