Rozdział szesnasty. Nierządnica.


Człowiek może postąpić dziesięć razy źle, potem raz dobrze i ludzie z powrotem przyjmują go do swoich serc. Ale jeśli postąpi odwrotnie: dziesięć razy dobrze, a potem raz źle, nikt już więcej mu nie zaufa.

Jonathan Carroll



Oto mija ostatnia wielka amerykańska dynastia

Kto wie, co by się stało, gdy ona nigdy by się nie zjawiła

Oto najbardziej bezwstydna kobieta, jaką widziało to miasto

Cudownie się bawiła, rujnując wszystko

Taylor Swift ,,The Last Great American Dynasty"

(Zwykle nie dodaję wyjaśnień, o czym jest piosenka, bo wybieram cytat, który moim zdaniem najlepiej dopełnia treść, nawet jeśli czytelnik nie przesłucha całości. Teraz jednak chciałabym krótko nakreślić, o czym opowiada ten utwór, ponieważ zainspirował mnie on jako całość. Jest to piosenka o Rebekah Harkness, która jako rozwódka z dwójką dzieci poślubiła Williama Harknessa, dziedzica jednej z najbogatszych amerykańskich rodzin, hojnie korzystając z jego pieniędzy i wpływów. Kiedy ten zmarł, Rebekah została przez opinię publiczną oskarżona o doprowadzenie do śmierci męża i skandaliczną rozrzutność, czym miała doprowadzić do upadku całego rodu. Nie wiem, na ile ta kobieta rzeczywiście była tak nieprzyzwoita, a na ile zostało to podkolorowane przez media, ale uznałam, że idealnie pasuje to do Heleny)



Helena nieświadomie powtórzyła działanie swojej matki. Od dnia, gdy Menelaos i Odyseusz zostali odprawieni przez Trojan i odpłynęli, każdego dnia starała się wyliczyć czas, jaki dzielił ich od przybycia do Grecji, zebrania wojsk i ponownego wyruszenia do Troi. Codziennie po przebudzeniu zastanawiała się, ile czasu dzieli ją od ponownego znalezienia się w jednym kraju z mężem. Gdy uznała, że Grecy pewnie już wypłynęli, zaczęła nieustannie wypatrywać przez okno statków z flagami państw helleńskich. Czasem nachodziły ją obawy, czy rzeczywiście uznano ją za dobry powód do wojny albo, czy Menelaos nie rozmyślił się i nie uznał, że naprawdę go zdradziła i nie zasługuje na żadne względy. Gdy więc stojąc na swoim balkonie, dostrzegła zmierzające do wybrzeży Troi statki, na których rozpoznała znane sobie godła Sparty, Myken czy Argos, poczuła ulgę.

,,Trojańskie kobiety znienawidziłyby mnie jeszcze bardziej, gdyby poznały moje myśli" pomyślała z goryczą. ,,One pewnie teraz się boją, a ja cieszę."

Mimowolnie uśmiechnęła się na myśl, kim się stała. Jej wyczekiwanie przybycia Menelaosa i wypatrywanie statków przypomniało jej czasy, gdy była pełną nadziei narzeczoną, która każdego dnia dopytywała, czy nie ma dla niej listów, a w noc przed spodziewanym przyjazdem ukochanego na ślub prawie nie zmrużyła oka. Wtedy była radosna, pełna nadziei i jakiegoś pogodnego lęku, a domownicy z uśmiechem przyglądali się jej zachowaniu. Teraz jej życie było naznaczone goryczą i udawaniem. Wiedziała też, że nie lubią jej w Troi, uważają za nierządnicę i przyczynę osłabienia stosunków z Achają. Teraz gdy wojna miała naprawdę się zacząć, zapewne będą mówić o niej jeszcze gorzej.

Czasem, gdy spacerowała po korytarzu czy pałacowych ogrodach, dostrzegała rzucane sobie niechętne spojrzenia, zdarzało się też, że przypadkowo słyszała rozmowy na swój temat, w których nazywano ją nałożnicą Parysa, twierdzono, że świadomie naraziła Trojan, uciekając ze Sparty, i że musi nie mieć serca, skoro zostawiła własną córkę. Czasem w tych rozmowach pojawiały się też oskarżenia pod adresem księcia, ale większość za główną winną uznawała ją.

,,Czy w Sparcie też tak o mnie myślą?" zastanawiała się. ,,Uważają mnie za dziwkę i wstydzą się, że jestem ich królową?".

Jej rozmyślania przerwało wejście Parysa do komnaty. Z trudem powstrzymała złość, jaką w niej budził, i wskazała na statki w oddali.

— Grecy przypłynęli — powiedziała spokojnie.

— Wiem, byłem akurat u matki, jej dwórki zaczęły strasznie panikować i płakać — odpowiedział z lekką irytacją mężczyzna. — Ale ty się nie martw. — Objął ją lekko. — Obronimy cię.

Helena odsunęła się instynktownie. Z bólem odkryła, że udawanie oddanej Parysowi przychodzi jej coraz łatwiej i potrafi idealnie powściągać swoje prawdziwe uczucia, niczym zawodowa kurtyzana. Teraz jednak nie potrafiła. Naprzeciw siebie mieli królewski statek Sparty, którym płynął jej prawdziwy mąż. Nie mogła dostrzec jego postaci, ale wiedziała, że tam jest i czuła się tak, jakby patrzył teraz na nią i Parysa.

— Przykro mi, że twój lud jest przeze mnie w takich kłopotach — rzekła, opierając ręce o balustradę. — Może lepiej by było, gdybym stąd zniknęła.

— Co ty opowiadasz? — oburzył się Parys. — Nie możesz się tak obwiniać. — Stanął przy niej i próbował dotknąć jej ręki, ale Helena szybko ją odsunęła. — Tu jest twoje miejsce. Nie jesteś już Heleną ze Sparty, jesteś Heleną z Troi.[1] — Uśmiechnął się zadowolony z własnej inwencji.

