Chapter Twenty-Nine.
- Jesteś mi winien orgazm. - posłałam mu szeroki uśmiech i doskonale widziałam jak jego oczy ciemnieją, przez co praktycznie nie mogłam dostrzec jego źrenic. To było zdecydowanie pociągające... Powoli przekręciłam się na wysokim odbcasie, tyłem do niego. Czułam dokładnie jego wzrok na swoim tyłku, co mimo wszystko mi się podobało. Gdy inni mężczyźni patrzyli na mnie w ten spodób, nie czułam się komfortowo, ale gdy robił to on... Momentalnie się podniecałam.
Ruszyłam przez parkiet w stronę drzwi, seksownie poruszając przy tym biodrami. Zwinnie omijałam wijących się w rytm muzyki ludzi, ale Zayn nie miał niestety tak łatwo jak ja. Co chwila słyszałam jego zirytowane jęknięcia, gdy ktoś na niego wpadał, albo popychał.
W końcu udało mi się dostać do wyjścia z zatłoczonego "Klubu 69" i oparłam się o dużą, białą kolumnę, czekając cierpliwie na bruneta. Na szczęście w tym miejscu nie było wiele osób. Tylko z mojej lewej strony kilku facetów paliło papierosy, śmiejąc się przy tym głośno i gestykulując rękoma. Odwróciłam od nich wzrok i uśmiechnęłam się na widok zdyszanego Zayna, któremu w końcu udało się wydostać na taras.
- Nie mogłaś zaczekać? - wysapał, opierając dłoń na kolumnie, tuż obok mojej głowy, przez co lekko się odsunęłam.
- Niestety nie. - zaśmiałam się cicho, przeczesując przy tym palcami swoje długie włosy. - Fani nie dali ci spokoju?
- Hm... Oni tak mnie kochają, że nie są wstanie się ze mną rozstać. Traktują mnie dosłownie jak Boga. - na jego przystojną twarz znów wkroczył ten seksowny, chytry uśmieszek, który z każdą spędzoną w jego towarzystwie chwilą, coraz bardziej mi się podobał. Nie podobało mi się to, że brunet tak na mnie działał, ale nic nie mogłam przecież na to poradzić.
Próbowałam powstrzymać to niesamowicie gorące przyciąganie, ale mi się nie udało. Zaczynałam nawet uważać, że Sophie ma rację i powinnam korzystać z życia i bawić się z młodszymi "ogierami", dopóki mam jeszcze na to czas. Gdy w końcu znajdę jakiegoś faceta godnego uwagi, po prostu zerwę kontakty z Zaynem. Jemu też to powinno pasować, bo przecież szczerze mi powiedział, że chce tylko seksu. On się nie zakochuje.
- Zdążyłam zauważyć. - patrzyłam jak pochyla się nade mną i lekko muska gorącymi ustami moje odkryte, opalone ramię. Jednak ostatnie wakacje na Barbadosie do czegoś się przydały, bo dzięki nim wyglądałam jak gorąca czekoladka... Zamruczałam cicho i przesunęłam dłoń na jego kark, tak jak to lubił.
- Więc gdzie chcesz, żebym zapewnił ci ten orgazm? - przesunął wargami wyżej, na moją szyję i uchylił je lekko, wciągając delikatną skórę. Syknęłam i z podniecenia wbiłam mu długie, wymanikiurowane paznokcie w kark. Czułam jak mocniej zasysa skórę i byłam przekonana w stu procentach, że jak się oderwie, będę tam mieć dużą, czerwoną malinkę.
- Zayn... - jęknęłam. - Będę musiała przez ciebie nosić chustkę.
- Ale teraz przynajmniej wiadomo, że jesteś tylko moja. - uśmiechnął się szeroko i założył pasmo włosów za moje ucho.
- Lepiej, żeby twój ojciec tego nie wiedział.
- Nie domyśli się, że to ja zrobiłem. Pomyśli, że na imprezie zabawiałaś się z jakimś gościem. - trącił swoim nosem mój nos i zwinnie splótł palce naszych dłoni. - Możemy jechać do mieszkania mojego kumpla. Jest tutaj niedaleko i na stówę nikogo tam nie ma.
- Chyba jestem za stara na takie gierki, Zen. Po prostu chodźmy do mojego auta. - odepchnęłam się łokciem od kolumny i nie puszczając jego ciepłej dłoni, ruszyłam w stronę obszernego parkingu, na którym zostawiłam swoje autko. Byłam prawie pewna, że na tylnym siedzeniu się zmieścimy. W końcu samochód nie był aż tak mały.
- Mówiłem ci, że wyglądasz dziś oszałamiająco? - oplótł ręce wokół mojej talii i muskał ustami mój kark, podczas gdy ja szukałam w torebce kluczyków. A weź tu coś znajdź! Damska torba to po prostu odchłań bez dna. Można w niej znaleźć dosłonie wszystko.
