43."Nie będziesz kurwa jej niczego uczył!"

Witam!

Nie odzywałam się do was przez miesiąc..na początku stwierdziłam, że nie mam takiego obowiązku się wam tłumaczyć z powodu mojej nieobecności, ale wiem, że kilka osób czeka na dalszą część..

Dlatego wyjaśnienia się należą!

Zrobiłam sobie przerwę, ale nie z mojej własnej woli. Przez cały sierpień miałam praktyki na kuchni..ten kto kiedyś w sezonie pracował na kuchni wie co czułam..od 8 do 16 na nogach cały czas..w domu zazwyczaj bywałam pare minut po 17 i zanim się ogarnęłam byłam już tak padnięta, że nie miałam siły na nic i to dosłownie..ale właśnie dlatego wracam do was dopiero dziś..w dniu kiedy moje praktyki się skończyły..mam teraz duuuuuzo wolnego czasu bo szkole już skończyłam i myślę, że dziś wieczorem, albo najpóźniej pojawi się rozdział!

Do zobaczenia🖤

Zostaw coś po sobie, żebym wiedziała ile osób czeka na dalszą część ❤️

Wzięłam głęboki oddech i weszłam do baru. Od razu zobaczyłam Davida, który stał i flirtował z jakąś dziewczyną z różowymi włosami i sporym biustem.

- On ma malego, więc nawet cię nie zaspokoi. - powiedziałam z wrednym uśmieszkiem i poszłam się przebrać.

Kiedy byłam gotowa, to wyszłam z zaplecza gdzie od razu zostałam popchnieta na ściane.

- Przez ciebie odeszła i nawet nie zostawiła mi swojego numeru. - warknął.

Wzruszyłam ramionami.

- Prawda ją zabolała. - odparłam, a on złapał moje nadgarstki i przygwoździł je nad moją głową.

-Jakoś wcześniej nie narzekałaś. - sapnął.

- Cieszyłam się z małych rzeczy. - prowokowałam go.

David spojrzał na moje usta i oblizał swoje.

- Nawet nie próbuj. - ostrzegłam go i próbowałam uwolnić z jego uścisku, ale bez skutku, bo zablokował mi nogi.

Bez słowa wbił się w moje usta, a ja dałam mu od razu dostęp tylko po to, żeby z całych sił ugryźć go w język, dzięki czemu poluzował uścisk, a ja kopnelam go kolanem w krocza i odeszłam na bezpieczną odległość.

- Mówiłam ci, że masz dać mi święty spokój! Nie zbliżaj się do mnie nawet o krok, bo inaczej pożałujesz. - ostrzegłam go i poszłam za bar, żeby jakoś ogarnąć się co mam robić i jakie są moje obowiązki.

Po godzinie już wszystko rozumiałam i razem z Davidem obsługowałam gości nalewając piwo i od czasu do czasu sprzątałam sale.

- Chcesz coś do picia? - zapytał mnie po chwili, kiedy ruch się zmniejszył.

- Tylko niczego nie dosypuj, bo obserwuje cię cały cały czas. - odparłam.

David zrobił jakieś mieszanki i mi podal. Upiłam lyka i się skrzywiłam.

- To zwykła woda. - zauważyłam.

On zaczął się śmiać.

- Myślałaś, że w pracy dostaniesz drinka? - nabijał się ze mnie.

Przewróciłam oczami.

Po chwili ruch się zwiększył, a ja poszłam przejść się po sali i zabrać puste kufle po piwie.

W pewnym momencie poczulam na biodrach czyjeś ręce. Szybko się odwróciłam i uderzyłam pięścią w twarz.

Jakie było moje zdziwienie, kiedy zamiast Davida, był Diego, który bacznie mi się przyglądał.

- Auć, kochanie za co to bylo? - zapytał i zaczął masować szczęke.

Wzruszyłam ramionami.

- Pomyliłam cię z kimś innym. - powiedziałam oschle.

Westchnął.

- Musimy porozmawiać. - rozkazał.

- Gdybyś nie zauważył, to jestem w pracy. - mruknełam.

Diego zastanawiał się nad słowami jakie chce mi powiedzieć, bo co chwilę otwierał i zamykał usta.

- Kiedy kończysz? - dopytywał.

- O dwudziestej. - odparłam.

- Będę czekał na ciebie pod barem, dobrze? - spytał.

- Jak chcesz. - odpowiedziałam i odeszłam bez słowa z powrotem za bar.

- Czy to nie jest przypadkiem narzeczony Mii? Dotykał cię, a ty go uderzyłaś...

- Zaraz mogę też ci dać w ryj. - syknęłam.

- Za co? Przecież ja już trzymam ręce przy sobie. - pochwalił się, a ja przewróciłam oczami i zastanawiałam się jak się wykręcić ze spotkania z Diego.

