3. 😎
Dipper
Z Gideon wybraliśmy na spacer po laboratorium, a Gideon już się nie wścieka, że mamy jeden pokój z dziewczynami.
Idziemy korytarzem, których ma kolor jasno kremowego. Naprawdę nie wiem, kto wybierał te kolory...
- Dzień Dobry- powiedziałem, gdy zobaczyłem wysokiego mężczyznę w stroju laboratoryjnym.
- Dzień Dobry- mruknął cicho Gideon, za co ode mnie dostał.- Dzień Dobry- powiedział, wreszcie głośniej.
- Dzień Dobry- powiedział i spojrzał na nas. Ma bardzo ciemne oczy i tajemnicy błysk w oku.- Wy się tak możecie spacerować ?- zapytała, patrząc na nas uważnie.
Spojrzeliśmy po sobie z Gideonem i odparłem, krótko:
- Zwiedzamy okolice.
- Co się tu wyprawia ?- usłyszeliśmy, już dobrze nam znany głoś. Spojrzeli w kierunku, którego obiegał. Obok wysokiego, chyba doktora stanął Stanford Pines. Przedstawił się nam, ale z nim nie rozmawialiśmy. Zobaczyliśmy, że lustruje nasz wzrokiem.- A wasza dwójka to....
- Ja jestem Gideon, a to Dipper- przedstawił nas Gideon, nie racząc ich żadnym spojrzeniem obdarować.
Patrzyli na nas niepewnie, czuliśmy ich podejrzliwy wzrok.
- Może lepiej chodźmy- powiedziałem, ściągnąć Gideona. Pod wpływem emocji i nerwów z ręka zaczęła płoniesz, miałem rękę w ogniu. Spuściłem Gideona i szybko się uspokoiłem.
- Rebelsy ?- usłyszałem zapytany głoś pana Pines, spojrzałam na nich. Przyglądał nam się z ciekawością.
- Taaak- odparłem cicho i niepewnie. Nie wiedziałem, co powiedzieć ani zrobić.
- To wiele wyjaśnia, dlaczego tu jesteście. Bez maski, ani bez stroju to was nie poznałem- odparł ,,Pines''.
- Maska dużo zakrywa i jak, jesteśmy ubrani to całkowicie nas zmienia. To nie my- wyjaśniłem cicho.
- Tak w ogóle widzę, że już poznaliście doktora Adamsa.
Spojrzeliśmy na nich i kiwnęliśmy głową.
- Cała czwórka bądźcie tu o szóstej- dodał.
- Będziemy- odparł Gideon, odchodząc a ja za nim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top