Chapter Twenty-Six.

- Avril... Nie prowokuj mnie, bo dobrze wiesz, że mogę się nie powstrzymać. - doskonale słyszałam to udręczenie w jego głosie i... No cóż, cholernie mnie to kręciło. Nawet jakbym chciała się bronić, to by mi to nie wyszło, bo ten pan pode mną był ucieleśnieniem moich wszystkich fantazji. Spełniał każdy mój wyimaginowany wymóg, więc jak ja mogłabym przejść obok niego obojętnie? 

- Więc się nie powstrzymuj. Twój ojciec chciał, żebym przeprowadziła z tobą rozmowę, ale chyba podziała na ciebie lepiej coś innego. - uśmiechnęłam się słodko i poruszyłam lekko biodrami, bo zaczął mnie już uwierać. Na serio musi być duży... Facet doskonały! Do seksu oczywiście. 

- Czyli dasz mi się w końcu przelecieć? - na jego przystojną twarz również wkroczył chytry uśmieszek. Czyżby foch już mu minął? Faceci to jednak proste istoty są...

- Nie.

- Nie? - momentalnie spoważniał, co mnie odrobinę rozbawiło. 

- Nie. Ale... Możemy się odrobinę pobawić. - szepnęłam lekko zachrypniętym z emocji głosem i delikatnie pochyliłam się nad nim, zrywając w końcu kontakt wzrokowy. Czułam, że dokładnie obserwuje każdy mój ruch, co tylko jeszcze bardziej mnie nakręcało. Delikatnie przesunęłam ustami po jego obojczyku i zaczęłam kierować się niżej. Jego miękka, gorąca skóra, po prostu nagrzewała moje wargi, które w jednej chwili stały się strasznie nabrzmiałe i spragnione dotyku. 

- Co masz na myśli, mówiąc "pobawić"? - syknął cicho z podniecenia, gdy ułożyłam dłonie na jego żebrach i zaczęłam lekko je masować. Był wrażliwy w takim miejscu? Muszę to zapamiętać. 

- Hm... Mogę w końcu doprowadzić cię do orgazmu swoją dłonią. - nie odrywałam ust od jego torsu. Czułam, że mój puls gwałtownie przyspiesza i już wiedziałam, że zabiję każdego, kto spróbuje nam to przerwać. A jeszcze dodatkowo zachwycone pomruki bruneta, doprowadzały mnie na krawędź. 

- A ja?

- Co ty? - zsunęłam się odrobinę niżej i chwyciłam palcami gumkę od jego dresów. 

- Mogę doprowadzić do orgazmu ciebie? - przyglądał mi się uważnie. Dosłownie pożerał wzrokiem każdy mój ruch. 

- Nie wiem czy zasłużyłeś, żeby mnie dotknąć. Jeszcze kilka minut temu podziwiałeś wdzięki Sol. 

- Ona nie ma z tobą startu. - duża dłon bruneta powoli przesunęła się po moim boku, schodząc na tyłeczek. 

- Tak? 

- Mhm. - wymruczał. - Pozwól mi chociaż obejrzeć. - ścisnął mocno miękki pośladek, co wywołało mój jęk. Aby go jeszcze bardziej nakręcić, bardzo powolnym ruchem chwyciłam ramiączka od swojej koszulki i zsunęłam je z opalonych ramion. Przyglądałam się brunetowi, który już nie patrzył na moją twarzy, tylko na dekold. Przygryzł wargę, chyba nawet nie myśląc o bólu i chciał zdjąć materiał z moich piersi, jednak odpchnęłam jego dłoń. 

- Nie tak szybko. - uśmiechnęłam się słodko i pochyliłam nad nim, muskając lekko jego pełne wargi. 

- Nie męcz mnie...

- Przecież ja nie robię nic takiego. - zakołysałam biodrami, aby mocniej poczuć jego penisa na swojej cipce. Zdecydowanie coraz bardziej się napalałam i... Podobało mi się to. Podobały mi się wszystkie jego spojrzenia i zadowolone pomruki. Był w tym strasznie seksowny i z każdą chwilą coraz bardziej traciłam dla niego głowę.

