26."Nadal chcesz wracać do Edwarda?"

- Diego, kurwa zostaw mnie! - wrzasnełam, a on popchał mnie na maske samochodu jeszcze bardziej się zdenerwowałam.

Podeszłam do niego z zacisnietymi pięściami z trudem powstrzymując się, żeby nie zrobić mu krzywdy.

- Uspokoi się i wsiadaj. - powiedział stanowczo.

Wybuchłam gorzkim śmiechem.

- Nie ma mowy. Nie będziesz mi rozkazywać! Jak chcesz to wracaj ja zostaje tutaj z Edwardem! - byłam wściekła. Serio za kogo on się uważa?

Zaczęłam iść w strone klubu, ale nie było mi dane zrobić nawet trzech kroków, bo on zagrodził mi przejście. Stanął na przeciwko mnie opierając się obiema rękami o samochód.

- Przesuń się. Chcę przejść. - powiedziałam stanowczo patrząc mu głęboko w oczy.

Jego prawa ręka znalazła się na moim policzku, a po chwili wpił się w moje usta. Próbowałam go odepchnać,  bo nie miałam ochoty na jakikolwiek bliższy kontakt z nim. On nic sobie z tego nie zrobił. Jeszcze bliżej mnie przyciągnął do siebie i napierał swoim całym ciężarem na mnie. Czułam, że powoli przegrywam i zarzuciłam mu ręce na szyję powoli oddawając pocałunek. Kiedy ścisnął mnie za pośladki jeknełam w jego usta. Wykorzystał to skubany, bo od razu jego język odnalazł mój.

- Nadal chcesz wracać do Edwarda? - zapytał, kiedy oderwaliśmy się od siebie po powietrze.

- Czyli o to ci chodzi? - zapytałam unosząc brwi do góry.

- Nie..nie, nie. Tylko zasługujesz na kogoś lepszego. - odparł i odsunął się ode mnie o dwa kroki.

- Mówisz, że zasługuje na kogoś lepszego, a potem mnie całujesz? - zdziwiłam się.

- Wracamy? - zapytał już łagodniej.

Przewróciłam oczami, ale się zgodziłam.

- Pójdę po reszte, a ty wsiadaj do auta. - powiedział i wszedł do klubu.

Wyciągnęłam papierosa i zapaliłam.
Kiedy byłam przy końcówce wyszli.

- Gdzie Edward? - zapytałam, kiedy nie zauważyłam go.

- Nie chciał jeszcze wracać. - odparł Diego.

Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy z
piskiem opon.

- Bawiłam się fantastycznie! - przyznała Mia.

Droga powrotna minęła bardzo szybko, więc już po piętnastu minutach byłam w swoim pokoju. Byłam zmęczona i nawet nie mialam zamiaru się przebierać czy zmywać makijaż. Rzuciłam się na łóżko i już zasypiałam, kiedy zaczął dzwonić mój telefon. Niechętnie wstałam i odebrałam.

- Reyhan, gdzie wy jesteście? - usłyszałam głos Edwarda.

- Noo w domu. - odpowiedziałam jakby to była oczywista rzecz na świecie.

- Dlaczego mi nic nie powiedzieliście? Teraz muszę wziąć taksówke. - powiedział lekko wkurzony, a do mnie dotarła jedna ważna rzecz. Diego nie poinformował Edwarda, że wracamy, ale jeszcze nie wiedziałam dlaczego.

- Kurcze..zapomniałam Ci powiedzieć. Serio głupio wyszło. - próbowałam jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.

- Wielkie dzięki. - warkął.

- Edward, nie bądź zły..jakoś ci to wynagrodze. - próbowałam go przekonać, ale chłopak się rozłączył.

Wkurwiona rzuciłam telefonem i zeszłam na dół gdzie od razu zobaczyłam Diega, który stał w kuchni i robił sobie coś do jedzenia. Był sam, więc przyszłam w dobrym momencie.

- Możesz mi powiedzieć dlaczego mnie oklamałeś? - zapytałam od razu.

