4."Chodziło mi bardziej o jakiegoś chłopaka do pieprzenia"

Zanim wybrałam odpowiedni numer otworzyłam butelkę z alkoholem, upiłam bardzo dużego łyka i przyłożyłam telefon do ucha wstrzymając oddech.

- Cześć, Stella potrzebuje kilka gram. - powiedziałam na jednym wddechu i zaczęłam się zastanawiać czy dobrze robie, bo dawno skończyłam z tym gównem, ale tylko to mnie uspokaja.

- Reyhan? Reyhan, to naprawdę ty? - usłyszałam po drugiej stronie.

- Tak, to jak z towarem? - pogoniłam ją.

- Na kiedy potrzebujesz? Możemy się spotkać i pogadać? Tak dawno się nie widzieliśmy. - odparła, a ja sama do siebie się uśmiechnęłam.

- Potrzebuje na teraz. - odpowiedziałam od razu.

- Pamiętasz gdzie mieszkam?

- Będę za piętnaście minut. - rozłączyłam się i spojrzałam na zegarek, żeby zobaczyć, że zbliża się powoli godzina pierwsza w nocy, ale miałam to w dupie. Zeszłam na dół nawet nie patrząc na zakochaną parę i wyszłam bez słowa po drodze zabierając kurtkę.

Droga szybko mi minęła i zanim się obejrzałam stałam już pod drzwiami Stelli. Bez pukania weszłam do środka, a dziewczyna jak tylko mnie zobaczyła szeroko się uśmiechnęła i podbiegła do mnie zamykając w mocnym uścisku.

- Też się cieszę, że cię widzę. - powiedziałam uśmiechając się, bo naprawdę brakowało mi tej rudowłosej baby, która jako jedyna z nielicznych mi osób nie zapomniała o mnie i była zawsze nawet wtedy, kiedy inni się odwrócili ode mnie.

- Kiedy ty przyjechałaś?! Dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś? Przecież bym ogarnęła coś na twój powrót. - zapytała i pociągneła mnie w strone kuchni.

- Wczoraj przyjechałam. - wzruszyłam ramionami.

Stella na blacie wysypała trochę białego proszku. Przygryzłam wargę na ten piękny widok i szybko wyciągnełam kartę kredytową, dzięki której zrobiłam dwie proste kreski i bez zastanowienia wciągnełam do nosa jedną, a zaraz później następną.

- Zwolnij, bo dla mnie nie starczy. - zaśmiała się.

I faktycznie powinnam zwolnić, bo dawno nic nie brałam dlatego myślałam, że moje serce wyskoczy z piersi.

- Masz jakieś piwo? - spytałam, bo zawsze po ćpaniu byłam spragniona, a ruda wyciągnęła z lodówki zimną wódkę i podała dwa kieliszki.

- Trzeba opić twoje wyjście z poprawczaka! - krzyknęła, a ja uśmiechnęłam się.

Kiedy po trzech godzinach kolejna kreska wciągnełam do nosa poczułam, że żyje i już nie zwracałam uwagi na moje serce, które biło jak szalone tylko świetnie się bawiłam.

- Za twój powrót! - powiedziała i obie w tym samym czasie wypiliśmy kolejny kieliszek wódki.

- Będę potrzebowała tego jeszcze trochę do domu. - uśmiechnęłam się i wskazałam na biały proszek.

Potem poszła kolejna kreska do nosa i kolejny kieliszek wódki. Stella opowiadała mi historie swojego życia, a ja słuchałam ją uważnie.

- Jak tam było? - zagadała, a ja pod wpływem środków i alkoholu nie zwracałam szczególnie uwagi na niewygodny temat dla mnie.

- Było okropnie, ale dało się przeżyć. - mruknełam, ale mimo wszystko nie miałam zamiaru się jej żalić.

- Poznałaś tam kogoś?

- Rozmawiałam z kilkoma osobami, ale nie za bardzo skupiłam się na tym, żeby się zaprzyjaźnić. - wzruszyłam ramionami.

Dziewczyna zaśmiała się.

- Chodziło mi bardziej o jakiegoś chłopaka do pieprzenia. - wyjaśniła o co chodzi.

- Cóż...był taki jeden, ale strasznie kiepski w łóżku. - zaśmiałam się na wspomnienie z nim, bo chłopak udawał kozaka, a jak przyszło co do czego, to miał problemy z założeniem prezerwatywy.

- Czyli nie masz nikogo? - dopytywała.

- Nie bawię się już w żadne związki. Po tym co zrobił David wraz z moją siostrą dałam sobie spokój. - odpowiedziałam i wypiłam kolejny kieliszek wódki i teraz, kiedy jestem dosyć mocno wstawiona i naćpana nie boli wcale tak mocno ten temat.

Kiedy Stella rozsypała trochę towaru na blat i zaczęła wciągać nosem, to zaczął dzwonić mój telefon.

- Halo? - odebrałam i zaśmiałam się, bo dziewczyna prawie przewróciła się na prostej drodze.

- Reyhan, gdzie ty jesteś?! - usłyszałam po drugiej stronie wściekły głos Mii.

- Po co pytasz, skoro masz to w dupie? - zapytałam.

- Gdzie jesteś? - nie opuszczała.

- U Stelli. - odpowiedziałam w końcu.

- Diego, zaraz po ciebie przyjedzie. - powiedziała i rozłączyła się.

- Kto to był? - zapytała rudowłosa trzymając się ściany kołysząc na boki.

- Moja siostra - odparłam. - Zaraz przyjedzie po mnie jej przydupas. - parsknełam śmiechem przypominając sobie jego w różowym samochodziku gdy czekał na mnie po wyjściu z poprawczaka.

Ostatni raz wciągneliśmy po kresce do nosa i wypiliśmy po kieliszku, a kiedy usłyszeliśmy dźwięk klaksonu dziewczyna dała mi kilka gram do domu i wyszła razem ze mną na zewnątrz poznać Diego...





Kolejny...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top