Prolog Początek podróży

„ Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy i zdecydowanie pomagają zdystansować się do problemów dnia codziennego. Nie rozwiązują ich bezpośrednio, jednak pomagają przewartościować i spojrzeć na nie jakby z drugiego brzegu rzeki."






Nastoletni blondyn od dłuższego czasu nie potrafił skupić się na prostych czynnościach, jakimi uważał szachy. Za każdym razem coś go nieświadomie rozpraszało i aby na pewno nie był to stos wrzasków. Znowu to samo, jak co dnia. Ich rodzice jak nic nie mają dla nich krzty sumienia. Westchnął podnosząc się od stołu i przeciągnął się chcąc naprostować obolałe kości. Przez te ich debilne wrzaski obudzą Misono. Właściwie powinien się wybrać do brata zanim jego płacz dołączy do tej historii. To będzie wtedy jak prawdziwa Acapella nie tylko dla niego, ale także dla innych domowników. Zabawne, odkąd dowiedział się, że ma brata zmieniło się u niego wszystko poczynając od straty szacunku do ojca, a kończąc do tego dziwnego uczucia kiełkującego w sercu jak za każdym razem patrzył na te uśmiechnięta fioletowowłosą główkę. Przed wyjściem rzucił jeszcze spojrzeniem na wielką mapę, którą trzymał w pokoju niczym flagę. Wiele miejsc było oznaczonych czerwoną szpilką, tak bardzo chciałby się kiedyś wyrwać z tego domu i podróżować po świecie! Jest tyle nieodkrytych miejsc na ziemi, które on mógłby odnaleźć! A ile by było przy tym zabawy! Na pewno więcej niż nudne życie w rezydencji. Kiedy wychodził z pokoju potknął się o własne skrzypce i z impetem wyleciał z pomieszczenia otwierając drzwi na oścież.

— Niektóre przedmioty stworzył sam diabeł..

— Wszystko w porządku Mikuni? — Usłyszał nad sobą głos i podniósł głowę do góry widząc przed sobą nachylającego się blondyna. Nieczystość jak zwykle wyglądał nienagannie i nawet, gdybyś przed nim wyjebał się czyszcząc ryjem chodnik jak aktualnie ja Mikuni Alicein to on i tak by się uśmiechał jak gdyby nic się nie stało. — czemu jeszcze nie śpisz?

— A kto by spał przy takiej a' capelli [ ... ] — Starszy z rodzeństwa popatrzył na mężczyznę i przy pomocy dłoni Servampa podniósł się z ziemi oraz zaczął otrzepywać się z kurzu — idę do Misono, bo jak się obudzi przy tych wrzaskach i zobaczy, że jest sam to się dopiero zacznie koncert dobroczynny.

[ ... ] był jednym z siedmiu Servampów, a zarazem wampirem naszego dziadka. Jak na postać, która powinna rzucać się na wszystko, co się rusza i pompuje hemoglobinę jest bardzo łagodny. Nawet można wręcz powiedzieć, że ma więcej z anioła niż strasznego krwiopijcy. Uśmiechnął się jeszcze raz pobłażliwie w jego stronę i każde z nich rozeszło się załatwić swoje sprawy. O czym ja tak naprawdę rozmyślam? Jak to możliwe, że moja matka wpadła w taki wir zazdrości, że zabiła inna kobietę? Ja także byłem zraniony jednak nigdy nie pomyślałbym by zabić kogoś innego dla takiej wiary.

Wszystko zaczęło się od momentu, gdy wyszedł na jaw romans naszego ojca. Od tego dnia zaczęło się piekło. Chciałby umieć mu wybaczyć, ale nie potrafił pozbyć się tego obrzydzenia jak na niego patrzył. To było dla niego zbyt drastyczne i obiecał sobie, że gdy tylko osiągnie pełnoletność wyniesie się z domu zabierając ze sobą młodszego brata. Nie pozwoli wychowywać go takim wyrafinowanym osobą — morderczyni i zdrajcy. Sam stworzy mu taki dom, jakiego potrzebuje jego braciszek. Pewnie już się budzi i na pewno ucieszy go widok ciepłego jedzenia. Zmienił drogę zjeżdżając po ramie schodów uśmiechając się do siebie. Jak nic jego nauczyciel już by się zaczął wydzierać, że robi coś, czego komuś takiemu jak on nie przystoi. Ale on ma w nosie zasady. W końcu w przyszłości jego nazwisko będzie znaczyło więcej niż jego ojca. A kiedy Misono podrośnie razem będą przeżywać przygody godne filmów kinowych. Wszedł do kuchni i zaczął myszkować w lodówce w poszukiwaniu mleka dla malucha.

— Jest! — Złapał za butelkę i wlał odrobinę do garnka. Miał wrażenie, że napój gotował się dłużej niż zamierzał i zanim dobiegnie do pokoju fioletowowłosy zacznie płakać w niebogłosy.

Ruszył szybko w stronę pomieszczenia, w którym spał jego braciszek. Zapadła podejrzana cisza w domu, ale to jak zwykle tylko początek ich wojny. Jak nic potrwają one jeszcze wiele lat. Jak można być z kimś tylko, dlatego by on i Misono poczuli się lepiej. Pierwszy raz w życiu czuł do kogoś miłość, a zarazem nienawiść. Nie chce by fioletowłosy wychowywał się w takim domu. Ale teraz ważniejsze, że zobaczy szeroki uśmiech malucha, kiedy tylko otworzy drzwi od jego pokoju. Złapał klamkę z przyklejając do ust swój dobrze znany firmowy uśmiech.

