Dwa pączki

Nie uda? Nam? Napnij tylko cięciwę odwagi, a nie chybimy”.
~ William Shakespeare, „Makbet”

– Kto to taki? Ten gość – spytał Trevor spokojnym, choć zmęczonym głosem.

– Naomi Bennett. Ma do ciebie jakąś sprawę. Czujesz się na tyle trzeźwy, żeby z nią gadać? Nie, żebym się o ciebie martwiła. Tak tylko pytam. – Leslie poprawiła swoje okulary i spojrzała na niego. Nie trząsł się już tak bardzo jak na początku, ale wzrok wciąż miał nieobecny.

– Mogę z nią gadać. Faza się kończy.

– Czyli jesteś jednym z tych świadomych tego, co się z tobą dzieje, kiedy bierzesz narkotyki?

– Nie. Absolutnie nie, ale wiem ile mniej więcej trwa faza i kiedy się kończy. Kurde. Chciałem przyjść do ciebie po fazie. Wybacz – spojrzał na nią swoimi szarymi oczami, do których powoli wracała świadomość.

– Skąd to wiesz?

– Obserwowałem. Poza tym to nieważne. Nie rozpraszajmy się. Masz rację, jestem winien Cassidy ratunek, ale nie będę potrafił jej znaleźć. Nie znam jej, choć razem pracujemy. Trzymałem ją zawsze na dystans w obawie przed jakimś uczuciem, które mogłoby nas połączyć. Tak jak wcześniej mówiłem, nie chcę wiązać się z kimkolwiek z pracy. Potrzebuję cię, Leslie. Jesteś jej najlepszą przyjaciółką. Znasz ją lepiej niż ja. Musimy współpracować. Wchodzisz w to? – rzekł dużo pewniejszym tonem niż wcześniej.

Zaskoczył ją tym pytaniem. Tym bardziej, że wcześniej wyraziła już chęć pomocy. Najwyraźniej o tym zapomniał.

– Jasne, że wchodzę. Beze mnie nie dałbyś rady. Cieszę się, że sam na to wpadłeś. Jak już wcześniej wspomniałam, Cas nas potrzebuje. Od zawsze miała problem w podporządkowaniu się innym, dlatego musimy ją szybko znaleźć. Porywacz na pewno będzie miał z nią kłopoty. Wolę nie myśleć, jak zareaguje na jej bunt.

– Właśnie. Trzeba działać szybko. Tylko najpierw coś zjedzmy. Nie potrafię myśleć na pusty żołądek. – Trevor wstał z kanapy nieco chwiejnie.

– Och, tu się z tobą akurat zgodzę. Zostań tutaj. Zaraz coś przyniosę.

Leslie szybkim krokiem poszła do kuchni. Wyjęła talerz dla Trevora, na który zrzuciła połowę zawartości swojego. Zwykle nie dzieliła się swoim jedzeniem z innymi, ale i tak nie była aż taka głodna. Wcześniej jadła ten siostrzany wczorajszy makaron tylko dlatego, że zajadała nim stres. Taka była prawda, choć chciała sobie wmówić, że jest głodna, żeby usprawiedliwić tym nadmierny apetyt, który dzisiejszego dnia był bardzo zmienny.

