Wieczór w kinie.

Przebrałem się w normalne ciuchy i kiedy tylko zamknąłem drzwi od pokoju, usłyszałam ponowną rozmowę mojej siostry z Pacyficą. Tak szczerze, to nie interesowało mnie to pod żadnym względem. Gdy zszedłem na dół, od razu złapała mnie Mabel i zaczęła mocno ściskać.

-Pacyfico. Tak sobie z Dipperem myśleliśmy, czy może chciałabyś pójść z nami wieczorem do kina. Byłoby miło razem, co nie braciszku?

-W sumie, czemu nie. A na co?

-Nie wiem. Może na jakiś kryminał? Podobno jeden z nich leci u nas w kinach. Jest świetny.

-Spoko. W sumie czemu nie.

-A Ty Dipper?

-Ale ja nie za bardzo...

Wtrąciłem po chwili swoje trzy grosze, ale Mabel je od razu wyrzuciła.

-Świetnie. To o 19.30. Wpadnij do nas, to pójdziemy razem.

-Dobrze. Dzięki za zaproszenie. To do 19.00. Papa.

Powiedziała z uśmiechem i wyszła z Tajemniczej Chaty.
-Mabel! Co Ty najlepszego zrobiłaś?

-No co. Idziemy dzisiaj do kina. Nie chcesz? I tak mnie to nie obchodzi. Spędzisz trochę czasu ze swoją przyszłą dziewczyną.

-Sister. Odbiło Ci?

-Nie.

Ze swoim głupim uśmieszkiem poszła do góry. Skoro mamy spędzić razem miły wieczór, to nie zaszkodzi zaprosić jeszcze jedną osobę, żeby Mabel nie było smutno. Od razu, kiedy o tym pomyślałem, poszedłem zadzwonić do pewnego chłopaka. Wykręciłem numer i czekałem na połączenie.

-Halo?

-Siemasz Gideon. Tu Dipper.

-Hej Dipper. Co tam?

-Tak sobie pomyślałem, czy chciałbyś pójść dzisiaj ze mną, moją siostrą I Pacyficą, wieczorem do kina.

-Z Twoją siostrą? Oczywiście, że bym chciał. O której? Co mam przynieść? Na co idziemy?

-Na kryminał. Wpadnij do nas o 19.00. Możesz przynieść mojej siostrze truskawkowe czekoladki . Będzie zachwycona. Ale pamiętaj. To niespodzianka.

-Dobrze. Wielkie dzięki za zaproszenie. Wiele dla mnie znaczy spotkanie z Mabel.

-Spoko. To pa.

-Cześć.

Rozłączyłem się. Nie mogę się doczekać widoku miny Sister, jak zobaczy Gideona. Bezcenne.

Wieczorkiem, rozległo się pukanie do drzwi. Mabel szybko pobiegła otworzyć. Pierwsza była Pacyfica. Na jej widok, lekko się zaczerwieniłem, co szybko podłapała Sister.
Mieliśmy już wychodzić, kiedy to usłyszeliśmy ponowne pukanie. Mabel nie wiedziała kto to. Kiedy otworzyła drzwi, jej oczom ukazał się bardzo ładnie wystrojony, białowłosy z wielką bombonierką jej ulubionych czekoladek. Sister normalnie zaniemówiła.

-Witaj Moja Najsłodsza Mabel. Mam dla ciebie te oto czekoladki.
Wręczył jej słodkości i bardzo szeroko się uśmiechnął.

-Chciałbym jeszcze raz podziękować Dipper za zaproszenie do kina.

-Nie ma problemu.

Zauważyłam, że Mabel się nagle wróciła do rzeczywistości i popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.

-Dipper. Mogę Cię poprosić na chwilkę na słówko?

Sister zaciągnęła mnie do salonu.

-Co to miało być? Czemu zaprosiłeś Gideona na wieczór?

-A miałem do zostawić samego w ten wieczór? Niech spędzi z nami trochę czasu. Taka nasza podwójna randka. Co nie?                                                                                                                                                  Popatrzyła na mnie złym wzrokiem. Chciała mnie normalnie nim zabić. Zacząłem się z niej śmiać, Mabel zaś zrobiła się cała czerwona, kiedy ponownie spojrzała na Gideona.