Jednak zobaczył nie tylko małego Misono, ale także swoją matkę. Zamarł w miejscu widząc kobietę, która zaciskała już nóż w dłoni. Miał tylko parę chwil by zatrzymać kolejny atak zazdrości swojej rodzicielki i tym razem na pewno nie pozwoli by zapłacił za to jego brat. Ruszył biegiem w jej stronę rzucając się na nią i we dwójkę polecieli na podłogę, czemu przyglądało się przerażone dziecko. Podczas szarpaniny wywalali wszystko łącznie z wazami i lampką nocną, która stała przy łóżku fioletowowłosego. Pierwszy raz widział u swojej matki ten chory błysk w oczach i była także gotowa zabić swojego syna byleby dostać w łapy tamtą małą płaczącą istotkę. Nie mając wyboru Mikuni złapał za nóż i niewiele myśląc cisnął nim prosto w klatkę piersiową matki nabijając do tego momentu aż poczuł, że natrafił na żebro. Matka jeszcze przez chwilę się szamotała, po czym blask w jej oczach zaczął zanikać i zakrwawione ręce opadły głucho na ziemię.

Alicein ciężko dysząc podniósł się z ciała obserwując je w szoku dalej ściskając w dłoni narzędzie zbrodni. Zrobił to, czego sam się brzydził. Co z tego, że w obronie brata. Przerażony i zakrwawiony spojrzał na węża, który sunął między ciałem chcąc uciec przez okno. O nie... na pewno nie! Podbiegł do zwierzęcia i złapał je za ogon podnosząc do góry.

— Gdzie się wybierasz gadzie?

Nastolatek nie zdążył nic zrobić i po chwili stał przed nim wysoki człowiek z workami na głowie mierząc do niego z pistoletu. Czyżby jakiś brat [ ... ]? Miał tylko jedną szanse zanim z jego głowy zostanie marna miazga.

— Jeje! — W tej samej chwili szyja wampira jak i dłoń blondyna otoczył żółty blask, który po chwili zniknął pozostawiając po sobie dziwne uczucie.

— Ty gnojku... — Głos z pod worka miał baryton musiał to przyznać. Uratował sobie i małemu dupę podpisując pakt z tym diabłem. Bądź co bądź przydało się rozmawiać z [ ... ] i dziadkiem jak wygląda podpis z takim wampirem. Postać schowała broń do kieszeni patrząc na swoją byłą panią. Z rozhisteryzowanej baby przeniósł się na blond włosego nastolatka to się nazywa szczęście...

Usłyszeli głośne rozmowy z korytarza, więc musiał obudzić cały dom. Przerażony zaczął się rozglądać za drogą ucieczki. Nie może się im pokazać w takim stanie i na pewno nie pochwalić się swoim wyczynem. Spojrzał na okno, jako swoją szansę. Odwrócił się w stronę brata i podszedł do płaczącego dziecka. Ukląkł przed nim uśmiechając się smutno i przytulił brata do siebie.

— Przepraszam.. — Nie chciał rozstawać się z jedyną osobą, do której czuł takie przyjemne uczucie, ale nie miał wyboru. Nie może ze sobą go zabrać. Sam ma brudne ręce i nie chce wychować go wiedząc o tym. Puścił fioletowowłosego i ruszył w stronę okna rzucając ostatni raz spojrzenie w stronę Misono, który obserwował go z podpuchniętych powiek — Jeje okno!

Wampir strzałem wybił szybę i złapał swojego Pana w pasie wyskakując przez nie oraz biegnąc przez ogród, który był jednym z najpiękniejszych miejsc w tej rezydencji. Słyszeli krzyki pokojówek z domu, więc można się było spodziewać, iż znaleźli ciało swojej „ Pani" Zatrzymali się dopiero za murem i nastolatek rzucił ostatnie spojrzenie na dom. Nie może tam wrócić teraz, kiedy zabił w nim kobietę, która go urodziła. Ale teraz może zostać kimś, o kim marzył od bardzo dawna. Spojrzał kątem oka na Servampa. Miał nadzieję zaczynając swoją przygodę widząc u swego boku Misono, ale ten wężasty krwiopijca tez może być. Zajdzie mu za skórę, oj zajdzie.

— Idziemy Jeje — Chciałby tu jeszcze zostać i być częścią dorastania fioletowowłosego, ale każdy z nas tworzy swoją własną historię i jeszcze kiedyś się spotkają, prawda?

Mimo podłego uczucia po zabójstwie w jego sercu zakiełkowała właśnie mała iskierka nadziei. Odwrócił się odchodząc już od starego domu i ruszając w stronę ulic Tokio. W tym momencie stary Mikuni Alicein umarł, a narodził się nowy Mikuni Alicein — skromny handlarz antyków, który zacznie spełniać swoje hobby. Zdobędzie cały świat!

___________________________


Także jak mówiłam witajcie w prologu ^^! Od teraz oficjalnie zaczynamy przygodę z Mikunim i jego Servampem. Co się wydarzy och co się wydarzy :D!?

Oczywiście nie pamiętam czy dziadek Lilyego dał mu imię, dlatego tutaj wampir jest bezimienny. Tak dawno nie czytałam tamtego tomu, że nawet nie pytajcie xD

Mam nadzieję, że prolog się podobał i do zobaczenia w pierwszym rozdziale.

Meow Bitch :D!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top