- Coś tam wspominałeś, że jestem najseksowniejszą kobietą na świecie. - zaśmiałam się i wyjęłam w końcu brzęczące klucze.
- Mmm, bo jesteś. Jesteś taka smakowita... - jęknęłam cicho, czując jak jego dłoń zaciska się na moim pośladku. Automatycznie poruszyłam biodrami, chcąc poczuć go jeszcze mocniej. - Kurwa. - warknął dość dziwnym tonem, więc niepewnie przekręciłam głowę w jego stronę. Ani trochę nie brzmiało to jak podniecony odgłos, co trochę mnie zdziwiło. Chłopak wlepiał wzrok gdzieś nad rzędem samochodów.
- Co jest?
- Słonko, chyba jednak twój orgazm będzie musiał zaczekać. - podniósł moją dłoń do ust i musnął czule knykcie, czym po prostu mnie rozczulił. To było urocze!
- Um... No dobrze. - starałam się, aby w moim głosie nie było słychać zawodu, ale nie byłam pewna czy do końca mi to wyszło. No co? Chyba każda kobieta na tym świecie byłaby zawiedziona, gdyby chłopak ją napalił, a później stwierdził, że jednak nie da rady zrobić jej dobrze.
- Nie bądź zła.
- Nie jestem.
- Po prostu właśnie idzie tu ktoś, komu wolałbym cię nie pokazywać. - powiedział cicho i wyjął mi z dłoni kluczyk, otwierając drzwi. - Wsiadaj i jedź do domu.
- Co? Ale...
- Niunia. Proszę. - mruknął zirytowany, jednak to mnie wcale nie przekonało. A wręcz przeciwnie! Denerwował się, bo chciałam wiedzieć o co chodzi? Nie jest przecież moim szefem i nie mógł traktować mnie w ten sposób. Jego nerwy sprawiły, że ja także się zdenerwowałam.
- Aaa, czyli teraz nagle się mnie wstydzisz? - prychnęłam, krzyżując ręce na piersiach.
- Co? Nie... No co ty. Mówiłem ci, że jesteś piękna.
- Ale jednak nie na tyle, żeby pokazać mnie swoim znajomym. - sama nie wiem czemu, ale denerwowałam się coraz bardziej, widząc jaki jest zniecierpliwiony. Jego spojrzenia rzucane w tamtym kierunku, stukanie palcami o drzwi mojego auta... To wszystko utwierdzało mnie w przekonaniu, że po prostu nie chciał, żeby jego koledzy zobaczyli nas razem. Zerknęłam dyskretnie w tamtą stronę i zobaczyłam kilku młodych chłopaków i jakieś dziewczyny w skąpych, obcisłych sukienkach. No ładnie...
- Avril.
- Dobrze, spokojnie. Nie będę cię zawstydzać. - powiedziałam gorzko i wsiadłam do swojego auta, zatrzaskując drzwi dość mocnym ruchem. Trochę mnie to zabolało, ale... Czemu właściwie? To raczej normalne, że nie chce pokazywać się bliskim z kobietą prawie osiem lat starszą od niego. Podobałam mu się, ale to nie znaczyło, że miał mnie przedstawiać swoim bliskim. Widziałam jak walczy ze sobą, aby nie otworzyć drzwi, ale starałam się to zignorować. Skoro wstydził się mnie przed znajomymi to powinien też unikać mnie w jakiś intymnych sytuacjach. I po co była ta akcja w klubie? To wszystko zaczynało mnie już po prostu męczyć. Jestem może za stara duchem na takiego kochanka...
Wyjechałam z parkingu, widząc w lusterku jak grupka zbliżyła się do młodego Malika. Chłopak zaczął ściskać wszystkie te panienki, a ja nie chcąc po prostu na to patrzeć, odjechałam w kierunku domu Jamesa.
Wyjęłam ze schowka swój telefon i chciałam wykręcić numer Sophie, bo przecież ona przyjechała tu ze mną, ale dostrzegłam wiadomość na mojej prywatnej poczcie. Uniosłam brew widząc, że jest ona wysłana z biura prezesa firmy, w której chciałam podjąć pracę. Ciekawość wzięła górę, więc zjechałam na pobocze i niepewnie kliknęłam na powiadomienie.
Droga Pani... Bla, bla, bla. Chcięliśmy z radością poinformować Panią, że dnia... Na mojej twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech, czytając resztę tej wiadomości. Więc chyba teraz już mogę powiedzieć, że jestem szefową działu marketingu w prestiżowej firmie produkcyjnej. Brawo ja!
________________
Chyba cztery na raz starcza ;p Milego czytania!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top