Vol.6
Czarnowłosa dziewczyna szła główną ulicą Ikebukuro. Ilustrowała przechodzących ludzi swoimi czerwonymi oczyma. Nagle wpadła na coś. Cofnęła się dwa kroki i rozmasowała lekko bolące czoło. Spojrzała w górę i zauważyła blondyna ubranego w strój barmana.
-O, przepraszam Shizuo-kun- stanęła prosto i popatrzyła się brązowookiemu w oczy.
-Nie przepraszaj Raisa, to ja cię nie zauważyłem.
-Witaj Tom- ukłoniła się lekko w stronę brązowowłosego.
-Cześć Risa-chan, gdzie idziesz?
-Na spotkanie, poznałam ostatnio takiego chłopaka przez internet i teraz chcemy się spotkać.- odpowiedziała bez wyrazu.
-Mam nadzieje, że wiesz, jakie osoby można spotkać w internecie- wtrącił się Heiwajima z lekko zmartwioną miną.
-Spokojnie Shizuo-kun, mam 20 lat, nie jestem tą samą małą dziewczynką co kiedyś.
-Tak, ale dalej jesteś moją młodszą siostrą.
-Tylko o dwa lata.-nadmuchała lekko policzki, by dodać sobie dziecięcego uroku. Jej mama i Shizuo pracowały kiedyś razem, dlatego rodzeństwo Heiwajima bawiło się razem z Shirogane. Chodziła do gimnazjum razem z Shinrą i Izayą, ale samego Izayi nigdy nie poznała. Na prośbę Shizuo poszła do liceum Rairy, bo chciał mieć na nią oko. Nigdy nie rozumiała tej jego troski o nią, a gdy pytała się go o to, odpowiadał prostymi słowami " bo dalej jesteś moją młodszą siostrą".
Raisa spojrzała na ekran telefonu i szybko go schowała. Zaraz się spóźni. Pożegnała się z Tomem, cmoknęła Shizuo w policzek jak miała w zwyczaju i szybkim krokiem poszła w stronę kawiarenki. W pewnym momencie coś jej nie pasowało. Przyjrzała się bardziej mężczyźnie koło fontanny. Miał brązowe włosy i ubrał się w garnitur. Obserwował ją z uśmiechem, na ustach, jak by na nią czekał. Podniosła jedną brew do góry, po czym znowu przyjęła zimny wyraz twarzy. Dobrze myślała. Będzie się z nią bawić tak jak z Toriko. Pewnie zlecił temu facetowi wywiezienie jej nie wiadomo gdzie, żeby się strachu najadła. Już miała przejść obok niego, gdy on złapał ją za łokieć. Spojrzała na jego rękę, po czym z wzrokiem pełnym iskier na jego twarz. Przestraszył się trochę i ją puścił.
-Kuro, tak?- powiedział zmieszany.
-Tak, więc ty jesteś Nakura- w środku chciała się śmiać, jednak aby nie zdradzić, że się wszystkiego domyśliła, wolała pozostać niby miłą i otwartą. Mężczyzna kiwnął głową.- Mieliśmy się spotkać na dachu " Cafe de Chou".
-Wiem, ale wolałem tutaj na ciebie poczekać.- podrapał się za głową by ukryć zażenowanie obecną sytuacją, nie pasowało mu zachowanie tej dziewczyny. Wygląda jakby wszystko wiedziała.
-Więc chodźmy tam- odwróciła się na pięcie i poszła w stronę kawiarni.
-Czekaj, Kuro!- stanęła dalej tyłem do niego i lekko przekręciła głowę- chciałem żebyśmy poszli w inne miejsce.
-Nie wiem dlaczego, dach tej kawiarni jest w sam raz- odwróciła się w jego stronę. Jakby umiała zabijać wzrokiem, już by wąchał kwiatki od spodu.- Jeśli nie chcesz to nie idź.- znowu się odwróciła w swoją stronę i poszła w umówione miejsce.
Stał na dachu i z lornetką przy oczach i oglądał zaistniałą sytuację. Coś mu nie pasowało. Ona popsuła jego plany, tego nie przewidział. Uśmiechną się pod nosem.
-Interesująca- szepnął do siebie.
* * *
Weszła po schodach na górę i otworzyła żelazne drzwi. Stanęła na dachu i czekała, aż się odezwie.
