Chapter Twenty-Three.
- Avril... Zero zobowiązań, tylko zabawa.
Zacisnęłam z nerwów palce na materiale swoich ciemnych, obcisłych spodni, bo musiałam przyznać, że jego słowa były cholernie kuszące. Przecież... Nie musiało nas łączyć nic głębszego. Tylko czysty, zwierzęcy seks. Nawet nikt by się o tym nie dowiedział, więc czemu mam z tym taki problem? Zayn to ciacho. Nie znam drugiego tak pociągającego faceta... Przecież podoba mi się w nim dosłownie wszystko. Ma cudowne ciało, charakter też w sumie nie taki zły. Przeszkodą jest tylko jego wiek, chociaż... Do seksu to wcale nie jest przeszkoda, a wręcz przeciwnie. To atut. Młodszy, czyli stać go na więcej. Do związku, to by było coś innego...
Ale jest jeszcze James... Mój przyjaciel, który by mnie znienawidził wiedząc, że "wykorzystałam" jego syna. Niby brunet jest już dorosły, ale i tak na pewno jego ojciec patrzyłby na mnie jak na napaloną trzydziestkę, która ma jakiś kompleks.
- Ja... - zaczęłam, ale nawet nie wiedziałam, co powiedzieć dalej. W mojej głowie kłębiło się milion myśli i nie potrafiłam ich w tej chwili złożyć w jedną całość.
- Przecież wiesz, że będzie nam cholernie dobrze. - przesiadł się i teraz patrzył mi głęboko w oczy. Jego mocne dłonie błądziły po moich udach, przez co coraz ciężej było mi myśleć. Czemu on musi tak na mnie działaś? To jest nie do pomyślenia.
- Wiem Zayn, ale... Ugh! - zepchnęłam jego dłonie, aby chociaż spróbować się skupić. - Jak ty to sobie wyobrażasz? Gdzie mielibyśmy to robić? Mieszkam w domu twojego ojca. Masz rodzeństwo, które także w każdej chwili może nas przyłapać. Już jedna z twoich sióstr wie, że coś jest na rzeczy. Maddie też się może dowiedzieć. A wtedy dowie się też James. On mnie znienawidzi...
- Myślisz o samych ciemnych stronach tej relacji. - z przepięknych ust Zayna wydobył się zirytowany jęk. Czemu nawet to musi mu wychodzić w tak seksowny sposób?
- Bo tych dobry stron jest mało.
- Mało? - uniósł szeroką, czarną brew i mocniej pochylił się nade mną, przez co musiałam się przechylić, żeby nie czuć go tak bardzo. Moje ciało zbyt mocno go pragnęło i obawiałam się, że nawet najmniejszy kontakt fizyczny, może mnie przekonać do tego chorego pomysłu. - Mogę ci pokazać, że jest całkiem dużo. - na jego usta wkroczył chytry uśmieszek, a mi chwilę zajęło, zanim zrozumiałam o czym on mówi.
- Zayn!
- No co? - zaśmiał się i nim zdążyłam zareagować, poczułam jego miękkie, gorące usta na swoich. - Pozwól mi... - zamruczał seksownie, przez co po raz kolejny dzisiejszego wieczora poczułam przyjemne ciepło pomiędzy moimi nogami. - Pozwól mi doprowadzić cię na szczyt. - jego dłoń z uda przeszła na mój bok i lekko nią poruszał po delikatnym, cienkim materiale bluzki. Jego dotyk wywoływał miliony gorących dreszczy, a mój nieszczęsny opór zaczął gdzieś znikać. Kogo ja oszukuję? Pragnęłam tego. Pragnęłam Zayna. I to chyba najbardziej na świecie.
Odchyliłam lekko głowę i pozwoliłam jego wargom sunąć po delikatnej skórze na mojej szyi. Boże... Te jego usta... Brunet pochylił się jeszcze bardziej, przez co moje plecy dotknęły miękkiego koca i przykrył mnie swoim umięśnionym ciałem. Zębami przygryzł lekko wrażliwe miejsce za moim uchem, przez co z mojego gardła wydobył się zachwycony jęk.
- Cholera... Jesteś taka seksowna. - zamruczał, a mi zrobiło się jeszcze bardziej gorąco. - Jak tak dalej pójdzie, to dojdę od samego patrzenia na ciebie.
Jego dłoń wsunęła się pod moją koszulkę i zimnymi palcami przesunął po lekko wystających żebrach, zahaczając o cienki materiał stanika. Z każdą chwilą robiło mi się coraz bardziej gorąco i nie mogłam tego za cholerę powstrzymać. Pragnęłam jego dotyku... Pragnęłam go w końcu dotknąć... Przesunęłam dłoń na jego plecy i niecierpliwymi palcami podciągnęłam do góry materiał jego czarnej koszulki, aż w końcu mogłam poczuć rozgrzaną, delikatną skórę. Przesunęłam dłoń w górę jego pleców, dzięki czemu poczułam napięte mięśnie. Boże... On jest idealny.
