Skryte Uczucie
Rano przebudziło mnie jakieś chrumkanie, tak... Naboki. Wcześniej o nim nie wspominałam, to świnka Mabel. Leżałam na podłodze przy fotelu a przy mnie Klaudia, była oparta o mój prawy bok. Wokół nas były resztki popcornu. Szturchnęłam Klaudię. - Hej... śpisz? - zapytałam szeptem. - Mhmmm... - wymruczała zaspana. Wstałam powoli i zauważyłam że Mabel nie ma w pokoju. Poszłam do pokoju bliźniaków. Zapukałam i czekałam na jakiś znak i usłyszałam ,,Wejdź''. Otworzyłam drzwi. Mabel siedziała na łóżku i robiła sobie warkocze. -Hej, już nie śpisz? - zapytała Mabel. - Nie, naboki mnie obudził - odpowiedziałam z uśmiechem. - Naprawdę? Oh, przepraszam, zapomniałam go wziąć do siebie - powiedziała. - Nie szkodzi, mogę ci pomóc w warkoczach? - zapytałam. Mabel pokiwała głową. Usiadłam koło niej i zabrałam się do roboty. Po 5 minutach warkocz był gotowy, Mabel poszła do lustra. - Ojejku, on... on jest cudny! - powiedziała podekscytowana po czym pobiegła po aparat i zrobiła sobie selfie z warkoczem na boku, następnie wkleiła zdjęcie do swojego dużego notesu z podpisem ,, dzisiejsze cudeńko od mojej nowej BFF''. Potem schowała notes pod poduszkę. - To co? Idziemy na śniadanie? - zapytała szczęśliwa. - Jasne - powiedziałam. Mabel zbiegła po schodach niczym strzała i wbiegła do salonu gdzie reszta jeszcze spała. - Wstawać ludzie! Mamy kolejny piękny dzień lata! - krzyknęła. Dipper omal nie spadł z fotelu po czym wrzasnął ,,NIE! NIE ODDAM DZIENNIKÓW''. Wtedy zapadła cisza i wszyscy zaczęliśmy na siebie patrzeć po kolei. - Eee... udajmy że to w ogóle się nie zdarzyło - powiedział po chwili drapiąc się po głowie. Zachichotałam i poszłam do kuchni. Usiadłam przy stole a Mabel postawiła przede mną miskę pełną kolorowych płatków w kształcie kółek, gwiazdek i serc, potem dolała tylko pół kartonu mleka i podała mi łyżkę. - Smacznego ! - powiedziała. Popatrzałam na miskę, naprawdę było tego sporo. - Dziękuję, a ty nie jesz? - zapytałam. - Nie mam ochoty, później ewentualnie coś zjem - odpowiedziała po czym poprawiła sweter. W połowie miałam już dość tych płatków, były bardzo słodkie. Gdy Klaudia weszła do kuchni szybko pocisnęłam jej miskę i poszłam na zewnątrz. Usiadłam na schodach i zobaczyłam grupę turystów. Czy oni naprawdę już od rana muszą tu przyjeżdżać? Potem zobaczyłam tego samego dzieciaka co kilka dni wcześniej. Zmierzał w moją stronę. - Mabel! Jak dawno się nie widzieliśmy! - powiedział. - Yyyy... sorki ale ja nie jestem Mabel - odpowiedziałam trochę rozśmieszona a także zaciekawiona co on chce od Mabel. - Serio? Jesteście bardzo do siebie podobne... ok ale znasz ją prawda? A tak swoją drogą, jestem Gideon. - Tak ,przyjaźnimy się. Mam ją zawołać? Ja jestem Zuzia, miło mi. - Oczywiście, mi również miło. Wstałam obróciłam się na pięcie i weszłam do Chaty. Mabel pewnie jest w salonie, i faktycznie tam była. - Mabel, ktoś do ciebie przyszedł. - Do mnie? Pewnie to Cuksa i Grenda? - oznajmiła. - Nie, to jakiś chłopak, taki mały, biała