Rozdział dziesiąty. Przeznaczenie i wybór.


Jeśli przeraża Was długość rozdziału, spokojnie, nie różni się on od poprzednich, pod koniec występuje notatka, której nie trzeba czytać.

Rozdział z dedykacją dla AgaxGos2 w podziękowaniu za piękne, wnikliwe komentarze oraz pomocne poprawki. Zapraszam Was bardzo serdecznie do jej powieści fantasy ,,Nuriel. Czas mroku".



Prawie nic nie zależy od nas samych, a prawie wszystko od Boga, losu i innych ludzi.

James Joyce



Już w dyskotekach brzmi łagodniej bas

I w radiu częściej słychać wiersze

Ktoś obok ciebie jest jak Książę Czas

Choć go od niedawna znasz

To nic ważnego - pewnie powiesz mi

Naprawdę nie wiesz, jaka jesteś

Obrączka złota jak wyzwanie złote lśni

A wiec skąd te głupie łzy?

Lady, to boli, ja wiem

Żyjesz raz, a prawdy są dwie

Z kimś, kogo nie kochasz, odpłyniesz w noc

I wrócisz albo nie

I wrócisz albo nie

Monika Borys ,,Słodka Lady"

(Wiem, że artystka cieszy się dość kontrowersyjną opinią, ale osobiście bardzo lubię tę piosenkę i uważam, że idealnie oddaje sytuację Heleny podczas podróży i po przybyciu do Troi)



Helena otworzyła oczy i ze zdumieniem stwierdziła, że nie widzi jasnych ścian królewskiej komnaty, a ciemne drewno słabo oświetlane słońcem wpadającym przez małe okno. Królowa usiadła na małym łóżku i rozejrzała się po pomieszczaniu, uświadamiając sobie, że znajduje się w morskiej kajucie.

,,Co ja tu robię?" zastanawiała się, próbując znaleźć w tej sytuacji jakąkolwiek logikę. Czy to możliwe, że ostatnie dni i zaloty trojańskiego księcia tylko jej się przyśniły, a tak naprawdę płynęła spokojnie z Menelaosem na Kretę na pogrzeb Katreusa?

Nagle drzwi do kajuty otwarły się i Helena ujrzała przed sobą Ajtrę, która rzuciła jej chłodno:

— Nareszcie się obudziłaś. Zaczynałam się bać, że zabiłam cię tymi ziołami.

— ,,Ziołami"? — powtórzyła Helena. — ,,Zabiłam"? Gdzie ja w ogóle jestem?

Ajtra uśmiechnęła się cynicznym uśmiechem osoby, która chce wyznać ci niemiłą prawdę. Zamknęła delikatnie drzwi i powiedziała:

— Jesteś na statku należącym do króla Priama i właśnie płyniesz w stronę Troi.

— Ch... chyba sobie kpisz! — krzyknęła przerażona Helena. — Jak to do Troi?!

Coraz mniej rozumiała z sytuacji, w której się znalazła. Właściwie mogła się spodziewać, że Ajtra kiedyś zapragnie się zemścić i wywinie jej nieprzyjemny żart, ale co miała z tym wspólnego Troja i król Priam?

— Nasz gość, książę Parys, zwierzył mi się, że odrzuciłaś jego awanse, chociaż zostałaś mu przyrzeczona przez boginię — wyjaśniła służka. — Postanowiłam więc pomóc mu cię odebrać. Przecież nie chcę przyczynić się do obrazy bogów. Oczywiście będzie mi znacznie lepiej w Troi niż w Sparcie, o czym wkrótce się przekonasz.

— Coś ty zrobiła? — zawołała Helena. — I co ma z tym wspólnego Parys? Czy on... kazał mnie porwać?

— To mało romantyczne określenie i nie sądzę, by mu się podobało, ale nie było innego wyjścia — odparła lekko Ajtra. — Nie chciałaś na niego spojrzeć, a ja nie mogłam odmienić twoich uczuć, więc kiedy pomagałam ci się przygotować do snu, dosypałam ci ziół nasennych do wina, a potem pomogłam księciu wejść do twojej komnaty i zabrać cię na statek.

Helena miała ochotę wrzeszczeć, że Ajtra z niej drwi i że to podły żart, ale pewny, zimny wyraz twarzy kobiety dał jej znak, że wszystko wydarzyło się naprawdę. Parys nie tylko próbował ją uwieść i odebrać mężowi, ale posunął się do porwania, chociaż przecież przybył do Sparty w celach dyplomatycznych. Została uprowadzona, tak jak przed laty.

Ogarnął ją lęk i poczuła, że się trzęsie i robi się jej niedobrze, ale przywołała całą swoją dumę i siłę woli. Nie mogła okazać słabości. Była królową, musiała zachowywać się godnie i śmiało okazać swoim oprawcom, że pożałują swoich czynów.

— Menelaos po mnie przyjdzie, a wtedy oboje gorzko za to zapłacicie! — zagroziła Ajtrze, ta jednak roześmiała się tylko.

— Gdy twój mąż dowie się, że zniknęłaś, będziesz już w Troi, a mury miasta są mocne i bronione przez znakomitych żołnierzy. A teraz przestań histeryzować. Muszę cię uczesać i przebrać, zanim spotkasz się ze swoim nowym panem. — Ostatnie słowa Ajtra wymówiła ze szczególnym triumfem i drwiną.

Z obawy, że jej protesty mogą skończyć się nieprzyjemnymi konsekwencjami, Helena pozwoliła znienawidzonej służącej ułożyć swoje włosy i przebrać się w zwiewną, jasnozieloną suknię dobrą na podróż. Z trudem panowała nad mdłościami i zawrotami głowy, wcale nie dlatego, że dręczyła ją choroba morska, ale ponieważ ta sytuacja do bólu zaczynała jej przypominać chwile, gdy porwał ją syn Ajtry. Wtedy również dostała nowe sukienki i ozdoby do włosów i znienawidziła je serdecznie.

— Teraz was zostawię — powiedziała stara kobieta po wykonaniu swojej pracy. — Twój przyszły małżonek na pewno chce z tobą porozmawiać sam na sam.

,,Nie mam zamiaru za niego wychodzić, mam już męża" pomyślała ze złością Helena, gdy Ajtra wychodziła. Po chwili drzwi znów się otwarły i miejsce służącej zajął Parys.

— Naprawdę tu jesteś... — wyszeptał książę na jej widok, wpatrując się w nią szeroko otwartymi oczami, jakby z niedowierzeniem. Wyraz jego oczu przypominał spojrzenia ludzi zafascynowanych posągami czy świątyniami, jednak Helena nie poczuła żadnego pochlebstwa. Ten człowiek tak ją potraktował – jak przedmiot. Przedmiot, który można wziąć albo ukraść.

— Jestem, ale bardzo nie chcę być — powiedziała z dumą i powstała z łóżka. — Jak mogłeś mi to zrobić, człowieku? Odrzuciłam cię, to prawda, ale starałam się być miła i gościnna. Co takiego zrobiłam, że mnie uprowadziłeś i zniewoliłeś?

— Ależ... ja cię kocham... — odparł Parys i próbował złapać ją za rękę. Helena jednak stanowczo się odsunęła.

— Nie możesz mnie kochać, bo nawet mnie nie znasz, już to sobie ustaliliśmy! A zresztą, nawet gdybyś kochał, to ja ciebie nie, rozumiesz? Mam męża i dziecko, jestem królową Sparty i nakazuję ci się opamiętać i zabrać mnie z powrotem do domu!

— Ty nic nie rozumiesz... — Pokręcił głową ze smutkiem Parys. — Posłuchaj, wszystko ci wyjaśnię... Kocham cię. Kochałem cię jeszcze zanim cię ujrzałem.* Jesteśmy sobie przeznaczeni.

,,On zwariował" pomyślała Helena. ,,Zostałam porwana przez szaleńca".

— Usiądź, proszę, wszystko ci wyjaśnię... — Trojanin złapał ją za ramiona i delikatnie usadził na łóżku. Helena była tak zdezorientowana, że nawet nie zaprotestowała. Tymczasem Parys zaczął opowiadać jej historię swojego spotkania z boginiami i obietnicy, którą złożyła mu Afrodyta.

