Rozdział trzeci. Swaty.


https://youtu.be/h0Y3E1iFnhI

https://youtu.be/BNiwcJOB1a4


Na początku nie wiedziałam, jaką piosenkę tu wrzucić, a potem nie mogłam zdecydować się między dwoma (dziękuję wszystkim za propozycje - były prześliczne, ale musiała poczuć konkretny vibes z fragmentem). Dlatego wstawiłam obie, do tego piosenkę z Afery Mayerling w dwóch wersjach, bo wiem, że nie wszyscy są fanami polskiej wersji. Można sobie słuchać przez cały rozdział :)


Ludzie zawsze wymyślają bajki o królewnach. To jedna z niewygód, które otrzymujemy wraz z koroną.

Philippa Gregory ,,Uwięziona królowa"



Wstałam i zobaczyłam dziś słońce.

Przyszedłeś bez żadnego ostrzeżenia.

Sprawiłeś, że się uśmiechnęłam.

Chcę tak każdego poranka.

Czym jest to, co czuję?

Bo nie mogę pozwolić temu odejść.

Jeśli zobaczyć, to uwierzyć.

Potem już wiem.

Avril Lavigne ,,Falling Fast"


Choć broniłam/broniłem bardzo się,

To wiem, porywa mnie ten prąd,

Już nie ucieknę stąd.

I wiem, że chcę

Więcej niż można mieć

Rudolf: Afera Mayerling ,,Coś więcej", tłum. Dorota Kozielska



Przez następne dwa dni Helena czyniła wszystko, co w jej mocy, żeby zapomnieć o rozmowie z Menelaosem, ale im mocniej starała się o tym nie myśleć, tym częściej to robiła. Zaczynała się zastanawiać, czy nie jest na dobrej drodze do obłędu. Zdecydowanie nieustanne myślenie nie kojarzy się z relacją z człowiekiem, którego postanowiło się nienawidzić. Gdyby przyznała się komuś, że od dwóch dni bez przerwy roztrząsa słowa i zachowanie szwagra swojej siostry, chociaż tak naprawdę prawie go nie zna i właściwie to nie darzy go sympatią, zapewne zostałaby wyśmiana i oskarżona o romantyczne skłonności skierowane w jego stronę.

Prawda jednak była taka, że Menelaos wcale nie był najważniejszy i nieszczególnie interesowało ją to, co o niej pomyślał. Nie rozpaczała z powodu tego, że powiedział, iż nie liczy na ślub z nią i że prawdopodobnie uważa ją za głupią młódkę. Jeśli było jej trochę żal, to tylko dlatego, że wychowana w kochającym domu i przez większą część życia pozbawiona trosk, nie czuła się dobrze z myślą, że ktoś jej nie lubi. Podejrzewała jednak, że skoro ma być królową, w ciągu najbliższych lat ludzie będą myśleli o niej znacznie gorzej niż teraz Menelaos.

Tak naprawdę zabolało ją głównie wspomnienie Menelaosa o jej siostrzenicach i to ono nie dawało jej spokojnie funkcjonować, a nawet spać po nocach. Może i nie potrafiła wybaczyć księciu Myken, że stanął po stronie swojego brata i darował mu jego mordy, może uważała, że zachowuje się irracjonalnie, broniąc go, a w dodatku uważała za nienormalne, że postanowił opowiedzieć obcej osobie o wszystkich tragicznych sytuacjach w swojej rodzinie, nawet jeśli uważał, że poprawi tym swoją reputację. W jednym musiała jednak przyznać mu rację – nigdy nie myślała o dzieciach Klitajmestry jako o dziedzicach klątwy Pelopidów, nawet jeśli z listów siostry wywnioskowała, że ona sama obawia się, że wyda na świat potwory. Co dziwniejsze, nigdy nawet przez chwilę nie bała się, że mała Ifigenia albo to drugie dziecko, którego nikt nie kochał, wyrosną na okrutne osoby, a gdy pomyślała o tym, że sama mogłaby poślubić Menelaosa, od razu dopadło ją przekonanie, że urodziłaby wówczas jakiegoś strasznego nikczemnika. Po długich rozmyślaniach Helena doszła do wniosku, że córkę Klitajmestry po prostu kochała, a własne dziecko pozostawało dla niej abstrakcją. Musiała przyznać, że Menelaos na pewno rację miał w jednym – człowiek potrzebuje widzieć dobro w ludziach, których kocha.

Nie wiedziała, czy pewnego dnia nie zawiedzie się na swojej miłości do siostry, Ifigenii i tego drugiego dziecka, które również już na sposób kochała, ale z pewnością nie potrafiłaby uznać, że mogą być złymi ludźmi. Serce by jej wtedy pękło. Nie mogła więc winić Menelaosa, że on wierzy, że jego brat nie urodził się złym człowiekiem.

A skoro jej serce miało pozostać całe, to musiała też przyznać mu rację, że klątwa Pelopidów nie musi mieć tak wielkiego oddziaływania.

Początkowo planowała zachować to dla siebie i nie dzielić się swoimi przemyśleniami ani z rodziną, ani tym bardziej z Menelaosem. Wciąż jednak dręczyły ją obawy, że została uznana za tępą hipokrytkę. Powtarzała sobie, że przecież książę niedługo wróci do Myken, a potem pewnie ożeni się z kimś innym, wyjedzie z królestwa brata i ich kontakty staną się bardzo ograniczone, więc nie powinna przejmować się jego opinią. W swoim młodzieńczym umyśle była jednak przerażona tym, że ktokolwiek mógłby źle o niej myśleć i po latach powtarzać sobie: ,,Jak to dobrze, że nie ożeniłem się z tą wariatką Heleną". Wiedziała, że takie myśli były dziecinne, ale nic nie mogła na nie poradzić.

Pewnego dnia wybrała się na przejażdżkę konną z Odyseuszem z Itaki, który był dla niej bardzo miły, starał się zabawiać ją rozmową, opowiadał anegdotki i żadnym słowem nie dał jej odczuć, że wolałby teraz spędzać czas z jej braćmi. Powinna więc być zadowolona, ale ze zdumieniem odkryła, że chyba jednak nie chce go poślubić. Swoim poczuciem humoru i chęcią bycia w centrum uwagi za bardzo przypominał Kastora i Polluksa. Poważnie obawiała się, że gdyby została jego żoną, nie traktowałaby go jak męża, tylko jak trzeciego brata. Poza tym mogłoby się zdarzyć, że po jakimś czasie Odys stwierdziłby, że jest dla niego za poważna i nie może wytrzymać w jej towarzystwie. Były to kolejne myśli, o których nikomu by nie powiedziała, ponieważ dla postronnego oka wydawałyby się absurdalne.