- Ja mam inne zdanie. - przyglądał mi się uważnie, gdy powoli zeszłam z niego i wsunęłam palce pod gumkę jego spodni. Niewiele myśląc, zsunęłam je lekko z niego, jednak nie całkiem, żeby jakby coś się działo, szybko mógł się ubrać. Doskonale wiedziałam, że już się nie może doczekać, więc nie chciałam go bardziej torturować. Chociaż, szczerze mówiąc, to była tortura również dla mnie. 

Przesunęłam dłonią po sporym wybrzuszeniu w jego czarnych bokserkach, a mój ruch oczywiście spotkał się z jego zadowolonym jękiem. Uśmiechnęłam się pod nosem i delikatnie odchyliłam materiał, dzięki czemu moim oczom ukazała się jego pokaźna męskość. Był po prostu doskonały. Długi i gruby... Chyba każda kobieta na świecie byłaby zachwycona, gdyby jej mężczyzna był tak wyposażony. Zamruczałam zadowolona i chwyciłam go w dłoń, delektując się jego ciepłem i ciężarem. 

- Niunia... 

- Hm? 

- Zrób już coś z nim. - wysapał i uniósł się lekko na łokciach, dokładnie przyglądając się powolnym ruchom mojej ręki. Mocniej go ścisnęłam i przyspieszyłam swoje ruchy, chcąc sprawić mu jak najwięcej przyjemności. Jego penis idealnie wpasowywał się w moją dłoń. Masowałam go najpierw u podstawy, a później przesuwałam dłoń wyżej, ciągle obserwując jego przystojną twarz. Podobało mu się. Bardzo. Wiedziałam to, bo odchylił głowę, a z jego gardła wyrwał się niski jęk, który odbił się echem w moim podbrzuchu. Byłam już diabelnie mokra, a przecież on praktycznie mnie nie dotykał. Wyjątkiem była tylko jego ręka błądząca po moich plecach.  

- Jest taki duży... - szepnęłam zachrypniętym głosem i pochyliłam się, muskając ustami obojczyk bruneta. 

- Podoba ci się? 

- Bardzo. - przygryzłam lekko jego szyję i uśmiechnęłam się, słysząc cichy syk wydobywający się z jego ust. Był bardzo wrażliwy na każdy dotyk, co także cholernie mnie kręciło. Nie każdy facet jest taki.

Brunet wykorzystując chwilę mojej nieuwagi, wsunął palce pod materiał mojej cienkiej koszulki i zdjął ją zwinnie, "wypuszczając" na wierzch moje piersi. Nie skomentowałam jego ruchu, bo były one tak wrażliwe, że same błagały o jakikolwiek dotyk ze strony chłopaka. Nie przerywając masażu jego penisa, odchyliłam głowę i delektowałam się przyjemnym uczuciem, które zapewniały mi jego mocne palce, zaciskające się na sterczących z podniecenia sutkach. Chłopakowi mój jęk zdecydowanie się spodobał, bo usiadł na łóżku, przyciskając wargi do mojej szyi. Zamruczałam zadowolona i wsunęłam palce wolnej dłoni w jego kruczoczarne włosy, po czym lekko pociągnęłam, tak jak lubił.

- Jesteś taka seksowna. - jęknął mi do ucha i przygryzł płatek mojego ucha. - Zaraz się przez ciebie spuszczę. - ścisnął lekko mój nadgarstek, żebym zaprzestała ruchów dłonią. - A nie chcę wyjść na frajera. 

- Tak bardzo musisz mi udowadniać swoją męskość? - dałam mu się położyć na łóżko. Od razu zaczął całować mój dekolt, a dłoń przesunął na moje udo, gładząc je delikatnie. Skóra zaczynała mnie przyjemnie mrowić i cholernie chciałam dać się ponieść, ale jeszcze nie mogłam. Jeszcze nie teraz.