-Witaj Kuro- odezwał się głos za nią. Kilka razy go słyszała, jednak nigdy nie poznała samego właściciela. Odwróciła się i spojrzała na mężczyznę. Wyglądał za młodo jak na 22 lata. Czarne włosy, brązowe oczy wchodzące w bordo, czarna koszulka i spodnie oraz kurtka z futrem. Jak dla niej, informator nie powinien tak się rzucać w oczy.
-Więc ty jesteś Nakura.-Chłopak lekko się zdziwił, dokładnie przeanalizował jej osobę i powinna zachowywać się zupełnie inaczej. Pierwszy raz się z tym spotkał.
-Tak, a coś się stało?-uśmiechnął się ukrywając lekkie zdezorientowanie jej zachowaniem. Jednak ona pozostała zimna i bez emocji, patrzyła się mu odważnie w oczy.
-Nie, nic. Po prostu chce wiedzieć, jak wygląda facet, który skłonił do samobójstwa moją przyjaciółkę.-zdziwił się jeszcze bardziej, tego się nie spodziewał.
-I co z tym zrobisz?
-Nic, po prostu chce wiedzieć, będę się już zbierać.- westchnęła i zaczęła kierować się w stronę wyjście. Nie rozumiał jej, myślał, że będzie chciała tego co pisała, nie wiedział nawet, że znają się z jego poprzednią ofiarą. Niby coś mówiła, o przyjaciółce, ale nigdy nie zwracał na to uwagi. W takiej sytuacji mógł się spodziewać czegoś w rodzaju odwetu, jednak takie zachowanie przekraczało wszelkie granice. Jakby nic ją nie obchodziła jej zmarła przyjaciółka.
-Czekaj- krzyknął wbrew sobie, zdziwił się swoim zachowaniem.
-Tak?- odwróciła się i stanęła bokiem w jego stronę. Na jej twarzy był wymalowany spokój, teraz już widział że samobójstwo to był blef.
-Czyli kłamałaś, że twój ojciec cię bije.- musiał jeszcze raz przeanalizować jej osobę.
-Nie, mówię prawdę.-postawiła torbę na ziemi, ściągnęła skórzaną kurkę z jednego ramienia tak samo jak bordowy sweterek i pokazała brunetowi dużego fioletowo-bordowego siniaka na łopatce. Ubrała się z powrotem i stanęła do niego przodem- nawet gdybym miała kłamać, to i tak wiem, że byś się o tym dowiedział, więc po prostu wykorzystałam sytuację w rodzinie, jednak nią już się zajęłam.
-Co chcesz przez to powiedzieć- znowu wszystko mu nie pasowało. Czyżby wiedziała kim jest?
-Po prostu pozbyłam się problemu, to wszystko.
-Czyli chcesz mi powiedzieć, że zabiłaś swojego ojca.
-Nie wiem, ty mi powiedz Nakura- teraz już wszystko co o niej wywnioskował się zburzyło.Złamała wszystkie zasady, które on przypasował do ludzi. Mógłby ją zakwalifikować, tak jak Shizuo, czyli dla niego już przestała być człowiekiem. Niby jej zachowanie nie odbiega od stereotypu,jednak ten spokój wcale nie pasuje do tego co mówi.
-Jeśli chcesz możemy się pobawić- zaproponowała, co go bardzo zdziwiło.
-Jak chcesz się bawić?- Uśmiech znów wrócił mu na twarz. "Bardzo interesująca".
-Będzie to gra, będzie bardzo prosta, twoim zadaniem będzie dowiedzieć się co stało się z moim ojcem.- zaśmiała się na tę propozycję.
-A co z tego będę miał?
-Informacje, które możesz wykorzystać jak ci się żywnie podoba.- Nastała cisza. Ona obserwowała jego ze stoickim spokojem , a on z uśmiechem na twarzy.
-Dobrze, zgadam się, jednak muszę cię ostrzec, że najwyżej pojutrze będziesz miała wszystko wypisane na kartce.
-To wysyłaj mi każdą zdobytą informację na Chat'a. Będę się zbierać.- odwróciła się i otworzyła drzwi przez, które weszła na dach.
-Do zobaczenia...Izaya-kun- wyszła, a jemu odebrało mowę.
-Jak ona....
_________________________________________________________________________________
Ten Izaya wyszedł jakiś Izay'owaty ??? bo nie wiem. Pierwszy raz coś z nim pisze, więc chce poznać waszą opinie. Więc... ruszyć dupy i pisać, czy mam go poprawić czy jest ok !! Xd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top