,,Nieprawda, nie jestem" pomyślała Helena. ,,Nie masz prawa mi mówić, kim jestem i gdzie przynależę!". Powstrzymała jednak gniew i zmusiła się do odgrywania roli zbolałej kobiety, żałującej wojny, do której doprowadziła.

— Wydaje mi się, że większość mieszkańców tego miasta wcale tak nie uważa — stwierdziła. — Obwiniają mnie o wybuch wojny i nie chcą nadstawiać za mnie głów.

— Bo są głupi i bez honoru — uznał Parys. — Nie bój się, ja będę walczył za ciebie. — Cmoknął ją w policzek. — Dla takiego piękna można zabijać.

Helena zesztywniała. Ogarnęło ją poczucie strachu i zagrożenia, jakby ktoś przystawiał jej nóż do gardła.

— Jesteś najpiękniejszą istotą na świecie — powiedział Tezeusz, głaskając ją po policzku. — Dla takiej urody można byłoby zabić.

— Nie! — wykrzyknęła kobieta i gwałtownie odskoczyła od Parysa. — Nie mów tak do mnie już nigdy!

— Że jesteś piękna i będę za ciebie walczył? — zdziwił się młodzieniec. — Dlaczego? Przecież cię kocham.

— Nie chcę tego słuchać — potrafiła tylko powiedzieć Helena. Czuła się straszliwie upokorzona. Nie ufała Parysowi i nie podobało jej się, że ogląda w momencie paniki, której powodów nie miała zamiaru mu wyjawiać.

— Rozumiem, masz wyrzuty sumienia — zgodził się książę. — Wiem, że pewnie jest ci ciężko, ale zrozum, że to nie ty doprowadziłaś do wojny. Ty po prostu posłuchałaś bogini miłości i poszłaś za człowiekiem, którego ona dla ciebie wybrała.

,,W jednym masz rację: to ona cię wybrała" odpowiedziała mu w myślach Helena. ,,Ja nie miałam z tym nic wspólnego".


Menelaos rzeczywiście stał przy kadłubie statku i spoglądał na coraz bliższe mury Troi. W tej chwili niczego nie pragnął bardziej niż tego, by mógł w końcu postawić stopę na piasku i ostatecznie rozpocząć wojnę, nie tylko dlatego, że zbliżała go to do odzyskania żony, ale ponieważ bezczynność zaczynała go dobijać.

Dziękował bogom, że nie dopuścili do ofiary z Ifigenii, chociaż jednocześnie nie mógł pozbyć się wyrzutów sumienia, że to nie on powstrzymał brata przed zabiciem własnej córki. Ciężko było mu ze świadomością, że Agamemnon zabił synka Tantala, ale świadomość, że ten nie zachował się przed poświęceniem dziecka ze swojej krwi, była jeszcze gorsza i sprawiała, że Menelaos coraz mocniej wątpił w to, że jego brat ma w sobie jakieś dobro. Co prawda, ostatecznie wszyscy pogodzili się z tym, co zaszło, a Agamemnon podkreślił, że próbował wypełnić jedynie wolę bogów i z pewnością to jego ofiarność uratowała życie Ifigenii, ale niechęć pozostała.

Menelaos czuł, że gdyby miał wybór, wolałby zrezygnować z prób odbicia Heleny, niż przyczynić się do śmierci bratanicy. Nie wybaczyłby sobie, gdyby niewinne dziecko zapłaciło za czyny dorosłych ludzi, wiedział też, że jego żona nie pogodziłaby się ze śmiercią dziewczynki i być może nawet nie zechciałaby z nim żyć po tym wszystkim.

Po tym epizodzie podróż przebiegła dość łatwo, poza jednym momentem, kiedy podczas postoju Filoktet z Tesalii został ugryziony przez węża. Wdała się infekcja, a rana zaczęła przeraźliwie ropieć i śmierdzieć, toteż zgodnie uznano, że mężczyzna nie nadaje się do boju i należy zwolnić go z obietnicy udziału w wojnie.

W końcu statki dobiły do brzegu i wszyscy Grecy zeszli na ląd. Na trojańskiej plaży nie było nikogo poza rybakami rozkładającymi sieci.

— Hej, wy, tam! — zawołał do nich Agamemnon swoim donośnym głosem. — Biegnijcie do króla Priama i powiedzcie mu, że Achajowie przybyli.


Grecy zdążyli rozbić wszystkie namioty, kiedy zauważyli zbliżających się w ich stronę dwóch jeźdźców ubranych w ciężkie, srebrne zbroje.

— Niezły orszak — zadrwił Achilles. — Umieram ze strachu.

Trojanie jednak nie usłyszeli tego i po zatrzymaniu się, spokojnie zeskoczyli z koni, po czym jeden z nich przywitał przybyszy:

— Witajcie, szlachetni Grecy. Jestem Imbrios, zięć króla Priama, a to Pandarus[2], jeden z naszych wojowników.

— Spodziewaliśmy się, że Trojanie mają większe wojsko — odparł złośliwie Agamemnon. — Teraz okazuje się, że mógłbym was zabić jedną ręką.

— Nie zrobisz tego, panie, bo z pewnością jesteś człowiekiem honoru — odparł Imbrios. — Mój teść rozumie waszą złość, dlatego chciałby dać obu stronom szansę na uniknięcie wojny. Postanowił więc zaprosić waszych przedstawicieli do pałacu i spróbować znaleźć rozwiązanie, które usatysfakcjonuje wszystkich, a zapobiegnie rozlewowi krwi.

— Chyba sobie... — zaczął Agamemnon, ale zanim zdążył stanowczo odmówić, wyprzedził go Menelaos:

— Musimy to przedyskutować. Poczekajcie na nas chwilę, panowie.

Dowódcy zgromadzili się w namiocie Agamemnona, gdzie król Myken od razu krzyknął do brata:

— Tak bardzo boisz się wojny, że jesteś gotów poniżać się przed Trojańczykami?

— Nie lubię marnować czasu — odparł chłodno Menelaos. — Jeśli możemy załatwić sprawę szybko, nie warto tracić okazji.

— Popieram — odezwał się Demofont, syn Tezeusza. — Dlaczego ludzie mieliby mówić, że Grecy są tak żądni wojny, że odrzucają rękę wyciągniętą w ich stronę?

