Rozdział 1
*Luke
Siedziałem z innymi wampirami i z Michaelem w barze "Białe kły", jedzenie jest przyszne*troche ucieka, ale cóż tutaj sie gania za posiłkiem niestety*. Zjadlem dzisiaj piekną blondynkę była pyszna, ups jej dzieci też zjadłem. No co , miały sie zmarnować? Eh, idzie głąb ( czytaj nasz wladca Sam).
Sam
Moi poddani siedzą na kolacji juz 5 godzin!! Mieli być na 18 a jest 23 , czy ja muszę ciągle zabijać jednego z moich by sie nauczyli punktualności?! Wparowałem do baru wkurzony i " przypadkiem" zabiłem kelnera. Nie osądzajcie mnie , ludzie praw nie mają są tylko jedzeniem. Czemu nie mogą sie z tym pogodzić, tylko ciągle walczą?
Znalazłem wkońcu tych idiotów.
- Czy wy nie możecie chociaż raz być punktualnie?!!!
-Ej brachu wyluzuj.
-Czy ty postragałeś zmysły?! Jestem twoim władcą!!
- Jezu przepraszam.
- Nie! Było trzeba myśleć teraz Cię zabiję , wogóle co ty tu robisz nie jesteś pełnoletni! Jak masz na imię?
- Marcel.
W sumie nie ważne, po co sie go pytam i tak go zabije. Doskoczyłem do niego i urwałem mu łeb.
- Za mną jeśli nie chcecie zginąć!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top