✘ 28

- Beatrice -

Dzisiejszego dnia postanowiłam zostać w domu. Źle się czułam i prawdopodobnie będę chora na sam weekend, więc zapowiadają się cudowne trzy dni wolnego. Wyczujcie ten sarkazm. Zaraz po tym, jak zdecydowałam się nigdzie nie iść powiadomiłam o tym swojego ojca, a następnie matkę i wróciłam do swojego pokoju. Zadzwoniłam do Camili, żeby na mnie nie czekała i poszła do szkoły beze mnie. Po zapewnieniu jej, że naprawdę źle się czuje i nie zostaje tylko po to żeby kolejny raz płakać, dała mi spokój oraz powiedziała, że przyjdzie po lekcjach. Rozłączyłam się i opadłam na łóżko. Wsunęłam się pod kołdrę i zamknęłam oczy. I tak nie miałabym, co robić, więc kilka dodatkowych godzin snu mi się przyda.

***

Obudziłam się ze łzami w oczach. Znów śniło mi się to wszystko, a wydawało mi się, że moje serce już się z tym pogodziło. Najwidoczniej tak nie jest i pewnie znów płakałam przez sen. Zdarzało mi się też krzyczeć i mruczeć pod nosem. Usiadłam na łóżku i po schowaniu twarzy w dłoniach westchnęłam ciężko. Następnie spojrzałam na zegarek i ze zdziwieniem stwierdziłam, że spałam niecałe dwie godziny. Czując narastający głód postanowiłam zejść na dół i przygotować sobie śniadanie. Rodzice na pewno byli już w pracy, więc nie liczyłam na to, że ich spotkam.

Po przeszukaniu szafek i lodówki stwierdziłam, że zrobię sobie zwyczajne płatki i po zjedzonym posiłku odłożyłam naczynia do zmywarki. Nie fatygowałam się, żeby się przebrać i od razu skierowałam się do salonu chcąc pooglądać TV. Opadłam na łóżko i sięgnęłam po pilota znajdującego się na stoliku. Po tym, jak urządzenie się uruchomiło zaczęłam skakać po kanałach chcąc znaleźć coś, co w jakikolwiek sposób mnie zainteresuje. Padło na jakiś marny film akcji i komedię, ale wybrałam akcję.

***

Schodząc na dół z kocem na ramionach, kubkiem herbaty w ręce i książką pod pachą zastanawiałam się, czy to Camila już przyszła, czy nie. Film dosyć szybko mnie znudził, więc wróciłam do swojego pokoju, przebrałam się i z powodu zimna, jakie poczułam otuliłam się kocem, zrobiłam sobie herbaty i zaczęłam czytać książkę. Otworzyłam drzwi uważając przy tym, żeby nie wylać gorącego wciąż napoju, a moim oczom ukazała się blondynka. Uśmiechnęła się do mnie i weszła do środka, a ja dosłownie chwilę po tym na progu pojawił się Irwin.

- Hej - Przywitała się, a następnie przytuliłyśmy się.

- Cześć - Odpowiedziałam odsuwając się na moment. Dziewczyna zdjęła swoją kurtkę i odwiesiła ją na wieszak, a Ashton odłożył tam swoją bluzę. - Cześć kundlu - dodałam

- Cześć - Przybił ze mną piątkę na powitanie i w trójkę poszliśmy do mojego pokoju. Będąc już na miejscu usiadłam z powrotem na parapecie, na którym siedziałam dopóki nie przyszli, Camila zajęła fotel, a Ashton opadł na łóżko.

- Trzymasz się jakoś? - Zapytał opierając głowę na ręce. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami. Zauważyłam, jak westchnął ciężko, ale naprawdę miałam już dość tego pytania.

- Może przejdzie ci, gdy gdzieś wyjdziesz? Na imprezę, na spacer, do kina? - Zasugerowała Foster, a ja przewróciłam oczami. Rozumiałam i nadal to robię, że się o mnie martwią, ale daje sobie radę. Nie mam pięciu lat i nie trzeba się ze mną obchodzić jak z jajkiem. Już nie.

- Nigdzie nie idę - Mruknęłam i wbiłam wzrok w przyżółkną stronicę książki i starałam się skupić na czytaniu, ale uporczywe spojrzenia tej dwójki skutecznie mi to uniemożliwiały.

- Tris, nie zauważyłaś tego, jak się zmieniłaś? - Zapytał Irwin.

- I co z tego? Jest mi dobrze, tak jak jest - Zaczęłam - Tutaj przynajmniej nikt mnie nie zrani - dodałam

- Zaczynasz mnie denerwować - Stwierdził

- Ty mnie też - Odgryzłam się jednocześnie zamykając z hukiem książkę - Rozumiem, że się o mnie martwisz, ale nie jestem już dzieckiem do cholery! - dodałam

- Rób, co chcesz. Mnie to już nie obchodzi - Rzucił, jakby z łaską, a po chwili już go nie było. Przewróciłam oczami i nic nie robią sobie z reakcji Camili na zaistniałą sytuację wróciłam do czytania. Nie dane mi było skończyć tej strony.

- Skoro nie chcesz nigdzie wychodzić, to może pooglądamy jakiś film tutaj? - Zapytała Camila, a ja wiedząc, że dzisiaj raczej nie poczytam niechętnie się zgodziłam. Podałam jej laptopa i w oczekiwaniu, aż blondynka znajdzie coś godnego naszej uwagi zaczęłam wyglądać przez okno. Zaczęło padać, szklana powłoka z zewnętrznej strony pokryła się niezliczoną ilością kropel deszczu, a chłód, który tam panował przenikał szkło i wychładzał mój organizm jeszcze bardziej.

Nie lubiłam takiej pogody.

- Mam coś - Głos Camili wyrwał mnie z zamyślenia. Podniosłam się z parapetu i zajęłam miejsce obok niej. Widząc napisy, które wyświetliły się na początku wywnioskowałam, że padło na jakąś komedię romantyczną.

Po prostu świetnie.

~*~

Dawno tu nic nie było >< Piszcie, co myślicie to dla mnie ważne x

Chce wam podziękować za ponad 10k wyświetleń! Jesteście niesamowici :3

All the love, Red x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top