Nowe życie
Poczułam że ktoś mnie dotyka, otworzyłam oczy i zobaczyłam siedzącego na mojej nodze średniej wielkości dzięcioła. Chciałam go odtrącić lecz zdążył odlecieć. Poleżałam tak sobie dłuższą chwilkę. Potem usiadłam na gałęzi i zeskoczyłam z drzewa, podeszłam do strumyka i napiłam sie wody. Coś mi tu nie grało. Podniosłam dłoń do góry i zaczełam po kolei ruszać swoimi palcami, nic mnie nie blokowało...czyli... Odzyskałam kontrolę nad swoim ciałem?! Uszczęśliwiona zaczełam biegać jak szalona po całym lesie. Gdy zabrakło mi tchu usiadłam na dość potężnym kamieniu a przede mną pojawił się Bill.
- Jak dobrze być już sobą... No nie? - zapytał.
- Owszem... A czego ty chcesz? Jeszcze ci mało?! - warknęłam.
- Nie ciesz się na zapas, mała. Zostawiłem w twoim ciele cząstkę mnie - powiedział.
- Nie rozumiem...
- Nie? To popatrz - odrzekł po czym podał mi trójkątne lusterko.
Moje oczy nadal były żółte.
- Masz to odkręcić! - powiedziałam.
- A co jeśli nie? - zaśmiał się i zniknął.
Wstałam i zaczęłam sie za nim rozglądać. Ujrzałam tylko czarną torbę na której widniała biała karteczka z napisem ,, A to taki prezencik ode mnie ❤ ''. Otworzyłam ją i zobaczyłam żółty sweterek, czarne trampki i muszkę.
- Dziękuje... - powiedziałam szeptem.
Minute później byłam już ubrana w nowe rzeczy. Spakowałam dawne ciuchy i powędrowałam do Tajemniczej Chaty. Gdy byłam już pod budynkiem ujrzałam większą ilość turystów niż zazwyczaj, a do tego połowa z nich patrzała na mnie jak na dziwadło. Skierowałam się do łazienki i chwyciłam farbę którą kupiłam wczoraj i zaczęłam farbować pojedyncze pasma włosów. Po 15 minutach wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju bliźniaków. Na moje nieszczęście była tam cała trójka. Weszłam jak gdyby nic, położyłam torbę pod ścianę i miałam już wyjść gdy ktoś złapał mnie za rękę. To Dipper...
-Co ci sie stało? - zapytała Mabel.
- I dlaczego wyglądasz jak podopieczna Billa? - dodała Klaudia.
Dipper patrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Nie ufaj im - usłyszałam szept Billa.
Wyrwałam sie Dipperowi i wybiegłam z pokoju. Z hukiem zamknęłam drzwi Chaty.
- Na co sie gapicie? Wypierdzielać z tąd! - krzyknęłam i zaczęłam odganiać turystów swoim nożem.
- O wiele lepiej - pomyślałam.
- Oni nie są ci do niczego potrzebni, ty ich nie potrzebujesz, a oni ciebie. Masz mnie - znowu usłyszałam głos Billa.
- Nie jesteś taki jak oni, jesteś trójkątem... Bez uczuć... - szepnęłam z łzami w oczach.
- Czyżby na pewno? - zapytał a zza drzew wyszła jakaś postać. Chłopak, czarno żółte włosy, żółty garnitur, czarna przepaska na oku...Bill...? Był boski, lecz Dipper był 100% lepszy on niego pod każdym względem.
A właśnie... Dipper. Posmutniałam.
- Nie podoba ci się? - zapytał Bill.
- Nie, nie, jest w porządku, tylko ja... No...nieważne - wykrztusiłam z siebie.
- Dalej o nim myślisz? Zapomnij o nim. Dipper to przeszłość - odpowiedział i położył mi rękę na ramieniu.
- Teraz zaczynasz nowe życie - dodał po czym machnął ręką a przed nami pojawiła się coś na podobie kosmicznej dziury i wolnym krokiem weszliśmy do niej. Po chwili znaleźliśmy się tak jakby innym świecie, wszystko tu było takie idealne.
- Możesz tu mieszkać ze mną, i mieć wszystko co będziesz chciała - powiedział oprowadzając mnie.
Następnie weszliśmy do jego willi, wszędzie były trójkąty. Po zwiedzeniu całego domu pokazał mi mój nowy pokój. Był taki jaki zawsze chciałam mieć.
- Ładny co nie? A jeśli chcesz to wszystko mieć, musisz spełniać jeden warunek.
- Jaki? - zapytałam coraz bardziej zauroczona tym miejscem.
- Masz być mi posłuszna, to niewiele prawda? - uśmiechnął się po czym podał mi kolejną parę nowych ciuchów.
- A i kolacja będzie o 19:00 - powiedział i wyszedł z pokoju.
Postałam tak chwilę i rzuciłam się na łóżko z uśmiechem na twarzy. Faktycznie... Rozpoczynam nowy dział mojego życia. Po 15 minutach leżenia wstałam wreście i poukładałam ubrania do żółtych szuflad z gładkiego drewna. Około godziny 18:55 znów usłyszałam cichutki głos.
- Zejdź na dół.
Kurcze, jak on to robi?
Poczesałam włosy i poszłam do jadalni. Usiadłam przy olbrzymim stole tuż przed Billem. Były tu takie pyszności.
- Może wina? - zaproponował.
- Dziękuję, nie piję - odpowiedziałam.
- E tam, jedyny raz ci nie zaszkodzi - powiedział i puścił mi oko.
Po kolacji podziękowałam i poszłam do pokoju a następnie do łazienki. Popatrzałam w lustro, sporo się zmieniłam w ciągu tych kilku dni, ale byłam zadowolona. W kwadrans zdążyłam się wyszykować i byłam gotowa położyć się spać. Usiadłam na łóżku i szybko napisałam smsa ciotce że wszystko w porządku. Byłam wykończona całym dniem. Zasypiając usłyszałam jak Bill powoli otworzył drzwi po czym delikatnie usiadł koło mnie a po chwili poczułam dotyk jego ciepłych ust na moim czole.
Próbowałam powstrzymać uśmiech ale chyba troszkę mi nie wyszło.
- Dobranoc - powiedział i wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top