Początek przygód - Potwór z głębin
Wstałam wczesnym rankiem. Usiadłam na łóżku i zauważyłam że miałam na sobie całą kołdrę. Dipper pewnie zwijał się z zimna. Jednak nie, spał głębokim snem. Poszłam obudzić Klaudię. Okazało się że nie spała od godziny i leżała pod kołdrą z telefonem w rękach. Poszłyśmy do łazienki. Gdy się już ubrałam wyszłam przed chatę. Niebo było bezchmurne, a zza drzew było widać ciepły blask słońca. Usiadłam na schodkach a Klaudia koło mnie.
- Wyobraź sobie, całe te lato spędzone tutaj, w tym pięknym miejscu, z bliźniakami. -powiedziałam.
Siedziałyśmy zamyślone. Z okna kuchni zawołała nas Mabel.
- Hej dziewczyny! Chodźcie na śniadanie.
Dostaliśmy po 3 dużych naleśnikach.
Dipper chwycił gazetę z nowymi newsami. Na pierwszej stronie była umieszczona kula od chomika wielkości człowieka!
- WOW! Ja chce do takiej kuli! - powiedziała Mabel.
Dipper był bardziej zainteresowany drugą stroną. Za zdjęcie potwora można było dostać 1000 zł. Do kuchni wszedł wujek Stan. - Dzień dobry dzieciaki! Wy wiecie co jest dzisiaj? - zapytał trzymając gazetę w ręce. - Eee... a no wszystkiego najlepszego? - odparł Dipper. - WESOŁYCH ŚWIĄT! - krzyknęła Mabel. Wujek Stan delikatnie trzepnął głowę Dippera gazetą. - Dziś dzień dziadka, więc dlatego spędzimy ze sobą parę miłych chwil - powiedział po czym otworzył lodówkę. - Wujku a będzie jak w zeszłym roku czy może gorzej? - zapytał Dipper. Okazało się że rok temu na dzień dziadka Dipper i Mabel podrabiali kasę dla wuja. Lecz i tak policja ich przyłapała i skończyło się na areszcie. - Ugh... zimno było w tym pudle... - powiedziała Mabel. - Oj dobra, może trochę przegiąłem wtedy, ale tym razem będzie fajnie! - odrzekł Stan. - Wy też możecie się zabrać - powiedział do nas. Wzięłam swoją bluzę w kratę i wsiedliśmy do auta. Stan nałożył bliźniakom szmatki na oczy, natomiast ja i Klaudia miałyśmy im nie zdradzać niespodzianki. Podróż była bardzo szybka. Co chwilę podskakiwaliśmy na swoich miejscach. Nagle wyjechaliśmy poza jezdnię prosto do lasu. Nie mam pojęcia co działo się potem. Gdy wyjrzałam przez okno samochodu byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy po kolei z pojazdu, miało na sobie resztki gałęzi i miało niewielkie wgniecenia. Bliźniaki mogły wreszcie ściągnąć szmatki z oczu. Wujek Stan był ubrany w strój wędkarski. - A więc tak, połowimy sobie dziś rybki! - powiedział. - Prawdziwe? - zapytała Mabel. - Co ty znowu knujesz wujku? - Dipper nie był przekonany do tego pomysłu. - Taka będzie impreza! Zobaczcie, przyjechało tu całe miasto - odpowiedział Stan. Rzeczywiście było tu sporo ludzi. - Rodzina jest najważniejsza - dodał. - Ale wuju... skąd ta nagła pewność że jesteśmy rodziną? - zapytał Dipper po czym skrzyżował ręce. - Oj weź, będzie bardzo miło! Nigdy nie łowiłem w towarzystwie innych - powiedział Stan. - Czy mi się wydaje czy on chce żebyśmy poszli z nim razem? - Mabel zapytała Dippera. Wujek założył bliźniakom czapki wędkarskie z napisem ,,Dippy'' oraz ,,Mabel''. - Będziemy sobie czytać dowcipy - powiedział. - O nie... musimy się z tego jakoś wyplątać - szepnęła Mabel. Nagle usłyszeliśmy jakieś krzyki. To jakiś starszy facet w kapeluszu. Zaczął biegać po całej plaży i wszystko wywracać. Krzyczał coś o potworze. - Ej