III

Stoję pod Twoimi drzwiami, a moje dłonie całe się trzęsą. A co jeśli, nie będziesz chciał ze mną porozmawiać, albo zamkniesz mi drzwi przed nosem, zanim zdążę coś powiedzieć?

Przez całą drogę do Ciebie, miałem sporo czasu, aby ułożyć kolejność rzeczy jakie chcę Ci wyznać.

Gdy teraz tak próbuję się przełamać, nie myślę już o niczym innym, tylko o tym by Cię zobaczyć.

Dobra Peter, teraz albo nigdy, weź się w garść.

Resztkami odwagi pukam, będąc jeszcze bardziej zestresowanym. Po chwili słyszę kroki z wewnątrz budynku, które robią się coraz głośniejsze. Jeszcze nigdy dźwięk przekręcanego się klucza w zamku, nie powodował u mnie tyle mieszanych emocji jak w tej chwili.

Drzwi gwałtownie, ale powoli się otwierają, a za nimi nareszcie zobaczyłem Ciebie.

- Peter? Co Ty tu robisz? Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - próbowałem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem od czego mam zacząć - Chcesz na mnie osobiście nakrzyczeć, co nie?  Myślałem, że nie będziesz chciał na mnie patrzeć, po tym jak przeczytałeś list ode mnie - mówił to patrząc się na mnie smutnym i przestraszonym spojrzeniem, jakbym chciał mu zrobić coś złego.

- Skąd wiesz, że je przeczytałem?

- Bo inaczej nie byłoby Cię tutaj.

- Mogę wejść? To miejsce nie jest chyba najlepszym do rozmowy.

- A nie zrobisz mi nic złego?

- Czemu miałbym to robić? Kamil, nigdy Cię nie uderzyłem, i nigdy tego nie zrobię. Za kogo ty mnie masz? - jedyne na co miałem teraz ochotę, to na niego nakrzyczeć, że ma mnie za nie powiem kogo.

- Przepraszam, wiem, że nie jesteś taki, ale w tej sprawie, może być różnie. Wejdź, chcesz coś do picia? - wszedłem do środka, i zaczekałem na Kamila, który zamknął za mną drzwi.

- Nie, dzięki. Z tego wszystkiego nic nie przełknę.

- Chodź do salonu, tam na spokojnie porozmawiamy.

Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Usiedliśmy na sofie, i nastała między nami niezręczna cisza.

- Kamil, ja...

- Wiem, jesteś zaskoczony tym, czego się o mnie dowiedziałeś. Jak to się stało, sam do końca nie wiem. To przyszło tak nagle, nie planowałem tego, że się w Tobie zakocham. Nic na to nie poradzę. Mogę Ci jedynie obiecać, że nie zrobię wobec Ciebie nic nieprzyzwoitego. Oczywiście jeśli, chcesz nadal być moim przyjacielem.

- Kamil, mogę w końcu coś powiedzieć? Ja też Ci jestem winien kilka słów wyjaśnień. I przeprosin.

- Za co? Ty nie jesteś tutaj niczemu winny.

- Owszem jestem. Widzisz to? - wyjąłem z kieszeni bluzy, którą miałem na sobie, mały pamiętnik.

- Od kiedy Ty piszesz pamiętnik?

- A uwierzysz mi, jeśli Ci powiem, że od zawsze? Zapisałem w nim moje lepsze czy gorsze chwile. Była to moja forma ucieczki przed strachem. Proszę Cię, abyś przeczytał ostatnią jego stronę. Wtedy mnie zrozumiesz.

Podałem mu książkę, wziął ją w swoje dłonie, i zaczął czytać. Szykowałem już ilość pytań, które zaraz z pewnością mi zada. Na szczęście znałem na nie odpowiedzi, które mogą go zaskoczyć.

- Pero, to prawda? Naprawdę jest tak, jak tam napisałeś?

- Tak Kamil. Od dnia, w którym Cię poznałem, zrozumiałem, że coś do Ciebie czuję. Próbowałem o tym zapomnieć, ale za nic w świecie nie mogłem.

- Ale ja nic z tego nie rozumiem. A Mina? Dlaczego się z nią ożeniłeś, skoro coś do mnie poczułeś?

