Prolog

Szczupła brunetka westchnęła ciężko, słysząc po raz kolejny dzisiejszego dnia, dźwięk swojej komórki. Od samego rana próbowali się do niej dodzwonić ludzie z firmy, jednak ona nie miała ochoty na żadne rozmowy. Chciała po prostu chwilę odpocząć. Chociaż jeden, cholerny dzień. Niestety, nie było jej to dane.

Z irytacją chwyciła urządzenie w dłoń i przesunęła palcem po dużym ekranie, odbierając.

- Halo? 

- Avril, masz w tej chwili przyjechać do firmy. Dobrze wiesz, że musisz przygotować dla mnie mnóstwo ważnych dokumentów.

- Przykro mi Theo. - mruknęła cicho i zatrzymała swój niebieski, bardzo kobiecy samochód na światłach. - I już Ci chyba mówiłam, że albo dajesz mi kilka dni urlopu od całego tego gówna, albo składam wymówienie.

- Przecież wiesz, że to nie jest możliwe...

- Mam w dupie czy to jest możliwe czy nie. - powiedziała coraz bardziej podirytowana. Była dorosłą, zazwyczaj odpowiedzialną kobietą, ale to wszystko zaczęło już ją przerastać. A jeszcze dodatkowo dostała propozycję bardzo ciekawej pracy w innym mieście. Niby nic pewnego, ale zawsze coś. Może tam byłoby jej lepiej... Odetchnęłaby, odpoczęła, zaczęła życie na nowo. 

- Wiesz co? - zastanowiła się chwilę. Ta jedna decyzja mogła zmienić całe jej dotychczasowe życie. Wszystko co układała przez ostatnich pięć lat... Miała wszystko zaplanowane, dokładnie ułożone, jednak czemu miała nie zaryzykować? Przecież raz się żyje! Podobno na starość żałuje się tylko tych rzeczy, których się nie zrobiło. 

- Nawet mnie nie denerwuj... - zaczął jej rozmówca, jednak ona nie chciała go słuchać.

- To ty mnie nie denerwuj. Tyram dla ciebie jak wół od tylu lat, a ty nawet nie chcesz dać mi dnia odpoczynku. Odchodzę. 

- No ty chyba sobie żartujesz? Nie ma szans! Nie możesz! - wykrzyknął. 

- No to patrz! - powiedziała brunetka swoim donośnym, wyuczonym tonem i z hukiem odłożyła telefon. 

Jeszcze przez chwilę nie bardzo docierało do niej to, co właśnie zrobiła. Czy ona rzuciła pracę? Dobrze płatną, opłacalną pracę? Westchnęła ciężko i zjechała w bok na pierwszy możliwy parking. 

Czyli właśnie tak będzie wyglądał jej koniec? Przygryzła lekko dolną wargę. Miała dość pracy dla Theo. Zwsze tylko potrafił nią rządzić i nic więcej. Koniec z tym! Teraz, jeśli dobrze pójdzie, dostanie pracę w San Diego. Musi się tylko postarać i znaleźć jakieś mieszkanie, ale z tym nie będzie trudno...

Uśmiechnęła się pod nosem i wzięła znów w dłoń swojego iPhone'a. Trzeba tylko zadzwonić do James'a...

______________________________

Ja to już zdecydowanie przesadzam z tymi opowiadaniami, ale tym razem także nie mogłam się powstrzymać. Mam nadzieję, że ktoś będzie chciał czytać, choć doskonale wiem, że fabuła nie wszystkim przypadnie do gustu.

Oceniajcie i komentujcie, abym wiedziała ilu jest chętnych.

Jeśli się spodoba to rozdziały będą dodawane dość często. Do napisania! ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top