ty! Prosiłem żeby nie straszyć mi tu klientów! Mam nadzieję że widzę cię tutaj po raz ostatni! - powiedział właściciel pobliskiego sklepu po czym zaczął lać wodą starca. Popatrzeliśmy się na siebie ze zdziwieniem. Starzeć zaprowadził nas pod uszkodzoną łódź. - Strzeżcie się! - krzyknął. Ta łódź została przez potwora zniszczona! Ma on długie szpony i długą szyję! Popłynął w tamtą stronę! - dodał i wskazał na wyspę umieszczoną na środku jeziora. W jednej chwili wszyscy wyśmiali starca lecz nam nie było nic do śmiechu. Mężczyzna odszedł smutny. - No to po przygodzie. Dobra, wsiadać do łodzi dzieciaki, wyruszamy - powiedział Stan. - Słyszeliście co ten wariat powiedział? To o potworze! Ludzie, zrobimy mu fotkę i podzielimy się wygraną! - krzyknął uradowany Dipper. Mabel zamyśliła się. Po dłuższej chwili szturchnęłam ją za ramię i się ocknęła. - Wchodzę w to! - odparła zdecydowanie. - Wujku Stanku! Mała zmiana planów. Porywamy tą łódź na wyspę i znajdziemy tego strasznego potwora! - powiedział Dipper. Po chwili podjechała jakaś łódź. To był Soos. - Czy ja słyszałem coś o jakimś potworze? - zapytał z uśmiechem. - Soos! - krzyknęliśmy. - No co tam? Wskakujcie do mnie i jedziemy! Mam taki fajny ster i krzesła - powiedział. - Dobra dobra, chwila, trzeba to przemyśleć. Możecie marnować sobie czas na głupie wyprawy, po potwora który nie istnieje, lub nauczyć się wędkować z waszym ukochanym wujkiem Stankiem - odpowiedział wuj. Dipper i Mabel po kolei patrzeli raz na Soosa tańczącego taniec robota a raz na Wujka Stanka stojącego w łodzi. Potem raz jeszcze popatrzeli na wyspę. Uśmiechnęliśmy się. - No... wybór jest prosty - powiedział Stan, lecz my już byliśmy na pokładzie Soosa i jechaliśmy w stronę tajemniczej wyspy. - Wyciągnąć kotwicę - odparł Dipper. Powoli zaczęłam ciągnąć za łańcuch, i okazało się że to nie była kotwica lecz zwykła szara cegła. Mabel chwyciła flagę ze słońcem i napisem ,,FUN''. - Strzeż się ty potworze, już my cię dorwiemy! I wygramy ten foto konkurs! - powiedzieliśmy. - Dzieci, nie macie przypadkiem przy sobie kremu z filtrem? - zapytał Soos. Jechaliśmy bardzo szybko po czym skręciliśmy w dobrą stronę. Zatrzymaliśmy się. Dipper ustawił nas w rzędzie po czym powiedział: - Słuchajcie, żeby wygrać musimy mieć doskonałe warunki, dlaczego nikt nigdy nie umie złapać potwora? - Bo potwór zabija cię w 7 minucie? O matko! Czyli ja zginę? O nie! Nie zabijajcie mnie! - odpowiedział wystraszony Soos. - Nie nie zabije, chodzi o aparat. Powiedzmy że przychodzi Wielka Stopa, Soos weź udawaj Wielką Stopę a ja będę udawać przeciętnego człowieka - powiedział Dipper. Soos odwrócił się, zrobił krok w tył i popatrzał się na nas strasznym wzrokiem. - O patrzcie potwór! Jaki wielki! O nie, gdzie mój aparat! A nie nie jest aparat ... ale bez filmu! - Dipper nadal udawał. Widzicie? Wystarczająco logicznie to wyjaśniłem? - odrzekł. Wszyscy pokiwaliśmy głową że tak. - Dlatego teraz skupienie jest najważniejsze. Zabrałem ze sobą 21 jednorazowych aparatów - powiedział. Dipper pokazał nam swoje skrytki na aparaty. 