50."Zamieszka ze mną i z moim narzeczonym.."
STANDARDOWO ODSYŁAM WAS DO POPRZEDNICH ROZDZIAŁÓW, BO NIE WSZYSCY JESZCZE CZYTALI :)
ODPOWIADAJCIE NA PYTANIA NA DOLE, BO TO STRASZNIE MOTYWUJE DO DALSZEGO PISANIA! NAWET NIE WIECIE JAK BARDZO CHCE WYMYSLAC I PISAC DALSZY CIAG KIEDY CZYTAM JAK WY TO PRZEZYWACIE I NIE MOZECIE SIE DOCZEKAC NASTEPNEGO ROZDZIALU :(
- To nie idzie przypadkiem Diego? - zapytała rudowłosa, a ja spojrzałam na szkolny parking.
Zdziwiłam się na jego widok mężczyzny..nawet przez myśli mi przeszło, że jednak chce mnie zabrać do studia i wynagrodzić wyjście w nocy do Mii, ale po jego minie wiedziałam, że chodzi o coś innego.
Szybko pożegnałam się z Stellą i podeszłam do czarnowłosego przelotnie całując go w usta.
- Co ty tutaj robisz? Zmieniłeś zdanie i jednak chcesz mnie zabrać do studia? - zagadałam.
- Nawet nie wiesz jakbym chciał. - powiedział pod nosem i pociągnął mnie za rękę do samochodu.
Weszliśmy do środka, a kiedy zapiełam pas bezpieczeństwa ruszył, a ja standardowo położyłam mu nogi na kolana.
- Co się dzieje? Jesteś jakiś..przybity - zauważyłam, ale on milczał. - Mówił ci ktoś, że masz gorsze humorki niż baba podczas okresu? - zirytowałam się. - Jeżeli przez ciebie nie zdam do następnej kasy, to ty będziesz się tłumaczył mojemu ojcu, a nie ja..
- Reyhan, możesz przez chwilę nic nie mówić? - podniósł głos i zacisnął ręce na kierownicy.
- A ty możesz przestać w końcu się na mnie wydzierać i powiedzieć w końcu o co chodzi!? Wyciągasz mnie po godzinie ze szkoły i..
Przerwałam, kiedy zatrzymał się na szpitalnym parkingu i wysiadł z auta odpalając papierosa..ten widok uświadomił mi jedno..stało się coś strasznego.
- Coś się stało z Mią, albo..z dzieciakiem? - zapytałam spokojniej.
- Nie, nie..
- Kurwa czy ty chcesz mi powiedzieć, że jesteś na coś chory? - zapytałam panikując i wyrwałam mu fajkę, żeby sama się zaciągnąć dymem.
- Reyhan, twój ojciec jest w szpitalu..Mia mówi, że jest z nim źle. - wydusił w końcu, a ja musiałam oprzeć się o maskę samochodu, żeby nie stracić gruntu pod nogami.
Przez chwilę analizowałam słowa chłopaka aż w końcu wyrzuciłam niedopałek i przydeptałam butem.
- Dlaczego tutaj trafił? - zapytałam po chwili ciszy.
- Nie mam pojęcia..- westchnął, a ja wyrwałam do przodu.
Przez głowę przeleciały wszystkie myśli te dobre jak i te złe. Tak strasznie bałam się, że sytuacja powtórzy się i będzie tak jak z mamą..nie chce stracić ojca i pomimo tego, że nasz kontakt ostatnio uległ pogorszeniu, to jednak nie zmienia faktu, że go kocham i nie chce, żeby cokolwiek mu się stało. On jest najważniejszy dla mnie..zrobiłabym wszystko, żeby tylko mu się polepszyło i wrócił do domu.
Od razu przy wejściu spotkałam siostrę w różowej sukience, która podkreślała delikatne jej mały brzuszek.
- Diego, tak strasznie się boje, że tata z tego nie wyjdzie! - rzuciła się na szyję mężczyźnie, a ja naprawdę musiałam się pilnować, żeby czegoś jej nie zrobić.
Jednak postanowiłam zignorować ukłucie w sercu i poszłam do recepcji zapytać się o stan zdrowia rodzica.
- Lekarz zaraz do państwa wyjdzie. - poinformowała miło starsza pani.
Kiedy spojrzałam na moją siostrę, która wtuliła się do Diego chciałam zapaść się pod ziemię, bo..nie są razem, a wciąż się zachowują tak i ich bliskość wciąż cholernie mnie boli.
Odgoniłam łzy, kiedy zobaczyłam lekarza zmierzającego w naszym kierunku.
- Państwo Red? - zapytał lekarz, żeby się upewnić.
- Tak. - odparł Diego wciąż trzymając przy swoim boku blondynkę.