,,Matka stwierdziłaby, że jestem okropnie niezdecydowana, a Kastor i Polluks umarliby ze śmiechu" pomyślała, gdy znaleźli się w pobliżu pałacu. ,,Odyseusz też pewnie poczułby się dość dziwnie, gdybym powiedziała mu, że przy odrobinie starań, mógłby być dla mnie jak członek rodziny".

Odys pomógł zsiąść jej z konia, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, zauważyła zmierzającego w ich stronę Menelaosa. Oczywiście, chciał rozmawiać z jej towarzyszem, nie z nią. Poznali się już wcześniej, prawdopodobnie na dworze w Mykenach, i zdawało się, że podczas pobytu w Sparcie zacieśnili tę znajomość i zaprzyjaźnili się.*

— Witajcie, dobrze się bawicie? — zapytał Menelaos. Odyseusz skinął głową z uśmiechem, a Helena wysiliła swoją siłę woli i odezwała się:

— Mogę porozmawiać z księciem Myken? Wiem, że... — Prawie powiedziała ,,Wolicie spędzać czas ze sobą, nie ze mną", ale uświadomiła sobie, że brzmiałoby to dziwacznie i atencyjnie, więc zamiast tego wyrzekła. — Mieliście wspólne plany, ale potrzebuję cię tylko na chwilę, panie. — Spojrzała niepewnie na Menelaosa.

— Ja nie widzę problemu — zapewnił Odyseusz. — Odprowadzę twoją klacz do stajni, księżniczko, a potem poczekam na was na tarasie. — Uśmiechnął się lekko, złapał konie za uzdy i powoli odszedł.

Kiedy tylko Helena zdobyła pewność, że nikt niepożądany jej nie usłyszy, powiedziała do Menelaosa:

— Chciałam cię przeprosić. Zachowywałam się okropnie, jak rozkapryszone dziecko, którym pewnie jestem. Chciałabym powiedzieć, że to dlatego, że ta cała sytuacja z zamążpójściem mnie przerasta, ale to wcale mnie nie usprawiedliwia. Miałeś rację, książę. Nie powinnam cię oceniać i zachowując się w ten sposób, rzeczywiście skrzywdziłam nie tylko ciebie, ale i twoich krewnych, a nawet moją małą siostrzenicę. Wybaczysz mi?

Posłała mu skruszone spojrzenie, mając nadzieję, że zabrzmiała przekonująco i naprawdę okazała swój żal. Może nie była mistrzynią dyplomacji, ale w tym momencie zależało jej głównie na byciu szczerą i uczciwą.

— Nie mam ci czego wybaczać, księżniczko — odparł Menelaos i wzruszył ramionami. — Masz prawo robić i myśleć to, co ci odpowiada.

— Nie mam prawa robić i myśleć czegoś, co jest głupie i krzywdzące. — Pokręciła głową Helena. — Przebaczysz mi?

Menelaos uśmiechnął się z wyrozumiałością, a dziewczyna zaczęła się zastanawiać, czy może po prostu uważa on ją za tak mało inteligentną i naiwną, że nie jest w stanie przejmować się jej opinią.

— Potrzebowałam trochę czasu, żeby przemyśleć rozmowę z tobą — dodała. — Teraz myślę, że miałeś rację. Zachowanie twojego brata, mojej siostry, ta klątwa... To nie jest coś, co powinno mnie zajmować.

— W porządku, księżniczko. Nie musisz mnie teraz przepraszać za każdy swój ruch. Właściwie to ja powinienem przeprosić cię, ponieważ kiedy wszystko lepiej przemyślałem, uznałem, że naprawdę mogłaś odebrać moje zachowanie jako narzucanie się.

— Wybaczam ci — zapewniła od razu Helena. — Powiedz... Bardzo się wygłupiłam?

— Niekoniecznie — zaprzeczył Menelaos. — Oboje powiedzieliśmy sobie dużo niezbyt mądrych rzeczy. Wierzę jednak, że od tej pory uda nam się przebywać w swoim towarzystwie bez nieporozumień i obawiania się każdego słowa. Chodź, odprowadzę cię. — Zerknął w stronę pałacu i zauważył, że Odyseusz wrócił na taras, co więcej, przyprowadził ze sobą Diomedesa. — A potem pójdę uratować tego biedaka przed zafascynowanymi nim trzynastolatkami.

Helena zaśmiała się lekko i podążyła za nim w stronę pałacu. Przyglądając się kamiennym murom, uświadomiła sobie, że mimo swojego dystansu, Menelaos i tak zachowuje się tu znacznie swobodniej niż w Mykenach, gdzie sprawiał wrażenie obojętnego na wszystko. Może mimo swojej lojalności wobec brata też nie przepadał za jego towarzystwem? Albo uważał, że atmosfera, jaką stworzyli w swoim domu Agamemnon i Klitajmestra jest nie do zniesienia. Nic dziwnego, że wolał zostać w Sparcie z Odyseuszem i jej braćmi, nawet jeśli narażał się tym samym na wyśmiewanie i opinię mężczyzny ubiegającego się o kobietę, która go ignoruje.

— Mogę cię o coś zapytać? — odezwała się, gdy znaleźli się przy drzwiach. — Co zrobisz, gdy wyjdę za mąż i będziesz musiał stąd odjechać?

Skoro już oficjalnie ,,dała mu kosza", chyba może pójść o krok dalej w swojej szczerości.

— Co zrobię? — powtórzył Menelaos. — Jeszcze się zastanowię. Jak się pewnie domyślasz, atmosfera w Mykenach, nie zachęca do życia tam. Może pojadę do dziadka na Kretę, ale dłuższe przebywanie na tej wyspie również nie jest specjalnie przyjemne. Jest jednak wiele miejsc, gdzie można zamieszkać i znaleźć sobie zajęcie. Wszędzie da się ułożyć sobie życie, jeśli ma się dobre chęci.

