57."Dlaczego uciekłeś ze szpitala jak mały chłopczyk?"
Nie wierzę, że po tak długim czasie napisałam jakiś rozdział..tak jak obiecałam: wróciłam. Czy na długo? Sama nie wiem. Dopóki jest wena postaram się pisać. Przepraszam z góry za jakiekolwiek błędy, ale od razu po napisaniu po prostu opublikowałam rozdział.
Musiałam sobie przypomnieć kilka rozdziałów wcześniej, bo szczerze zapomniałam na czym się skończyło i wiem, że wiele osób z was też zapomniało dlatego tutaj w skrócie wam opiszę:
Kiedy okazuje się, że Mia jest w ciąży najprawdopodobniej z Diego znów razem ze swoim ojcem zamieszkują w domku nad jeziorem..sytuacja jest niezbyt ciekawa zwłaszcza dla Diega i Reyhan, którzy muszą utrzymywać do czasu rozwiązania ciąży swoje uczucie. Nie jest to zbyt proste dlatego kłótnia u nich jest normalna aż w końcu się rozstali przez co Reyhan znów wróciła do nałogu: narkotyki. Po pewnym czasie para wróciła do siebie i kiedy wszystko wydawało się w porządku, to podczas długiej przerwy Edward (brat Stelli) pocałował Reyhan. Dziewczyna od razu uderzyła bruneta w twarz i odepchnęła go, ale niestety los chciał, że widziała to wszystko Mia, która o wszystkim poinformowała Diego. Reyhan próbowała wyjaśnić ukochanemu prawdę, ale Diego nie słuchał. Wkurwiona dziewczyna po wszystkim poszła pod most. Była pijana, a z kieszeni spodni wyciągnęła biały proszek. Kiedy dziewczyna próbowała się uspokoić i nie rozpłakać podszedł do niej nieznajomy. Ćpun. Pobił nastolatkę i uciekł z miejsca zdarzenia. Kiedy Stella następnego dnia wyjaśniła wszystko Diego, to razem zaczęli szukać dziewczyny. Po połączeniu faktów pojechali pod most i odnaleźli tam pobitą, nieprzytomną Reyhan. Niestety po wezwaniu karetki nastolatka przestaje oddychać, a Diego zaczyna reanimować brunetkę. Po przyjeździe do szpitala Stella wyjawiła całą prawdę o Mii ojcu dziewczyn, a oprócz tego w dosyć brutalny sposób przetłumaczyła Diego, że jest zdecydowanie za dobry dla Mii, a Reyhan traktuje jak gówno poczym mężczyzna opuszcza szpital..
W naprawdę wielkim skrócie przypomniałam wam o czym było ostatnie kilka rozdziałów..mam nadzieję, że ktoś zrozumiał, bo skracać nie potrafię..
Odpowiedź na pytania na dole, bo strasznie motywują komentarze🙈 nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział..nie chce nic obiecywać, ale postaram się dodać dosyć wcześnie..
Pov. Diego
Dopiero, kiedy policzyłem do dziesięciu otworzyłem drzwi..Stelli. Rudowłosa bez żadnego słowa ominęła mnie i weszła do środka od razu rozwalając się na kanapie. Czekałem na jakieś wieści ze szpitala, ale ona milczała. Rozglądała się jedynie po domu, a kiedy jej wzrok poleciał na puste butelki po alkoholu skrzywiła się, ale miała do tego pełne prawo.
Gdy wczorajszej nocy rudowłosa wygarnęła co o mnie myśli, wyszedłem ze szpitala. Nie mogłem dłużej znieść tej ciszy pomiędzy mną, a resztą domowników, którzy nawzajem obwiniali się. Wsiadłem w samochód i zrobiłem duże zakupy.. alkoholu.
Wyłączyłem telefon. Nie chciałem z nikim rozmawiać, a w głowie była tylko jedna myśl: przez swój egoizm doprowadziłem Reyhan do takiego stanu.
- Diego, gdy będę potrzebowała stryptyzera, to się do ciebie zgłoszę, ale teraz ubierz się, bo musimy pogadać. - odezwała się po długim czasie, a ja dopiero teraz zorientowałem się, że mam na sobie tylko czarne bokserki.
- Zaraz wracam. - mruknąłem przez ramię i ruszyłem na górę gdzie ubrałem szybko spodnie i jakąś czarną koszulkę poczym wróciłem do salonu gdzie dziewczyna piła piwo.
