I
Gówniara
Siedziałam sobie razem z Cywilem -moim owczarkiem australijskim, na jednym z dachów i patrzyliśmy na uliczne pustki. Zabawne. Kiedyś na ulicach było pełno ludzi i dzieci, a teraz zupełna cisza, nie licząc oczywiście ryków Zombie.
A... Bo wy mnie jeszcze nie znacie! Jestem Keri, bardziej znana jako "Gówniara". Co poradzę, że od czterech lat jestem na ulicy, a od dwóch miesięcy trwa zaraza? Znam cały Harran. Wszystkie skróty itd. Pewnie ciekawi was dlaczego od czterech lat żyje na ulicy. To dość bolesny temat, ale dam radę. Kiedy miałam 13 lat moi rodzice zginęli w wypadku. Załamałam się, a z racji tego, że nie chciałam trafić do sierocińca uciekłam z domu i zamieszkałam w jakiejś ruderze. Dziś mieszkam w całkiem ładnym domku. Co jak co, ale mi ta zaraza wyszła na dobre. Kiedyś ludzie się czepiali się o choćby najmniejsze kradzieże, a teraz nic.
Wracając. Nagle na ziemię spadł jakiś koleś. Miał pecha, ponieważ zaraz wokół niego pojawili się ludzie Raisa.
-Pomagamy czy oglądamy? -zapytałam Cywila
Pies spojrzał na faceta który mierzył do "Gangsterów" z pistoletu, a później przeniósł wzrok na mnie.
-Masz rację. Lepiej się nie mieszać. -powiedziałam i oglądałam dalej.
Strzelił. Idiota. Jeden Zombie się na niego rzucił. Ugryzł go. Koleś by zginął gdyby nie ludzie z "Wieży".
-Dobra Cywil czas na nas. -powiedziałam wstając
Pies skinął głową i udaliśmy się w drogę powrotną.
Skąd mam Cywila? Znalazłam go nie długo po tym jak uciekłam z domu. Był sam w ciemnej uliczce. Przygarnęłam szczeniaka i uczyłam go jak przetrwać w mieście. Cywil umie skakać po dachach, oraz bardzo szybko biega. Pies ideał. Może kiedyś opowiem wam historie jego imienia.
Po 5 minutach byliśmy już w naszym domku.
-Mam dość. -powiedziałam opadając na materac.
Cywil położył się obok mnie , a ja wstałam. Pies popatrzył na mnie zdziwiony.
-Nie zamknęłam drzwi.
Wychyliłam głowę za drzwi i sprawdziłam otoczenie. Czysto. Zamknęłam drzwi i zastawiłam je szafką. Wróciłam do pokoju i położyłam się obok Cywila. Zaczęłam rozmyślać nad dzisiejszym dniem. Zaczął się normalnie. Ubiliśmy kilku Zombie, a potem ten koleś. Ciekawe skąd się wziął. Z tą myślą zasnęłam wtulona w puszystą sierść Cywila.
Minęły trzy dni od tamtego wydarzenia. Nic ciekawego ostatnio się nie działo. Jak zawsze rano wychodziliśmy z domu i wracaliśmy o zachodzie słońca. Teraz siedzimy sobie na dachu jednego z bloków i jak zawsze obserwujemy co się dzieje. Nudy, ale co można robić w mieście pełnym poparzeńców?
Kyle Crane
W końcu się obudziłem. Minęły trzy dni od tamtego zdarzenia. Teraz udaję się do pokoju "szefa". Jakie było moje zdziwienie kiedy okazało się, że jest ode mnie młodszy o jakieś 6 lata. Przedstawił się jako Rahim. Kazał mi się przebrać. Serio? No dobra. Kiedy wróciłem Rahim patrzył w jakiś punkt przez rolnetkę.
-Mogę wiedzieć na co ty tak patrzysz? -zapytałem
-Obserwuję Gówniarę.
-Kogo?
-Nie znamy jej prawdziwego imienia, ale wiemy, że ma 17 lat, więc mówimy na nią Gówniara. Zobacz.
Podał mi rolnetkę.
-Może nie wygląda, ale jest naprawdę mocna. Zna Harran jak własną kieszeń. A jej pies jest bardzo dobrze wyszkolony.
-Czyli?
-Skacze po dachach i jest bardzo szybki. Przydałaby się nam, ale nie chcę się zgodzić na dołączenie. Mówi że nie pozwoli się zamknąć.
-Masz dla mnie jakieś zadania? -zapytałem oddając rolnetkę.
-Na razie nie. Przyjdź za jakiś czas. Wtedy zaczniemy trening.
CDN...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top