21."Daj mi klapsa"

Po trzech dniach pobytu pod gołym niebem Stella tak się upiła, że nie była w stanie poprowadzić auta. Ja w prawdzie nie byłam aż tak napita, ale byłam pod wpływem środków odurzających, a poza tym nie miałam prawa jazdy i gdybym uderzyła w drzewo i zabiła przyjaciół byłoby dosyć kiepsko, prawda?

David powiedział, że nas porozwozi do domu, ale ja odmówiłam. Przez całe trzy dni nie zbliżał się do mnie nawet o krok co w zupełności mi się podobało.

Kiedy każdy odjechał samochodem Davida, to ja czekałam na Diega, który zgodził się po mnie przyjechać. Siedziałam na ławce i kończyłam palić papierosa i wtedy podjechał czarne auto mężczyzny.

Wyrzuciłam końcówkę na trawę i przydeptałam butem. Weszłam do środka, a on schował moją walizkę do bagażnika.

Nie mieliśmy jeszcze okazji rozmawiać ze sobą po nocy spędzone razem. Chociaż ja uważałam, że nic takiego się nie wydarzyło. Kilka pocałunków i zwaliłam mu.

- Cześć, Reyhan. - przywitał się.

Położyłam nogi na jego kolana.

- Brakowało mi tego. - przyznał.

-Aww przyznaj, że za mną tęskniłeś. - droczyłam się z nim.

- Było..dosyć nudno bez ciebie -
przyznał. - A jak było z przyjaciółmi? -
zapytał.

- Naprawdę cię to interesuje? - spytałam zdziwiona.

- Tak. - wzruszył ramionami.

- Szczerze to myślałam, że będzie fajniej. - wzruszyłam ramionami.

- Za malo alkoholu mieliście? - prychnął.

- Wszystkiego mieliśmy w dobrych ilościach, ale byl tam mój były. - powiedziałam.

- Jak to? Nie miałaś jechać z przyjaciółmi? - zadawał pytania.

- Olivier wziął go ze sobą - wyjaśniłam - oczywiście David zaczął mnie przepraszać i tłumaczyć, że żałuję pieprzenia się z Mią, ale miałam to w dupie. Pocałował mnie też, ale po wszystkim poczestowałam go moją pięścią. - dodałam.

Diego cicho się zaśmiał.

- Mia ma jutro urodziny. - zaczął w pewnym momencie.

- Nie obchodzi mnie to..

- Reyhan, to twoja siostra i..

- Diego, nie psuj mi humoru. - warknełam.

- Reyhan, proszę. Jutro będą rodzice i głupio byłoby gdybyś nie była na kolacji urodzinowej. - nalegal.

- Zatrzymaj się i mnie przekonaj do zmiany zdania. - powiedziałam całkowicie poważnie.

Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zatrzymał się na poboczu. Szybko odpielam pas i przełożyłam nogę przez jego uda. Szczerze mówiąc trochę się za tym stęskniłam.

Wpił się w moje usta, a ja od razu dostałam dostęp do jego języka. Oderwał się ode mnie gdy zabrakło nam powietrza. Oparłam swoje czoło o jego i dyszałam mu w usta.

- Mam nadzieję, że będziesz na jutrzejszej kolacji urodzinowej. - powiedział i ruszył.

- Nie mam prezentu. - droczyłam się z nim.

- Reyhan, obiecałaś. - warknął.

- Nie wiesz, że moje obietnice są gówno warte? - zapytałam.

Wkurzył się i zacisnął mocniej ręce na kierownicy.

- Diego, wyluzuj. Nie mam ochoty siedzieć z wami przy jednym stole, ale jak już Ci tak bardzo zależy, to będę, ale od razu Ci mówię, że na krótko. - odpowiedziałam, a on od razu złagodniał.

Znów odpielam swój pas i zbliżałam się do jego ucha.

- Tak dla twojej informacji..troszkę tęskniłam za tymi pocałunkami - szepnęłam, a jego kąciki ust leciutko powędrowali do góry. -  Zatrzymaj się przy galerii..

- Po co? - zapytał.