— Zostałaś mi przeznaczona, sama bogini miłości cię mi oddała — przekonywał.

Opowieść Parysa wydała się Helenie w pierwszej chwili całkowicie nierealna i szaleńcza, jednak w końcu stwierdziła, że nie ma powodu, by w nią nie wierzyć. Nigdy nie wątpiła w istnienie bogów i ich obecność w życiu ludzi. Wprawdzie ciężko jej było wyobrazić sobie, że jest córką króla bogów, ale spokojnie przyjmowała, że niedawno zmarły dziadek jej męża był wnukiem Zeusa i Heliosa, jedna z jego sióstr poślubiła Dionizosa, a druga urodziła dziecko Hermesa. Parys mógł być zwariowany i niezbyt mądry, ale nie musiał być całkowitym wariatem.

— Wierzę ci — rzekła w końcu. — Ale nie zgadzam się. Nie zgadzam się, żeby ktokolwiek mnie oddawał albo brał. Jestem wolnym człowiekiem i nie zgadzam się na życie z tobą. Mam męża i chcę do niego wrócić.

— Po co? — zapytał z nagłą wściekłością Parys. — Co on ma w sobie, czego ja nie mam? Został królem tylko przez małżeństwo z tobą, a jego brat jest dzieciobójcą... Ja będę cię traktował o wiele lepiej. Widziałem, jak zachowywał się przy tobie na uczcie. Rozmawiał i patrzył na ciebie, ale w ogóle cię nie dotykał, nie okazywał ci uczucia...

— Bo byliśmy przy ludziach, a to był pałac, nie jakaś dzicz! — przerwała mu Helena. — Menelaos jest cudownym człowiekiem, kocham go i chcę do niego wrócić, teraz, natychmiast.

Parys potrząsnął głową, jakby jej nie wierzył. Najwidoczniej nie potrafił pojąć innej wizji świata niż własna.

— Kiedy spędzisz trochę czasu ze mną, zrozumiesz, co to znaczy miłość — zapewnił ją i znów próbował dotknąć jej ręki, ale Helena wyrwała ją. — Proszę, nie rań mnie. Zobaczysz, w Troi będzie ci dobrze. Nie będziesz już królową, ale niczego ci nie zabraknie. Mój starszy brat nie ma żony, więc będziesz pierwszą kobietą na dworze, po mojej matce.

— Nie chcę być pierwszą kobietą w Troi, chcę wrócić do Sparty, tam jest mój dom i rodzina! — upierała się Helena. Skoro Parys już postanowił sobie, że uzna Menelaosa za samo zło i nie da się przekonać argumentami o nierozerwalności małżeństwa, postanowiła spróbować wzbudzić w nim inny rodzaj litości. — Została tam moja córka. Ona jest malutka, potrzebuje mnie... — Na myśl o Hermionie serce się jej ścisnęło. Dziewczynka pewnie już się obudziła i była przerażona tym, że jej mama zniknęła z pałacu. Helena wolała się nie zastanawiać, jak samotna i opuszczona teraz się czuła, chociaż umysł podsyłał jej wciąż nowe obrazy.

— Twoja córka jest bezpieczna, została przecież z babką i opiekunkami. Nie mogłem jej zabrać, to byłoby zbyt ryzykowne — przekonywał Parys. — Jest mała, szybko zapomni... Mnie też rodzice porzucili, a jakoś przeżyłem.

— Nie porzuciłam jej! — wrzasnęła Helena, całkowicie ignorując uwagę swojego rozmówcy o jego własnych rodzicach. Serce jej pękało na myśl, że Hermiona zapewne naprawdę uwierzy, że jej mama ją zostawiła. Jeśli nie uda jej się szybko wrócić do Sparty, córka dorośnie z przekonaniem, że była niechciana, niekochana i nigdy jej nie wybaczy.

— Przecież tego nie powiedziałem — odpowiedział spokojnie Parys. — Posłuchaj... Rozumiem, że to wszystko jest dla ciebie nowe i nie chcę cię do niczego zmuszać. Musisz odpocząć. Przyślę do ciebie Ajtrę ze śniadaniem. Na pewno jesteś głodna — dodał i skierował się do wyjścia.

— Menelaos tego tak nie zostawi, przyjedzie po mnie! — zawołała za nim Helena.

Parys odwrócił się w jej stronę. Nadal był spokojny i ponury, jakby nie pojmował, że kobieta, którą uważał za przeznaczoną sobie, naprawdę go nie chce.

— Powiedziałem ci. Kocham cię i cię nie oddam. Bogowie mi pomogą, jestem w końcu przez nich błogosławiony.


Kolejne dni zlewały się Helenie w jedno. Nie miała możliwości ucieczki ze statku, a wiedziała, że zanim Menelaos wróci do Sparty, uświadomi sobie, co się stało, i popłynie po nią, upłynie jeszcze jakiś czas. Próbowała wprawdzie jeszcze kilka razy zmusić Parysa, by odstawił ją do pałacu i obiecywała, że nikomu nie powie, że to on był jej porywaczem, ale ten za każdym razem odmawiał, przekonując ją, że została mu dana przez boginię i wyrzeczenie się jej byłoby świętokradztwem. Nie uważał, żeby wyrządził jej jakąś krzywdę, toteż nie chciał jej naprawiać.

Helena odetchnęła z ulgą o tyle, że mężczyzna nie próbował zmuszać jej do dzielenia z nim łoża, najwidoczniej czekając na ten wymarzony czas, gdy ,,zrozumie, czym jest miłość". Może i Parys nie liczył się z jej zdaniem, ale miał dla swojego ,,daru" na tyle względów, że nie zamierzał jej gwałcić. Dawało Helenie to pewne poczucie bezpieczeństwa, ale nie sprawiało, że czuła się mniej upokorzona i załamana.

Przypomniała sobie, jak pięć lat temu z ulgą przyjęła fakt, że może wybrać sobie męża i przerażenie, jakie dotykało ją za każdym razem, gdy wyobrażała sobie, że mogłoby stać się inaczej, że ktoś mógłby podeptać jej wolę i odebrać ją siłą, tak jak przed laty Tezeusz, tak jak Agamemnon potraktował jej siostrę. Czy swoją radością i dumą z poślubienia Menelaosa wyzwała los na próbę? Co prawda, nie mogłaby porównać zachowania Parysa do tego, co się obawiała – odnosił się do niej z pewnym szacunkiem, nie dotykał wbrew jej woli, nie zabił jej rodziny. Mimo to potraktował ją jak przedmiot, jak rzecz, która się należy. Nie starał się o nią i nie próbował zasłużyć na jej miłość, po prostu uznał ją za swoją własność. W końcu obiecała mu ją Afrodyta.

,,To niesprawiedliwe" Helena skierowała do bogini słowa, które można by uznać za modlitwę, gdyby nie były tak pełne pretensji i złości. ,,Jesteś panią miłości, dlaczego więc rozdzieliłaś mnie z kimś, kogo naprawdę kochałam? Kiedy byłam młodą panienką, słuchałam pieśni o tym, jak urodziłaś się z piany morskiej, a Zeus kazał ci poślubić Hefajstosa, wiedząc, że nie będziesz z nim szczęśliwa. Wydawało mi się wtedy okropne, że można zmusić kogoś do ślubu nie dla wspólnego dobra, ale aby zrobić mu na złość. Jeśli ta historia była prawdziwa, dlaczego skazałaś mnie na to samo? Co takiego złego zrobiłam?".

Afrodyta jednak nie odpowiadała, a Helena popadała w coraz większą rozpacz. Próbowała liczyć dni do momentu przybycia do Troi, gdzie może ktoś się za nią wstawi i pomoże jej wrócić do Sparty albo do powrotu Menelaosa z Krety. Mąż z pewnością nie zgodzi się z jej utratą i wyruszy po nią. Nawet jeśli Trojanie nie zechcą jej wydać, byli zalotnicy przysięgli przecież, że wspomogą Menelaosa w każdej wyprawie wojennej, jak więc mogliby jej nie uratować? Pozostawało tylko mieć nadzieję, że jej małżonek szybko wróci do domu i że nie zwątpi w jej lojalność. Nie zniosłaby, gdyby podejrzewał ją o zdradę, a biorąc pod uwagę niechęć, jaką obdarzył Parysa, i jego podejrzenia, istniała taka obawa. Miała nadzieję, że pamięta jej ostatnie zapewnienia, że kocha tylko jego, że nie zwątpi w nią i nie weźmie pod uwagę innej możliwości niż porwanie. Nie wiedziała, czy bardziej bolałoby ją, że przyczyniła się do jego cierpienia, czy że człowiek, którego kochała, mógłby uznać ją za kobietę upadłą.