- Jak mówiłem przed chwilą, chciałem zapomnieć o uczuciu jakim zacząłem Cię darzyć. Sądziłem, że jeśli ją poślubię i założę z nią rodzinę, stanę się kimś zupełnie innym. Jednak nic się nie zmieniło. Moja miłość do Ciebie tylko się zwiększyła.

- Nie sądzisz, że na takie wyznanie z Twojej strony jest już zdecydowanie za późno? Niedługo będziecie mieć syna. Jak to sobie wyobrażasz? Jesteś z nią i teraz po tylu latach zostawisz ją samą na lodzie z dzieckiem na utrzymaniu?

- Gdybym nie miał powodu, wcale bym tego nie zrobił.

- A masz jakiś powód?

- Nawet dwa. Zanim zniknąłeś, zauważyłem, że Mina zaczyna się dziwnie zachowywać. Wracała późno do domu, często z kimś pisała i rozmawiała przez telefon, a kiedy zauważyła, że ją na tym przyłapałem, po chwili się rozłączała.  Odpowiadała na moje pytania zdawkowo, i zaczęła się stroić, jak na jakąś imprezę, tylko, że w jej przypadku musiała mieć dużo tych imprez. Początkowo myślałem, że może szykuje dla mnie jakąś niespodziankę. No i ją zrobiła. Najpierw napisała na Instagramie, że spodziewamy się dziecka, o czym wcześniej nie miałem pojęcia, to na dodatek po dwóch tygodniach przyłapałem ją, kiedy całowała się z jakimś obym gościem. Wtedy zrozumiałem, że mnie zdradza, i od dawna zdradzała. Kazałem jej zrobić test na ojcostwo. Przyrzekała, że ja jestem ojcem, ale wynik był jednoznaczny - nie jestem nim. Postawiłem sprawę jasno - rozwód bez orzekania o winie, a o alimentach nie ma nawet mowy. Kamil, ja.... naprawdę żałuję, że dopiero teraz w takich okolicznościach, Ci o tym mówię, ale uwierz mi. Zbyt późno zrozumiałem, że jedyną moją miłością byłeś i jesteś Ty. Gdyby Mina mnie nie zdradziła, to nigdy byś się o tym nie dowiedział. Cieszę się jednak, że stało się inaczej. Wybaczysz mi? Możemy rozpocząć całkiem nowe życie, takie jakie oboje od tak dawna chcieliśmy. Dasz mi szansę? - upadłem przez nim na kolana, sprawiając go w osłupienie. Zauważyłem, że z jego oczu zaczęły spływać łzy - Kamil, Kam, proszę Cię, nie płacz, serce mi się łamie, gdy widzę Ciebie w takim stanie.

- To ze szczęścia. Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem - schował twarz w dłoniach, całkiem wybuchając płaczem.

- A co ja mam powiedzieć? Kamil, spójrz na mnie, proszę - zrobił to, a ja starałem dłonią ślady łez na jego policzkach - Ufasz mi?

- Jak nikomu innemu.

- To zaufaj mi raz jeszcze. Obiecuję Ci, że będziesz szczęśliwy, bo na to zasługujesz.

- Oboje będziemy.

- Mam pytanie.

- Jakie?

- Skoro jesteśmy razem, to...... mogę Cię pocałować? - uśmiechnął się, biorąc moją dłoń, po czym przyłożył ją do swojego policzka, wtulając się w nią.

- Nie możesz - zdziwiłem się - Musisz to zrobić.

Nic więcej nie trzeba było mi mówić. Zbliżyłem się do niego bliżej, i złączyłem nasze usta w długim i namiętnym pocałunku, który z każdą chwilą robił się coraz bardziej zachłanny.

Usiadłem na jego kolanach nie przerywając czynności, po czym złapałem za krańce jego koszulki powoli ją z niego zdejmując. To samo zrobił z moją.

- Może pójdziemy na górę? Ta kanapa jest strasznie niewygodna na takie przyjemności - zaproponował mi, puszczając przy tym oczko.

- Nie wiem czy dam radę Cię tam wnieść. Pewnie nie trzymałeś diety, przez te kilka miesięcy co nie? - musiałem się z nim trochę podroczyć.

- Sam się o tym przekonaj, jeśli masz odwagę.

- Wyzwanie przyjęte.

Wstałem z jego kolan, biorąc go następnie na ręce, i udaliśmy się do jego pokoju, a raczej sypialni.

