Vol.10

"Mówi się, że po każdej nocy nastaje dzień.

Natomiast ja powiedziałabym,

że po każdej nocy śniony koszmar się urzeczywistnia."~

   Izaya Orihara- młody informator z Shinjuku, jednej z dzielnic stolicy Japonii, siedział właśnie przed komputerem wlepiając bordowe oczy w monitor. Gdy się obudził nie było śladu po czarnowłosej dziewczynie. Przez chwilę myślał nad tym co mogło ją skłonić do tak wczesnego wyjścia z jego apartamentu, jednak szybko się ich wyzbył, bowiem nie to miał dzisiaj do roboty. Musiał w końcu zdobyć odpowiednie informacje, a zamiast tego bawi się z pionkiem z jego ulubionej planszy. Poniósł klęskę, jeśli chodzi o czas, w jakim miał wykonać zlecenie. Minęło pięć dni odkąd spotkał ją po raz pierwszy, a dowiedział się tylko nic nie wartych szczegółów, które każdy człowiek mógł zdobyć. On musiał wiedzieć więcej, chciał znać każdą minutę jej życia, każdy dzień, a zwłaszcza ten jeden. Ten, w którym jej ojciec znikł. 

   Wykluczył już pewne sytuacje zostawiając te najbardziej prawdopodobne. Mógł go ktoś zabić- to jest ta jedyna, która ma największą szanse na byt w tej sytuacji. Nie mógł wyjechać- musiałby wziąć pieniądze ze sobą. Nie mógł gdzieś się schować- ktoś by go na pewno zauważył. Jednak nawet racjonalność tezy o zabiciu była mimo wszystko mało wiarygodna- ktoś musiałby znaleźć ciało. I tutaj pojawia się problem. Nie ma ciała. Tak jakby się rozpuścił w powietrzu, znikł z powierzchni ziemi, rozłożył na czynniki pierwsze czy wyparował. 

   Czarnowłosy westchnął głośno i zamknął laptopa. Obrócił się na krześle, by móc przyjrzeć się panoramie Shinjuku. Zabiegani ludzie, nie zwracający na nic uwagi, zagubione koty i psy, sklepy, auta i komunikacja miejska. wysokie wieżowce i przelatujące co jakiś czas samoloty- to wszystko kształtuje widok zza szyby jego apartamentu. Wszystko to jest wytworem człowieka, czyli istoty, którą tak bardzo uwielbiał. Intrygowała go ta różnorodność wśród ludzi. Każdy jest inny, każdy jest wyjątkowy i ciekawy na swój sposób. Każdy posiadał emocje, którymi pokazuje co czuje, czy jest smutny, czy zły. Każdy ma twarz, która pomaga innym w zrozumieniu go. A on jest ich bogiem. Jest kimś kto ich obserwuje i próbuje zrozumieć. On wie wszystko, on widzi wszytko i tak pozostanie. Nic nie jest dla niego tajemnicą, nawet jutro. 

   Przechadzając się ulicami Tokyo, czarnowłosa Shirogane Raisa w końcu poczuła, że może pokazać prawdziwą siebie. Nie było nikogo, kto powiedział jej, że ubrała sie np. nieodpowiednio, albo, że będzie jej za zimno. Nikt jej nie powie, że jej nastoletni wybryk z kolczykiem był czymś złym, bowiem znowu czarny kolczyk tkwił w jej wardze. Nikt nie będzie kazał jej go ściągnąć, bo kto? Nie ma nikogo, wszyscy gdzieś zniknęli. Mogła w końcu zdjąć durną soczewkę z lewego oka. Teraz każdy mógł zobaczyć jej heterochronię. Teraz jej lewe oko zamiast szkarłatu ukazywało czyste złoto. W końcu była szczęśliwa, bez osób, które ciągle tylko jej rozkazywały, zabraniały i nakazywały. Codzienne kłótnie w domu, przemoc... to wszystko się skończyło niczym dźwięk po pstryknięciu palcami. 

   Weszła spokojnie z uśmiechem na ustach do baru sushi. Simon z rosyjskim akcentem przywitał ją jak każdego przechodnia.

   -Oj, Simon, przecież to ja Raisa- odparła kładąc sobie dłoń na piersi.

   -Oo... Raisa, nie poznałem cię, idziesz na sushi? Sushi dobre, sushi zdrowe. Ładnie wyglądasz dzisiaj.- Oznajmił przyglądając się jej bardziej. Szara narzutka swobodnie wisiała na ramionach przykrywając białą bluzkę. Czarne krótkie spodenki i czarne zakolanówki, które znikały w czarnych botkach. Do tego przypięty do spodenek srebrny łańcuch dzwonił dźwięcznie. Wyglądała zupełnie inaczej. Zawsze delikatna i niczym porcelanowa laleczka, nie przypominała wcześniejszej siebie w ani jednym procencie. 

   -Oczywiście Simon, chętnie zjem rosyjskie sushi- uśmiechnęła się. 

( nie wyszło mi T.T )

   -Raisa?- usłyszała za sobą i odwróciła się napotykając zdezorientowane spojrzenie brązowych oczu.

   -Oh, Shizuo...

____________________________________________________________

Nie mam weny coś... dlatego tak długo i tylko 600 słów. Zawsze pisze powyżej tysiąca i pół. 

A tak btw. jak wam się podoba nowa okładka? Xd

Troche creepy  0.o

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top