❀ polska panienka ❀
Pewnego wieczoru piątkowego, jakto na warunki londyńskie niezbyt suchego, Anglik młody uliczki stolicy Imperium Brytyjskiego przemierzał.
Cel wędrówki tej był już jego piątkowym zwyczajem. Blondyn, niezbyt wysoki do opery królewskiej podążał na przedstawienie jakieś, sam nigdy do końca nie wiedział jakie.
Od ludzi przechodzących skiwnięcia głową, lub pospolite dobry wieczór dostawał, bo ważną osobistością londyńską był sir Arthur Kirkland, każdy londyńczyk to wiedział.
Droga mu długo nie zajęła, minut five, lub ten i cel podróży ujrzał swej.
Przy kasie został, jako klient stały serdecznie powitamy i bilet na przedstawianie, wcześniej przez ekspedientkę zachwalane mu sprzedany.
Zielono oki na zakup swój popatrzył i słowa "polski balet" zobaczył. Przypomniała mu się w czas ten rozmowa z wrogiem swym francuskimi, który piękno tamtejszych dziewcząt mu wypominał.
Uśmiech po chwili na twarzy jego się pojawił, gdyż zakup swój za strzał w dziesiątkę uznał.
Do sali odpowiedniej się udał i na miejscu dla niego wyznaczonym zasiadł rozpoczęcia wyczekując.
Przedstawienie niedługi czas po tym się zaczęło i wnet na scenie rozległ się dźwięk orkiestry teatralnej pod dyrygenta Arturowi znanemu wodzą.
Po melodii odegraniu na scenę baletnice tanecznym krokiem wstąpiły.
Kirkland każdej się przyglądał.
Każda ładna, każda zgrabna, jednak taka jedna, kompletnie wyjątkowa panienka w pewnym momencie się znalazła.
No widok jej blondynowi serce szybciej bić zaczęło.
Co to za uczucie, co to?
Myśl ta głowę mu zaprzątała.
Polska panienka wręcz Brytyjczyka oczarowała.
Włoski złociste do ramion sięgające, usteczka delikatniutkie i piękne oczka zielone, w strój baletowy dodatkowo odziana Anglikowi serce skradła.
Przez resztę czasu przedstawienia tylko i wyłącznie w nią się tak wpatrywał, że aż aplauzu nie usłyszał, który grupa jej w podzięce za występ dostała.
Po przedstawieniu Brytol zauroczony za kulisy się udał, na co pozycja jego w społeczeństwie mu bezkarnie pozwalała.
Jak gdyby z woli Boskiej stała ona tam sama, i na lekko zdezorientowaną tak bez towarzystwa wyglądała.
Zawahał się blondyn młody, czy aby to najlepszy pomysł. Lęk swój jednak przezwyciężył w sekundy ułamek i za plecami tancerki Łukasiewicz chwilę po się pojawił.
Blondynka z miejsca w strachu lekko podskoczyła i niepewnie w stronę jego się uśmiechnęła.
Na gest ten Kirkland rumieńcem swą twarz obalał i ze zdenerwowaniem w głosie przywitał się, przedstawił i o imię zielono oką zapytał, po angielsku rzecz jasna.
Zdezorientowanie znów na twarz Felicji weszło, lecz odpowiedź Brytolowi dała, jednka taką której na procent sto się nie po spodziewał.
I don't speak English, sorry.
Słowa te młodzieńca zdruzgotały, co po zauważeniu tego na twarzy jego, Polka uśmiechem przepraszającym go obdarzyła i głową znak dała, że iść już musi.
Lekko gest jej Artur odwzajemnił, jednak wciąż niczym słup soli stojąc. Chwila długa jednak nie minęła i postawę przyjął on poważną, jakby sytuacja sprzed minut kilka w ogóle się nie wydarzyła.
Cel w myślach obrał jeden - nie pozwoli Polce pięknej tak od znajomości z nim zaczęcia po prostu się uwolnić.
Z myślą taką zakochany Anglik do domu wrócił, wcześniej jednakże wizytówkę grupy polskiej podbierając.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top