Poprzedniego wieczoru postanowiłam sobie, że się zmienię. Skoro wczoraj powiedział do mnie słowa, które tak zabolały to oznacza, że on myśli o mnie w ten sposób. Myśli o mnie jak o dziwce..osobie, z którą może się pieprzyć, a potem jak gdyby nigdy nic wrócić do Mii, ale nie ze mną te numery..nie chce drugi raz przechodzić tak boleśnie rozstania, bo skończyło się tak, że wylądowałam w poprawczaku..

***

- Wiesz co? Ta zmiana z tobą nie była wcale taka zła..no może za wyjątkiem oglądania twojego ryja przez ten czas, ale gdybyś jutro założył torbę papierową, to mogłabym pracować z tobą cały czas. - przyznałam ze śmiechem.

- Gdyby nie twój wybuchowy charakterek i twoje kuszące ciało i te wielkie cycki, to też dobrze by mi się z tobą pracowało, a tak co chwilę muszę latać do kibla! - poskarżył się.

Przewróciłam oczami na jego zachowanie i razem wyszliśmy z baru w dobrych humorach.

David w pewnym momencie nachylil się i odgarnął kosmyk włosów za ucho. Tym razem nie zareagowałam, bo jest to miłe uczucie.

- Pamiętasz jak kiedyś robiłem ci tak za każdym razem, a ty dawałaś mi buziaka? - zaczął wspominać stare, dobre czasy, kiedy byliśmy razem.

- Pamiętam, a pamiętasz jak uczyłeś mnie pływać? To wiesz, że nie nauczyłeś? Byłeś kiepskim nauczycielem i nadal nie potrafię. - powiedziałam ze śmiechem.

- Wiesz..jeśli chcesz, to mogę ponownie zacząć cię uczyć, ale tym razem skutecznie. - obiecał.

Kiedy chciałam odpowiedzieć, to poczułam mocne szarpiecie za nadgarstek i zostałam siłą odciągnieta od Davida.

- Nie będziesz kurwa jej niczego uczył! - warkal Diego, który nie wiadomo skąd się tu wziął.

- Reyhan, chyba sama potrafi zadecydować. - odpowiedział z cwanym uśmieszkiem.

Musiałam trzymać Diega, żeby nie uderzył Davida.

- David, wrócimy do tematu jutro. - powiedziałam, żeby załagodzić atmosferę, bo z trudem trzymałam Diega.

- Do zobaczenia jutro, słońce. - odparł i odszedł.

- Spierdalaj! - warknął czarnowłosy i dopiero gdy David odszedł puściłam go.

- Co ty kurwa wyprawiasz!? - wrzasnełam.

- A ty?! Po cholere z nim gadasz? Przecież już raz cię zranil i jestem pewien, że zrobi to ponownie! - był wkurwiony.

- Szkoda, że widzisz u innych błędy, a sam nie potrafisz przyznać się do własnych! - odparłam.

- Reyhan, nie krzycz..mieliśmy porozmawiać na spokojnie i..

- Po co się wtrąciłeś do rozmowy pomiędzy mną, a Davida? - zapytałam wciąż nie opanując złości jaka we mnie jest.

- Ponieważ nigdzie z nim nie będziesz chodziła się uczyć. Ja cię nauczę. On miła już swoją szansę i ją zmarnował. - powiedział spokojniej i podszedł do mnie łapiąc mnie za ręke, którą automatycznie wyrwałam z jego uścisku.

- Ty też miałeś i zmarnowałeś. Nawet nie wiesz jak się poczułam, kiedy mnie zostawiłeś i pobiegłeś do Mii..i jeszcze te twoje słowa. Poczułam się jakbym byla potrzebna tylko do jednego! - przyznałam ze łzami w oczach.

- Nie, nie. Głupia, jak mogło ci przyjść coś takiego idiotycznego do głowy? Kochanie..ja kocham cię. Kiedy się pojawiłaś w moim życiu, to cały mój świat się zmienił..na lepsze. - powiedział i ponownie złapał moją ręke, którą tym razem nie wyrwalam.

- Dlaczego w takim razie pobiegleś do Mii? - zapytałam, a on oparł głowę o moje czoło patrząc głęboko w oczy.

- Reyhan, musiałem sprawdzić czy z nią wszystko w porządku. Mimo to, że zakończyłem związek, to nadal Mia jest dla mnie ważna. Dużo razem przeszliśmy i mialem pieprzone wyrzuty sumienia, ale pojechałem tam tylko i wyłącznie, żeby raz na zawsze wyjaśnić sprawę z nami i mieć pewność, że nic więcej głupiego nie zrobi. - tłumaczył się.

- To, kiedy będziesz mógł nauczyć mnie pływać? - zapytałam z lekkim uśmiechem i wytarłam rękawem bluzy słone łzy.

- Kiedy tylko będziesz chciala, uparciuchu. - odparł i złączył nasze usta w namiętny pocałunek.

No i pogodzeni 😅 kto się cieszy? Huh?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top