,,Kocham cię" powtarzała w myślach, mając nadzieję, że jakaś niewidzialna siła zaniesie jej słowa do Menelaosa. ,,Nie wątp w to. I przyjdź po mnie, przecież obiecałeś, że to zrobisz."

Chciałaby móc ukoić swoje wątpliwości modlitwą, ale w tym przypadku nie istniał bóg, do którego mogłaby się zwrócić. Bogini miłości była przeciwko niej, a Hera, opiekunka małżeństw, również miała powody, by nie darzyć jej względami, jeśli to, co mówił jej Parys o sądzie i matka o Zeusie było prawdą. Została z tym wszystkim sama.

Pewnego dnia, gdy leżała tak w kajucie i rozmyślała, weszła do niej Ajtra z posiłkiem.

— Książę martwi się, że nie wychodzisz. Świeże powietrze dobrze by ci zrobiło — powiedziała, stawiając przed Heleną chleb, ser i dzban z wodą.

— Nie udawaj, że tak się o mnie troszczysz — prychnęła Spartanka. — Jesteś z siebie dumna? Masz to, co chciałaś? Straciłaś syna przez moich rodziców, zgadzam się. Zasłużył sobie na to, bo był zwyrodnialcem, wykorzystującym dzieci, ale rozumiem, że mimo wszystko go kochałaś. — Menelaos kochał w końcu swojego brata, który był jeszcze gorszy. — Ale czy oznacza to, że musiałaś rozdzielić mnie z moją córką i rodziną?

— Mój syn był dobrym człowiekiem! — krzyknęła Ajtra z oburzeniem. — Cała Grecja czci go jako wielkiego herosa. Gdybyś została jego żoną, wszystko byłoby łatwiejsze. Królowa Aten byłaby chroniona...

— Królowa Sparty także jest chroniona... — Helena uniosła głowę z dumą.

— Nie jesteś już królową Sparty — stwierdziła Ajtra. — Mogłabyś być księżniczką Troi, ale jak widzę, nie masz zamiaru poślubić księcia. Nie łudź się, że on cię odda. Może cię nie zniewoli, ale nie pozwoli ci odejść, skoro dała mu cię bogini. Zostaniesz w Troi, zapewne jako służąca, przynajmniej póki się nie przełamiesz, i nie oddasz Parysowi. Może niedługo to ja będę wydawała polecenia tobie... — Uśmiechnęła się triumfalnie i wyszła.

— Jak się czuje Helena? — zapytał Parys, widząc służącą swojej niedoszłej kochanki. — Wspomina o mnie?

— Myślę, że godzi się z zastałą sytuacją — odpowiedziała wymijająco Ajtra. Nie mogła dopuścić, by Parys zraził się do Heleny, zanim trafią do Troi. Nie miała zamiaru ryzykować, że jednak książę uzna, że nie chce zabiegać o jej panią i odda je Spartanom. Musiała wyrwać się z niewoli i poniżenia, a tylko Troja mogła jej to zapewnić.

— Jutro albo pojutrze powinniśmy dotrzeć do Troi. Chciałbym ją przedstawić rodzicom już jako moją narzeczoną — powiedział Parys, a Ajtra uśmiechnęła się, widząc jego naiwność.

Nie wyglądało na to, by młodzieniec miał mścić się na swojej brance i należycie ją ukarać, ale Ajtra wiedziała, że świat zrobi to za niego. Jeśli Helena nie ulegnie, zostanie zakładniczką w Troi i utraci wszelkie przywileje należne jej z racji pochodzenia. Jeśli natomiast zgodzi się na związek z Parysem, wszyscy uznają ją za rozpustnicę i nigdy nie odzyska dobrego imienia.

Ajtra czekała na to od czternastu lat, od dnia, gdy rodzina Heleny pozbawiła ją domu, syna, wnuków i pozycji. Rozdzielona ze wszystkim, co kochała, mogła liczyć tylko na to, że pewnego dnia Spartanie zapłacą za to, co jej zrobili. Po części stała się to, gdy Klitajmestra straciła męża i syna, ale to nie ona wobec niej zawiniła. Przez jakiś czas matka Tezeusza miała też nadzieję, że mąż Heleny okaże się nieodrodnym synem swojego rodu, ale Menelaos wydawał się oddanym, kochającym mężem. Zawsze odnosił się z szacunkiem do żony, zajmował się ich córką i nie odtrącił jej z powodu płci, nie sypiał z niewolnicami.** Kochał swoją towarzyszkę życia, a przynajmniej szczerze lubił.

,,Egeusz też mnie kochał, a jednak opuścił mnie i nigdy nie wrócił" przypomniała sobie Ajtra. ,,Może z Menelaosem będzie tak samo, zwłaszcza, jeśli uwierzy, że Helena go zdradziła. A nawet jeśli przybędzie po nią, Trojanie obronią swój ,,dar bogini"".


Przez całą noc Helena rozmyślała nad słowami Ajtry. Dotychczas zawsze starała się ignorować opinie służącej, którą uważała za sprawczynię większości problemów w swoim życiu, bała się jej i chwilami zastanawiała się, czy Ajtra jest zrównoważona. Jak ktoś może nie widzieć nic złego w porwaniu i przetrzymywaniu dziecka, a do tego obwiniać je o wszystko? Czuła jednak, że w groźbie kobiety kryła się pewna doza prawdy. Parys nie wyda jej dobrowolnie, chyba że ojciec go zmusi. Był przekonany, że naprawdę jest mu przeznaczona i że ma do niej wszelkie prawa. Żadne groźby i prośby go nie przekonały, więc nie było się co łudzić, że nagle zmieni zdanie. Nawet jeśli nie uda mu się jej zmusić do ślubu czy spędzenia z nim nocy, to i tak zatrzyma ją w Troi przekonany, że ma do tego prawo. Helena nie będzie już królową czy księżniczką, a służącą, gorszą od Ajtry.

Początkowo wierzyła, że uda jej się znaleźć w grodzie sprzymierzeńca, który przekona Parysa do oddania jej, ale szybko porzuciła te naiwne marzenia. Była królową i chociaż polityka nigdy jej nie ciekawiła, znała jej realia. Priam może ją wypuścić, ale tylko wtedy, gdy przyniesie to korzyści jego królestwu. Nikt nie będzie jej pytał, kogo ona kocha, byłoby to niepoważne.

Oczywiście wierzyła, że Menelaos ją uratuje, ale bała się losu, jaki czeka ją wcześniej. Była królową, przywykła do wystawnego życia i komfortu. Czułaby się okrutnie upokorzona, gdyby nagle zamknięto ją w lochu albo kazano szorować podłogę.

Po nieprzespanej nocy, spędzonej na rzucaniu się po łóżku i ocenianiu wszystkich ,,za" i ,,przeciw", Helena czuła, że została postawiona przed dokonanym i musi teraz zrobić wszystko, by przeżyć i zachować dumę. Także po to, by móc wrócić do Menelaosa i Hermiony.

Po zjedzeniu śniadania i przebraniu się w dzienną tunikę wyszła na pokład. Parys stał przy kadłubie i wpatrywał się w morze.

— Przyszłaś do mnie — powiedział entuzjastycznie na jej widok. Helena starała się patrzeć na niego spokojnie i ukrywać strach i złość. Podczas jednej z ich rozmów Parys powiedział jej, że boginie przyszły do niego, bo jest najpiękniejszym mężczyzną na świecie. Nie zaprzeczała, że był przystojny, ale w tej chwili budził w niej raczej niechęć i politowanie. Nie odczuwała przemożnej potrzeby, by na niego patrzeć tak jak w momencie, gdy zakochała się w Menelaosie.

— Tak, przyszłam... — odpowiedziała, z trudem panując nad sobą i ukrywając prawdziwe uczucia. — Ja... Chciałam ci powiedzieć, że miałeś rację. Nie można walczyć z wolą bogów. Ty i ja jesteśmy sobie pisani.