Agamemnon zamyślił się. Nie chciał załatwiać sprawy pokojowo, nie chciał wracać do Myken bez zdobycia bogactw Troi. Nawet jeśli byłby to sukces jego brata i drużyny, on czułby porażkę. Miał być przecież zdobywcą. Wiedział jednak, że Menelaos i ich krewny mają rację. Jeśli po próbie pogodzenia się ze strony Trojan, i tak upieraliby się przy wojnie, zyskaliby opinię brutali, ludzi bez honoru i sumienia. A skoro chciało się rządzić, należało dbać o opinię. Poza tym Agamemnon i tak wątpił, by Priam wydał Helenę, po tym, jak wcześniej upierał się, że znalazła się ona w jego królestwie z woli bogów.

— Niech będzie — zgodził się. — Jestem gotów się tam udać.

— Wybacz, bracie... — powiedział Menelaos. — Ale obawiam się, że... mógłbyś nie utrzymać emocji na wodzy, gdy staniesz przed królem Troi.

— To bardzo miłe, gdy rodzony brat uważa cię za wariata — prychnął Agamemnon i spojrzał na niego z pogardą.

— On ma rację — stwierdził Odyseusz. — Jak to będzie wyglądać, gdy wyślemy głównego dowódcę do ludzi, którzy przysłali nam jednego człowieka spowinowaconego z królem i jednego szeregowego wojownika?

Na myśl, że to jego można by posądzić o płaszczenie się przed Troją, Agamemnona przeszedł dreszcz odrazy. Pokiwał głową i przyznał Odysowi rację.

— Ale wy też nie pójdziecie — zastrzegł, wskazując na niego i Menelaosa. — Raz już wam nie wyszło. — Nie mógł powstrzymać się przed złośliwością.

— Ja chętnie pójdę! — zaoferował się Diomedes, podnosząc głowę do góry i posyłając zgromadzonym rozpromienione spojrzenie swoich ciemnych oczu. — Przekonam ich moim urokiem osobistym. — Potrząsnął lekko kręconymi, czarnymi włosami, które sięgały mu do brody.

— Nie masz się tam udawać, by uwodzić kobiety, ale zgadzam się — odpowiedział Agamemnon. — Kto jeszcze?

— Czy mógłbym ja? — zapytał cicho Akamas, młodszy brat Demofonta. — Chciałbym zwrócić się do Trojan z prośbą o wyznanie naszej babki. — Spojrzał na Agamemnona błagalnie.

— Akamas ma dużą charyzmę i łatwo przekonuje ludzi do swojego zdania — poręczył za bratem Demofont. Agamemnon skinął głową.

— Niech idą. Chociaż osobiście wątpię, by Trojanie nagle zmądrzeli.


Ponieważ zbliżał się wieczór, ustalono, że Akamas i Diomedes spędzą noc w domu Antenora, a następnego dnia stawią się przed królem.

— Całkowicie popieram waszą stronę, Grecy — powiedział im przy kolacji gospodarz. — Mój siostrzeniec zachował się nieodpowiedzialnie i zhańbił zarówno was, jak i nasz ród. Nie rozumiem, dlaczego mój szwagier tego nie widzi.

— Skoro nas wezwał, może jednak zmienił zdanie — odparł Diomedes. — Albo Parys znudził się Heleną.

— On bardzo ją kocha — odezwała się stanowczo Laodike. — Świata poza nią nie widzi.

— Ale ona jego nie — stwierdził pewnie książę Argos. — Królowa Helena bardzo kocha swojego męża, znam ich przecież.

— A jednak od niego uciekła — zadrwiła księżniczka.

— Nie uciekła, została uprowadzona!

— Twierdzisz więc, panie, że krewny twojego gospodarza jest pospolitym porywaczem? — zapytała z irytacją Laodike. W tym momencie Antenor postanowił, że czas zakończyć dyskusję.

— Synowo, bądź łaskawa nie obrażać naszych gości — upomniał dziewczynę, a następnie zwrócił się do Diomedesa i Akamasa. — Wybaczcie, panowie. Jest jeszcze trochę płocha.

Laodike prychnęła z pogardą, słysząc te słowa, Diomedes pokiwał uprzejmie głową, natomiast Akamas nic nie mówił, chociaż nie odrywał wzroku od żony Helikaona. Miewał już młodzieńcze romanse, był zauroczony wieloma kobietami, ale uważał, że żadna z nich nie była tak piękna, jak ta, którą miał teraz przed sobą. Ciemnoszare oczy Laodike kojarzyły mu się z jakimś nieznanym kamieniem szlachetnym, jej złote włosy lśniły jak złoto, a pełne usta były czerwone jak wiśnie. Żałował, że nie jest poetą i nie może opiewać jej urody w pieśniach. Jak jej mąż mógł siedzieć tuż obok takiego cuda i patrzeć na niego nie tylko bez podziwu, ale z niechęcią?

Gdy wszyscy opuścili salę jadalnianą i skierowali się do swoich komnat, udało mu się zatrzymać ją, złapać za dłoń i powiedzieć:

— Wybacz, pani, mojemu towarzyszowi. Ja wcale nie uważam, że twój brat powinien utracić ukochaną. Przybyłem tu tylko po to, by odzyskać moją ukochaną babkę.

— Nie wybaczę temu pyszałkowi, ale do ciebie, panie, nie mam pretensji — zapewniła złotowłosa i uśmiechnęła się. — Mam nadzieję, że uda ci się połączyć z babcią.

Akamas poczuł jak zalewa go fala ciepła. Ścisnął mocniej dłoń Laodike i wyszeptał:

— Mimo wszystko myślę, że Helena nie zasłużyła na opinię najpiękniejszej.

— Ach, tak? — Rozmówczyni spojrzała na niego wymownie. — A która kobieta dostąpiłaby tego zaszczytu?

— Ty, pani... — odpowiedział Akamas. Wiedział, że w każdej chwili obok może przejść Diomedes, ktoś ze służby albo rodziny Laodike, ale nie dbał o to. Miał ochotę wziąć tę piękność w ramiona i całować do utraty tchu.