Helena skinęła głową, nie pytając już, dlaczego życie na Krecie nie jest przyjemne. W tym czasie Odyseusz i Diomedes przyglądali się tej dwójce ze wzniesienia.

— Myślisz, że on się z nią ożeni? — spytał z ciekawością młodszy chłopak. — Skoro bez przerwy za sobą chodzą...

— Tak ci się tylko wydaje, młody — stwierdził Odyseusz, ponieważ Menelaos zdążył już mu powiedzieć, że księżniczka Sparty właściwie go odrzuciła, ale woli tu zostać ze względów osobistych.

— W takim razie ty się z nią ożenisz? — wydedukował Diomedes. Odys przewrócił oczami.

— Czemu robisz z siebie taką swatkę?

— Nie robię z siebie swatki — oburzył się Diomedes na myśl, że zarzuca mu się ,,babskie" zajęcie. — Po prostu dziadek bez przerwy wypisuje do mnie albo króla Tyndareosa, opowiadając o zaletach sojuszu z Argos, a ja się nie chcę żenić. Jeśli księżniczka wyjdzie za kogoś innego, to może dziadek da mi spokój.

— Wtedy będziesz musiał go znosić jeszcze przez wiele lat — przypomniał Odyseusz.

— Trudno, nauczyłem się już sobie z nim radzić, tylko nie chcę, żeby kazał mi się żenić z Heleną. Nie podoba mi się.

— Ach, tak? — Książę Itaki z trudem powstrzymał śmiech. — Podobno to najpiękniejsza kobieta świata.

— Jak dla kogo. — Wzruszył ramionami Diomedes. — Ja tam nie lubię iść za tłumem. Podobają mi się kobiety z bardziej egzotyczną urodą, ciemnymi włosami, cerą, oczami — dodał z miną wytrawnego uwodziciela, a nie trzynastoletniego chłopca. — Tobie nie?

— Myślę, że jesteś jeszcze trochę za młody na takie rozmowy — skarcił go Odyseusz. Nie chciałby zdobyć sobie opinii demoralizatora nieletnich.

— Za młody? — prychnął Diomedes i skrzyżował ręce na piersi. — Za rok będę pełnoletni, zacznę robić te wszystkie rzeczy, na które mam ochotę, i nikt mnie powstrzyma.

— W takim razie za rok porozmawiamy o kobietach — zgodził się łaskawie Odys, popijając wino z kielicha. Książę Argos spojrzał na nią z zazdrością.

— Zawołasz służącą, żeby mi też nalała?

— Za rok — uśmiechnął się ironicznie książę Itaki.

— Zgadzam się tylko dlatego, że cię lubię** — odparł Diomedes.

— Mam czuć się zaszczycony?

— Żebyś wiedział! Jesteś dla mnie wzorem! Mój ojciec umarł, a dziadek i jego ludzie są nudni, dopiero ty mi pokazałeś, jak powinien się zachowywać prawdziwy mężczyzna.

Odyseusz poczuł mimowolne wzruszenie. Wypowiedzi Diomedesa były naiwne, ale przebiła w nich szczera radość chłopca pozbawionego ojca, wychowanego przez surowego dziadka, który po raz pierwszy znalazł kogoś, kogo może podziwiać i naśladować.

— Będę ostro ćwiczył, mój nauczyciel już mówi, że dobrze władam mieczem, i w przyszłości będziemy walczyć ramię w ramię — dodał podekscytowany Diomedes.

— Możemy się tak umówić — zgodził się jego ,,mentor". — Ale pamiętaj o jednym. Miecze i mięśnie na nic się nie zdadzą, jeśli nie masz rozumu.

— Mam rozum! — zapewnił Diomedes. — Mój ojciec był wybrańcem samej Ateny, a dziadek cały czas powtarza, że jestem taki sam jak on.

Odyseusz pomyślał, że chyba w ustach króla Argos te słowa nie były komplementem.

— Ale używasz go głównie do wymigiwania się od ślubu i naciągania na picie wina — zażartował. — Ale jeszcze wszystko przed tobą.


Wieczorem, gdy Helena kładła się spać, bracia odwiedzili ją w komnacie i postanowili podzielić się najnowszymi plotkami.

— Dobre wieści są takie, że Ajaks z Salaminy powiedział nam dzisiaj, że ma dosyć i wraca do swojego domu — powiedział Kastor, siadając na łóżku siostry. — Teoretycznie, żeby pozałatwiać jakieś swoje sprawy, ale w praktyce raczej tu nie wróci. Myślę, że cię to ucieszy, bo uważałaś go za wariata.

— Ja nie uważałam, ja wiedziałam, że on jest wariatem — odpowiedziała Helena, podciągając nogi pod brodę. — Rozumiem, że skoro są dobre wieści, to muszą być i złe?

— Dokładnie — przytaknął jej brat. — Zgadnij, dlaczego tak bardzo nie chce tu z nami siedzieć.

— Bo nienawidzi Odyseusza i jak spędzi z nim jeszcze parę tygodni, to dojdzie do mordu? — zadrwiła księżniczka. Bliźniacy odpowiedzieli jej gromkim śmiechem.

— To było przezabawne, ale nie. — Polluks pierwszy się uspokoił. — Z rozmowy z nim wywnioskowaliśmy, że jest pewien, że poślubisz kogoś innego, więc nie ma zamiaru się poniżać.

— Inteligentna dedukcja — przyznała Helena, która nie spodziewała się takiego rozsądku po Ajaksie.

— Ale ty jeszcze nie wiesz, kogo według niego poślubisz. — Kastor ostudził jej zapał. — Otóż Ajaks jest przekonany, że zostaniesz żoną Menelaosa, aby pogłębić więzi między rodzinami. Naszym rodzicom na pewno na tym zależy, a ty też nie masz nic przeciwko, bo już dwa razy widziano, jak się z nim przechadzasz.

— Rozmawiam i przechadzam się z wieloma osobami, a tamte spotkania były całkowicie przypadkowe! — zaprotestowała Helena. Jakże matka się zdenerwuje, że jej córka może stracić szansę na zamążpójście przez ,,latanie" za człowiekiem, którego twierdziła, że nienawidzi.