— To znaczy... że zostaniesz ze mną? — zapytał z niedowierzeniem Parys. — Będziemy żyć razem w Troi?

Helena skinęła głową, mając nadzieję, że mężczyzna uzna jej zdystansowanie za objaw kobiecego wstydu. Tak chyba właśnie się stało, ponieważ Parys natychmiast ujął jej twarz w dłonie i pocałował. Podejście go było zaskakująco łatwe. Nie musiała się krygować, flirtować czy nawet powiedzieć, że go kocha.

Sumienie uwierało ją, zwłaszcza że była świadoma, że będzie musiała grać swoją nową rolę przez co najmniej kilka tygodni. Nie widziała jednak innego wyjścia. Mogła zostać ,,żoną" Parysa albo jego zakładniczką, a była świadoma, że nie dałaby sobie rady zdegradowana do niższej roli społecznej. Wiedziała, że udając, że przystaje na ten związek, staje się kimś niewiele różniącym się od karczemnych prostytutek czy nałożnic bogatych mężczyzn, ale za bardzo bała się, że odmawiając, stałaby się kimś jeszcze gorszym.

To potrwa bardzo krótko. Potem rodzina zmusi Parysa do oddania jej albo Menelaos przypłynie po nią i będzie mogła o wszystkim zapomnieć.

,,Wybacz mi, kochany" mówiła w myślach do męża, ignorując opowieści Parysa o jego rodzinnym mieście. ,,Wybacz mi, nie mam innego wyjścia".


Z ciekawością rozglądała się po mieście, do którego wjechali z Parysem. Słyszała już wcześniej o Troi, jej pięknie i bogactwach, więc mimo nerwów i bólu, nie mogła powstrzymać ciekawości. Rzeczywiście, gród był piękny i zachwycał architekturą. Czuła jednak, że to wszystko jest jej obce. W Sparcie także budowano świątynie i pomniki, ale były one skromniejsze i mniejsze, zgodne z naturą miasta, które czciło wojowników, nie artystów. W tej prostocie była pewna bliskość, kojarząca się z domem i rodziną. Troja nigdy nie będzie jej domem, jej miejscem na ziemi.

Mimo to wolała obserwować miasto niż ludzi, którzy wpatrywali się w nią zdziwionym wzrokiem, nie rozumiejąc, kim jest i co robi u boku ich księcia. Przywróciło to jej wspomnienia z dzieciństwa, gdy wracała z Tyndareosem do Sparty, a poddani przyglądali się jej z jakąś obawą i wahaniem. Teraz wiedziała, że próbowali odgadnąć, czy została zniewolona.

— Podoba ci się twój nowy dom? — Głos Parysa wyrwał ją z zamyślenia. — Ja prawie padłem z wrażenia, gdy pierwszy raz zobaczyłem to miasto.

Helena niepewnie skinęła głową. Na szczęście, Parys nie wymagał, by angażowała się w rozmowę z nim, jeśli pozwalała mu samemu opowiadać. I nie naciskał, by podzieliła z nim łoże***, co dawało jej wielką ulgę. Może jeśli wszystko dobrze pójdzie, uda jej się pozostać wierną mężowi.

— Spójrz, jak na ciebie patrzą — szepnął jej do ucha książę. — Zachwycają się twoją urodą.

,,Raczej zastanawiają się, czy jestem twoją nałożnicą" pomyślała z ironią Helena, ale uśmiechnęła się do towarzysza.

Gdy dotarli do pałacu, Parys wprowadził ją delikatnie do środka, ignorując spojrzenia strażników i służby, którzy nie rozumieli, dlaczego przyprowadza ze sobą jakąś kobietę.

— To moja narzeczona, macie się jej kłaniać! — skarcił ich, po czym posłał Helenie triumfalny uśmiech, jakby uważał się za jej wybawcę.

Powoli weszli do sali tronowej. Helena nawet nie przyjrzała się jej wystrojowi, ponieważ była zbyt skupiona na dociekaniu, czy król Priam natychmiast oburzy się jej sprowadzeniem i każe zawieźć ją do Sparty. Męczyło ją udawanie oddanej kochanki Parysa i naprawdę nie chciała, by się przedłużyło.

Na tronie siedział starszy mężczyzna, w którym kobieta łatwo rozpoznała króla Troi. Obok niego stał ciemnowłosy młodzieniec, zapewne brat Parysa. Na ich widok zaprzestali rozmowy i podeszli do swojego krewnego. Ich entuzjazm jednak opadł, gdy zauważyli, kto przy nim stoi.

— Witaj, synu — powiedział Priam, kładąc Parysowi ręce na ramionach. — Udało ci się porozumieć z Menelaosem? I... kim jest ta kobieta? — Spojrzał na Helenę, a ta mimowolnie zaczerwieniła się. Ajtra zabrała ze Sparty kilka jej sukienek i nieco biżuterii, więc w białej sukni obszywanej złotem i prostym naszyjniku wciąż wyglądała jak wysoko urodzona. Nie chciałaby, żeby wzięto ją za wieśniaczkę czy prostytutkę, nawet jeśli w tej chwili niewiele różniła się od kobiet sprzedających swoje ciało.

— To jest Helena... — Parys ujął jej rękę i popatrzył na ojca radośnie. — Moja przyszła żona.

— Ale... Helena ze Sparty? — Priam nadal nie spuszczał przenikliwych oczu z wybranki syna. — O nią chodzi?

— Tak, panie — powiedziała Helena drżącym głosem, modląc się, by ta komedia jak najszybciej się skończyła.

— Nie rozumiem... — odezwał się brat Parysa. — To żona Menelaosa! — zawołał. — Nie może zostać twoją — zwrócił się oskarżycielsko do brata.

— Właśnie, że może! — krzyknął młodszy książę. — Sama Afrodyta ją dla mnie przeznaczyła, jesteśmy sobie pisani, Hektorze!

Hektor w ogóle nie przejął się uwagą o bogini. Nie mógł uwierzyć, że jego brat okazał się tak nieodpowiedzialny i egoistyczny. Przecież pojechał do Sparty, by polepszyć stosunki z greckimi państwami, tymczasem uczynił coś, co może jedynie doprowadzić do katastrofy. Uwiódł lub uprowadził żonę króla królestwa słynącego z największych wojowników na świecie, w dodatku będącego bratem najpotężniejszego helleńskiego władcy. Równie dobrze mógłby naprawdę podłożyć ogień pod Troję.

— Czy ty zwariowałeś? — wrzasnął, nie zważając na obecność ojca i Heleny. — Pojechałeś z misją dyplomatyczną! Dyplomacją z pewnością nie jest doprawianie rogów sojusznikom! Czy ty zdajesz sobie sprawę, co to znaczy dla Troi?

— Menelaos nie ma do niej żadnych praw, poza tym, sam mi powiedziałeś, że mamy silną armię, więc czego się obawiasz? — odparł zaczepnie Parys.

— Ty jesteś głupi czy tylko udajesz? — Hektor prawie warknął.

Bracia wpatrywali się na siebie ze złością i zaciskali pięści, jakby zaraz mieli się na siebie rzucić. Priam spostrzegł to i wystąpił na środek, odgradzając ich od siebie.

— Hektorze, Parysie, uspokójcie się! — skarcił synów. — To bardzo skomplikowana sprawa i nie uzgodnimy jej teraz. Musimy spokojnie usiąść i porozmawiać, Parys przecież niczego nam jeszcze nie wyjaśnił. — Przeniósł wzrok na Helenę. — Ty, pani... Znajdź jakąś służkę i poproś ją, by zaprowadziła cię do komnaty gościnnej. Potem ustalimy, co z tobą zrobić.

— Dobrze, królu — zgodziła się Helena. Nadal zachowywała się spokojnie i łagodnie, choć w środku przeszywała ją wściekłość, że wciąż nikt nie interesował się jej zdaniem i została sprowadzona do roli rzeczy, którą można przenieść do innego pomieszczenia, jeśli zawadza.

Po raz kolejny napadła ją ochota, by pomodlić się do bogów i poprosić, by król Troi nie dał się przekonać Parysowi do przyjęcia jej. Wciąż jednak czuła, że żaden bóg jej nie sprzyja.