Najwidoczniej jednak Trojanka była trzeźwiej myśląca niż on, bo w końcu wyrwała swoją rękę i powiedziała:

— Dziękuję ci bardzo, książę, ale niestety muszę już iść.

Mimo to odchodząc, odwróciła się jeszcze i posłała mu promienny uśmiech.


Grecy czekali w rozbitym obozie na powrót książąt. Domyślali się wprawdzie, że Priam nie przyjmie posłów od razu do siebie, ale nieustanne oczekiwanie wydawało się niektórym nie tylko dojmujące, ale i upokarzające, jakby cała Hellada była zależna od widzimisię króla Troi.

— Powtarzam po raz kolejny, że nie wierzę w przemianę Priama — mówił Agamemnon. — Ale na szczęście wkrótce pokażemy mu, że nie wszyscy z naszej drużyny są tak łagodni i ugodowi jak mój brat.

Menelaos puszczał to mimo uszu, chociaż sam wątpił, że król Troi zdecyduje się wydać Helenę. Podczas ich ostatniego spotkania sprawiał wrażenie szczerze przekonanego, że przeznaczeniem kobiety było przybycie do Ilionu[3] i ślub z Parysem. Jedyną nadzieją była możliwość, że sam książę znudził się swoją zdobyczą i postanowił się jej pozbyć. Nie wydawał się stałym człowiekiem.

Zastanawiał się, czy Helena zostanie dopuszczona do obrad, czy po raz kolejny zostanie w kobiecych komnatach. Gdyby Diomedesowi udało się przynajmniej ją zobaczyć, mógłby ocenić, czy wydaje się szczęśliwa i przywiązana do swojego ,,drugiego męża". Może wtedy Menelaos zyskałby pewność, czy naprawdę został zdradzony. Zniósłby to, że Helena została wydana za Parysa, nawet to, że podzieliła z nim łoże, jeśli nie miała innego wyboru, ale na myśl, że mogła naprawdę pokochać tego człowieka, czuł się tak, jakby ktoś rozrywał go na pół. Spartanka wniosła do jego życia ciepło, poczucie bezpieczeństwa i przynależności po chłodzie i niepewności, jakimi żył od dzieciństwa. Nie wyobrażał sobie, że miałoby to przestać się dla niej liczyć, że mogłaby odrzucić to, co uważał za najcenniejsze.

Nadzieje na łatwe pojednanie z małżonką ostatecznie zniknęło, gdy zobaczył na horyzoncie powracających Akamasa i Diomedesa. Nie towarzyszyła im ani Ajtra, ani Helena.

— Król Troi nie miał zamiaru wydać twojej żony — zwrócił się książę Argos do Menelaosa, gdy zbiegli się do nich wszyscy Hellenowie. — Próbował nas przekupywać, obiecywać złoto, klejnoty i swoje córki na żony, ale oczywiście odmówiliśmy. Mamy honor.

— Nie zgodził się też na powrót babki, stwierdził, że skoro mamy wojnę, wysłanie do obozu wroga kobiety, która przez ostatni czas żyła w pałacu i zna zwyczaje dworu, byłoby nierozsądne. — Akamas spojrzał na swojego brata.

— Mam nadzieję, że Trojanie traktują ją z szacunkiem — westchnął Demofont. — To smutne, ale nie musisz patrzeć na mnie z taką goryczą.

— Co? — zdziwił się Akamas. — Ja wcale nie...

Nikogo nie zainteresował ponury ton głosu i spojrzenie Ateńczyka, wszyscy byli skupieni na Diomedesie.

— Heleny nie było przy rozmowie, ale jej porywacz, owszem — mówił mężczyzna. — Sprawiał wrażenie bardzo dumnego i zadowolonego z siebie, ale zrzednie mu mina, kiedy znajdzie się z nami na polu bitwy. Jeśli zaś chodzi o jego opinię najpiękniejszego człowieka, to jest zdrowo przesadzona — dodał z pewną siebie miną, jakby sugerował, że tylko on jest godzien tego miana.

— Nie interesuje nas jego uroda — przerwał mu Agamemnon. — Ponieważ okazało się, że miałem rację i nie warto ufać Trojanom, skupmy się na tym, żeby dać im nauczkę za oszustwa i brak honoru. Diomedes i Akamas mogą coś zjeść i się przebrać, a potem chcę widzieć wszystkich dowódców w moim namiocie.

Zgromadzeni pokiwali głowami, po czym wszyscy zaczęli się rozchodzić. Idąc do swojego namiotu, Diomedes jeszcze raz zaczepił Menelaosa i złapał go za ramię.

— Naprawdę nie musisz wątpić w swoją żonę. Jeśli wierzysz, że posiada bodaj odrobinę inteligencji, nigdy nie zakochałaby się w kimś takim jak Parys.

— Miłość trudno zbadać przez pryzmat inteligencji — stwierdził smętnie król. — Ale dziękuję. Jesteś dobrym towarzyszem. Kiedyś ci się odwdzięczę.

— Raczej mojemu dziadkowi. Wszystko jest lepsze niż zanudzenie się na śmierć w Argos — zażartował Diomedes.


— A zatem mamy wojnę — powiedział Hektor, wchodząc do komnaty, gdzie siedzieli razem Parys, Deifobos i Troilus. Rozejrzał się po pomieszczeniu poważnym, skupionym wzrokiem. — Naszych ludzi czekają trudne chwile.

— Czy to jakieś aluzje do mnie?! — wykrzyknął Parys. — W takim razie pragnę ci rzec, że Grecy także przeżyją trudne chwile, zwłaszcza że są oddaleni od swoich ojczyzn! Wypowiedzieli nam wojnę z własnej nieprzymuszonej woli i nie wiem, dlaczego ja miałbym za to odpowiadać!

— I na tym polega twój błąd — odparł starszy brat. — Ale nie mówmy teraz o tym. Wciąż wierzę, że zrozumiesz swoje winy i postanowisz oddać Helenę Menelaosowi, ale jeśli tego nie zrobisz, naszej ojczyźnie wciąż będzie zagrażało niebezpieczeństwo, więc musimy zapomnieć o własnych konfliktach i pójść do boju.