- Zayn...
- Nie myśl nawet, że cię teraz puszczę. - warknął mi do ucha i bez ostrzeżenia wsunął dłoń pod miseczkę mojego stanika, zaciskając ją na sporej piersi. Pisnęłam zaskoczona nagłą przyjemnością, która zawładnęła moim ciałem. - Mmm, lubię te odgłosy. - czułam na swojej szyi, że się uśmiecha. - Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chcę już w ciebie wejść.
Jego słowa sprawiały, że traciłam rozum. Nigdy nie przepadałam za takimi bezpośrednimi zwrotami podczas seksu, ale w jego ustach brzmiało to niesamowicie podniecająco. Wystarczyło jedno zdanie, a ja już byłam mokra.
Nie mogłam już się powstrzymać i pociągnęłam mocno czarny materiał, zdejmując go z niego. Teraz mogłam zobaczyć w pełnej krasie jego umięśniony, ciemny tors. Musiał dużo ćwiczyć, żeby wyrobić sobie takie mięśnie... Wyglądał jak jakiś model Calvina Kleina po photoshopie. Płomienie z ogniska tylko podkreślały jego ciemną karnację. Jasna cholera... Grecki Bóg.
- Podoba ci się? - uśmiechnął się zadowolony z siebie. Widocznie za długo mu się przypatrywałam.
- A jak myślisz? - oblizałam wargi i uniosłam się na łokciach, aby móc przesunąć nimi po umięśnionej klatce piersiowej chłopaka. Doskonale słyszałam jego zadowolone pomruki, a to tylko jeszcze bardziej mnie nakręcało. Jedną dłoń przesunęłam ja jego mięśnie brzucha, sunąc powoli w dół. Byłam pewna, że jest już cholernie twardy... Jak ja go chciałam już dotknąć...
- Zayn! - od strony lasu wyraźnie usłyszeliśmy czyjeś nawoływanie i wiem, że nie powinnam, ale poczułam wyraźny zawód. Dlaczego w takiej chwili? Byłam prawie pewna, że to ten biały kolega mojego podniecającego towarzysza.
- Kurwa mać. - młodemu Malikowi także wyraźnie się to nie spodobało, aż miałam ochotę się zaśmiać. Był chyba bardziej napalony niż ja, a nawet nie sądziłam, że to możliwe. - Nie teraz... - jęknął zawiedziony i obsypał mokrymi pocałunkami moje obojczyki, jakby nie mógł się ode mnie oderwać.
- Ubieraj się. - zamruczałam nadal podniecona do granic.
- Nie daruję mu tego. Przysięgam. - mruknął, powoli się ode mnie odsuwając. Doskonale jednak widziałam tę niechęć na jego twarzy. - Pójdę odciągnąć jego uwagę, a ty pozbieraj te rzeczy. Później wrócę i zgaszę ognisko. - musnął jeszcze w przelocie moje usta i podniósł się z koca. Chwycił w dłonie koszulkę i zaczął ją zakładać, co ani trochę mi się nie podobało. Przy mnie powinien chodzić nago... Przez niego będę musiała sobie porządnie ulżyć! Zdecydowanie za bardzo mnie napalił.
- Dobrze. - niepewnie usiadłam. Przyjemne pieczenie pomiędzy moimi nogami nadal nie ustawało, a nogi drżały mi jakbym była już po ostrym seksie. Co się ze mną dzieje do diabła?
- Zayn! - znów ten głos.
- Idę! - krzyknął zirytowany i spojrzał na mnie z góry, jakby chcąc zapamiętać ten widok. Jego spojrzenie było takie... Ugh! - Jak tylko wrócimy do domu to... Zerżnę cię na każdy możliwy sposób. Pamiętaj.
Jego słowa wywołały mój cichy chichot, ale mimo wszystko skinęłam głową na znak zgody. Podobał mi się ten dźwięk obietnicy w jego głosie. Chłopak posłał mi swój tradycyjny chytry uśmieszek i szybkim krokiem ruszył w stronę lasu, żeby czasem jego kolega nie zdążył tutaj dotrzeć i zobaczyć tego wszystkiego.
- Zen... - usłyszałam swój głos. Brunet zatrzymał się i odwrócił głowę w moim kierunku, patrząc na mnie z wyczekiwaniem. Co ja chciałam mu właściwie powiedzieć? Ach, tak... - Tylko seks. Bez zobowiązań.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top