Kiedy już się tam znaleźliśmy, zamknąłem drzwi, i położyłem go na łóżku

- I co? Było, aż tak źle?

- Parę kilo mógłbyś schudnąć kochanie, ale zaraz się tym zajmiemy. 

- No mam nadzieję. Peruś, dam Ci radę. Mniej gadaj, a więcej rób.

Mi nie trzeba było nic więcej mówić. Dołączyłem do niego, i zacząłem oznaczać jego klatkę piersiową, zostawiając na nim mokre ślady. Gdy zbliżyłem się do strategicznego punktu, od razu zauważyłem widoczny dowód jego podniecenia. Uśmiechnąłem się na to, po czym odpiąłem guzik jego spodni, by następnie je z niego zdjąć.

Nie myliłem się. Miał wzwód, i to duży. Spoglądał na mnie, czekając na moje kolejne działanie. Nie mogłem tak tego zostawić. Pozbyłem się z niego bokserek, odrzucają je w kąt, wraz z pozostałą częścią garderoby.

Wziąłem jego penisa do ust, starając się przy tym robić mu jak najwięcej przyjemności. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, i bałem się, że zrobię coś nie tak. Jednak jęki Kamila, który szeptał moje imię i słowa przekleństwa, dały mi do zrozumienia, że jestem w tym nawet dobry, co mnie ucieszyło.

Kontynuowałem to, do momentu, w którym poczułem, że zaczyna dochodzić. Dosłownie to w sobie poczułem.

Kamil najwidoczniej przewidział, co teraz będę chciał zrobić, dlatego też wskazał ręką w kierunku szafki nocnej, w której jak widać trzyma lubrykant. Daliśmy sobie spokój z prezerwatywami, bo i tak dzieci z tego nie będzie, a z tego co wiem, oboje jesteśmy zdrowi.

Sięgnąłem po buteleczkę, i wziąłem trochę jej zawartości na dłoń,  ocierając ją za pomocą drugiej dłoni. Wsunąłem jeden palec, potem drugi tak, aby nawilżyć wejście Kamila. Nalałem następnie ponownie na dłoń trochę płynu, tym razem jednak nawilżając swojego członka, którym po chwili delikatnie w niego wszedłem.

Starałem się wykonywać każdy ruch, powoli, by nie sprawiać mu bólu. Tak samo jak w moim przypadku, był to jego pierwszy raz z mężczyzną. Dlatego też, musiałem go stopniowo oswajać z bólem, jaki mu przy tym towarzyszył. Pochyliłem się, opierając swoje czoło o jego, kilkukrotnie łącząc nasze wargi.

- Wszystko w porządku? - musiałem mieć pewność, czy dobrze się teraz czuje.

- Tak Pero, jak chcesz to możesz przyspieszyć.

- Jesteś tego pewny? Nie chcę Ci sprawiać bólu.

- Jestem pewny, ufam Ci.

Zacząłem się robić kolejne ruchy coraz szybciej, mając nadzieję, że szybko osiągnę orgazm. Nie dlatego, ponieważ chciałem to skończyć, bo nie chciałem. Bałem się tylko o Kamila, na którego twarzy widziałem grymas spowodowany bólem.

- Zaraz będzie koniec kochanie, wytrzymaj.

Kilka mocniejszych pchnięć, po których, jego wnętrze zalało się moją spermą.

Będąc już zmęczonym, wyjąłem z niego mojego członka, i położyłem się obok niego, próbując wyrównać oddech. Kamil przekręcił się w moją stronę kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.

- I jak? Może być jak na pierwszy raz?

- Nigdy nie czułem się, aż tak szczęśliwy Pero, poważnie.

- Od dzisiaj zawsze taki będziesz, obiecuję Ci to - pocałowałem jego głowę.

- Wystarczy, że będziesz przy mnie. Niczego więcej nie chcę.

- To już masz jak w banku, bo ja się nigdzie nie wybieram.

____________

Miałem nie pisać tutaj sceny 18+, bo nie umiem tego robić, ale postanowiłem spróbować.

Może dobrze mi ona wyszła. Co do oceny pozostawiam ją Wam 😁

appelila może być? 🙈

Dajcie znać, czy mogę pisać takie sceny, czy też nie za bardzo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top