Trevor usiadł zgodnie z jej poleceniem i czekał. Czuł wcześniej zapach odgrzanego makaronu, ale jego duma nie pozwoliła mu o niego prosić. Wolał poczekać. W końcu pod nieobecność siostry to Leslie była gospodynią tego domu, który nawiasem mówiąc miał bardzo ładny ogródek. Mężczyzna wiedział, jak wyglądał, ponieważ kiedyś zdarzyło mu się w nim być, ale to inna historia, z którą wolał się nie afiszować. Dał się ponieść wtedy uczuciu i przyszło mu za to zapłacić złamanym sercem. Po chwili jednak przypomniał sobie, gdzie jest. Oblał go zimny pot, uświadomiając sobie, że wtargnął na teren swojego największego wroga, którym była siostra Leslie. Bał się jej, ponieważ była nieobliczalna. Poza tym bał się tego, co mogła o nim rozpowiadać. Ta krótka historia, z którą wolał się nie afiszować dotyczyła ich krótkiego związku. Judy miała wtedy jedno z największych rozstań z Hunterem, a Trevor był w niej zakochany. Nie wiedział jeszcze, że popełniał błąd, godząc się na ten związek, który był w tajemnicy przed wszystkimi na jego prośbę. Od czasu zerwania unikał jej. Nie miał pojęcia, ile zdradziła siostrze, ale z tego, co wiedział dość szybko o nim zapomniała i wróciła do Huntera, więc być może nie powiedziała nic. W gruncie rzeczy nie było nic do opowiadania. Ot zwykłe zauroczenie się w nieodpowiedniej osobie. Tyle że Trevor dbał o swoje dobre imię. Gdyby ktoś się dowiedział, że jakaś dziewczyna i to w dodatku młodsza od niego złamała mu serce, spaliłby się ze wstydu. Co mu do głowy przyszło, żeby przychodzić do Leslie, kiedy ta jest u siostry? Zdecydowanie mógł poczekać aż skończy mu się faza, żeby móc na spokojnie to przemyśleć. Teraz nie było już odwrotu. Musiał siedzieć i udawać, że wszystko jest w porządku. Miał tylko szczerą nadzieję, że Judy szybko nie wróci. Od czasu zerwania nie zamienił z nią żadnego słowa. Rzadko ją widywał. Jak już to tylko przelotnie. Ba! Zapomniał o niej przez jakiś czas. Nie miał pojęcia, jak na niego zareaguje, co napawało go strachem.

Jego rozmyślania przerwała Leslie, podając mu talerz z makaronem z serem i sztućce. Obdarzył ją tylko swoim uśmiechem i zaczął jeść. Miał nadzieję, że jedzenie pozwoli mu zapomnieć o fakcie, że przebywał w domu dawnej kochanki, której bał się bardziej niż śmierci. Nie zauważył, że Cameron usiadła obok niego wraz ze swoim talerzem i włączyła jakąś nudną telenowelę w telewizorze. Oboje jedli, kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

Leslie wstała z kanapy i udała się, by otworzyć gościowi, którym była Naomi. Była to dziewczyna, a w zasadzie już kobieta rok młodsza od Leslie. Jej styl składał się przeważnie z różnych koszul (często męskich), czarnej skóry i jeansów. Kolczyki w nosie i nad lewą brwią oraz kilka tatuaży sprawiało, że wyglądała na kogoś z kim nie warto było zadzierać, ale były to tylko pozory. Naomi wciąż niekiedy bywała infantylna i była bardzo wrażliwa, choć zgrywała twardzielkę. Radziła sobie ze wszystkimi kłopotami, spisując je na kartkach w swoim pamiętniku albo gnając przez pola na motorze. Rzadko przychodziła po rady do kogoś innego niż do Avy. Poza tym Leslie wciąż nie mogła wyjść z podziwu, że Naomi zdecydowała się na wielkiego niebieskiego irozkeza wbrew sprzeciwom jej niegdyś najlepszej przyjaciółki z czasów przedszkola, której imienia nikt już nie pamiętał poza Naomi. Było jakieś dziwne. Może Princessa? Albo Penelopa?

– Cześć, kochana! Wejdź. Trevor jest w salonie. – Leslie wpuściła ją do środka, zauważając jej smutną minę. – Co się takiego stało? – zapytała już w salonie, poprawiając swoje okulary, które nieco jej spadły.

Trevor w tym czasie zdążył wyłączyć telewizor i skończyć jeść. Tylko na talerzu Leslie zostało trochę makaronu, ale ona widząc zdenerwowanie Naomi, straciła apetyt.

– Nie będę owijać w bawełnę. Ava zniknęła. Ostatni raz widziała się z Cassidy, więc powiedz jej adres po dobroci albo będę zmuszona użyć... – zwróciła się bezpośrednio do Trevora.

– Chwilka, kochana, spokojnie. Usiądź może, uspokój się trochę i powiedz, o co chodzi. Jak to Ava zniknęła? – przerwała jej Leslie, chcąc załagodzić nieco sytuację.