- Piję, bo tobie już wystarczy procentów - zaczęła się tłumaczyć. - Dlaczego uciekłeś ze szpitala jak mały chłopczyk?
- Nie uciekłem..
- Uciekłeś, Diego - odparła i wzięła łyk piwa. - Posłuchaj..wczoraj powiedziałam zdecydowanie za dużo, ale przysięgam, że nie chciałam cię w jakimś stopniu zranić..wiesz emocje wzięli górę i..
- Stella, przestań. Nie mam do ciebie żadnych pretensji. To ty jako jedyna powiedziałaś całą prawdę ojcu Reyhan. Dzięki tobie ona już nie będzie czarną owcą w rodzinnie - odparłem i usiadłem obok niej. - Miałaś rację. Przeze mnie Reyhan wylądowała w szpitalu..
- Nie prawda..
- Nie wysłuchałem jej. Wystarczyło tylko kurwa wysłuchać, a nie byłoby teraz tego wszystkiego, ale zamierzam to wszystko naprawić. - przyznałem.
- Człowieku, ty naprawdę masz za dobre serce tylko szkoda, że dla innych, a dla samego siebie jesteś okrutny - próbowała mnie pocieszyć. - Diego, uratowałeś jej życie. To ty masowałeś ją do przyjazdu karetki..
Schowałem twarz w dłonie wracając wspomnieniami do tamtej cholernej nocy. Widok jej pobitej i nieprzytomnej pod pieprzonym mostem zostanie ze mną na długo.
- Masz rację..uciekłem ze szpitala jak tchórz, ale nie potrafiłem do niej wejść po tym wszystkim - przyznałem w końcu. - Jak ona się czuje? Co mówią lekarze? Wiadomo, kiedy się obudzi?
- Właściwie, to przyszłam, żeby cię poinformować, że Reyhan się obudziła kilka godzin temu..
- Co? I kurwa dopiero teraz mi o tym mówisz? Co z nią? Rozmawiałaś z nią? Co mówią lekarze..
- Pytasz mnie jak baba od matmy, więc weź wyluzuj, bo się zaczynam bać - parsknęła śmiechem. - Jest zmęczona i z tego co mówią lekarze zostanie na obserwacji jeszcze przez kilka dni.
- Jadę do niej.
Rudowłosa coś jeszcze do mnie mówiła, ale nie słuchałem jej. Wzięłem kluczyki od auta, kurtkę w biegu i wyszedłem szybkim krokiem prosto do auta.
- Jeżeli się zaraz nie zatrzymasz, to dostaniesz kopa w dupę! - krzyknęła na co przewróciłem oczami. Byłem trochę zły na dziewczynę, że od razu mi nie powiedziała o tak ważnym szczególe, a zamiast tego pierdoliła jakieś dyrdymały.
- Co znowu? - jęknąłem.
- Kluczyki - odpowiedziała i wyciągnęła dłoń. Patrzyłem się na nią jak na wariatkę nie rozumiejąc o co jej chodzi. - Zaliczyłeś ostry melanż i na pewno masz jakieś promile w sobie, a ja jestem za młoda, żeby umierać. - wyjaśniła.
- Ty też piłaś..
- Tak, ale bezalkoholowe. - wyszczerzyła się.
Spojrzałem na swój samochód i na dziewczynę i zdecydowanie nie był to najlepszy pomysł, ale nie miałem innego wyjścia. Potulnie oddałem jej kluczyki, a sam zająłem miejsce pasażera od razu zapinając pasy.
Dopiero, kiedy Stella ruszyła zacząłem się denerwować. Zastanawiałem się czy Reyhan w ogóle będzie chciała mnie widzieć po tym wszystkim. Cholernie bałem się, że obarczy mnie winą za to co jej się przytrafiło, ale mimo wszystko pragnąłem ją zobaczyć.
Nie jestem wstanie określić po jakim czasie byliśmy na miejscu, ale w końcu znaleźliśmy się na szpitalnym parkingu, a moja fura była cała.
- Zaczekaj - złapałem rudowłosą za ramię. - Czy..Reyhan pytała o mnie? - wydusiłem w końcu.
- Nie - odpowiedziała z pocieszającym uśmiechem. - Ale ja z nią rozmawiałam dosłownie minutkę, bo potem lekarze mnie wyrzucili i sam wiesz..
- Tak, wiem. - wtrąciłem się.