— Ale najwidoczniej tylko te rzuciły się w oczy. — Wzruszył ramionami Polluks. — Uznaliśmy, że powinnaś się o tym dowiedzieć, zanim cała Hellada zacznie was swatać. Wiemy, że nie chcesz takiego małżeństwa, bo Menelaos jest bratem Agamemnona. — Ostatnie słowa wypowiedział z mniejszą pogodą i swobodą. Chociaż w chwili drugiego ślubu Klitajmestry był niedorosły, zarówno on, jak i Kastor, zdawali sobie sprawę, że zadaniem braci jest bronić siostry, a oni tego nie zrobili.

— Matka wam powiedziała? — przestraszyła się Helena. Czyżby tak bardzo zdenerwowała Ledę, że aż ta musiała wyżalić się synom?

— Nie, mówiłaś jej o tym? — zdziwił się Kastor i bezceremonialnie rozłożył się na łóżku. — Gratuluję odwagi. Wiedzieliśmy o tym, kochana siostrzyczko, bo cię znamy. Chociaż uważamy, że przesadzasz. Agamemnon to samo zło i życzymy mu, żeby zginął tragicznie. — Helena wiedziała, że mówi prawdę. — Ale Menelaos jest w porządku i jeśli nie będziesz miała innego wyjścia, możesz sobie za niego wyjść. Może nie będzie cię nosił na rękach, ale krzywdy też ci nie zrobi.

— Na szczęście, na obecną chwilę mam jeszcze inne możliwości — odburknęła Helena. Nie żywiła do brata Agamemnona tak negatywnych uczuć, jak wcześniej, ale świadomość, że teraz wszyscy zaczną postrzegać ją jako jego przyszłą żonę, była okropna. Przecież miała sama zdecydować o sobie. Tymczasem według jej braci wkrótce wszyscy pozostali kandydaci się wykruszą, bo uznają, że jest już komuś przeznaczona.

A więc tak rodzą się plotki. Wystarczyło, że dwa razy porozmawiała na osobności z Menelaosem i wszyscy uznali, że jest w nim zakochana. A przecież spotykała się też z Ajaksem czy Odyseuszem, a o nich nikt nie mówił. Czy to dlatego, że starała się ukryć swoje rozmowy z księciem Myken? Może ludzie uznali, że szukała odosobnienia nie dlatego, że chciała coś ukryć, ale ponieważ potrzebowała prywatności do rozmów z ,,ukochanym".

— Wybierz Odyseusza — doradził Polluks. — Kiedy będziemy wracać do Sparty, zawsze będzie z kim pożartować i napić się wina.

— Chyba sobie kpicie — mruknęła Helena. — Mam wyjść za kogoś za mąż, dlatego, że wam się z nim dobrze żartuje?

— Taki sam dobry powód jak inne. Wszystkie dziewczyny biorą śluby, żeby sprawić przyjemność rodzicom, ty możesz to zrobić dla przyjemności braci.

— Mam lepszy pomysł — zasugerował Kastor. — Po prostu wybierz tego, kogo najbardziej będą ci zazdrościć inne kobiety.

,,Oni zwariowali gorzej od Ajaksa" pomyślała Helena. ,,Dobrze, że nie zostali królami, bo strach sobie wyobrazić, co by zrobili ze Spartą".

— To jest doskonała myśl! — zawołał Polluks. — My się nie znamy na męskiej urodzie, ale możemy zapłacić dziewczynom służebnym za pomoc w zrobieniu listy i przyznaniu każdemu punktów w kwestii wyglądu.

Helena była coraz bardziej oburzona całą rozmową. Jej bracia zakpili sobie z niej, zostawili królestwo, żeby zostać nowymi Argonautami***, a śmiali się z decyzji, której nie musiałaby podejmować, gdyby nie ich beztroska. Oni będą sobie pływać po morzach i przeżywać przygody, podczas gdy ona zostanie tu, odpowiedzialna za los Sparty. Los kraju będzie uzależniony od każdego jej wyboru. Skoro okazało się to zbyt ciężkim brzemieniem dla dwójki szesnastoletnich młodzieńców, jak mogło być lekkie dla rówieśnej dziewczyny?

— Mówicie obrzydliwe rzeczy — powiedziała z odrazą.

— Dlaczego? — zapytał Kastor. — Przecież nie każemy im z nimi sypiać. Każdy może ocenić urodę każdego. To tylko ty masz jakieś sprośne myśli.

— Nie znoszę was — odparła dziewczyna, odwracając głowę.

— Dziwnie wymawiasz ,,kocham was, drodzy bracia". — Polluks uśmiechnął się od ucha do ucha. Helena poczuła, że ma dość i rzuciła w niego poduszką.

— Tak się nie będziemy bawić — odparł chłopak, chwytając poduszkę w ręce. — Kastor, bierz ją.

Jego brat nie potrzebował innej zachęty. Złapał Helenę za nadgarstki i przycisnął do pościeli, podczas gdy Polluks usiadł nad nią i zatkał jej usta rzeczoną poduszką.

— Puszczajcie mnie, puszczajcie! — próbowała krzyczeć Helena, ale jej słowa nie dolatywały do braci. Musiała więc szarpać się, wyrywać, kopać i robić inne rzeczy, które nie przystoją księżniczkom szukającym mężów.

W końcu bliźniacy uznali, że została już należycie ukarana i odsunęli się od niej. W tej samej chwili do sypialni weszła służąca Heleny i ujrzała swoją panią potarganą i zaczerwienioną, a obok jej braci.

— Zdajecie sobie sprawę, że ktoś całymi dniami pierze, ściela i krochmali tę pościel, a potem przychodzi tu jakaś dzicz i robi pobojowisko? — skarciła ich, a następnie spojrzała z pogardą na Helenę. — Z pewnością każdy mężczyzna zechce za żonę dziewczynę, która rzuca się po łóżku ze swoimi braćmi.