czupryna... - zaczęłam opisywać a Mabel znieruchomiała. - G-Gideon...? - zapytała po czym wyszła z chaty a ja nie zdążyłam jej nawet odpowiedzieć. Ja natomiast zostałam w Chacie. Znalazłam Klaudię i zapytałam czy byśmy nie poszły na miasto, przydało by mi się parę jakiś ciuchów. Wzięłyśmy swoje torebki i wyszłyśmy, lecz przed chatą nie ujrzałyśmy ani Mabel, ani Gideona. Po 10 minutach byłyśmy już w miasteczku. Wskoczyłyśmy do pierwszego sklepu z ubraniami i od razu upolowałam sobie super koszulę w kratę, nie była tania, ale musiałam ją mieć! Potem postanowiłyśmy iść na lody lub na shake'a lecz na rogu przeciwnej ulicy zobaczyłam Mabel z tym całym Gideonem. Zaczęła nam skrycie machać rękami, pewnie chciała się już od niego uwolnić, więc, podeszłyśmy bliżej. - Mabel! Musimy jak najszybciej wracać do chaty! - wymyśliłam coś szybko i złapałam ją za rękę, po czym pociągnęłam ją za sobą i tylko usłyszałyśmy głos Gideona ,, To narazie Mabel!'' - Uff.. dziewczyny jak ja wam dziękuję, nie wytrzymałabym z nim minuty dłużej - powiedziała Mabel. Później tak jak planowałam, poszłyśmy we trójkę na shake'a. Wtedy poczułam lekkie ukłucie w środku i dostałam nagłej myśli o Dipperze. Zrobiło mi się smutno, pewnie cały dzień spędził sam... - Ej dziewczyny, może wrócimy już do Chaty? - zapytałam prawie szeptem. - Do Chaty? Ale po co? Nie mam ochoty się znowu nudzić - powiedziała Mabel po czym zaśmiała się. - No niewiem... - powiedziałam i dodałam szybko - Ciekawe co Dipper teraz robi... pewnie jest sam.... - Dipper sam? Heh nigdy, pewnie znowu przesiaduje nad dziennikiem - powiedziała Klaudia. Uśmiechnęłam się krzywo i następne 15 minut przesiedziałam milcząc, gdy Klaudia i Mabel w najlepsze opowiadały sobie o kawałach. Wreszcie wstałam od stolika i poszłam kilka metrów dalej, musiałam się skontaktować z wujkami. Po rozmowie udało mi się usłyszeć urywek rozmowy Klaudii i Mabel : ,,Ej słuchaj, tak sobie patrzę na Dippera i Zuzię, pasowaliby do siebie co nie? Jeszcze Zuzia się o niego tak martwi... ''. Więcej nie usłyszałam. Popatrzałam na nie i poszłam do Chaty bez żadnego słowa. Resztę dnia spędziłam pod drzewem niedaleko Chaty, słuchałam muzyki z zamkniętymi oczami, musiałam się jakoś odstresować... Nawet nie wiem kiedy nastał wieczór, przebudziło mnie lekkie szturchnięcie, to był Dipper. - Hej, wszystko ok? - zapytał a wtedy serce zaczęło mi bić jak szalone. - Em.. tak, tak wszystko ok, musiałam się... zrelaksować... - powiedziałam niepewnie. - Rozumiem... ale chodź może już do chaty, robi się coraz zimniej - powiedział z troską. Wstałam, ściągnęłam słuchawki z uszu i poszłam za Dipperem. W Chacie były już Mabel i Klaudia. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać, poszłam na górę. Dziś poszłam wyjątkowo wcześnie spać. Pół nocy rozmyślałam nad tym o czym rozmawiały... bałam się że powiedzą coś Dipperowi... bo naprawdę jest fajny i w ogóle ... lepiej żeby się nie dowiedział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top