2 schował do skarpety, 3 do kamizelki ochronnej, 4 podarował nam i ostatni miał pod swoją czapką. - Więc nasz kolega potwór nigdzie nam się nie wywinie! No to testujemy aparaciki! - odparł. Soos jako pierwszy chwycił aparat, ale źle go złapał, zrobił sobie przypadkowo zdjęcie i wyrzucił go do wody. - No i co? Wasz Dipperek jest bystry bo wszystko przewidział, zostało jeszcze 20 aparatów - powiedział. Nagle nad głową Mabel przeleciała mewa. - Ty ptaku! Wynocha! - krzyknęła i rzuciła aparatem w stronę ptaka po czym kolejny wpadł do wody. - 19! Ha! Bardzo fajnie, ale weźcie je oszczędzajcie co? - machnął rękami po czym 2 aparaty znowu wylądowały w wodzie. - Szybki jesteś... już dwa wyrzuciłeś - powiedział Soos. - No dobra... nie jest najgorzej bo zostało jeszcze 17! - odpowiedział Dipper uderzając w aparat leżący na stoliku. - 16.. - dodał. - Ale co. To taka zabawa jest kto szybciej wyrzuci aparaty? - zapytała Mabel dalej trzymając worek z aparatami. - NIE! Spokojnie. Ty będziesz ,,bocianim gniazdem'', Soos zajmie się sterowaniem, Zuza i Klaudia będą nam towarzyszyć i pilnować aparatów a ja mianuję się kapitanem - powiedział Dipper. - Ty...? Ty na kapitana? No bardzo śmieszne. Ja wiem kto tu na kapitana, ha. Mabel, Mabel, Mabel,Mabel - odpowiedziała dziewczyna wskazując na siebie. - Kocham cię siostra ale chyba nie - powiedział z namysłem Dipper. - To ja chcę być współkapitanem. - Współkapitan? Teraz to wymyśliłaś? - Oh... ups - Mabel wyciągnęła aparat z worka i wrzuciła do wody. - Okej wygrałaś! - powiedział szybko Dipper. Bądź sobie współkapitanem - dodał. - To ja chcę być współwspółkapitanem - odparł Soos. Ta cała sytuacja robi się dziwna - pomyślałam. - Uwaga uwaga, mówi wasz kapitan, musimy zwabić potwora o to tym - powiedział Dipper pokazując na beczkę z napisem ,,Fish Food''. Soos wziął kawałek tego czegoś i polizał po czym od razu zaczął pluć a my zaczęliśmy się śmiać. Gdy się odwróciłam zobaczyłam wujka Stanka jadącego do jakieś zakochanej pary. Naprawdę chciał zdobyć jakieś towarzystwo. Gdy do nich podjechał zaczął jakąś rozmowę. Za dużo nie dało się usłyszeć, a Soos odpalił silnik łodzi. Zaczęliśmy średnią prędkością jechać w stronę wyspy. Robiła się coraz gęstsza mgła. W jednym poczuliśmy huk i zatrzymaliśmy się. Byliśmy już na miejscu. Zeskoczyłam na piasek a za mną cała reszta. Dipper wziął ze sobą starą latarnię i poszliśmy wzdłuż drogi. Cały ten las który nas otaczał był straszny, co chwilę było słychać jakieś obce dźwięki. Jeden z nich był naprawdę głośny i wtedy wszyscy dostaliśmy gęsiej skórki. - Ojej co to było? Soos, to może twój brzuch? - powiedziała z obawą Mabel. - Nie... to z pewnością nie ja - odpowiedział. Nagle podbiegło do nas jakieś stworzenie, coś na podobie szczura i zabrało latarnię którą Dipper właśnie upuścił. Teraz to napewno nic nie zobaczymy. - Ej, a może sobie to darujmy? - powiedziałam. - My darujemy? Ludzie, wyobraźcie sobie co będzie jak strzelimy tą fotę - opowiedział Dipper. I w jednym momencie wszyscy się zamyśliliśmy. - Nie boję się! - krzyknął Dipper. - Ani ja! - dodała po nim Mabel. I bliźniaki pobiegły przed siebie a my zostaliśmy w tyle. - No to jak wy nie, to ja też nie! - powiedziała Klaudia i zaczęliśmy biec za rodzeństwem. Podróż była wyczerpująca, miałam uczucie że ta droga nigdy się nie skończy. Mabel z Soosem śpiewali jakąś piosenkę a Dipper czuwał z aparatem. - EJ EJ cicho! Słyszycie to? - szepnął po chwili. Było słychać wyraźne