Ominęłem ją i bez żadnego słowa ruszyłem prosto do znanej mi sali. Na korytarzu spotkałem szczęśliwego ojca sióstr i..Mię. Nie chciałem z nimi rozmawiać dlatego bez żadnego słowa ruszyłem dalej.
Dopiero, kiedy zatrzymałem się przed drzwiami przez moje ciało przeszedł strach. Co jeżeli ona nie będzie chciała mnie widzieć? Wyrzuci mnie?
- Przestań rozmyślać tylko wchodź do niej, bo naprawdę zasadzę ci kopa w dupę. - odparła Stella i dosłownie popchała mnie do przodu.
Wpadłem do sali klnąc pod nosem. Słyszałem jedynie śmiech rudowłosej na co jeszcze bardziej zacisnąłem pięści, ale kiedy mój wzrok padł na Reyhan wszystkie złe emocje opuściły moje ciało.
Jej twarz była cała poobijana. Reyhan sprawiała wrażenie nieobecnej, aczkolwiek nie spuszczała ze mnie wzroku, a w jej oczach mogłem dostrzec łzy.
Dziewczyna, która przed poznaniem mnie nigdy nie płakała, tak po poznaniu płakanie stało się dla niej normom za co codziennie plułem sobie w twarz.
- Reyhan..- powoli podeszłem do niej i usiadłem na brzegu łóżka. Chciałem ją przytulić, ale ostatecznie złapałem jej drobną i zimna rękę. Złożyłem na jej dłoni mokry pocałunek. - Przepraszam..gdybym wtedy nie był chujem i ciebie wysłuchał, to nie leżałabyś tutaj..
- Przestań..proszę cię przestań tak mówić - odpowiedziała tak cicho, że prawie jej nie słyszałem i wyrwała dłoń wycierając mokre policzki. - Diego, jestem zmęczona..możemy porozmawiać innym razem? - zapytała sennym głosem.
Przez chwilę jeszcze patrzyłem się na nią, ale później stwierdziłem, że ma rację. Rozmowa dziś nie ma żadnego sensu.
- Jasne. Porozmawiamy, kiedy wydobrzejesz. - zgodziłem się.
Kiedy już miałem wychodzić usłyszałem:
- Dziękuję, za uratowanie życia.
Choć miałem do niej tyle pytań, to jednak zrezygnowałem i wyszedłem bez słowa.
- I jak było? - podbiegła od razu Stella.
Wzruszyłem ramionami.
- Podwieziesz mnie do domu? - próbowałem zmienić temat.
- Pewnie - odparła. - Rozmawiałeś z nią o..narkotykach? Pytałeś w ogóle czy pamięta tego śmiecia, który ją pobił?
Wzięłem głęboki oddech. Próbowałem się uspokoić. Nie chciałem odreagowywać złość na rudowłosej, ale po prostu tego było już za wiele..
- Stella, my nie rozmawialiśmy prawie. Dlaczego w ogóle powiedziałaś jej, że to ja ją masowałem do przyjazdu karetki? - zapytałem. Może trochę zbyt ostro, ale miałem wrażenie, że wszystko się komplikuje.
- Nie mówiłeś mi, żebym jej nie mówiła. - odparła.
I to była jej ostatnie słowa. Później przez resztę drogi była cisza. Dopiero, kiedy dziewczyna zatrzymała się przed domkiem postanowiłem się odezwać:
- Przepraszam..nie chciałem robić ci żadnych wyrzutów. - wysiadłem z auta.
Kątem oka widziałem jak parkuje auto do garażu, a sama wsiada bez słowa do swojego i odjeżdża bez słowa..
Wszedłem do domu. Rozejrzałem się po salonie, ale nie miałem ochoty sprzątać tego burdelu po nocnym piciu w samotności. Wzięłem butelkę piwa i przyłożyłem do ust..musiałem znów upić te gówniane uczucie, które nie opuszcza mnie.
Poczucie winy.
Kochani tak jak obiecałam w końcu się pojawił rozdział! Czy mi wyszedł? Nie wiem. To wy oceńcie to. Ja dałam z siebie 180% żeby miało to ręce i nogi.
Diego, który był wrogiem alkoholu zaczął pić..co o tym myślicie?
Jak wam się podoba przyjaźń pomiędzy Diego, a Stellą?
Co dalej z Mią?
W następnym myślę, że będzie się działo troszkę więcej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top