— Będę walczył — zapewnił Parys. — Prawda, Troilusie? — Wskazał na młodszego brata, który od kilku tygodni szkolił go w walce, dzieląc się swoim doświadczeniem. Mimo że bracia różnili się, nie dzielili wspólnych zainteresowań i przekonań, które mogły ich do siebie zbliżyć, młody książę lojalnie trwał przy Parysie, wiedząc, że tego oczekują ich rodzice.

— Myślę, że potrzebujesz jeszcze kilku treningów, ale jeśli będziesz miał dobrą ochronę na polu bitwy, powinno nam się udać — odpowiedział Troilus.

— Mamy mnóstwo ludzi, którzy będą gotowi chronić Parysa, nie widzę problemu — powiedział szybko Deifobos, zanim Hektor zdążył wyrazić swoje wątpliwości. — Przestańcie się zachowywać, jakby to była pierwsza wojna w dziejach świata.

— Uważam, że mężczyzna nie powinien uciekać przed wojną, ale jeśli da się jej uniknąć, należy do tego dążyć. — Hektor popatrzył poważnie w oczy brata. — Parys naraził naszych ludzi i nie mogę tego zaakceptować i udawać, że nic się nie stało.

— Powiedziałem ci — bronił się młodszy książę. — Grecy też się narazili, równie dobrze mogli odpuścić! Nie mam zamiaru przepraszać za to, że jakiś mężczyzna nie umie zaakceptować tego, że żona go zostawiła!

— Bardzo dobrze powiedziane — poparł go Deifobos i wyciągnął rękę po kielich z winem, który leżał na ręcznie rzeźbionym stole. — Nie będziemy się przed nikim płaszczyć i przepraszać za to, że mamy łaski u bogów. Zgadzasz się z nami, Troilusie? — Zerknął na wspomnianego brata.

Troilus spojrzał niepewnie najpierw na Parysa i Deifobosa, a potem na Hektora. Wszyscy byli jego braćmi, czuł się z nimi związany, połączony krwią i poczuciem lojalności. Nie chciałby wdać się w konflikt z żadnym z nich, jednocześnie mając świadomość, że racje obu stron są tak sprzeczne, że trudno je pogodzić i znaleźć jakiś kompromis.

— Nie interesują mnie intrygi i zatargi między Troją a Spartą — powiedział w końcu. — Nie znam się na tym.

— Nie chodzi o politykę, tylko o małżeństwo — stwierdził Deifobos. — Na ten temat możesz mieć chyba swoje zdanie. Komu z nas przyznasz rację? — Nadal nie spuszczał z brata badawczego spojrzenia.

Troilus milczał. Tak naprawdę nie interesowało go, kto powinien zostać mężem Heleny i czy Parys obraził greckich królów. Był wychowany na żołnierza, czuł się żołnierzem i w tej sytuacji wiedział tylko, że musi walczyć w obronie kraju i rodziny. Postanowił więc powiedzieć to otwarcie.

— Nie dbam o rację. Wojna to wojna, trzeba się bić.

— Nie mam zamiaru zapomnieć o swoich przekonaniach, ale w tym masz rację — skomentował te słowa Hektor. — Skoro wojna już wybuchła, trzeba się do niej dobrze przygotować i zrobić wszystko, by prosty lud nie musiał bardzo cierpieć. Dlatego za godzinę chcę, żebyście przyszli do mojej komnaty, obmyślimy początkową strategię. Teraz was żegnam — dodał książę i skierował się do drzwi. Troilus podążył za nim. Obawiał się, że gdyby został z Parysem i Deifobosem, ci próbowaliby go zmusić do otwartego buntu przeciw Hektorowi.

— Chyba Hektor już mnie nie lubi — powiedział Parys, gdy drzwi się zamknęły.

— Zajmie się swoimi ukochanymi obowiązkami, zajmie tym myśli i mu przejdzie — pocieszył go Deifobos. — Gadaniem Troilusa o nieprzygotowaniu też się nie przejmuj, on myśli, że nie możesz dobrze władać mieczem, jeśli nie siedzisz w gimnazjonie od rana do wieczora — przekonywał, wyrzucając z siebie słowa coraz szybciej. — Poza tym przecież nie będziesz walczył sam, dostaniesz do dyspozycji całą armię, w tym mnie. — Uśmiechnął się z wyższością. — Kiedy spotkam się na polu bitwy z tym twoim rywalem, szybko zakończę konflikt. Wbiję mu ostrze w serce i będę powoli patrzył, jak krew wypływa...

Parys poczuł się uspokojony wsparciem i pewnością brata. Deifobos wydawał mu się teraz niemal bogiem wojny, który niczym błyskawica wypchnie z Troi wszystkich Greków. Uśmiechnął się z wdzięcznością do brata, nie zastanawiając się nad ekscytacją i podnieceniem, jakie pojawiły się w oczach młodszego księcia, gdy mówił o planowanym zabójstwie.


Helena siedziała w swojej komnacie i wyszywała, energicznie szarpiąc igłą o jasny materiał. Podejrzewała, że nie dopuszczą jej do kolejnej rozmowy w jej sprawie, ale nie znaczyło to, że łatwo się z tym pogodziła. Nigdy nie interesowała się polityką i dyplomacją, z ulgą przekazała ciężar rządów na Menelaosa, zadowalając się rolą królowej, jednak mimo że nie sprawowała pełnej władzy w Sparcie, wciąż pozostawała jej dziedziczką i uczestniczyła w obradach, nawet jeśli nad wszystkim czuwał jej mąż. Wtedy traktowała to jako coś nieznaczącego, ale teraz zrozumiała, jak bardzo ta funkcja dodawała jej dumy i pewności siebie. W tym momencie miała wrażenie, że jest bezmyślną lalką, którą można przekładać z kąta w kąt. Parys nie tylko odebrał jej rodzinę i prawo do decydowania o sobie, ale także tytuł królowej i praw do tronu, sprowadzając ją do roli żony młodszego księcia, z którą nikt się nie liczył, ponieważ była cudzoziemką i żyła wcześniej z innym mężczyzną.