warczenie a zza drzew wyleciało stado ptaków. - O to i on! Jesteśmy blisko - powiedział szczęśliwie Dipper. Przybiliśmy sobie żółwika a Soos chwycił kawałek ostrego patyka. Byliśmy pewni że potwór gdzieś się tutaj czai. Nagle zatrzymaliśmy się w bezruchu. Dotarliśmy do końca drogi i przed nami ukazało się jezioro a na nim prawdopodobnie to czego szukaliśmy... to był on... potwór! W ułamku sekundy rzuciliśmy się za stary pień i wszyscy chwyciliśmy swoje aparaty. Byliśmy w pełni gotowi do działania. - Gotowi? 3... 2... 1... teraz! - krzyknął Dipper i pobiegliśmy w stronę jeziora. Soos zrobił masę zdjęć ale niestety na marne. To nie był potwór, tylko przewrócona łódź z wystającymi rurami a na nich stało z 10 bobrów. Soos nadal robił zdjęcia. - C-co... ale to nie możliwe! Słyszeliśmy ryk! Potworny ryk! - powiedział zawiedziony Dipper. Okazało się że ten właśnie ryk wydawała zardzewiała piła leżąca nieopodal. - Może ten stary dziad to rzeczywiście wariat... - powiedziałam. Dipper westchnął. - No ekstra, i co zrobimy ze Stankiem? Olaliśmy go, i co z tego. - odparł po chwili siedząc na kamieniu. Nagle woda w jeziorze zaczęła drgać i Dipper wpadł do wody. Pomogłam mu szybko wejść a naszym oczom ukazał się potężny ogon wychodzący z jeziora. Mabel krzyknęła. Zobaczyliśmy to coś pływające nie daleko nas. - Mamy potwora! - szepnął Dipper, ponownie wziął aparat i pstryknął jedną fotkę. - Szybko! Wyciągać aparaty! - dodał. Lecz my zaczęliśmy się cofać. Potwór płynął w naszą stronę. - No co jest? Czemu się cofacie? - powiedział zaniepokojony. Potwór powoli wysunął swoją głowę razem z długą szyją z wody. - Dipper... - powiedziałam cała wystraszona. - No przecież to nie jest trudne, wystarczy wziąć aparat, o w ten sposób i kliknąć ten przycisk, pokażę wam - powiedział chłopak i odwrócił się w stronę tego czegoś. W jednej chwili potwór zbliżył się do nas i znowu wydał z siebie ten dźwięk, tylko że o wiele głośniej. Dipper upuścił aparat a my zaczęliśmy jak najszybciej uciekać. Stworzenie wyszło całe z wody i zaczęło nas gonić, było potężne i zaczęło wywalać drzewa napotkane po swojej drodze. Kolejne drzewa padały tuż przy nas a potwór próbował nas złapać swoimi zębami. Wtedy chwyciliśmy się wszyscy za ręce i przyspieszyliśmy. Wzięłam aparat i zrobiłam szybko zdjęcie temu potworowi lecz potknęłam się o jakiś kamień i aparat wyleciał mi z rąk. - Nie!!! Moje zdjęcie! - krzyknął Dipper i chciał biec po aparat ale Soos w ostatniej chwili złapał go za kamizelkę. Jeszcze kilka kroków dzieliło nas od naszej łodzi. Wskoczyliśmy do niej i wypłynęliśmy na jezioro. Mabel zachowała jeszcze jeden aparat i szybko podała go Dipperowi. - Porysowany obiektyw!!! Soos! Rób mu foty!!! - krzyknął. Soos chyba nie do końca zrozumiał i zaczął rzucać aparatami w potwora. - SOOS! CO TY ROBISZ? - Spoko został jeszcze jeden, nie bój nic mały - powiedział Soos po czym rzucił aparat w stronę Dippera lecz nie trafił i aparat roztłukł się na części. Potwór ciągle za nami płynął. Soos szybko chwycił kierownicę i odpalił silnik na maksymalną prędkość. - Szybko!!! - krzyknęłam. - Soos! Uważaj, bobry! - powiedział Dipper. Jechaliśmy prosto na tą wcześniejszą łódź z bobrami i momentalnie zniszczyliśmy to coś na czym stały. Wszystkie bobry zaczęły