Helena, która mimo pewnej złości, czuła się teraz znacznie weselsza, w jednej chwili posmutniała. Może i Kastor i Polluks byli jej rodzeństwem, ale każdy słyszał o związkach kazirodczych, praktykowano je wśród bogów, więc rzeczywiście pokrewieństwo nie było czymś, co w oczach świata usprawiedliwiłoby to, że bracia przychodzili do niej w nocy i ,,rzucali się z nią po łóżku". Gdy byli dziećmi, często spali we trójkę, bijąc się na poduszki i opowiadając sobie historie. Wtedy każdy uważał to za urocze. Teraz takie zachowanie już im nie wypadało, ale w sekrecie bliźniacy czasem nadal przychodzili do niej, żeby plotkować, śmiać się i czasem kłócić. W takich chwilach cała trójka znów czuła się wolna i beztroska. Chłopcy mogli być lekkomyślni i irytujący, ale Helena ich kochała i przyznawała, że ich żarty naprawdę poprawiają jej humor. Dlaczego ktokolwiek postrzegał to jako nieprzyzwoitość?

— Nie martw się o nią, Ajtro****, Helena znajdzie męża — odpowiedział z przekąsem Polluks. — Wiesz, niektórym nie przeszkodziła nawet prostytucja świątynna — dodał i wstał z łóżka.

Ajtra nie odpowiedziała, choć jej twarz wyrażała ogromny gniew. Helena jednak wiedziała, że nie odważy się pokłócić z jej braćmi. Mogła rzucać niemiłe uwagi, mogła wzbudzać poczucie winy, ale teraz to ona była od nich zależna. Kiedyś ta postarzała kobieta była królową matką w Atenach, ale dzisiaj pozostawała tylko niewolnicą i nie mogła wystąpić przeciwko książętom Sparty.

— Radzę wam już wyjść, jest późno — wyrzekła w końcu. Kastor i Polluks skierowali się więc do wyjścia, ale Helena pobiegła za nimi.

— Dziękuję — szepnęła do drugiego z braci i pocałowała go lekko w policzek.


Kastor i Polluks nie wrócili już do swojego ,,doskonałego pomysłu" swatania siostry. Mogli być niepoważni i żartować z każdego elementu życia, ale nadal ją kochali i żarty kończyły się w momencie, gdy widzieli, że naprawdę mogą ją zranić.

Nie sprawiło to jednak, że Helena poczuła się chociaż odrobinę pewniej. Od momentu, gdy bracia powiedzieli jej o plotkach krążących na jej temat, bała się odezwać właściwie do jakiegokolwiek mężczyzny z obawy, że ludzie zaczną sobie wyobrażać niestworzone rzeczy na jej temat i w końcu nie ucieknie przed ślubem z kimś, kogo tak naprawdę nie chciała. Po tamtej rozmowie jeszcze mocniej uświadomiła sobie, że każdy jej krok jest pilnowany, a ona nie może zrobić i powiedzieć nic, co nie zostanie poddane ocenie. Zastanawiała się, czy gdy w końcu wyjdzie za mąż, opinia publiczna skupi się na jej mężu, a ona będzie mogła żyć w spokoju. Prawda jednak była taka, że wówczas znajdywałaby się pod kontrolą małżonka i musiałaby uważać, żeby z kolei jego nie urazić i nie zdenerwować.

Czy gdy ze swoją ręką odda komuś tron Sparty, mąż będzie ją bardziej szanował, zdając sobie sprawę, ile jej zawdzięcza, czy może uzna, że to ona jako kobieta powinna być wdzięczna, że ma przy sobie mężczyznę i dlatego nikt nie waży się przeciw niej zbuntować? Słyszało się co prawda o królowych Amazonek albo Omfalii, władczyni, u której służył Herakles, ale większość Greków, nawet w Sparcie, uważała, że kobiety nie nadają się do rządzenia ani walki. Helena zresztą też nie czuła się przeznaczona do takich zadań. Poza tym i tak w końcu musiałaby wyjść za mąż, aby mieć następcę tronu.

Snuła takie myśli, spacerując wokół murów pałacowych z Ajasem*****, księciem Lokrydy, i próbując opowiadać mu o historii Sparty. Nie widziała żadnego innego tematu, który mógłby ich zbliżyć, a dzieje królestwa wydawały się czymś, dzięki czemu mogła łatwo sprawdzić, jak jej zalotnik podchodzi do życia i czy byłby dobrym królem. Skoro nie potrafiła zdecydować, co jest najlepsze dla niej, powinna pójść za tym, co dobre dla jej ludu.

Niestety, Ajas nie wykazywał zainteresowania jej słowami i wolał wpatrywać się bezmyślnie w jej twarz, co nie było takie złe, póki oczy Lokra nie zjechały w dół i nie spoczęły na jej wystającym zza białej sukni dekolcie. Helenę przeszedł dreszcz obrzydzenia. Poczuła się tak samo nieważna i bezbronna jak wtedy, gdy ojciec przywiózł ją z Aten. Powtarzała sobie, że jej reakcja jest przesadzona, że przecież nikt jej nic nie zrobił i że wszyscy mężczyźni interesują się kobiecym ciałem. Na nic się to jednak nie zdało. Gdyby mogła, pobiegłaby do Tyndareosa z płaczem, ale wiedziała, że zrobiłaby wtedy z siebie pośmiewisko. Jakie to dziwne, że można poczuć się tak upokorzoną przez jedno spojrzenie.

— Boli mnie głowa od słońca — powiedziała stanowczo. — Muszę iść do pałacu się ochłodzić, książę. Sama — zaakcentowała ostatnie słowo.

,,Pewnie on też zaraz odjedzie" pomyślała, biegnąc do pałacu. ,,Ale to dobra wiadomość. Mogłabym to uznać za swój osobisty sukces".

Weszła do pałacu tylnym wejściem, gdyż naprawdę było bardzo gorąco, a ona potrzebowała zarówno ochłodzenia, jak i samotności. Stanęła w zaciemnionym korytarzu, gdzie nawet służba rzadko się kręciła i oparła o ścianę, próbując zebrać myśli. Jej spokój nie trwał jednak długo, gdyż usłyszała męski, twardy głos:

— Porozmawiajmy, młody.

Helena spłoszyła się i ukryła za filarem, chociaż ostatecznie ciekawość przemogła obawy i dziewczyna wychyliła się lekko, by zobaczyć, kto się tu zjawił. W półmroku korytarza ujrzała Menelaosa oraz Idomeneusa z Krety, wnuka króla Minosa.******

— W czym ci mogę pomóc, drogi krewniaku? — zapytał Menelaos, chociaż z jego tonu głosu Helena wywnioskowała, że ta rozmowa nie sprawia mu przyjemności.