O dziwo, Naomi jej posłuchała. Usiadła na fotel, który stał obok kanapy i głośno westchnąła, dając ujście swojej frustracji oraz zmęczeniu. Leslie wciąż stała, więc postanowiła również usiąść. Wróciła na miejsce obok Trevora, gdzie zostawiła na stoliku swój talerz obok otwartej paczki chipsów o smaku żeberek, na które niespodziewanie naszła ją ochota, jednak przezwyciężyła ją i spojrzała na koleżankę.

– Zacznij od początku, kochana.

– Ava wczoraj wieczorem tak około dziewiętnastej poszła do Cassidy. Miały się spotkać w jakiś tajnych sprawach w związku z ich pracą, co nie? Tyle że Ava nie wróciła stamtąd, a zwykle wracała bardzo wcześnie. Kiedy wstaję, ona ma już gotowe śniadanie... Czy tam obiad, bo wstaję dosyć późno, ale tym razem niczego nie zastałam. Po prostu nie wróciła. Niby nic takiego, ale zawsze mnie uprzedza, jeśli spotkanie jej się przedłuży, a tym razem nie dostałam od niej nic. Żadnych wiadomości. Dzwoniłam do niej, ale nie odbiera. Mam złe przeczucie, dlatego proszę powiedzcie, gdzie mogę znaleźć Cassidy. Ona prawdopodobnie widziała się z nią ostatnia – spojrzała na nich z nadzieją w oczach.

– Naomi... Jakby ci to powiedzieć. Cassidy wczoraj o dziewiętnastej była ze mną na akcji. Mieliśmy pilnować jakiegoś ważniaka na paradzie równości, który sowicie nas opłacił... Ups... Nieważne. Zapomnijcie, że wam to powiedziałem. Pracowaliśmy do dwudziestej trzydzieści i o tej porze odwiozłem ją do jej mieszkania. A dzisiaj padła informacja w centrali, że Cassidy została porwana, ale oni nie chcą jej szukać. Nie mam pojęcia dlaczego. Co dziwne to właśnie Ava zgłosiła porwanie Cassidy przez wczorajszy telefon, więc nie wiem, co jest tu grane. Leah z centrali pewnie będzie wiedziała więcej, bo tyle, co ja wiem, to nic – oznajmił Trevor ze spokojem, choć trochę gubił się w swojej wypowiedzi przez stres wywołany uświadomieniem sobie, że siedzi na kanapie Judy.

– Co? Chcesz zasugerować, że moja dziewczyna mnie okłamała? – przybrała gniewny wyraz twarzy, więc Leslie postanowiła się wtrącić.

– Chwileczkę. Potrzebuję podsumowania tego, czego się przed chwilą dowiedzieliśmy.

– Poza tym powiedziałeś, że dzisiaj padła informacja o porwaniu Cassidy i że Ava zgłosiła to wczoraj. Coś tu nie gra, nie sądzisz? – Naomi zignorowała Leslie.

– A nie słuchaj go, kochana. Dopiero faza po dragach mu się kończy. Jeszcze trzeźwo nie myśli. Ale nie ignoruj mnie. Naprawdę potrzebuję podsumowania, zgubiłam się.

– Ava zniknęła, Cassidy została porwana, a wszystko to zdarzyło się zaledwie wczoraj. Musimy znaleźć teraz je obie albo przynajmniej jedną z nich. Dowiedzieć się prawdy. Poskładać tę chaotyczną układankę w całość, a przede wszystkim zrozumieć to, co się wczoraj stało w mieszkaniu Cassidy, bo to pewnie tam to się wszystko stało – stwierdził Trevor wciąż nieco, gubiąc się w swojej wypowiedzi.

– Dobra, czyli od teraz szukamy Avy i Cassidy. Nie martw się, Naomi. Jestem pewna, że znajdziemy je obie całe i zdrowe. Uda się, bo jesteśmy drużyną nie do pokonania. Prawda Trevor?

– Naturalnie. Przynieś piwo. Potrzebujemy zastanowić się nad dalszym planem działania.

Choć sytuacja stała się bardziej zawiła, niż na początku i nadal tkwili w punkcie wyjścia, Leslie była dobrej myśli. Była przekonana, że razem znajdą je obie. Nie chciała dopuścić do siebie innych możliwości. Cieszyła się w duchu, że wczoraj kupiła całą zgrzewkę piwa. Zapowiadało się na długą rozmowę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top