— Dobrze, Parysie, zatem wyjaśnij nam, dlaczego sprowadziłeś tu królową Sparty — powiedział Priam, gdy Helena nie mogła ich już usłyszeć. — A ty, Hektorze, proszę, zachowuj się spokojnie.

— Kiedy byłem jeszcze pasterzem w górach, przyszły do mnie trzy boginie, Hera, Atena i Afrodyta — rozpoczął swoją opowieść Parys. — Powiedziały, że pokłóciły się o to, która z nich jest najbardziej urodziwa i wybrały mnie na sędziego, ponieważ jestem najpiękniejszym mężczyzną, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi. — Uśmiechnął się z dumą. — Nie byłem w stanie tego ocenić, wszystkie były przepiękne, zaczęły więc obiecywać mi dary. Hera chciała dać mi wielkie, bogate królestwo, Atena całą mądrość świata... a Afrodyta najpiękniejszą kobietę, Helenę. Wybrałem miłość — zakończył z natchnieniem, mając nadzieję, że jego ojca i brata chociaż trochę to wzruszy.

— I udałeś się do Troi ze świadomością, że masz zamiar porwać żonę innego mężczyzny i nas narazić? — zapytał ze wściekłością Hektor. — Świadomie nas skazałeś?

— Afrodyta będzie mnie chronić, nic nam się nie stanie! — zaprotestował Parys.

— Chłopcy, cisza — znów upomniał ich Priam. — To... doprawdy dziwna historia, Parysie, ale wierzę ci. Bogowie są naszymi panami i każde nasze działanie jest uzależnione od nich. Rzeczywiście, skoro Afrodyta dała ci tę kobietę za żonę, miałeś prawo ją zdobyć... Ale obawiam się, że Menelaos będzie miał inne zdanie, a nie chcę narażać naszego ludu.

— Jedynym wyjściem jest odesłać Helenę z powrotem do Sparty albo zaczekać na Menelaosa i natychmiast mu ją oddać — wyraził swoje zdanie Hektor. — To najlepsze, co możemy zrobić dla naszych poddanych.

— Ja jestem waszym bratem i synem, nie inni Trojanie! — krzyknął Parys i spojrzał na ojca oskarżycielsko. — Już raz pokazałeś, że nie jestem dla ciebie dość ważny! Wydałeś mnie na śmierć! Obiecywałeś, że mi to wynagrodzisz! A teraz chcesz mi odebrać kobietę, którą kocham?

— Z tego co pamiętam, masz żonę, której przysięgałeś wierność — przypomniał oskarżycielsko Hektor. Parys tylko prychnął. Jak na człowieka będącego dumnym ze swojej funkcji następcy tronu, Hektor miał za dużo sympatii dla plebsu.

— Prosiłem o spokój. — Priam uniósł ręce do góry. — Nie rozwiążemy teraz tego sporu. Musimy się naradzić. — Zbliżył się do Parysa i powiedział z miłością. — Chcę twojego szczęścia, synu, ale powinienem naradzić się z doradcami. Tu chodzi nie tylko o ciebie, ale o los całej Troi.


Priam i Hektor uzgodnili, że na razie wiadomość o pobycie w Troi królowej Sparty nie powinna być oddana do powszechnej wiedzy, dlatego o zajściu poinformowali jedynie królową Hekabe i jej brata Antenora, głównego doradcę króla.

— Jeśli chcecie znać moje zdanie, jest tylko jeden sposób na rozwiązanie całej sprawy — stwierdził Antenor po wysłuchaniu całej historii. — Królową trzeba wydać mężowi, przeprosić za nieodpowiedzialne zachowanie waszego syna i modlić się do bogów, by Menelaos nie okazał się pamiętliwy.

— Zgadzam się z tobą, wuju — poparł go natychmiast Hektor. — Mówiłem już ojcu to samo — dodał z nadzieją. Zdawał sobie sprawę, że mimo ukończenia dwudziestu lat i długiego uczestniczenia w życiu politycznym kraju, dla Priama nadal może być niedoświadczonym synem, który nie zna życia. Antenor powinien jednak być dla swego szwagra autorytetem.

— To nie takie proste... — zaczął niepewnie Priam, jednak Antenor nie dał mu dokończyć.

— Co jest w tym nieprostego? Twój syn nie dość, że porzucił własną żonę, jak uświadomił nas Hektor, to jeszcze porwał królową innego królestwa, małżonkę innego mężczyzny. Nawet gdyby król Sparty nienawidził Heleny, nie puści w niepamięć hańby. Przybędzie i jeśli będzie trzeba, weźmie ze sobą sojuszników. Chcesz narazić swoich poddanych na wojnę i śmierć, bo twój syn nie potrafił powstrzymać swojej chuci?

— Drogi bracie, proszę, nie używaj takich słów wobec mojego syna — odezwała się nagle królowa Hekabe. — Parys jest dobrym chłopcem i jeśli nie mógł czegoś powstrzymać, to swojej miłości do tej kobiety.

— Dobrze, nie będę analizował jego uczuć — zgodził się Antenor. — Niemniej, eros**** nie jest jedyną wartością w naszym życiu. Całe miasto nie może ucierpieć z powodu uczucia dwojga ludzi. Jeśli twój syn tak bardzo potrzebuje tej kobiety... To chyba najrozsądniej będzie, jeśli oboje opuszczą Troję i udadzą się tam, gdzie król Sparty ich nie znajdzie.

Hekabe zbladła na samą myśl, że znów musiałaby utracić syna i już nigdy go nie ujrzeć. Nie zasługiwała na to. Nie chciała go porzucić, nie miała wyboru, musiała podporządkować się woli męża, w końcu była tylko kobietą. Bogowie jednak zlitowali się nad nią i sprowadzili Parysa do domu. Nikt nie miał prawa zmuszać go do opuszczenia Troi.

— Pamiętaj jednak, bracie, że Helena została obiecana Parysowi przez samą Afrodytę — powiedział Priam, wyczuwając nastrój żony. — To znaczy, że ma on wsparcie bogów i prawa do tej kobiety.

— Afrodyta nie jest jedyną boginią, a swoim czynem Parys mógł obrazić innych — odparł Antenor. — Nie życzę mu źle, to przecież mój siostrzeniec, ale nie może mieć jednocześnie Troi i swojej ukochanej. Takie jest moje zdanie i nie zmienię go.

Priam, widząc stanowcze spojrzenie szwagra i przerażone, ale zdeterminowane żony, uznał, że w tym momencie też lepiej nic nie ogłaszać.

— Muszę to jeszcze przemyśleć — postanowił. — Na razie rozejdźmy się do swoich komnat.

Hekabe nie miała zamiaru ustępować. Po rozmowie nie udała się do pomieszczeń przeznaczonych dla kobiet, ale podążyła za mężem do jego komnaty.

— Kocham i szanuję mojego brata, ale w tej sprawie nie mogę go poprzeć — powiedziała twardo po zamknięciu drzwi. — Nie możemy pozwolić Parysowi odejść. I nie możemy kazać mu wyrzec się kobiety, którą kocha.

— Ja też nie chcę unieszczęśliwiać Parysa — zapewnił Priama. Wciąż pamiętał oskarżycielskie słowa drugiego syna. — Ale jestem królem i nie chcę też zguby mojego ludu. A ona może nastąpić, jeśli król Menelaos wypowie nam wojnę.

— Jesteś tak słaby, że boisz się jakiegoś młokosa? — prychnęła z pogardą Hekabe. — Chcesz poświęcić własnego syna ze strachu?

— Nie... — bronił się Priam. Nie poznawał żony. Nigdy tak jasno nie okazywała mu swojego niezadowolenia. Wiedział, że nie podobało jej się, gdy otaczał względami swoje nieślubne dzieci i nie przepadała za jego nałożnicami, ale zawsze była przy nich po prostu zimna, zdystansowana, ale pozbawiona jadu. Teraz wręcz emanowała gniewem. — Ale co ja mam zrobić? Pamiętasz przepowiednię o spłonięciu miasta po narodzinach Aleksandra? Co jeśli ona się spełnia?