— Zdajesz sobie sprawę, co o tobie mówią? — odpowiedział pytaniem na pytanie Kreteńczyk. — Ludzie są przekonani, że poślubisz Helenę.

,,Czy ci ludzie, o których on mówi, naprawdę nie są znudzeni rozmawianiem cały czas o tym samym?" skomentowała w duchu Helena. Wiedziała, że niektórzy kochają plotkować i dobrze się bawią, obgadując innych, ale przecież czasami trzeba zmienić temat. Najwidoczniej jednak jej plany małżeńskie były czymś niezwykle atrakcyjnym.

Ale czy naprawdę powinna się dziwić, że o niej mówią i że szeroko rozumiani ,,ludzie" są pewni, kogo poślubi? Menelaos był bratem jej szwagra, więc osoby nieświadome tego, jak naprawdę wygląda małżeństwo Klitajmestry, zapewne są przekonani, że Leda i Tyndareos z radością połączą się jeszcze mocniej z rodem Atrydów. Agamemnon władał teraz ogromną częścią Peloponezu, uważany był za jednego z największych achajskich władców, jeśli nie największego. Przy takim czymś wszelkie klątwy mogły zblednąć.

— Zadziwiasz mnie, Idomeneusie — odpowiedział Menelaos. — Czy to nie ty powtarzasz, że plotkują tylko stare baby?

— Nie drwij ze mnie, bo nie ręczę za siebie! — skarcił go Idomeneus. — Twój dziadek i mój ojciec byli braćmi, więc uważam, że jesteś mi winien pewną lojalność. Chciałbym, żebyś wrócił do Myken i ustąpił mi miejsca. Pomyśl logicznie. Masz ledwo osiemnaście lat...

— Dwadzieścia — poprawił go kuzyn z niechęcią.

— Wielka mi różnica! Jesteś za młody na małżeństwo, uwierz mi. Powinieneś się jeszcze wyszumieć, będziesz bardzo żałował, jeśli tak wcześnie dasz się wrzucić w rolę ojca rodziny. Ja z kolei jestem następcą tronu Krety i potrzebuję żony, która da mi potomka. Inaczej poddani nie będą traktować mnie poważnie.

,,On bredzi i igra z ogniem" uznała Helena. ,,Przecież Menelaos i Agamemnon są wnukami króla Katreusa i sami mogliby ubiegać się o ten tron, gdyby bardzo chcieli". Próbowała wyobrazić sobie, jak potoczyłby się konflikt między nimi, gdyż odrywało to jej myśli od kolejnego upokorzenia, jakie ją spotkało, a mianowicie, że właśnie została potraktowana już nie tylko jako samo ciało, nawet nie jak klacz rozpłodowa, a przedmiot, o który można się targować.

— Ty na razie nie jesteś królem i nie musisz martwić się takimi rzeczami — argumentował Idomeneus. — Zapewniam cię, że nie zostaniesz w żaden sposób poniżony. I tak już jesteś spowinowacony z rodem spartańskim przez brata, a teraz będziesz jeszcze przeze mnie. I wiesz co? — Nachylił się nad synem swej kuzynki i przybrał najsłodszy ton głosu, na jaki było go stać. — Kiedy urodzi mi się córka, oddam ci ją za żonę. To chyba dobry interes.

,,On nie ma prawa się o mnie targować" pomyślała ze złością Helena. ,,Jestem córką króla Sparty, jestem następczynią tronu i nawet gdyby ojciec nie dał mi swobody w wyborze męża, to wówczas do niego należałoby prawo głosu, a nie tego głupca, który zawdzięcza prawo do tronu jedynie temu, że jego kuzyni uciekli z Krety". ******

Ponownie wychyliła się, próbując dojrzeć twarze rozmawiających mężczyzn. Stali jednak odwróceni do niej plecami, mogła więc obserwować jedynie ich włosy i tuniki.

,,Błagam cię, nie wyrzeknij się mnie" zwróciła się w myślach do Menelaosa. ,,Nie chcę za ciebie wychodzić, ale jeśli przystaniesz na ten ohydny układ, znienawidzę was obu do końca życia".

— Odmawiam — powiedział w końcu Menelaos.

,,Herze, bogini małżeństwa, niech będą dzięki" pomyślała z radością Helena. Kto wie, czy po pozbyciu się krewnego, Idomeneus nie kontynuowałby swojego planu i nie namówiłby innych jej zalotników do odejścia, a wtedy musiałaby zostać jego żoną i żyć z człowiekiem, który traktowałby ją jak zdobytą rzecz, a nie żonę?

— Żartujesz chyba? — zagrzmiał Idomeneus. — Naprawdę tak ci się marzy tron Sparty? A może się zadurzyłeś? Zapewniam, że wkrótce ci przejdzie, zawsze tak jest.

— Nie o to chodzi — odpowiedział chłodno Menelaos, najwidoczniej zirytowany sugestią, że jest niedojrzałym młokosem z przerostem ambicji. — Dlaczego mam decydować za księżniczkę Sparty i jej rodziców? To oni tu rządzą, a ty przychodzisz do mnie, jakbym miał jakieś prawo ci ją ofiarować. Otóż nie mam takiego prawa i nie będę go sobie przywłaszczał.

— I nie wrócisz do domu? — zabrzmiała odpowiedź.

Helena dojrzała, że Menelaos pokręcił głową. Uspokojona, schowała się głębiej za filarem.

— A niech ci będzie! — zawołał ze złością Idomeneus. — Masz rację, twoje słowa nie mają żadnej wagi. Za to ja jestem przyszłym królem Krety — stwierdził triumfalnie i powoli odszedł.

Helena przez chwilę przysłuchiwała się jego krokom. Dopiero gdy ucichły, odważyła się ponownie wyjrzeć. Menelaos nadal stał przy małym oknie, które lekko rozświetlało pomieszczenie, ukazując białe ściany i kamienną posadzkę. Jasnowłosa przez chwilę rozważała, czy powinna wyjść tylnymi drzwiami i udawać, że nie wie, o całej sytuacji, czy jednak mu się pokazać. Ostatecznie postanowiła zaryzykować i podeszła do księcia.

