Niemożliwe cz.2
Nastał ranek. Na pół przytomna otworzyłam oczy, był dopiero wschód. Usiadłam i zobaczyłam że jestem na dachu Tajemniczej Chaty. Pewnie przespałam tu całą noc. Zanim zdążyłam przyzwyczaić się do sytuacji moje ciało było już w pełni wybudzone, Bill widocznie już nie spał. W oddali zobaczyłam chrumkającego Nabokiego i w tym momencie poczułam głód. W jednej chwili wyciągnęłam z kieszeni nóż i zeskoczyłam z dachu. Upadek nie był przyjemny. Wstałam i zaczęłam iść powoli w stronę zwierzęcia. Gdy już robiłam zamach nożem powstrzymał mnie znajomy głos. Mabel... - Ej co ty wyprawiasz?! - wrzasnęła. - Ja...? Ja nic nie robię - powiedziałam. - No przecież widziałam! Chciałaś zabić Nabokiego?! Odwróciła się na pięcie i poszła do Chaty mówiąc coś do świni. Schowałam nóż i popatrzałam na swoje ręce, rany były bardzo głębokie, dziwię się że jeszcze żyję. Przydałyby mi się jakieś bandaże. Poszłam szukać apteczki. Gdy już ją znalazłam wyjęłam z niej cały zapad bandaży i parę nożyczek. Usiadłam na pobliskim pniu i zaczęłam owijać rękę opatrunkiem gdy nagle coś zaczęło mi wyrywać bandaż. Odwróciłam się ze złością i ujrzałam brązową kozę. Zaczęłam siłować się z nią opatrunkiem a kiedy straciłam cierpliwość, rzuciłam nożem w stronę kozy. Trafiłam prosto w jej bok. Gdy zwierze upadło z moich oczu zaczęły lecieć ciepłe łzy. Chciałam żeby to jak najszybciej się zakończyło. Gdy skończyłam schowałam resztę bandaży do tylnej kieszeni spodni. Potem moje ciało zaprowadziło mnie di miasteczka w którym spotkałam Gideona. - Miło cię znowu widzieć - powiedział. - Idiota... - pomyślałam. Gideon zaprowadził mnie do swojego domu, powiedział że ma dla mnie zadanie, trochę to dziwnie brzmiało. Na miejscu zaczął opowiadać mi o dziennikach o których wiedziałam już wszystko. Na koniec powiedział : - Potrzebuje dziennika nr 3 i nr 1... - Dipper ma dziennik nr 3, mogę ci go załatwić nawet dzisiaj - powiedziałam bez zastanowienia. - On ma dziennik nr 3?! Normalnie nie wierzę! Musisz go dla mnie zdobyć! MUSISZ! - krzyczał z niedowierzaniem. Potem już go nie słuchałam, nie mogłam dopuścić do tego żeby Gideon dostał dziennik w swoje łapy. Po 20 minutach stałam już przed Chatą. Wiedziałam że Dipper trzyma dziennik zawsze przy sobie. Weszłam do pokoju rodzeństwa i zobaczyłam mój cel na jednej z szafek. Upewniłam się czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Potem podeszłam tylko bliżej komody. - Cześć. Co robisz? - zapytał ktoś. To Dipper. - No hej... Mam małą sprawę, pożyczyłbyś mi dziennik do końca dnia? - zapytałam z uśmiechem. - Em... do końca dnia...? No nie wiem... - odpowiedział niepewny. - No proszę, to bardzo pilne. Po kilku prośbach wreszcie się zgodził. - No dobra, tobie mogę zaufać - powiedział i podał mi dziennik. Zaczęłam krzyczeć w myślach że ma tego nie robić. Gdy dziennik miałam w swoich rękach bez żadnego słowa wybiegłam z pokoju a następnie z Chaty. Po drodze spotkałam Klaudię i Mabel i nieuważnie z całej siły je przewróciłam. - Patrzcie jak chodzicie! - warknęłam i zwolniłam tempo. - Ej widziałaś to? Ona ma dziennik! - powiedziała Klaudia. - Dipper by go nikomu nie dał, nawet mi - odpowiedziała Mabel. Skryłam się za drzewem. - Tak jakoś się dziwnie zachowuje... Wczoraj omal nie podcięła mi gardła... - powiedziała Klaudia. - Dzieje się tutaj coś dziwnego, chodź, musimy to powiedzieć Dipperowi! Gdy dziewczyny zniknęły za drzwiami Chaty postanowiłam (A raczej Bill postanowił) podsłuchać ich rozmowę. Weszłam po cichu na górę i stanęłam przy drzwiach. - Dałeś jej dziennik?! Ale po co? - zapytała Mabel. - Bardzo mnie prosiła, a wiem że jej mogę zaufać... - odpowiedział Dipper a Mabel posmutniała. - Nie zauważyłeś jej dziwnego zachowania? Żółte oczy, rany na rękach, nagła chęć dziennika? Wczoraj omal Klaudię zabiła! - krzyknęła Mabel. - Żółte oczy...? - upewnił się chłopak. - Tak, takie same ty miałeś kiedy Bill... - głos dziewczyny załamał się. - O nie... Szybko musimy ją powstrzymać! Nawet nie wiemy co zamierza zrobić! Na nowo poczułam szansę na ratunek. I wtedy podeszłam bliżej drzwi które powoli otworzyły się. Wszyscy skierowali na mnie wzrok. - Oddawaj dziennik!!! - krzyknęła Mabel a wtedy ja skierowałam się do ucieczki. Przed Chatą chwyciłam Nabokiego i zatrzymałam się w miejscu. - Nie powstrzymacie mnie! Jeśli świnia ma przeżyć, zostawcie mnie w spokoju! Wtedy Naboki wyrwał mi się z rąk a ja zaczęłam biec dalej. Gideon czekał już na mnie przed swoim domem. - Dobra robota! - powiedział, odebrał mi dziennik po czym zaczął skakać z radości... dosłownie. - Możesz iść zająć się sobą - dodał i zamknął drzwi. Była pora wieczorna i za bardzo nie wiedziałam co robić. Przeszłam się do centrum Wodogrzmotów ,wparowałam do pierwszego sklepu i ukradłam żółtą farbę do włosów, muszę zmienić swój styl. Następnie zadzwoniłam do wujków. Potem pomyślałam że do Tajemniczej Chaty nie będę wracać. Znalazłam w lesie nie duże drzewko i weszłam na nie ale najpierw zabiłam jakąś sarnę stojącą niedaleko rzeki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top