4. Pani Diana

Zaraz po przebudzeniu poczułem w domu czyjąś obecność. Zerwałem się z łóżka i szybko założyłem wczoraj przygotowane ubranie. Wyszedłem ze swojego pokoju dokładnie w tym samym momencie, co Mabel, która trzymała pod ręką Nabokiego. Jednak gdy tylko zauważyliśmy nasz synchron, podeszliśmy do siebie robiąc Bliźniaczy Uścisk.

-Klep, klep.

Zeszliśmy razem na dół i do naszych nozdrzy doszedł zapach świeżo usmażonego bekonu (pachniał zupełnie jak ten, który wujek Stanek robił nam codziennie na śniadanie). Gdy weszliśmy do kuchni ujrzeliśmy starszą panią, naszą sąsiadkę - Panią Dianę.
W momencie, w którym nas zauważyła, podeszła do nas uśmiechając się szeroko.

-Och, witajcie dzieciaki! Jestem Diana i będę się wami zajmować do powrotu waszych rodziców, mam nadzieję, że się polubimy! - jej uśmiech był bardzo szczery, co sprawiło, że my automatycznie uśmiechaliśmy się do niej.

-Dzień dobry - powiedzieliśmy chórem, jednak nie mając czasu na kolejny bliźniaczy uścisk spytałem:

-Co tak pięknie pachnie?

-Ach, to wasze śniadanie, smacznego! - mówiąc to odwróciła się na chwilę i zaraz podała nam talerze z jajkiem i bekonem, który wglądał niezwykle smakowicie.

-Dziękuję!

-A co z Nabokim? - spytała od razu Mabel, która zawsze jest szczera.

-Och, byłabym zapomniała, dla niego też coś mam! - Mabel wypuściła więc świniaka, żeby spokojnie zjadł przygotowany posiłek.

-Słyszałam, że w wakacje byliście w Wodogrzmotach Małych! - zagadnęła pani Diana, w czasie, gdy my delektowaliśmy się śniadaniem. - To bardzo dziwne miasto. Jednak dobrze wiem, że nie zrobiło na was żadnego wrażenia, w końcu wychowaliście się TUTAJ.

Przerwałem na chwilę jedzenie, gdyż zupełnie nie zrozumiałem, co pani Diana miała na myśli.

-Słucham? - spytaliśmy kolejny już raz chórem.

-Nie do końca rozumiem, o co pani chodzi. Przecież nasze miasto jest najmniej ciekawym miejscem na Ziemi! - powiedziałem.

-Co wy mówicie? Naprawdę nigdy nie widzieliście tutaj nic dziwnego? - pani Diana była równie zdziwiona co my. Zaraz jednak otrząsnęła się, jakby rozumiejąc, że zabrnęła trochę za daleko i powiedziała - Nie ważne, dokończcie jedzenie i migiem do szkoły!

Zupełnie nie rozumiem o co tutaj chodzi. Czy pani Diana twierdzi, że nasze miasto jest pełne tajemnic i równie dziwne, co Wodogrzmoty Małe? Nie mogłem w to uwierzyć i dobrze wiem, że Mabel również. Całe nasze życie w tym mieście było nudne i nieciekawe, niemożliwe, żeby to miejsce było chociaż odrobinę interesujące.

Zaraz jednak przypomniałem sobie jedną rzecz. Mianowicie to, że wujek Stanek zawsze twierdził, że Wodogrzmoty Małe wcale nie są dziwne. Okazało się jednak, że mówił nam tak tylko po to, żeby nas chronić przed dziwactwami tego miasta. A co jeżeli nasi rodzice również ukrywali przed nami zagadkowość naszego miasta.

Zaraz jednak uwolniłem się od tej myśli, przełykając ostatnie kęsy posiłku i dopijając sok. Śpieszyłem się do szkoły, żeby w tym roku zrobić nowe wrażenie na starych kolegach. Nie chcę już więcej być uważanym za słabego i bezbronnego.

Złapaliśmy z Mabel swoje plecaki i wybiegliśmy z domu, by nie spóźnić się do szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top