— Helena! — wykrzyknął Menelaos na jej widok. Na pewno nie spodziewał się, że oto pojawi się przed nim kobieta, o której sprawach matrymonialnych właśnie dyskutował.

— Tak, we własnej osobie. — Księżniczka wysiliła się na uśmiech. — Było mi bardzo duszno, więc chciałam schować się tam, gdzie jest chłodno i ciemno. — ,,I gdzie nikt nie będzie wpatrywał się w moje piersi" dodała w myślach, a przez jej twarz przemknął grymas. — I przez przypadek... usłyszałam was.

— Cóż, to chyba nie była najprzyjemniejsza rozmowa, jaką mogłaś słyszeć — przyznał z lekką skruchą Menelaos.

— Niestety — zgodziła się Helena. — Ale... chciałam ci podziękować. Dziękuję ci, że mu odmówiłeś. Kiedy usłyszałam, jak Idomeneus się o mnie targuje... Poczułam się pozbawiona własnego głosu i nic niewarta, jak przedmiot. — Westchnęła ze smutkiem. — Wiem, że on nie ma na mnie żadnego wpływu, ale sam fakt, że odważył się wypowiedzieć takie słowa, jest dla mnie uwłaczający. — Uniosła głowę z dumą. — Dziękuję, że stanąłeś w obronie mnie i moich rodziców.

Teraz kiedy napięcie zmalało, Helena zrozumiała, że rzeczywiście nie miała powodu, by bać się Idomeneusa. Jego wpływy nie były tak silne, by mógł zmusić ją do małżeństwa, chyba że napadłby na Spartę. Tak naprawdę zraniło ją to, że zamiast postarać się o jej zainteresowanie i aprobatę jej przybranego ojca, on zwrócił się do księcia Myken i próbował zabronić mu o nią zabiegać. Jakby już nadał sobie prawo do decydowania o jej losie i znajomościach. Menelaos wcale jej nie uratował przed zgubą, ale podniósł ją na duchu i dał nadzieję, ponieważ wyraźnie oznajmił, że żaden z nich nie ma prawa decydować o życiu księżniczki. Uszanował jej wolność i jej człowieczeństwo.

— Nie masz mi za co dziękować, to była przyjemność zrobić na złość Idomeneusowi — odparł pogodnie młody człowiek. — Działa mi na nerwy.

— To on jest powodem, dla którego nie chciałbyś mieszkać na Krecie? — domyśliła się Helena.

— Jednym z nich — wyjaśnił krótko Menelaos. — Uznajmy, że wszyscy najlepsi potomkowie Minosa nie mogli tam wytrzymać i opuścili wyspę.

Helena mimowolnie zaśmiała się, ale najwidoczniej ten temat przypomniał rozmówcy o jeszcze jednej kwestii.

— Mam nadzieję, że nie obraziłaś się, że nie wyjaśniłem kuzynowi mojej matki, że nie jestem dla niego żadnym rywalem i już mnie odrzuciłaś — powiedział. — Wstyd się do tego przyznać, ale denerwowanie Idomeneusa naprawdę jest bardzo satysfakcjonujące.

— Absolutnie nie! — zaprzeczyła Helena. — Bardzo dobrze mu tak. Nie jestem rzeczą, którą można od kogoś wykupić.

Zaczerwieniła się lekko, pojmując, że wyznała temu człowiekowi obawy i przemyślenia, które do tej pory uważała za osobiste i którymi z nikim się nie dzieliła. Menelaos jednak nie wyglądał, jakby był zgorszony albo chciał ją wyśmiać.

— Chyba powinniśmy stąd wyjść, ale nie głównym korytarzem — polecił. — Obawiam się, że wtedy nie uciekłabyś już przed małżeństwem ze mną.

Najwidoczniej jednak prywatność nie była im dana, ponieważ po wyjściu z pałacu, zanim zdążyli się rozdzielić przed głównymi drzwiami, natknęli się na Kastora i Polluksa. Bracia byli dość zaskoczeni i zmieszani tym, co właśnie ujrzeli i Helena wiedziała, że gdy tylko znajdą się w swojej komnacie, zaczną dyskutować, czy ich siostra czegoś nie ukrywa i czy powinni z nią o tym porozmawiać. Na szczęście jednak teraz przywołali się do porządku i oznajmili swobodnie:

— Jedziemy na przejażdżkę za mury miasta i zbieramy ludzi do towarzystwa. Jeśli chcecie, jesteście zaproszeni.

— Ja przyjmuję to zaproszenie — zgodził się Menelaos.

— Ja też przyjmuję, wasze głupie odzywki to coś, czego w tym momencie potrzebuję. — Skinęła głową Helena.

Bliźniacy spojrzeli na nią znacząco, a ona domyśliła się, że próbują jej zasugerować, że w ten sposób jeszcze bardziej podsyci plotki na swój temat. Potrzebowała jednak udowodnienia sobie, że nikt nie ma na nią wpływu i to ona jest panią siebie w każdej sprawie, nawet tak błahej jak jazda konna. Jeśli będzie wciąż ulegać i bać się ludzi, w końcu ktoś naprawdę wykorzysta ją do swoich celów.

,,Nie obchodzi mnie, z kim mnie swatają, i nie będzie mnie też obchodzić, że jakiś dureń uważa mnie za zbyt głupią, by decydować o sobie" postanowiła. ,,Jestem ponad to".





*  ,, Poznali się już wcześniej, prawdopodobnie na dworze w Mykenach, i zdawało się, że podczas pobytu w Sparcie zacieśnili tę znajomość i zaprzyjaźnili się." – W ,,Odysei" Menelaos mówi, że Odyseusz był jego najbliższym przyjacielem podczas wojny trojańskiej, że był do niego bardzo przywiązany i nigdy nie pogodził się z jego zniknięciem. Fakt, że zabrał go ze sobą na rozmowę w sprawie odzyskania Heleny, czyli tak zwaną ,,odprawę posłów greckich", oraz do pałacu trojańskiego podczas zdobywania miasta, też może świadczyć o tym, że mieli do siebie duże zaufanie i łączyła ich bliska relacja. Uznałam, że potrzebuję to wprowadzić, ponieważ gdy przeczytałam ,,Odyseję", uznałam ten fragment, gdy Menelaos mówi o Odyseuszu za jedną z najsłodszych i najbardziej uroczych rzeczy, jakie czytałam w życiu.