- A nie?

- Nie. - jęknęłam, gdy jego wargi zacisnęły się na moim sutku. Odchyliłam głowę z przyjemności i wbiłam mu lekko paznokcie w plecy. - Cholera, Zen... 

Chwyciłam jego dłoń, gdy próbował zdjąć moje spodenki. Popatrzył na mnie lekko zaskoczony, więc tylko pokręciłam głową. 

- Nie dziś. 

- Dobrze. - szepnął i wrócił do pieszczenia moich cycków. Jednego ściskał dłonią, a drugiego powoli lizał gorącym językiem. 

- Pozwól mi się zająć tobą. 

- A ty? 

- Ja później. - musnęłam jego usta i lekko pchnęłam go na poduszki. Od razu znów chwyciłam w dłoń jego fiuta. Czemu on aż tak mi się podobał? To dziwne! 

Zaczęłam powoli go masować. Chciałam go nawet wziąć do ust, ale postanowiłam robić wszystko małymi kroczkami. Niech nic nie dzieje się zbyt szybko. Znów całowałam jego tors, bawiąc się twardym penisem. Palce bruneta nadal błądziły po moich cyckach co tylko mnie rozpraszało, bo było zdecydowanie zbyt przyjemne. 

Wzmocniłam swoje ruchy, przez co Zayn zadowolony zaczął jęczeć. Dodałam drugą dłoń, masując jego jaja. Mój dotyk doprowadzał go na granicę, co bardzo mnie kręciło. Podobało mi się to, że tak mocno na niego działałam. Przygryzłam jego sutek i mocniej ścisnęłam go u podstawy. Wystarczyło jeszcze kilka ruchów mojej dłoni, a z ust chłopaka wydobył się niski, gardłowy jęk i lepka, ciepła substancja trysnęła z jego penisa. Oblizałam spierzchnięte wargi i dokładnie obserwowałam to wszystko. Brunet ciężko dyszał, próbując dojść do siebie. Przyglądał się mi uważnie, gdy nabrałam na palec trochę białej cieczy i powoli wsunęłam go sobie do ust. 

- Mmm...

Zen uchylił wargi i popatrzył na mnie jak zaczarowany... Dosłownie jakby zobaczył najcudowniejszy widok na świecie. Doskonale widziałam jak przełyka ślinę.

- Boże... Jesteś niesamowita. - wyszeptał i musnął namiętnie moje usta. - Też chcę się tobą zająć... 

- Muszę już iść Zen. - westchnęłam i z trudem odsunęłam się od niego. Chciałam, żeby porządnie się mną zajął, ale James mógłby zacząć coś podejrzewać, gdybym siedziała tutaj za długo. 

- Nie idź... Zostań ze mną... - chwycił moją dłoń, gdy chciałam poprawić swoją koszulkę. Pożerał wzrokiem moje cycki, co mimo wszystko trochę mnie bawiło, ale i strasznie schlebiało. 

- Nie mogę. Twój ojciec może tu przyjść w każdej chwili. 

- Zamknę drzwi. 

- Nie. Spotkamy się jutro, jak Jamesa nie będzie. - musnęłam jego usta i odsunęłam się, poprawiając w końcu bluzkę. Brunet westchnął ciężko i niechętnie podciągnął swoje bokserki i spodnie. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w stronę drzwi. 

- Avril...

- Hm? - przekręciłam głowę w jego stronę. 

- Jutro mam koncert w klubie, może wpadniesz? - patrzył na mnie uważnie i doskonale widziałam, że bardzo chciał, żebym się tam pojawiła. 

- Nie sądzę, żeby to było miejsce dla mnie... A poza tym, będę się tam nudzić.

- Chciała iść moja siostra, więc możesz iść z nią. - usiadł na łóżku. 

- Dobrze, zobaczymy jutro. 



__________________

Malutki maraton - czas START! ;P

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top