— Zatem nadal masz zamiar się trzymać tej podłej przepowiedni, przez którą prawie straciliśmy dziecko? — wykrzyknęła ze złością Hekabe. — To takie męskie. Mówicie, że kochacie wasze potomstwo, ale jak przychodzi co do czego, okazuje się, że wszystko inne jest ważne. Ale ja jestem matką Aleksandra, nie ojcem. Nie obchodzi mnie, czy sprowadzi na nas zgubę. Odzyskałam syna i nie oddam go. Jeśli każesz mu wyrzec się Heleny, już nigdy się do ciebie nie odezwę. A jeśli odprawisz go z Troi, podążę za moim synem, będę opiekowała się nim i jego dziećmi.

Priam był pod coraz większym wrażeniem zachowania Hekabe. Wizja tego, że jego królowa miałaby odejść z Troi, wywołując tym skandal, nie wstrząsnęła nim tak mocno, jak kierowane w niego oskarżenia. Miał wrażenie, że Hekabe obwinia go o wszystkie lata bez Parysa, że ma go wręcz za mordercę ich syna. Przed oczami stanęła mu twarz Aleksandra, który rzucał w niego bardzo podobne oskarżenia.

— Nie musisz odchodzić — powiedział spokojnie. — Masz rację. Już raz skrzywdziłem naszego syna i nie uczynię tego po raz kolejny. Helena i Parys zostaną w Troi. W końcu sami bogowie ich tu przysłali. Z pewnością wiedzą, co robią.


* ,,Kochałem cię jeszcze zanim cię ujrzałem." – To bardziej ciekawostka niż informacja, ale ten tekst jest zaczerpnięty z heroid Owidiusza i tego creepy tekstu o gwałcie na małej Helenie, którego nazwy oczywiście nie pamiętam. W obu utworach zostaje podkreślone, że Parys pokochał Helenę jako wizję, wyobrażenie, zanim zobaczył ją po raz pierwszy. Możecie to sobie wartościować, jak chcecie.

I jeszcze przy okazji postawy Parysa w tym rozdziale – w ,,Iliadzie" książę dokładnie tak reaguje na wyrzuty Hektora, że doprowadził do wojny. Twierdzi, że Helena była jego darem od bogów i z tego powodu nie mógł jej odrzucić.

** ,,(...) nie sypiał z niewolnicami." – To zdanie może wywołać w pewnych kręgach dość duże kontrowersje, ponieważ czytelnicy ,,Odysei" mogą pamiętać scenę, gdy Telemach trafia na dwór Menelaosa i Heleny, gdzie odbywa się podwójne wesele Hermiony oraz... jej młodszego brata Megapentesa, który ma być synem Menelaosa i niewolnicy jego żony, spłodzonym, ponieważ po porodzie córki ,,bogowie zamknęli łono Heleny". Oczywiście, jak zwykle mamy tu cudowną niekonsekwencję mitycznej chronologii, ponieważ jeśli chłopak zostałby spłodzony przed wojną, to rzeczywiście byłby w wieku zdatnym do małżeństwa, natomiast jest wspomniane, że Menelaos spłodził go w ,,podeszłym wieku", chociaż w ,,Iliadzie" jest napisane, że w momencie wojny był młodym mężczyzną (jeden z Trojan wspominając jego przybycie po Helenę, zachwyca się, że przemawiał bardzo roztropnie jak na swój młody wiek). Natomiast jeśli zostałby poczęty i urodzony po wojnie w chwili własnego ślubu byłby najwyżej dziewięciolatkiem (swoją drogą, Menelaos musiałby go wtedy spłodzić jakoś po trzydziestce, co chyba nawet w starożytności nie było podeszłym wiekiem). To wszystko jest moim zdaniem mocno pozbawione sensu, ale wiem, że niektórzy odbierają to jako dowód, że Menelaos naprawdę był okropnym mężem dla Heleny i dlatego od niego uciekła.

Moja opinia jest jednak taka, że... ta sytuacja naprawdę za wiele nie wnosi do klasycznej mitologii i nie jest kanoniczna dla każdego tekstu. Już w samej ,,Iliadzie" jest wspomniane, że Menelaos tęskni za Heleną i cierpi z powodu jej straty, za to o domniemanej zdradzie nie ma ani słowa, a pamiętajmy, że ,,Iliada" i ,,Odyseja" nie zostały spisane jako pełne, spójne teksty. Nawet jeśli przyjąć, że były dziełem Homera, a nie pokoleń pieśniarzy, to on sam raczej ich nie spisał, tylko jego uczniowie, którzy mogli coś przeinaczyć, coś dodać, coś ująć i w rezultacie te eposy nie są ze sobą całkowicie spójne (choćby Achilles w ,,Odysei" rozpaczający nad śmiercią Agamemnona, choć w ,,Iliadzie" się nienawidzili). Z kolei w innych starożytnych dziełach wierność Menelaosa jest wręcz podkreślana, chociażby w ,,Agamemnonie" Ajschylosa, gdzie na początku chór twierdzi, że przez cały okres wojny król Sparty dochował wierności żonie i nie tknął żadnej innej kobiety, chociaż ówczesna moralność na pewno by go za to nie potępiała.

Do tego w mojej prywatnej, bardzo subiektywnej opinii wzmianka o nieślubnym synu w ,,Odysei" naprawdę nie została wrzucona po to, żeby pokazać, że tak naprawdę Menelaos jest zły i Helena się z nim męczy. Oboje trwają w harmonii, odnoszą się do siebie z szacunkiem, wydaje się, że cała sprawa z przeszłości została między nimi wybaczona (kto ma wątpliwości, może je wyrazić, ale niech najpierw przeczyta notatkę na końcu, bo już się tam wypowiedziałam i nie będę się powtarzać 😉). To, co teraz napiszę zabrzmi brutalnie, ale... w mentalności starożytnych samopoczucie kobiety w związku nie było jakoś szczególnie ważne, o czym zresztą pisałam w notatce na temat Parysa. Homer albo jego uczeń z jakiegoś powodu wprowadził informację, że Menelaos zdradził Helenę, ale tak naprawdę nic nie zmienia to między tą dwójką i nie jest traktowane jako coś, co mogłoby zniszczyć ich relację. Ponieważ teraz na szczęście mamy wyższą świadomość na temat równych praw w sprawach damsko-męskich jedyne, co mogą zrobić autorzy odwołujący się do dawnych opowieści (o czym też już pisałam) to albo rzeczywiście przedstawić ,,nierówność" kobiety jako problem albo usunąć elementy, które są bardziej ,,niezdrowe". I żadna z tych opcji nie jest moim zdaniem ani lepsza ani gorsza, obie są wykorzystywane przez twórców, co widać na samym Wattpadzie chociażby w opowiadaniach o Hadesie i Persefonie.

Tak więc u mnie Menelaos żony nie zdradził i uważam tą moją decyzję za całkowicie logiczną, popartą mitologią (Ajschylos) i jednocześnie dość ,,zdrową i moralną" (w takim sensie, że nie promuję żadnych toksycznych relacji, chyba).

***  ,,I nie naciskał, by podzieliła z nim łoże(...)" - Przyjmuje się, że Helena i Parys skonsumowali swój związek na wyspie Kranae, przed dopłynięciem do Troi, jednak biorąc pod uwagę stan, w jakim jest moja Helena przez większość swojej podróży, musiałoby dojść do gwałtu lub jakiegoś odurzenia Heleny, co również byłoby przemoca seksualną.

*** * eros – W języku greckim jeden z rodzajów miłości oznaczający miłość erotyczno-romantyczną, namiętną i intensywną.



W domyśle reakcja Heleny na zaloty i wyznanie Parysa miała być największą tajemnicą, tej historii, więc możecie napisać, czy spodziewaliście się takiego czegoś ;)

Interpretacji i teorii na temat tego, czy Helena była porwana, czy popłynęła do Troi z własnej woli, a jeśli to drugie, to co nią kierowało, jest mnóstwo, dlatego pomyślałam, że dodam kolejną notkę ,,wyjaśniającą", taką jak ta z Parysem. Tym razem nie mam zamiaru się tłumaczyć, ponieważ po komentarzach wnioskuję, że większość czytelników raczej akceptuje mój sposób prowadzenia historii i jest zadowolona, a przynajmniej zaciekawiona. Pomyślałam jednak, że mogę tu opisać, jak doszło do takiej interpretacji jako rozbudowaną ciekawostkę.