- Państwa ojciec miał stan przedzawałowy..
- O boże! - rozkleiła się Mia.
- Stan jest poważny, ale nie jest beznadziejny - próbował pocieszyć. - Zostanie tutaj przez kilka dni na obserwacji, ale najważniejsze jest, żeby po wyjściu ze szpitala ktoś się nim dobrze zajął, a przede wszystkim nie może się denerwować w przeciwnym razie może dojść do zawału i nie będzie już tak kolorowo jak teraz. - wyjaśnił.
- Oczywiście zajmę się tatą. Zamieszka ze mną i z moim narzeczonym..
Kiedy usłyszałam słowa mojej siostry myślałam, że jej przyjebie, ale kiedy nie usłyszałam żadnego sprostowania ze strony Diega po prostu szybkim tempem wyszłam ze szpitala.
Kiedy wyszłam na świeże powietrze od razu zapaliłam papierosa próbując jakoś uspokoić się, ale to nie pomogło..poczułam się jak..jakieś gówno..nic nie znaczące dla mężczyzny, którego szczerze pokochałam.
Nawet nie zauważyłam kiedy kilka łez spłynęło po policzkach.
- Reyhan..- kiedy usłyszałam jego głos szybko wytarłam rękawem policzki i wybrałam dobrą minę do złej gry. - Kochanie, wiem, że jest ci ciężko, ale..
- Kurwa daruj sobie! - wybuchłam choć nie chciałam. - Spale to przyjdę, a ty idź do swojej..narzeczonej i to ją pocieszaj, a nie mnie. - warknęłam.
- Wiem, że mogłaś poczuć się źle z tym, ale Mia jest w ciąży..nie chciałem, żeby jeszcze bardziej się denerwowała i..
- Nie musisz się tłumaczyć..przecież mamy przerwę w związku i możemy robić co tylko chcemy. - wtrąciłam się i bez słowa ruszyłam z powrotem do szpitala.
Nie chciałam, żeby zauważył jak bardzo zraniło mnie..to wszystko.
Weszłam po cichu do sali, w której leży ojciec, a moja strarsza siostra już siedziała na krześle z rozmazanym makijażem.
- Reyhan, przyszłaś. - ucieszył się na mój widok.
- Jak się czujesz? - zapytałam i stanęłam po jego drugiej stronie i delikatnie przytuliłam go na przywitanie.
Wcale nie wyglądała jakby był chory i gdyby nie monitor, który monitoruje jego serduszko nie wiedziałabym, że zachorował.
- Zdecydowanie lepiej. - odpowiedział.
- Od dziś się tobą zajmę, rozumiesz? Zamieszkasz ze mną i Diego..
- I z Reyhan. - wtrącił się i spojrzał na mnie.
Byłam w szoku, że zaproponował to mi..przecież nasza ostatnia rozmowa zakończyła się na kłótni..od tamtego momentu nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu, a teraz proponuje wspólne mieszkanie.
- Ale..w moim mieszkaniu nie zmieszczą się wszyscy..tymbardziej, że za niecałe siedem miesięcy przyjdzie nasze dziecko na świat i..
- Diego, a co z twoim domem nad jeziorem? Jest na pewno większe niż mieszkanie Mii i każdy by się pomieścił. - nie odpuszczał ojciec.
- Ja..- zaczął Diego i spojrzał na mnie. - Nie wiem czy to dobry pomysł. - westchnął.
Dom nad jeziorem..to takie nasze wspólne miejsce, to właśnie tam po raz pierwszy kochaliśmy się przy jeziorze i to tam moglibyśmy być sami.
- Dlaczego? Przecież oczekujecie z Mią dziecka, więc teraz nią musisz się zająć, a nie Reyhan. - nie dawał za wygraną.
- Ale..
- Nie ma żadnego, ale tata ma rację..wszyscy się przeprowadzimy do naszego domku nad jeziorem, a Reyhan..dostanie jakiś pokój na dole i tyle. - wtrąciła się Mia.
Miałam ochotę jej wydrapać oczy. Ani razu nie była w domku, a pierdoli, że to ich domek..widziałam, że Diego zaciska szczękę, ale nie reaguje..ja też nie będę..teraz najważniejsze jest zdrowie taty i tylko on się liczy.
PYTANIE:
1. CZY DIEGO PRZESADZIŁ? JAK MYSLICIE DLACZEGO TAK SIE ZACHOWAL?
No i się porobiło..biedna Reyhan..alee znów wszyscy będą mieszkać pod jednym dachem..będzie ciekawie 😅
PS. NASTEPNY BEDZIE JUTRO W ZALEZNOSCI OD ILOŚCI KOMENATRZY :) IM WIECEJ TYM SZYBCIEJ NAPISZE!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top