VI
Następnego dnia razem z Cywilem udaliśmy się na Stare Miasto, po kiełbasę. Sprawnie dostaliśmy się do domku. Kiedy otwierałam drzwi usłyszałam z plecami czyjś jęk.Odwróciłam się i to co zobaczyłam doprowadziło mnie do załamania. Niedaleko mnie leżał Cywil z nożem w szyi.
-Cywil! -krzyknęłam i podbiegłam do psa i go przytuliłam.
Spojrzałam na sprawców i kogo zobaczyłam? Ludzi Raisa. Przyrzekam na swoje życie, że zapłaci mi za to. podeszłam do nich i moją maczetą obcięłam im głowy. Kiedy wróciłam do Cywila, on już nie żył.
-Zabije cię Rais. Przysięgam na Boga, że cię zabiję! Będziesz cierpieć... -krzyknęłam i zalałam się płaczem.
Po jakiś 30 minutach wstałam i weszłam do domku. Spakowałam cały mój sprzęt i położyłam go na łóżku. Później wzięłam szpadel i wykopałam dość spory dół. NO bo przecież nie pozwolę, żeby Zombie zjadły mojego przyjaciela. Na samym dnie położyłam prześcieradło, a na nim Cywila. Pocałowałam przyjaciela w głowę i przykryłam kocem. Zakopałam część siebie. Teraz zostałam sama. Cywil był ze mną od początku. Od początku mojego życia na ulicy. Jesteśmy jednością po wieczne czasy. Było już po 20. Od jakiejś godziny Rahim oraz Crane próbowali ze mną nawiązać kontakt przez radio, ale ja potrzebowałam samotności. Położyłam się na materacu, a w oczach zebrały mi się łzy. Dawno nie płakałam. Ostatnio płakałam jak miałam 10 lat kiedy ojciec dźgnął mnie pierwszy raz nożem. Wtedy przyrzekłam sobie, że nigdy nie uronię żadnej łzy. Dzisiaj ta zasada została złamana. Po kilku godzinach leżenia i szlochania udało mi się zasnąć.
Obudziłam się o 13. Wstałam i biorąc plecak ze sprzętem wyszłam z domku. Spojrzałam w kierunku miejsca spoczynku Cywila i uśmiechnęłam się przez łzy.
-Nigdy cię nie zapomnę Amigo. -szepnęłam i udałam się w stronę Slumsów.
Po trzech godzinach ślimaczej tułaczki dotarłam do wieży. Przez całą drogę po policzkach spływały mi łzy. Kiedy weszłam do wieży od razu obok mnie pojawił się Rahim. Chciał coś powiedzieć, ale kiedy zobaczył w jakim jestem stanie od razu zamilkł. Spojrzałam mu w oczy, a po chwili uciekłam do windy. Wjechałam na ostatnie piętro i udałam się na dach. Usiadłam na krawędzi dachu i patrzyłam na ulice pełne Zombie. Nie usłyszałam jak ktoś wchodzi na dach i staje kilka metrów za mną/
-Keri? -usłyszałam za plecami głos Rahima
Cisza. Podszedł i usiadł obok mnie.
-Keri, co się stało? -zapytał delikatnie
-Zabili go. -powiedziałam płacząc
-Kto kogo zabił?
-Cywila. Ludzie Raisa zabili Cywila! -krzyknęłam i zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
Rahim nic nie powiedział tylko mocno mnie przytulił i pozwolił wypłakać mi się w jego ramię.
-Zostałam sama. Sama jak palec. -powiedziałam cicho
-Nawet tak nie mów. Masz Crane'a i mnie. Jesteśmy z tobą. Zawsze. -powiedział głaskając moje włosy.
-Dziękuje. -szepnęłam uspokajając się.
*** Hejka! Chamska reklama, ale kto mi zabroni :) Założyłam Instagrama :P Jeżeli chcecie to zapraszam :D Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawicie serduszko lub zaobserwujecie :)
Ig: dianaxdpl
Buziaki :*** ~Madzia
CDN...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top