Jak ostatnio - jeśli ktoś nie ma ochoty tego czytać i uważa, że nie wpływa to na jego podejście do całej historii, ewentualnie sądzi, że go to zirytuje, to może już wyjść, ale jeśli kogoś to interesuje, to może sobie poczytać jeszcze trochę.

Aha, i to jest taki pseudo-esej, gdzie poza umotywowaniem mojej wersji, staram się też tłumaczyć inne perspektywy, więc jeśli coś Was wyjątkowo oburzy, to prawdopodobnie za jakiś akapit czy dwa spróbuję pokazać odwrotną stronę medalu.

Kiedy poznałam mit trojański jako dziecko zazwyczaj w różnych podręcznikach czy notkach stało czarno na białym: ,,Parys porwał Helenę" i około sześcio-dziesięcioletnia ja interpretowała to po prostu tak, że Helena nigdy w Troi być nie chciała, nie zdradziła męża, nie była winna wybuchu wojny. Potem, z biegiem czasu, odkryłam, że to ,,porwanie" funkcjonuje chyba tylko po to, żeby nie zgorszyć dzieci, bo wszystkie kolejne wersje, jakie poznawałam, skupiały się głównie na tym, że Helena uciekła i zdradziła Menelaosa, jedyną różnicą w tym wszystkim było to, czy uciekła, bo była nieszczęśliwa i naprawdę kochała Parysa, czy była tak zwaną ,,puszczalską babą".

Warto pamiętać, że mitologia to nie historia. Te postacie są fikcyjne, nawet jeśli część z nich naprawdę istniała, to zapewne nie mieli wiele wspólnego z wizją, jaka została zapisana w kulturze. Dlatego nie można powiedzieć, że doszliśmy do jakiejś oficjalnej, kanonicznej wersji mitów, bo jej nie ma. Nawet w starożytności (moim zdaniem) nie można mówić, że twórcy tworzyli jakiejś jedno, spójne uniwersum. Oczywiście, opowiadali zasadniczo tę samą historię z tymi samymi postaciami i wydarzeniami, ale wykorzystywali ją do różnych celów i mieli swoje interpretacje bohaterów i ich zachowań, co zapewne wynikało z osobistych poglądów, gustów, itp. Dlatego tutaj porównując różne wersje ,,porwania Heleny", nie mam zamiaru szukać jakiejś prawdy, tylko opisać, jak sama doszłam do własnej interpretacji, która też wynika z mojego podejścia do życia, relacji międzyludzkich, ale też do samej kultury.

Ogólnie po przeczytaniu masy antycznych i około-antycznych tekstów o wojnie trojańskiej oraz trochę mniejszej ilości zbiorów i artykułów (bo wolę sama interpretować wydarzenia), uznałam, że można wyróżnić cztery wersje tego, dlaczego Helena trafiła do Troi, a je same podzielić na te, które przedstawiają bohaterkę w sposób pozytywny oraz negatywny.

1. Helena została porwana przez Parysa. Nigdy nie chciała zdradzić męża i doprowadzić do wojny, była niewinną ofiarą. Taką wersję prezentuje chociażby Jan Kochanowski w ,,Odprawie posłów greckich", gdzie Helena wyraźnie mówi, że gardzi Parysem i chciałaby wrócić do Sparty, ale nikt nie przejmuje się jej zdaniem. Podpięłabym też pod to ,,Troas" Seneki, przerobione potem przez Górnickiego. Jest tam scena, gdy trojańskie kobiety oddawane na branki greckim wodzom, żalą się przed Heleną i obwiniają ją o swój los, ta natomiast odpowiada im, że kiedy ona była niewolnicą Parysa, to one nie próbowały jej pomóc. Jest to tragedia rzymska, a Rzymianie uważali się za potomków Trojan, więc wszyscy Grecy (co ciekawe - poza Agamemnonem!) są przedstawieni jako samo zło i Helena też bardziej wypada tu jako hipokrytka, ale moim zdaniem w kontekście tego tekstu wizja jej jako ofiary Parysa jest ciekawsza. Nawet czarne charaktery powinny mieć swoje motywacje i wizja, że Helena cierpiała w Troi i po wojnie uważa zemstę na rodzie Parysa za uzasadnioną, jest dla mnie bardziej interesująca niż to, że była po prostu wredna i chciała wszystkim robić na złość.

2. Helena była nieszczęśliwa jako żona Menelaosa, a w Parysie zakochała się romantyczną, wielką miłością i odpłynęła z nim, żeby po prostu ułożyć sobie życie. W starożytności taką wizję forsowała min. Safona, która przedstawiła Helenę jako kobietę dla której miłość była najwyższą wartością, a obecnie króluje ona w filmach, serialach i powieściach (wizja, nie Safona).

3. Helena była rozwiązłą, egoistyczną kobietą, której znudził się mąż i rodzina, więc uciekła z kochankiem (w domyśle pewnie przystojniejszym i fajniejszym), nie przejmując się specjalnie tym, do czego doprowadzą jej czyny, a może nawet się ciesząc, że mężczyźni będą dla niej zabijać. Za ,,łagodniejszą" wersję tej interpretacji można uznać to, że Helena była po prostu głupiutka, próżna i dała się zmanipulować Parysowi. Taka wersja występuje choćby w ,,Eneidzie", ,,Penelopiadzie" Margaret Atwood (mój stosunek do tej książki jest co najmniej krytyczny) oraz w ,,Interesowny Sędzia Miłość" znanej z poprzedniej notatki Teofili Konstancji Morawskiej.

4. Helena tak naprawdę nie miała nic do powiedzenia, ale nie dlatego, że ktoś ją zniewolił przemocą, ale ponieważ... nie miała swojego zdania, była kompletnie bierna. Skoro Parys chciał ją zabrać do Troi i stwierdził, że jest mu przeznaczona, to z nim popłynęła i została, kiedy Parys zniknął z pola widzenia i kazali jej wrócić do męża, to wróciła do męża. Spotkałam się z opinią, że wynikało to z przedmiotowego stosunku starożytnych do kobiet, ale w każdym razie nie jest to moim zdaniem specjalnie ciekawie, ani też pozwalające na sympatyzowanie nie tylko z Heleną, ale i z innych bohaterami. Nie wiem, czy można uznać ten ,,prąd" za mający konkretnych przedstawicieli czy wynikający po prostu z interpretacji, np. ,,Iliady", ale podciągnęłabym pod to chociażby ,,Troilusa i Kressydę" Szekspira, gdzie rola Heleny sprowadza się głównie do chodzenia za Parysem, czy ,,Achilleis" Wyspiańskiego, gdzie niby jest zasugerowane, że Helena-Afrodyta naprawdę kocha Parysa, ale ona sama też nie podejmuje żadnych działań i przez całą sztukę nic nie mówi. Z kolei Gorgiasz w ,,Pochwale Heleny" (mam traumatyczne wspomnienia związane z omawianiem tej mowy, ale dobrze uzasadnia ona to, co piszę) twierdzi, że Helena mogła odpłynąć z powodu użycia siły przez Parysa, jego umiejętności krasomówczych lub z powodu miłości, która jest jak choroba. Każda z tych wersji zakłada jednak, że w sumie nie było to inicjatywą Heleny i ona nic nie robiła (tak, wiem, że gdyby się w nim zakochała, to teoretycznie podjęła jakąś decyzję, ale Gorgiasz opisał to tak, jakby było inaczej).

Nie wspomniałam tu ani razu o ,,Iliadzie" czy ,,Odysei", bo są one zwyczajnie niejasne i tak naprawdę każdy z powyższych przykładów może być nimi jakoś uzasadniony. W ,,Iliadzie" mamy kilka scen, gdzie Helena mówi, że żałuje wyprawy do Troi i obwinia się za wybuch wojny. Obwinia też Parysa, twierdząc, że najpierw ją kolokwialnie mówiąc ,,omamił", a teraz nie chce walczyć, nie radzi sobie na polu bitwy, jest tchórzem i przynosi jej wstyd. Co prawda, jedna z tych kłótni kończy się tym, że Parys ucisza żonę i każe jej iść z nim do łóżka, co może sugerować, że mimo wszystko Helena go kocha, tylko w tej chwili była zdenerwowana (chociaż ja osobiście nie wyobrażam sobie bycia z kimś, kto ciągle mówiłby, że żałuje, że się ze mną związał, ale może Parys miał inne standardy), ale równie dobrze, że zdaje sobie sprawę, że i tak jest do niego uwiązana i musi zaakceptować swój status (o tym trochę niżej).