,,Wszyscy zachowują się, jakbym była jakąś niemową, która nie potrafi przemówić we własnej sprawie" myślała, nadal mocno ciągnąć za igłę. Nagle ktoś gwałtownie otworzył drzwi do komnaty i do środka wbiegła zdyszana Laodike.

— Musiałam tu przyjść, bo tylko ty mnie zrozumiesz! — krzyknęła rozpaczliwie księżniczka, siadając obok niej na wyścielonej barwioną owczą skórą kanapie. — Matka tylko mnie pouczy i mówi, że jestem niepoważna! — dodała, a w jej oczach pojawiły się łzy.

— Co się stało? — zapytała z niepokojem Helena. Podczas tygodni, jakie spędziła w Troi, starała się trzymać wszystkich na dystans, toteż nie miała możliwości dobrze poznać Laodike i zaprzyjaźnić się z nią, ale wyrobiła sobie już zdanie na temat jej matki, którą uznała za zimną i niesprawiedliwą. Wierzyła, że Hekabe mogła ranić córkę. Była tym rodzajem kobiety, które mocniejszym uczuciem obdarzają synów.

— Powiedziałam matce, że skoro Parys mógł zakończyć pierwsze małżeństwo, to ja też chcę! Nie kocham Helikaona, nie umiemy się porozumieć, więc czemu mam z nim żyć? Przekonywałam ją, że wszyscy są tak zajęci wojną, że nie zwrócą uwagi na rozwód księżniczki i że z moją urodą i pozycją znajdę drugiego męża, chociaż nie jestem już nietknięta, ale matka odpowiedziała, że mam nie robić z siebie idiotki i że tylko podłe, występne kobiety odchodzą od mężów. — Laodike oparła się o ramię Heleny i rozpłakała rzewnie.

— Czy Helikaon jest naprawdę taki zły? — spytała z troską Helena. — Wydaje się spokojny i uczciwy.

— Nie obchodzi mnie to! — zaprotestowała Lao. — Jest nudny, brzydki, nie interesuje się mną i w dodatku uważa, że ty i Parys zdradziliście Troję. Nie chcę być żoną kogoś takiego i rodzić jego dzieci, czy to tak trudno zrozumieć?

Helena pomyślała, że skarga Laodike jest nieco egoistyczna i niedojrzała, ale trudno było jej się dziwić dziewczynie. Miała w końcu zaledwie szesnaście lat, chciała się bawić i poznawać świat, a została zmuszona do roli człowieka, którego nie rozumiała i który nie rozumiał jej. Greczynka przypomniała sobie, że przecież i ona w tym wieku została niejako zmuszona do zamążpójścia i chociaż znalazła szczęście w życiu rodzinnym z Menelaosem i Hermioną, pamiętała strach i poczucie nieprzygotowania do roli żony, jakie ogarniało ją podczas zalotów. Czuła się wtedy zbyt niedojrzała, żeby decydować o sobie, a co dopiero o innych ludziach, przerażała ją konieczność godnego reprezentowania królestwa i nie wierzyła, by potrafiła odpowiedzialnie zająć się dzieckiem. Zapewne Laodike czuła się teraz bardzo podobnie, chociaż na szczęście nie musiała martwić się o władzę.

,,Wiele się od tamtego czasu zmieniło" uznała z goryczą Helena. ,Wtedy z trudem akceptowałam konieczność wyboru sobie męża. Teraz zostałam zmuszona do życia z człowiekiem, którego nigdy sama bym nie wybrała, i wszyscy są przekonani, że jestem naprawdę szczęśliwa."

— Rozumiem, że czujesz się niepewna, ale myślę, że w końcu uda ci się porozumieć z Helikaonem i wasze małżeństwo będzie udane — próbowała pocieszyć siostrę Parysa. — Ja też bardzo się bałam, czy podołam jako żona Menelaosa...

— I w końcu go porzuciłaś! — zawołała Laodike. — Zostawiłaś człowieka, przy którym się dusiłaś, i wyjechałaś z Parysem. Dlaczego ja nie mam takiego prawa?

Helena nie odpowiedziała. Nie miała zaufania do księżniczki Troi i nie chciała wyznawać jej swojej prawdziwej historii. Laodike wydawała się dość lekkomyślna, a do tego porywcza, prawdopodobnie więc w przypływie emocji mogłaby wyjawić jej sekret. Gdyby Helena miała nadzieję, że wówczas Trojanie zrozumieliby swoje błędy i wypuściliby ją, mogłaby spróbować użyć na księżniczce podstępu, ale biorąc pod uwagę, jak łatwo wszyscy obarczyli ją winami Parysa, spodziewała się, że zostałaby oskarżona o kłamstwo i traktowana jeszcze gorzej. Postanowiła więc wykorzystać tę samą sztuczkę, której użyła przy narzuconym sobie mężu.

— Moje małżeństwo z Parysem sprowadziło wiele nieszczęścia — powiedziała. — Nie powinnaś marzyć o takim ryzyku.

— A w czym jestem gorsza od ciebie? — Laodike zerwała się z siedzenia i spojrzała na Helenę gniewnym wzrokiem. — Dlaczego ty mogłaś wszystko zostawić i uciec, chociaż byłaś już królową, miałaś dziecko, a ja jestem tylko jedną z wielu księżniczek?

— Nie powiedziałam, że jesteś gorsza... — broniła się Helena.

— Dlaczego nikt nie potrafi mnie zrozumieć? — żaliła się Laodike. — Myślałam, że chociaż ty pojmiesz, co czuję! Ale jesteś taka sama, jak reszta i interesuje cię tylko, byś sama mogła żyć w Troi! Tymczasem ja zawsze stawałam za tobą, kiedy kobiety z dworu matki twierdziły, że musisz być wielką rozpustnicą, że nie masz serca i sumienia, skoro naraziłaś nasze królestwo i porzuciłaś własne dziecko, i że kiedy wszyscy sposobią się do wojny i trzeba myśleć i wydatkach na wojsko, ty urządzasz uczty z Parysem i sprawiasz sobie nowe sukienki!

