1.
-To już ostatni karton - westchnął cicho i spojrzał na swoją przyjaciółkę.
Ułożył ręce na biodrach i rozejrzał się po pustym mieszkaniu.
-Jesteś pewny, że chcesz się od nich wyprowadzić? - upewniła się - Masz dopiero dziewiętnaście lat, jesteś świeżo po skończeniu szkoły, Cally… Może jeszcze, wiesz - zamyśliła się - Zastanów się nad tym, od teraz płacisz sam za wszystko, za rachunki i…
-Shh… - mruknął cicho i machnął na nią ręką - Oni mnie ograniczają, Nicky - zwrócił się do blondynki o kręconych włosach - Babcia by tego chciała - szepnął z wyraźnym smutkiem.
Babcia Caluma odeszła rok temu i zostawiła mu cały swój majątek. W testamencie podkreśliła, że z całej rodziny ufała tylko Calumowi, który nie chciał jej pieniędzy. Hood po prostu kochał tą kobietę najbardziej na świecie i czuł teraz okropną pustkę spowodowaną brakiem swojego autorytetu. Odkąd pamiętał przychodził na jej pierniczki, rozmawiał z nią, razem malowali przepiękne obrazy i pisali cudowne wiersze, których nie powstydziłby się niejeden poeta.
-Nie pozwolili mi iść na studia, które kocham, byłem zmuszony się od nich wyprowadzić - wzruszył ramionami - Postawili mi ultimatum, ale nie wiedzieli, że weekendami pracowałem, tylko po to, żeby zaoszczędzić. Nie wiedziałem, że babcia tak szybko odejdzie… Gdybym tylko wiedział, to… Spędzałbym te weekendy u niej.
Nicky spojrzała na niego smutno i potarła jego ramię.
-Babcia byłaby z ciebie dumna, wiesz? - uśmiechnęła się lekko - Na pewno teraz widzi co robisz…
-Chciałbym, żeby tu była - szepnął - Ona jedyna akceptowała moje decyzje i popierała wszystko co robiłem.
Nicky przyciągnęła go do siebie i przytuliła mocno. Po chwili usłyszała cichy szloch przyjaciela, przez co przymknęła oczy.
-Musisz być silny, Cally, wiesz o tym? Chociaż dla samego siebie.
Brunet odsunął się od niej i wytarł oczy. Pokiwał głową i odetchnął cicho, przecierając twarz dłońmi.
-Muszę się ogarnąć, muszę iść do sklepu po coś na kolację, muszę się rozpakować - zaczął wymieniać.
-Pomogę ci - zaproponowała przyjaciółka - Idź do sklepu po coś dobrego, a ja cię rozpakuję, bo jak ty to zrobisz, to będziesz miał wszędzie wieczny syf, Cal - mruknęła, na co Calum się zaśmiał.
Po chwili Calum wyciągnął portfel z kieszeni i przeliczył pieniądze.
-Uważaj na moje dildo, jest w jakimś kartonie - machnął ręką i poszedł do wyjścia.
***
Więc jestem!
Przysięgam, że z dnia na dzień mój stan psychiczny w tej szkole pogarsza się, ale dałam radę i napisałam to!
Rozdziały będą co sobotę, mam nadzieję że spodoba wam się to tak samo jak mi
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top