1
"kiedyś ten zachód pokochasz jeszcze bardziej~"
Katsuki:
Głos w mojej głowie uniósł się echem. Widziałem już tylko ciemność. Było to całkiem przyjemne doświadczenie. Mógłbym pozostać tak dłużej... Do czasu
- Katsuki! - Słyszałem pierw stłumiony głos. Zmarszczyłem tylko brwi mrucząc coś pod nosem. Wydawać by się mogło, że ten głos już gdzieś słyszałem
- Katsuki wstawaj! - Tym razem byłem już pewny, że to bardzo dobrze znana mi osoba. Moja matka, która postanowiła wyrzucić pościel z łóżka na podłogę. Otworzyłem oczy oraz wstałem gwałtownie w pozycji siedzącej czując przypływ zimna na skórze.
- Co ty robisz kobieto?! - krzyknąłem na nią podnosząc swój jeszcze zaspany głos oraz zaciskając ręce na poduszce, która omyłkowo prawie została zabrana z kołdrą
- Jak to co robię! - również uniosła głos, patrząc na mnie jak na debila, który aktualnie siedział tylko w samej koszulce i bokserkach. Chciałem już chwycić za moją własność, ale przerwała mi w tym dłoń kobiety, która nie wiele myśląc cofnęła ją w kierunku mojej osoby - Śniadanie już na ciebie czeka od 30 minut! - rzuciła materiał na podłogę pod oknem - Masz się natychmiast uszykować do szkoły!
- Tak wiem przecież! - agresywnie wstałem podchodząc do krzesła, na którym czekał już mój uszykowany wcześniej mundurek. Ubrałem go na siebie niechlujnie, mając na to kompletnie wyjebane, co nie było jak dla reszty nowością.
Poszedłem za staruchą, która śmiała trzymać w mojej ręce torbę, w stronę kuchni
- Oddaj to kurwa! - chwyciłem za ramiączko od torby wyrywając jej z dłoni moją własność - Ktoś Ci pozwolił brać moje rzeczy?!
- Bakugo! - syknęła na niego zatrzymując się i odwracając w jego stronę - Nie masz prawa mówić tak do swojej matki i nie takim tonem! - podeszła do niego i zdzieliła mu przez głowę, a blondyn chwycił się za obolałe miejsce sycząc z bólu oraz wkurzenia
- Taa zrozumiałem... - mruknąłem pod nosem masując głowę i kontynuując podróż do królestwa kulinarności i smakowitości, jak można tak ująć. Będąc już w docelowym miejscu
podeszła do blatu zalewając uszykowaną herbatę, a ja
usiadłem przy stole i chwyciłem za przygotowane przez staruchę kanapki
- Gdzie ojciec? - spytałem się będąc zaciekawionym, że nie przyszedł jeszcze na śniadanie. W tym czasie przeżuwałem już w zębach resztki jedzenia
- Wyszedł godzinę temu. Wspominał wcześniej, że wzywają go w jakieś tam sprawie - odpowiedziała na moje pytanie mieszając przygotowany herbaciany wywar z cukrem. Pokiwałem tylko na ten gest głową biorąc kolejną kanapkę do ręki
(Jakiś czas później)
- No dobra gamonie, teraz zamknąć kurwa ryj! - Krzyknąłem w stronę klasy stojąc przed wejściem - niech tylko ktoś spróbuje do mnie zagadać to dam mu centralnie w mordę - wszedłem w głąb klasy. Wszyscy się spojrzeli w moim kierunku będąc zdenerwowanym oraz zdezorientowanym. Było to dosyć widoczne u niektórych. Dobrze wyczułem to również po zapachu. Na przykład u takiego pierdolonego Deku. Czułem jego słodki zapach, który mnie totalnie wkurwia, na kilometr. Nie gap się tym nerdowskim wzrokiem na mnie!
Usiadłem na miejscu przy oknie
- Weź ogarnij swoje feromony nerdzie! - zwróciłem mu uwagę kładąc nogi na ławce - Mógłbyś brać jakieś tabletki, bo twój zapach mnie odrzuca! - zrobiłem minę, jakbym zaraz miał zwymiotować na środku klasy.
- Kacchan! - Deku podskoczył słysząc jego ton. Od razu schował się za, jak można się domyśleć, ciepłą lodówą. Przecież to jest tak oczywiste. Bardziej mu ufa, niż komu innemu. Czyżby byli sobie przeznaczeni?
Nie żeby mnie to interesowało. W ŻADNYM WYPADKU. Nie obchodzi mnie, co tam do siebie czują. Mam w to totalnie wywalone. Jednak widać po prostu, jak darzą siebie tą swoją "znajomością" publicznie w szkole. W tym wypadku również chciałem zwrócić mój pyszny posiłek z rana
- Nikogo nie obchodzi to, że masz zły humor - wtrącił się Shoto podchodząc bliżej blondyna. Jeszcze krok i przysięgam, że mu dam bułę - Może nie lepiej zostać w domu? - Czy on teraz sobie ze mnie kpi?
- Eee może nie? - podniosłem wzrok patrząc z grymasem na mordę mieszańca - Nie wtrącaj się w nie swoje spra-
- Bakugooo! - Oh nie, zaczęło się...
Eijiro podbiegł stając przeciw mnie. Jego ręce spoczęły na mojej ławce, przez co nogi były teraz pomiędzy chłopakiem - Jak dobrze, że już jesteś! - uradowany wyszczerzył się w uśmiechu pokazując swoje kły - Myślałem, że przyjdziesz później
- To źle myślałeś - prychnąłem pod nosem przymykając wzrok - Nie mam dzisiaj humoru na Twoje wygłupy Eijiro
Todoroki w międzyczasie z deklem odeszli od nas i wrócili do swojej paczki
- Ty chyba zawsze jesteś nie w humorze - westchnął shitty hair - Nie wiem, w jaki sposób mógłbym go trochę podnieść, byś tak się już nie zachowywał...
- Po prostu mnie nie wkurwiaj - warknął zdejmując nogi z ławki - Nie miałeś przypadkiem porozmawiać o czymś z Kaminarim? Nie chcę nawet słyszeć pretensji na ten temat, jak tam do niego nie pójdziesz
- Ahh racja - podskoczył w miejscu uświadamiając sobie o tym, o czym powiedział do niego blondyn - No dobrze, w takim razie do zobaczenia później! - Pomachał krótko Katsukiemu podbiegając do swojego kolejnego bro.
Podczas, gdy Kirishima przeszedł obok mnie poczułem jego delikatne feromony. Były one dosyć... Przyjemne? A przynajmniej znośne dla mojego nosa i węchu.
- Czekolada z miętą... - mruknąłem pod nosem spuszczając wzrok na książki, leżące centralnie w zasięgu mojego wzroku.
- Co? - Spojrzałem na osobę, która zadała pytanie w moją stronę, a była nim "kosmitka"
- Jajco kurwa! Nie twoja sprawa! - zacisnąłem ręce przy sobie, słysząc, że chwilę później zabrzmiał dzwonek. Wszyscy usiedli do swoich ławek oczekując cierpliwie na nauczyciela.
//
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top