 -Będziemy tak tu stać? Chodźmy już do teko kina, bo spóźnimy się na film. Przerwała cisze Pacyfica.

Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z Chaty. Całą czwórką, ruszyliśmy w stronę kina. Droga do kina, była dosyć krótka, ale niestety straciliśmy trochę czasu, kiedy to Mabel usłyszała lecącą piosenkę z radia, która dobiegała z jednego z pobliskich domów. Sister  normalnie, podczas drogi zaczęła tańczyć.           

-Sister. Znowu Ci odwala?

Spytałem z obojętnością, tym samym z lekkim uśmiechem. 

-Przecież to piosenka "Raz, Dwa, Trzy, Pięć". Oni są cudowni.     
 
-Czekaj. Czy to ta piątka pseudo-przystojniaczków, na który ich koncert poszłaś 2 lata temu?
       
-To nie są pseudo-przystojniaczki, tylko cudowne chłopaki.
               
-No dobra. Chodźmy już do tego kina, bo nam wszystkie dobre miejsca zajmą. 

Wtrącił się Gideon, nie odrywając oczu od swojej wybranki. Szybko poszliśmy do kina, kupiliśmy bilety i jakieś przekąski. W sali, Pacyfica zajęła miejsce obok mnie. Kiedy po raz pierwszy w sali kinowej na mnie spojrzała, zrobiła się cała czerwona na twarzy. Ja zacząłem patrzeć na wyjście ewakuacyjne, żeby nie widziała mojej zawstydzonej twarzy. Mabel i Gideon zajmowali się sobą. Tak na prawdę to Gideon próbował cokolwiek robić, Mabel za to chciała się jak najszybciej ewakuować z sali. Rozpoczął się film. Sam początek mnie bardzo zaintrygował. Byłem wgapiony w ekran na całego. Co jakiś czas, spoglądałem kontem oka na blondynkę. Ona się w cale nie ruszała, tylko patrzyła na ekran kinowy. Co jakiś czas, widziałem na jej twarzy, szczery, miły i bardzo duży uśmiech. Nigdy takiego na jej twarzy nie widziałem uśmiechu. Kiedy wreszcie przyszedł czas, kiedy to w filmie, mieliśmy się dowiedzieć, kto jest głównym podejrzanym całej sprawy, zauważyłem jak Pacyfica wstała z krzesła i przybliżyła się jeszcze bliżej ekranu. Ja wiem, że ten film jest bardzo przejmujący i trzyma w napięciu do końca, ale nie wiedziałem , że aż tak. Zacząłem się śmiać pod nosem na jej widok. Kiedy wreszcie usiadła na swoim miejscu, spostrzegła na mnie i że na nią spoglądam, z dziwnym wyrazem twarzy, popatrzyła na mnie.     

-Co jest? 

Spytała. Z wielkim uśmiechem na twarzy, popatrzyłem jej w oczy i pokiwałem głowa.

- Coś jest z tobą nie tak? Co się tak lampisz?           
     
-Nic. Fajny film?                 
                                                                                   
-Tak, a co?

Nic na to nie odpowiedziałem i wróciłem do oglądania. Po seansie, Gideon poszedł zaprowadzić Mabel do Tajemniczej Chaty, a ja Pacyficę. Szliśmy powolnym krokiem w całkowitym milczeniu.
  
-Dzięki za zaproszenie na film.

-Spoko. Widziałem, że się w niego wciągnęłaś.   
                                   
Blondynka nic nie powiedziała i tylko się zaczerwieniła. Kiedy tylko byliśmy już pod jej domem, popatrzyłem na jej dom, potem na nią i z uśmiechem na pożegnanie, uśmiechnąłem się do niej, chowając ręce w kieszeniach bluzy. Kiedy już szedłem w stronę Chaty, poczułem na policzku, ciepły, krótki i troszkę klejący pocałunek. Od razu, poczułem fale gorąca na całej twarzy.  Kiedy się odwróciłem w stronę wielkiego domu, blondynki już nie było. W ciągłej ciszy wróciłem do domu.                             

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top