na nas spadał i gryźć wszystko co popadnie, barierki łodzi, czapkę Dippera, rękaw swetra Mabel i oczywiście nas po nogach i rękach lecz szybko potem na ostrym zakręcie wszystkie powpadały do wody. Potwór niósł za sobą wielką falę i topił wszystko. Nagle zrobił zamach i oderwał dach naszej łodzi. Kierownica również była uszkodzona i jechaliśmy prosto na wodospad. Dipper wyciągnął dziennik. Powiedział coś o jaskini lecz więcej nie usłyszeliśmy. Zakryłam oczy a nasza łódź znowu się zatrzymała. Faktycznie była tu jaskinia. Wypadliśmy na piasek a potwór za nami. Chwyciłam szybko Klaudię. Dźwięki potwora ucichły. Okazało się że jest zbyt wielki żeby zmieścić się do otworu jaskini i utknął. Dipper zaczął szybko szukać swojego ostatniego aparatu, tego pod czapką. Zrobił mu dużą ilość zdjęć. Zaczęliśmy się tulić że mamy zdjęcia i wszystko się skończyło. W jednym momencie na głowę potwora spadł duży kamień. Potwór ugiął się i było widać pojedyncze blaski prądu. - Co to... - powiedziałam jeszcze bardziej zaskoczona. Żółte oczy potwora zaczęły migać i zgasły. Dipper wskoczył na potwora i zobaczył że całe to coś jest zrobione z metalu. Wskoczył na niego wyżej. - Ej chodźcie! To chyba fajne jest! - zawołał. Na ciele tego potwora były drzwi. Dipper otworzył je i zobaczyliśmy coś niebywałego. W środku siedział ten sam starzec co rozpowiadał plotki o potworze! - Ty? Ty jesteś potworem? A-ale.. jak to? - zapytał Dipper. - Bo... bo... chciałem żeby ktoś zwrócił na mnie uwagę - powiedział wreszcie. - Więc stworzyłem tego potwora, nauczyłem się go sterować i tak oto się stało... - dodał. - No... ale pytanie po co...? - powiedziała Mabel. - Eh... bo niestety jak człowiek się starzeje to inny zaczynają o nim zapominać, gdy teraz na to patrzę, może to trochę żałosne, ale nie wiecie jak my, staruchy, musimy się napracować, żeby choć trochę spędzić czas z rodziną... - odpowiedział i głos mu się załamał. Dipper wyciągnął czapkę wędkarską którą podarował mu Wujek Stan. Razem z Mabel westchnęli ciężko. - No i nici z konkursu... Fajnie było mieć marzenia... - powiedział Dipper. - W sumie... to został jeszcze jeden aparat. - Ale za to skończyły się potwory... - odpowiedział. Wsiedliśmy do naszej uszkodzonej łodzi i pojechaliśmy w stronę brzegu. Zobaczyliśmy wujka Stanka. - Hej! Wujku Stanku - zawołał Dipper i zrobił mu zdjęcie. - Co jest? Wy? Myślałem że wolicie z Soosem szukać potwora który nie istnieje - powiedział. - No wiesz... w sumie cały dzień szukaliśmy tego głupiego dinozaura - odpowiedział Dipper. - Darujcie sobie tą litość, doskonale się bawiłem bez was! Zaprzyjaźniłem się i gadałem z własnym odbiciem, grałem w berka z policjantami i założyli mi takie coś na łydkę, takie cacko co nie? - odparł. - Czyli rozumiem że w twojej łódce nie ma dla nas miejsca? - zapytał Dipper po czym razem z Mabel założyli czapki wędkarskie. Stan uśmiechnął się i po kolei wsiedliśmy do jego łodzi. - No dobra, przytulamy i uśmiechamy się - powiedział Dipper i wziął swój aparat. Wyszły naprawdę super zdjęcia. Po 2 godzinach spędzonych razem na łodzi wróciliśmy do Chaty. Byliśmy wyczerpani ale zdecydowaliśmy się na obejrzenie filmu, lecz gdzieś w połowie zasnęliśmy głębokim snem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top