- Co? - udawał głupiego.

- Edward do mnie dzwonił. Był zły, że nie poinformaliśmy go, że wracamy. Dlaczego skłamałeś i wmówiłeś mi, że to on nie chciał jeszcze wracać? - pytałam, ale nie byłam jakoś specjalnie zła po prostu..ciekawa.

- Nie wiem..po prostu nie lubię go i tyle. - wzruszył ramionami.

Podeszłam do niego.

- Diego, nie wiem w co ty grasz, ale serio dziwnie się ostatnio zachowujesz. - odparłam i wróciłam na górę. Położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam.

                             ***

- Diego, ostatnio dziwnie się zachowuje. - wydusiłam następnego dnia rano.

Siedziałam u Stelli. Byliśmy sami w domu, więc w końcu mogłam zacząć ten temat, który nie daje mi spokoju od pewnego czasu.

- Zauważyłam. - parskneła.

- Co? - spytałam i upiłam łyk piwa.

- Reyhan, to serio widać jak on na ciebie patrzy. Myślę, że on coś do ciebie..czuje. - wyjaśniła.

Zaktusiłam się własną śliną i zaczęłam głośno śmiać.

- Zwariowałaś? - zakpiłam z niej.

- Jak usiadłaś na kolanach mojego brata, to myślałam, że Diego go zabije wzrokiem. W klubie zamiast bawić się z Mia, to ciągle siedział i obserwował cię. W dodatku jak prawie się bzykałaś z Edwardem, to Diego siłą wyprowadzil cię z klubu i jeszcze pomógł ci kiedy, David zbliżył się za mocno..to co to jest? - zapytała.

Zaczęłam zastanawiać się poważnie nad słowami rudowłosej i faktycznie jego zachowanie daje do myślenia aczkolwiek nie uważam, że on mógł cokolwiek do mnie poczuć.

- Mam to w dupie - odparłam - lepiej powiedz jak tam z Olivierem. Widziałam jak się całujecie. - zmieniłam temat.

- Nic..po prostu od czasu do czasu się pieprzymy i.. - zaczęła opowiadać, ale ja wyłączyłam się.

W głowie ciągle zadawałam sobie jedno pytanie: czy Diego coś do mnie poczuł? Jeżeli tak by było, to dlaczego wciąż jest z moją siostrą?

Wzruszyłam ramionami i stwierdziłam, że jeżeli coś poczuł do mnie, to jest to wyłącznie jego problem, bo ja nie zamierzam bawić się w związki i ograniczać.

- Będę już wracać. - powiedziałam. Nie było sensu, żebym siedziała z nią dalej skoro w ogóle jej nie słuchałam. Jeszcze by się zorientowała i byłby przypał.

- To do jutra. - pożegnałam się buziakiem w policzek i wyszłam.

Szłam powolnym krokiem do domu. Nie śpieszyło mi się. Kiedy usłyszałam klakson samochodu rozejrzałam się po ulicy i zobaczyłam znajome czarne auto. Weszłam do środka.

- Co tu robisz? - zapytałam i od razu położyłam nogi na jego kolana.

- Nudziło mi się i kręciłem się po okolicy. - wzruszył ramionami.

- Mia nie może się tobą zająć? -
zapytałam złośliwie.

- Nie ma czasu..

- Ej gdzie jedziesz? - zapytałam, kiedy zobaczyłam, że wyjeżdża z miasta.

- W pewne miejsce..

- Jakie? Jak chcesz mnie wykorzystać to możemy zrobić to tutaj na tylnych siedzeniach. - odparłam.

- A ty tylko o jednym. - powiedział rozbawiony.

- Powiesz mi gdzie jedziemy? - ponownie spróbowałam wyciągnąć od niego tą istotną informacje.

- Zaufaj mi..- powiedział i położył dłoń na moim udzie.

Okej..to jest dziwne, ale całkiem mile uczucie.

Jak myślicie dokąd Diego zabrał Reyhan?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top