✘ 10
- Beatrice -
Schodząc schodami na dół trzymam w dłoni średniej wielkości walizkę wypchaną po brzegi. Zupełnie nie wiem, po co mam zabrać ze sobą tyle rzeczy. Przecież nie będzie mnie przez tydzień, a nie przez sześć miesięcy. To nie Syberia, tylko Australia.
- Gotowa? - Pyta tata pojawiając się na korytarzy w swoim garniturze uszytym z najdroższych materiałów - Jadę do pracy, więc podrzucę Cię do szkoły. Nie będziesz musiała się męczyć z walizką - dodaje, a ja kiwam głową na znak zrozumienia. Zakładam swoje ulubione przetarte vansy, a w biodrach przewiązuje sobie zwyczajną szarą bluzę.
- Dobrze, że mama Cię teraz nie widzi - Zaczyna ojciec zabierając z szafki kluczyki od samochodu - Uznałaby Cię za pomyloną - dodaje, a ja zaczynam się śmiać.
- Nie będę paradować w jakiś sukienkach czy spódnicach, kiedy nie muszę - Wzruszam przy okazji ramionami i chwytam dłoń rączkę od walizki - Możemy iść - dodaje.
- Wszystko wzięłaś? - Jego nadopiekuńczość czasami doprowadza mnie do szału, ale zdecydowanie dogaduje się z nim lepiej niż z matką. Dla niej liczą się tylko pieniądze, może kiedyś tam kochała tak naprawdę tatę, ale teraz zrobiła się z niej pusta lala, która otacza się najdroższymi przedmiotami, jakie istnieją na tym świecie.
- Tak, wszystko - Wzdycham ciężko pakując walizkę do bagażnika - Sprawdzałam ze trzy razy - dodaje zajmując miejsce pasażera na przednim siedzeniu - Jedźmy, bo się jeszcze spóźnisz do pracy.
***
- Cześć - Słyszę za swoimi plecami. Odwracam się i zauważam Camile uśmiechającą się szeroko.
- Hei - Odpowiadam nieco zdziwiona - Co, Ty taka szczęśliwa na tą wycieczkę? - dodaje
- Wszystko to sobie przemyślałam i uznałam, że to i tak będzie jedna z lepszych wycieczek od czasów przedszkola - Śmieje się, a ja przewracam oczami.
- Masz to? - Pytam już całkiem poważnie.
- Mam, spokojnie - Odpowiada klepiąc walizkę - Nikt nie zorientuje się, co tam mam - dodaje, a ja uśmiecham się lekko.
- Dziękuje - dodaje czując jednocześnie, że ktoś za mną staje i wbija we mnie swoje spojrzenie. Znów się odwracam i zauważam Hemmings'a patrzącego się na mnie tym swoim wzrokiem z nieco przekrzywioną głową.
- Musimy pogadać Tris - Zaczyna, a ja zaczynam orientować się mniej więcej, o co chodzi.
- Gdzie? - Pytam - Zaraz wrócę, Cam - dodaje kierując te słowa do blondynki. Ta podnosi kciuk do góry i wsadza słuchawki do uszu, a następnie siada na walizce.
Ruszam za blondynem, a ten wyprowadza nas z tłumu ludzi i prowadzi pod jedno z drzew z daleka od tego zamieszania.
- Razem z Camile dostaniesz domek z numerem 16, ja razem z chłopakami mam większy, więc we czwórkę mamy jeden domek, to 29 - Mówi opierając się o konar drzewa.
- Po, co mi to mówisz? - Pytam - A po drugie, skąd wiesz, jakie mamy numery domków mamy? - dodaje marszcząc brwi. Mam się bać?
- Po pierwsze nie musisz wiedzieć, a po drugie mówię Ci to tylko po to żebyś nie łaziła po domkach i mnie szukała. Jeszcze nauczyciele Cię wtedy zobaczą i co będzie? Nici z malowania w jaskiniach - Uśmiecha się cwaniacko, a ja przewracam oczami.
- Dzięki - Mówię w końcu - Ustalimy, co, gdzie i jak, gdy już będziemy na miejscu - stwierdzam odchodząc i zostawiając go samego.
***
Jazda autokarem jest nawet spokojna pomijając fakt, że Hemmings i spółka, oraz szkole dziwki szaleją na tyle i szczerze powiedziawszy, nie wiem, co tam robią i nawet mnie to nie interesuje.
- Czy oni nie mogliby się, choć na chwilę zamknąć? - Camila zirytowana zamyka z hukiem książkę, a jej mina nie wróży niczego dobrego - Wiem, że zaczęli te swoje odpały dużo wcześniej niż sądziłam, ale to ich nie usprawiedliwia - warczy, a ja chichoczę z jej zdenerwowania. Forest zdecydowanie nie należy do spokojnych osób. To typowy nerwus.
- Hej, trochę spokojniej - Mówię - Spróbuj - wskazuje palcem na słuchawkę w uchu - Dobrze izoluje od tego hałasu - dodaje śmiejąc się cicho.
- W sumie masz rację, tylko, czemu nie wpadłam na to wcześniej - Camila wywraca oczami i wyjmuje z kieszeni spodni swoje słuchawki.
Z powrotem odwracam głowę w kierunku okna i wypatruje za nie przyglądając się mijanemu krajobrazowi. Jednak szybko mnie to nudzi, więc postanawiam się zdrzemnąć, a tym bardziej, że przed nami jeszcze trochę drogi.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jednak udało mi się go napisać :3 Za wszystkie błędy przepraszam, ale jest 0:15, kiedy to wstawiam i nie mam teraz głowy do ortografii i interpunkcji xd
W przyszłym tygodniu rozdział w piątek chyba, że zmęczenie i lenistwo nade mną wygrają, to pojawi sie w sobotę ok. 13 - 15.
W ogóle przepraszam, że ostatnio wieje coś nudą, ale ta właściwa fabuła dopiero się zaczyna :3
Jest tu ktoś w ogóle jeszcze? Bo mam wrażenie, że was ubywa, ale to przez moją cholernie niską samoocenę :_:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top