Dalszy ciąg tej historii mamy w ,,Odysei", gdzie spotykamy Helenę na dworze Menelaosa, gdzie królowa mówi, że uciekła z Parysem z własnej woli, ale teraz tego żałuje, że tak naprawdę jej miłością był Menelaos i że pod koniec wojny tęskniła za mężem, córką i ojczyzną. Można to interpretować jako słodką, uroczą scenkę o miłości i przebaczeniu, ale też jako niejaki układ między Heleną a Menelaosem - ona wróciła do Sparty, żeby zachować pozycję po upadku Troi, a on ją przyjął, żeby utrzymać tron. Do jednej wersji nie dojdziemy (chyba że jakaś istnieje, a ja się nie znam), bo jak wspominałam, nawet jeśli Homer istniał i był autorem ,,Iliady" i ,,Odysei", to i tak stworzył je jako pieśniarz, a zostały spisane przez jego następców, którzy mogli coś przerobić i dodać od siebie, więc te eposy nie są ze sobą w pełni spójne. Oprócz tego starożytne epopeje były pisane w inny sposób niż współczesne powieści, nie było tam długich opisów rozmyślań i psychiki bohaterów, więc duża część ich zachowań tak naprawdę jest do własnej interpretacji czytelnika, a nie wynika z samego tekstu.

Bardzo długo zastanawiałam się, jaką wersję ja powinnam obrać. Od kiedy po raz pierwszy wpadłam na pomysł spisania tej historii, przez moją głowę przemknęła masa prób wyjaśnień, dlaczego Helena jednocześnie popłynęła z Parysem, a potem wróciła do Menelaosa jako przykładna żona. Wizja miłości Heleny i Parysa i zakochania się w kimś, kogo się nawet nie zna i kto wybrał cię tylko ze względu na wygląd, w ogóle do mnie nie trafia, nawet mimo świadomości, że można to interpretować symbolicznie (więcej o tym w notce pod rozdziałem piątym). Początkowo planowałam, żeby Helena została zwyczajnie zabrana siłą i przez całą wojnę okazywała Parysowi, że nie chce z nim być, jednak niejako konfliktowało to z dalszą interpretacją tej historii, zwłaszcza, że w większości utworów Helena jest uważana za kobietę rozpustną. Do tego w micie trojańskim zawsze podobało mi się to, że mówi o wojnie, gdzie nie ma podziału na dobrą i złą stronę (wyjąwszy niektóre teksty rzymskie), po każdej są jakieś racje i bohaterowie, którym można kibicować lub nie. Gdybym przyjęła, że Helena była z Parysem na zasadzie przymusowej nałożnicy i wszyscy o tym wiedzieli, to cała strona trojańska wypadłaby jako czarne charaktery, przetrzymujące niewinną kobietę wbrew jej woli. Do tego nie przepadam za postacią Parysa, ale nie widzę w nim gwałciciela.

By the way, wersja ,,romantyczna" też właściwie zakłada, że Trojanie to ci dobrzy, a Grecy źli, ale niektórym udaje się to obejść i chociażby w ,,Troi" Achilles i Odyseusz byli pozytywnymi postaciami, chociaż ich motywacje zostały przedstawione jako złe, ale oglądałam ten film z pięć lat temu i nie pamiętam, czy było to jakoś wytłumaczone.

Planowałam też rozpisać to w taki sposób, że Helena rzeczywiście zauroczyła się Parysem, ale szybko tego pożałowała, albo że była dosłownie zaczarowana przez Afrodytę i przez długi czas nie miała świadomości, co robi. Pierwszą wersję odrzuciłam chyba dlatego, że wydała mi się zbyt schematyczna, a drugą ponieważ trochę podpada on pod to odebranie postaci głosu i uczynienie jej całkowicie bezwolną, a po drugie jeśli Helena żyłaby jako żona Parysa pod wpływem magii, bez własnej inicjatywy, moim zdaniem też podeszłoby to pod molestowanie.

Na moją ostateczną decyzję w dużej mierze wpływ miała właśnie ,,Iliada" oraz ,,Odprawa posłów greckich". Otóż w tym drugim utworze Helena po całej scenie rozpaczy, że została zabrana przez Parysa i rozdzielona z prawowitym mężem, zostaje wezwana przez służącego, który nakazuje jej spotkanie z księciem Troi, a ona od razu go słucha. Czytałam wersję z Biblioteki Narodowej (BN-ka, przyjaciel każdego studenta), gdzie redaktor stwierdził, że Helena jest tu taką przysłowiową ,,chorągiewką", bo przecież ,,poszła za Parysem z miłości". Tylko że nawet jeśli dałoby się jasno stwierdzić, że w antycznych tekstach jest obrana taka wersja, to Kochanowski miał święte prawo ją sobie przerobić i moim zdaniem właśnie to zrobił, zresztą odpowiadałam z tej lektury na kolokwium i powiedziałam tam, że ,,Helena jest przedstawiona jako ofiara Parysa" i dostałam 5, więc chyba nie tylko ja tak uważałam. Do czego zmierzam? Otóż analizując tą sprzeczność mojej interpretacji z interpretacją pana, który tą książkę redagował, doszłam do wniosku, że owszem, Helena ostatecznie przystała na związek z Parysem, ale bardziej z przekonania, że nie ma innego wyjścia i żeby przeżyć w nowym miejscu, musi ulec. Podobnie odbieram jej zachowanie w ,,Iliadzie" - nie była zadowolona ze swojego drugiego małżeństwa, ale skoro nie mogła się z niego uwolnić, to zaakceptowała rolę żony, żeby nie zostać skazaną na coś bardziej upokarzającego. Nie twierdzę, że Parys by ją gwałcił czy bił, ale skoro uważał, że jest ,,darem bogów", to nie sądzę, by ją oddał, tylko raczej zatrzymał w charakterze służącej/zakładniczki i liczył, że z czasem się do niego przekona.

To moja interpretacja, jeśli się komuś nie podoba, to zawsze się może nie zgodzić.

Uznałam, że przedstawienie Heleny jako kobiety, która znalazła się w sytuacji bez wyjścia i która bez chęci, ale oficjalnie, przystała na swój drugi związek jest dość ciekawe i oddaje sytuację kobiet w tamtych czasach, gdzie większość związków opierała się jednak na zasadzie, że kobieta musiała godzić się z narzuconym jej losem, żeby uniknąć czegoś być może o wiele gorszego. Poza tym jest to dla mnie jakiś rodzaj połączenia podanych wyżej teorii z przemocą (Helena nie znalazła się w Troi z własnej woli, nie chce tam być), miłością (Parys nie zrobił niczego, co mogłoby ją straumatyzować, jest przekonany, że Helena chce z nim być) i rozwiązłością (postawę Heleny trudno uznać za stuprocentowo moralną i honorową). Daje też chyba różne furtki, co do dalszego ciągu, a przynajmniej ja tak sądzę.

Kończę tą ogromną notatkę, która ma długość przeciętnego wattpadowego rozdziału, ściskam i liczę, że Wam się podobało! A jeśli dotrwałeś/aś do teraz, masz w prezencie obraz ,,Helena Trojańska" Evelyn de Morgan (polecam twórczość tej pani, tworzyła cudowne obrazy!).



Ps. Jeśli ktoś jeszcze tu jest, to oczywiście możecie dać znać, czy takie notatki się Wam podobają i co Wy myślicie, ale też bardzo proszę o radę, czy warto je dodawać do całych rozdziałów, tak mocno je wydłużając. Być może wygodniej byłoby Wam czytać, gdybym jakieś bardziej rozbudowane kwestie wrzucała do osobnego pliku z dodatkami (a może nie). Zachęcam do wyrażania swojego zdania, czy lepiej jest, kiedy takie wyjaśnienia są stałą częścią rozdziałów, czy może wolelibyście, żeby miały swoje osobne miejsce.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top