**  ,,Zgadzam się tylko dlatego, że cię lubię" – podczas wojny trojańskiej Odyseusz i Diomedes byli towarzyszami broni, często brali udział we wspólnych misjach, a Diomedes uchodził za prawą rękę króla Itaki. Jest też teoria, że byli kochankami.

***  ,,zostawili królestwo, żeby zostać nowymi Argonautami" – Kastor i Polluks są wymieniani wśród Argonautów podróżujących z Jazonem, ale nie pasowało mi to do chronologii, którą uznaję, według której Helena znalazła się na dworze Tezeusza, gdy ten był już w średnim wieku. Medea, żona Jazona, była macochą Tezeusza, więc w tym uniwersum między wyprawą Argonautów, a narodzinami bliźniaków musiało upłynąć wiele lat, ale postanowiłam zrobić do tego nawiązanie.

****  Ajtra – matka Tezeusza. W wielkim skrócie: kiedy Helena była dzieckiem, Tezeusz uprowadził ją i oddał na wychowanie swojej matce (wrócimy jeszcze do tego tematu). Potem dziewczynka została odbita przez rodzinę, a Ajtra zabrana do Sparty jako jej niewolnica. Są różne wersje ich relacji – według jednych Ajtra była zaufaną powiernicą Heleny, według drugich ich stosunki były napięte, a Helena upokarzała kobietę, dlatego też jej wnukowie, synowie Tezeusza, postanowili odzyskać babkę.

Oprócz tego Ajtra tej samej nocy miała współżyć z Egeuszem, ojcem Tezeusza, oraz bogiem Posejdonem, a jej zachowanie interpretuje się jako rodzaj prostytucji sakralnej (jej ojciec wstydził się, że córka nadal jest dziewicą), stąd też uwaga Polluksa. I tak, zdaję sobie sprawę, że w starożytności często taki rodzaj prostytucji był traktowany jako coś godnego pochwały, ale tutaj jednak mamy do czynienia z sytuacją, gdy bliźniacy uważają Ajtrę niejako za oprawczynię swojej siostry i uczepiliby się wszystkiego, żeby ją upokorzyć.

****  Ajas, książę Lokrydy – o rękę Heleny ubiegało się dwóch mężczyzn o imieniu Ajas/Ajaks. Drugim z nich był Ajas, syn Ojleusa, zwany Małym. Oczywiście brał potem udział w wojnie trojańskiej, podczas której miał zgwałcić Kasandrę, ukrywającą się w świątyni Ateny. Jego towarzysze broni chcieli go za to ukamieniować, ale Ajas uciekł i odpłynął z Troi. Wiele mu to nie dało, ponieważ w ramach kary za świętokradztwo Atena i Posejdon doprowadzili do jego utonięcia.

******  Idomeneus z Krety – syn Deukaliona i wnuk Minosa, a więc wuj czy też kuzyn w drugim pokoleniu Menelaosa (ile razy ja tu jeszcze napiszę, że ktoś był czyimś kuzynem, wujem albo dziadkiem?). Był zalotnikiem Heleny i brał udział w wojnie trojańskiej. Również nie był zbyt dobrym kandydatem na męża, ponieważ gdy wracał z wojny do domu, podczas sztormu ślubował Posejdonowi, że złoży mu w ofierze pierwszą rzecz, którą zobaczy. Tą pierwszą ,,rzeczą" był jego syn, którego Idomeneus rzeczywiście zabił. Za karę bogowie zesłali na Kretę zarazę, a król został wygnany.

*******  ,,(Idomeneus) zawdzięcza prawo do tronu jedynie temu, że jego kuzyni uciekli z Krety" – Katreusowi, dziadkowi Menelaosa, przepowiedziano, że zginie z ręki swojego dziecka. Dlatego też jego jedyny syn i jedna z córek uciekli z Krety, a pozostałe dwie córki, Aerope i Klimene, mężczyzna sprzedał żeglarzowi Naupliosowi. Ten jednak poślubił Klimene, a Aerope została żoną Atreusa, niestety tragicznie.

Swoją drogą, jest to dosyć dziwne, że Menelaos utrzymywał sobie kontakty i pojechał na pogrzeb dziadka, który chciał zrobić z jego matki niewolnicę, ale możemy to zinterpretować tak, że Katreus był zbyt ważnym człowiekiem, żeby się wyrzec pokrewieństwa z nim, ewentualnie że król po latach żałował utraty dzieci (co było prawdą), postanowił więc odnaleźć ich potomków, żeby ktokolwiek się nim zainteresował na starość z własnej woli.



Jak widzicie, do ślubu ani zaręczyn jeszcze nie doszło, więc musimy zostać na jeszcze jeden rozdział z tą matrymonialną historią, która może wydawać się kompletnie niepotrzebna, ale moim zdaniem jest i kiedy ją skończę, wyjaśnię Wam, dlaczego musiałam to tak rozpisać (chyba że ktoś się wcześniej domyśli). Mam nadzieję, że nie jest to dla Was jakieś nudne ani zniechęcające, bo ja tak naprawdę jestem zadowolona z tego, co do tej pory napisałam.

Czwarty rozdział zakończy historię z zalotnikami, w piątym będzie przeskok czasowy i pojawi się Parys, a potem to już z górki ;) Będzie bardziej dramatycznie, chociaż prawdopodobnie też będę musiała gdzieś wrzucić moje przedziwne poczucie humoru.

Poza tym po tym rozdziale mam ochotę napisać one-shota, uważam, że te mniej popularne postacie też zasługują na swoje miejsce. I może zrobię dodatkowe estetyki dla dzieci Heleny i Klitajmestry, jak znajdę dobre zdjęcia dzieci w stylistyce kostiumowej.

Rozdział z dedykacją dla -Pelargonijka , która była jedną z osób, które zachęciły mnie do napisania tego, wysłuchiwała moich rozkmin i oglądała estetyki, zanim jeszcze się pojawiły w tekście. A ja wysłuchiwałam jej rozkmin na temat opowieści historycznej ,,Maria, król Węgier", do której Was serdecznie zapraszam, bo warto.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top