Helena poczuła się tak, jakby publicznie wymierzono jej policzek. Nie ubodło jej to, że takie słowa padły z ust Laodike, bo zdawała sobie sprawę, że księżniczka jest w afekcie i chce tylko zwrócić na siebie uwagę, nie poniżyć kogoś innego. Poniżyła ją świadomość, jak postrzegana jest w Troi. Domyślała się, że takie opinie o niej krążą, ale co innego o czymś myśleć, a co innego usłyszeć bezpośrednio. Została sprowadzona do roli rozpustnej nierządnicy, która bawiła się, gdy królestwu groził upadek. Ona, która niegdyś była królową Sparty.

Rzeczywiście czasem myślała, że nie różni się wiele od prostytutki, oddając się mężczyźnie, którego nie chciała, z troski o własną wygodę i bezpieczeństwo. Miała wyrzuty sumienia, ale wobec Menelaosa i Hermiony, których zdradziła wbrew własnej woli. Nie uważała jednak, by miała zobowiązania wobec ludu Troi. Nie przybyła tu dobrowolnie, to król i Parys odmówili jej wydania, narażając kraj na niebezpieczeństwo, a ona niczego nie oczekiwała. To nie jej wina, że Parys tak pysznił się ich związkiem, że wciąż urządzał uczty na jej cześć i obsypywał ją prezentami, jakby chciał powiedzieć całemu światu: ,,Patrzcie, ona jest moja!".

— Cóż, każda z nas musi żyć ze swoimi problemami — odparła, patrząc rozmówczyni prosto w oczy. — Już przypomniałaś mi o moich, więc możesz wyjść i zająć się własnymi.

Kiedy Laodike zawstydzona opuszczała komnatę, Helena pomyślała, że może niepotrzebnie była dla niej taka chłodna i zignorowała zmartwienia księżniczki. Sądziła jednak, że w swojej obecnej sytuacji nie może inaczej, nie może angażować się w relacje z Trojanami.

Zastanawiała się, ile razy przyjdzie jeszcze jej zrobić coś dlatego, że nie będzie widziała innej drogi.


Wbrew obawom i oczekiwaniom Heleny Parys przez cały dzień jej nie odwiedził. Nie wiedziała, czy był tak zmartwiony wojną, czy zajęty przygotowaniami. Nie posądzała swojego ,,drugiego męża" o przesadne dbanie o los swojej ojczyzny. Co prawda Parys trenował z Troilusem, ale Helena odnosiła wrażenie, że robi to tylko po to, by obronić się przed oskarżeniami o obojętność wobec spraw kraju. Kiedy wracał z gimnazjonu i mógł oddać się zabawom, wydawał się znacznie szczęśliwszy.

W końcu jednak książę stanął przed nią i oznajmił, że Grecy oficjalnie przybyli pod mury miasta jako armia i Trojanie muszą udać się do obrony.

— To moja pierwsza bitwa, ale będę miał ochronę, spokojnie, przeżyję — zapewnił i ucałował jej ręce. — Kto wie, może Menelaos zginie, a ty będziesz wolna i wszystko się skończy?

Helena uśmiechnęła się wdzięcznie, chociaż życzyłaby sobie całkiem innego biegu wydarzeń.

— Czy twoja rodzina będzie obserwować bitwę z murów? — zapytała.

— Tak, ojciec i matka na pewno, bo chcą zobaczyć, jak sobie poradzę — odpowiedział Parys.

— W takim razie też chcę tam być — zażądała kobieta. — W końcu ta wojna toczy się o mnie, czyż nie? — Uniosła głowę i posłała Aleksandrowi harde spojrzenie.

Ciężko było jej uwierzyć, że Trojanie mają rację i to ona spowodowała to wszystko, przyczyniła się do zagrożenia, a może w przyszłości upadku ich miasta. Chciała czuć, że jest niewinna, że jest ofiarą, która została zmuszona do niechcianego związku, a nie kłamliwą ladacznicą, która żyje spokojnie, gdy inni giną. Uciekanie przed prawdą nie uspokoi jednak jej sumienia. Dlatego postanowiła, że musi na własne oczy zobaczyć walkę. Poza tym bardzo pragnęła chociaż z daleka ujrzeć bliskich, których utraciła.

— Dlaczego? — Parys nie potrafił jej zrozumieć. — Moja matka przyjdzie z obowiązku, ale to nie jest dla kobiet, przestraszysz się.

— Jestem Spartanką — przypomniała mu Helena, a w myślach dodała: ,,Chociaż próbujesz mnie przekonać, że nie". — Wiem o wojnie i walce więcej, niż myślisz.

— Niech będzie — zgodził się niechętnie Parys. — Twoja obecność na pewno doda mi odwagi.


Troja była otoczona długim, białym murem zbudowanym z grubego kamienia. Stanowił on punkt obronny, nie został zbudowany i ozdobiony z taką pieczołowitością jak reszta miasta, jedynie na szczycie można było dostrzec skromne rzeźbienia roślinne.

Priam zajął miejsce na wysokim tronie, mając po obu stronach swoją żonę i synową. Chociaż od kilku lat nie brał już udziału w bitwach, przekładając tę odpowiedzialność na najstarszego syna, teraz uważnie śledził ustawienie greckich wojsk, próbując porównać go ze stanem Trojan.

— Sprowadzili wojska z wielu krajów — westchnął król. — Ale nie martwcie się, my także mamy sojuszników, a wkrótce przybędzie ich jeszcze więcej.

Helena również nie odrywała wzroku od helleńskiej armii, ale miała w tym inny cel niż Priam. Chciała móc znów dojrzeć ukochanych ludzi, zetknąć swoje spojrzenie z ich, może próbować dać znak, że nie jest tu szczęśliwa i czeka na ocalenie.

W końcu dostrzegła Menelaosa na czele wojsk spartańskich. On także musiał o niej myśleć, ponieważ podniósł głowę i widząc, że siedzi na murach, posłał jej uważne spojrzenie, jakby chciał zapytać, co tu robi i komu życzy powodzenia. Spojrzała na niego z czułością i tęsknotą, mając nadzieję, że mąż to zauważy i przekona się, że jest wobec niego lojalna. Nie wiedziała jednak, czy jest w stanie dostrzec wyraz jej twarzy.

Tuż obok zauważyła swoich nierozłącznych braci, których zazwyczaj pogodne twarzy emanowały teraz determinacją i surowością. Serce Heleny ścisnęło się z bólu na myśl, że została rozdzielona z tak bliskimi ludźmi, że oni także nie wiedzą, jak się tu znalazła, i że spokój Kastora i Polluksa został naruszony... przez nią, chociaż przecież nie była winna wybuchu tej wojny i nie chciała tak się czuć.

,,Proszę, niech oni zrozumieją, że przyszłam tutaj, żeby móc ich ujrzeć, a nie dlatego, że jestem obojętna na ich cierpienie i stanęłam po stronie Troi" myślała rozpaczliwie. ,,Jestem tu dla swoich, nie ludzi, obok których siedzę". Domyślała się jednak, że w oczach niektórych Greków też z pewnością jest już nierządnicą.

Spojrzała na swoją fioletową suknię z dość głębokim dekoltem, ozdobioną złotym brokatem, dwie ciężkie złote bransolety na rękach i naszyjnik ze szmaragdem zdobiący szyję. Włosy miała wysoko upięte i opadające na ramiona, a na głowie jedna ze służących zawiesiła jej delikatny wieniec. Helena zastanawiała się, czy nie jest ubrana zbyt strojnie i w ten sposób nie utwierdza ludzi w przekonaniu, że doskonale się bawi i korzysta z bogactw Troi. Parys jednak nie zgodziłby się, gdyby narzuciła sobie prostotę w wyglądzie. Nie potrafiła też nic poradzić na to, że chociaż nie poświęcała wiele myśli swojej urodzie, posiadanie pięknych strojów i biżuterii sprawiało jej przyjemność.

,,Nie zrezygnuję z własnych chęci, dlatego, że niektórym ludziom się nie podobam" postanowiła. ,,Muszę zachować tyle dumy, ile to możliwe".

Wciąż jednak nie potrafiła pozbyć się obaw o swój wizerunek w oczach męża i rodziny. Chciałaby wystąpić teraz przed szereg i krzyknąć, że ich kocha, że ją porwano i czeka na ratunek. Spodziewała się jednak, że wtedy zostałaby wyprowadzona i zamknięta w komnacie jako osoba niespełna rozumu. Priam zauważył jej zdenerwowanie i powiedział:

— Jeśli obecność tutaj jest dla ciebie ciężka, moja droga, to możesz pójść, nikt cię nie potępi.

— Też tak sądzę, nie powinnaś się wystawiać na wzrok byłego męża — dodała Hekabe, patrząc na Helenę surowo. Greczynka pomyślała, że ta kobieta chyba najchętniej nie pokazywałaby jej żadnemu mężczyźnie poza Parysem.

— Zostanę tu, potrafię przeżyć niechętne spojrzenia — odpowiedziała sugestywnie. — Widoku krwi też się nie boję.

Posłała narzuconej teściowej pewne spojrzenie, po czym odwróciła się w stronę zebranych armii i uniosła głowę z dumą. Mimo wszystko nadal była królową.


1. ,, Nie jesteś już Heleną ze Sparty, jesteś Heleną z Troi." – Osoby, które oglądały film ,,Troja" mogą kojarzyć scenę, gdy Priam poznaje Helenę i nazywa ją Heleną ze Sparty, po czym Parys poprawia go, twierdząc, że ,,to Helena z Troi". Nie znam żadnego starożytnego tekstu, gdzie pojawiłby się taki motyw, ale omawiałam ten aspekt na micie trojańskim, więc postanowiłam go tu umieścić. Otóż w językoznawstwie istnieje takie coś jak magiczna funkcja języka, która oznacza, że poprzez dobór konkretnych słów i wyrażeń mówca kreuje rzeczywistość. W ten sposób Parys niejako określa funkcję Heleny, to kim ona jest i gdzie przynależy. Swoją drogą, jestem ciekawa, czy zauważyliście tutaj inne formy magicznej funkcji języka i używanie przez bohaterów konkretnych określeń, które mają potwierdzić ich racje. Jeśli zauważyliście, dajcie koniecznie znać.

2. Pandarus – postać z ,,Iliady", jeden z uczestników wojny po stronie Trojan. Zasłynął głównie tym, że podczas jednej z bitew ranił Menelaosa. W historii o Troilusie i Kressydzie Pandarus to również imię brata Kalchasa, który po jego opuszczeniu Troi, zajmuje się główną bohaterką.

3. Ilion – inna nazwa Troi, od niej pochodzi tytuł ,,Iliada".


Z tym rozdziałem poszło mi trochę wolniej, przygotowania świąteczne potrafią być pochłaniające... Mam nadzieję jednak, że w czasie przerwy uda mi się jeszcze to nadrobić, zanim porwie mnie sesja!

Następny rozdział dokończy wydarzenia z tego (będzie bitwa!), po czym nastąpi mały przeskok czasowy, żebyśmy pchnęli losy bohaterów do przodu.

Z wyjaśnień: wątek miłosny Akamasa i Laodike jest mitologiczny, podobnie jak przybycie tego bohatera na dwór Priama, by prosić o wydanie Ajtry. Według Wikipedii (śmiejcie się, ale hasła mityczne na Wikipedii mają porządną bibliografię) przybył tam jako poseł Diomedesa, toteż to połączyłam.

Nie wiem, co jeszcze mogę tu dodać, mam nadzieję, że rozdział się podobał, chociaż nie był specjalnie ,,akcyjny".

Dedykacja dla krynolinka w podziękowaniu za obecność. Zajrzyjcie koniecznie do jej opowieści ,,Guwerner", która przenosi nas do Polski w czasach zaboru pruskiego.

Trzymajcie się i szczęśliwego Nowego Roku, oby był lepszy niż poprzedni!



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top