- Muszę kupić coś Mii. - wyjaśniłam, a on bez słowa wykonał moje polecenie.

- Poczekam tutaj. - powiedział.

- Chyba żartujesz - prychnełam - chodź ze mną. Pokażesz mi bieliznę, w której chciałbyś zobaczyć Mie. - dodałam i pociąglam chlopaka w strone budynku.

Weszliśmy do sklepu z bielizną.

- Która? - zapytałam.

Diego przejechał wzrokiem i wybrał skąpą bieliznę. Zanim zdążył coś powiedzieć wzięłam ją i weszłam ją przymierzyć.

- Reyhan, co ty tak długo robisz? - zapytał poirytowany.

- Wejdź i zobacz. - zachęciłam go.

- Jesteś ubrana? - zapytał, żeby się upewnić.

- Oczywiście. - powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech.

Diego wszedł do środka i zasłonił zasłonę. Kiedy na mnie spojrzał był w szoku, ale nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Miałam na sobie bieliznę, która wybrał.

- Reyhan...- zaczął, ale po chwili zamknął się nie wiedząc co powiedzieć.

Zaśmiałam się.

Lubiłam jak tak na mnie reaguje.

Wzięłam jego rękę, którą położyłam na moich pośladkach.

- Daj mi klapsa. - szepnęłam, a on wykonał moje polecenie. Głośny jęk opuścił moje usta.

- Reyhan, ty..przebiegła cwaniaro. Miałaś kupić coś dla Mii. - powiedział.

- Mia, ma za małe cycki. Trzeba odwiedzić dział dziecięcy. - zażartowałam.

- Ubierz się i wychodzimy. - powiedzial i sie odsunał ode mnie.

Przewróciłam oczami i szybko się przebrałam. Wzięłam bieliznę ze sobą i poszłam za nie zapłacić.

- Po co kupiłaś to skoro to nie jest rozmiar Mii? - zapytał.

- Kupiłam, bo wiem, że ci się spodobała. Może jak będziesz miał ochotę to...

- Przestań. - powiedział ostro i wsiadł do samochodu.

Przewróciłam oczami i również
weszłam.

- Jak nie ty to inny mnie zobaczy. - wzruszyłam ramionami.

Spojrzał na mnie na chwilę, ale nic nie odpowiedział.

Kiedy ruszył standardowo położyła nogi na jego kolana..

Droga minęła szybko. Ciągle gadałam jak głupia, a Diego mnie słuchał. Od czasu do czasu śmiejąc się z moich min.

Weszłam razem z nim do domu zabierając moje zakupy do pokoju. Byłam zmęczona po trzech dniach spania pod gołym niebem i jedyne co chciałam zrobić to rzucić się na łóżko i zasnąć, ale nie mogłam. Mia ma urodziny i chociaż mam dość jej piskliwego głosu, to muszę siedzieć z całą z rodzicami Diega przy jednym stole.

Gdyby nie fakt, że Diegowi zależy na tym, żebym była obecna na kolacji, to najprawdopodobniej poszłabym spać, ale przekonał mnie..i to skutecznie.

Zmyłam makijaż i związałam włosy w kucyka. Zostawiłam białe spodnie z dziurami i jedyne co zmieniłam to koszulkę.

Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi zeszłam na dół.

Moi rodzice zaczęli się z nami witać, a po chwili dołączyli też rodzice Diega. Rozpoczęła się rozmowa gdzie moja mama zaczęła nachalnie chwalić Mię. Czasami się zastanawiam co by było gdyby dowiedziała się co mi zrobiła.

Wyłączyłam się z rozmowy i jedyne co robiłam to jadłam czekoladowy tort.

- Reyhan, coś dzisiaj małomówna jesteś. - zauważył ojciec Diega.

- Jestem trochę zmęczona. - przyznałam.

- Ciekawe czym? Skoro jedyne co robisz, to chodzisz na imprezy i olewasz szkole. -parsknela Mia.

- Położę się spać. - powiedziałam. Wstałam od stołu z trudem powstrzymując się od wybuchu złości i szybkim tempem wbiegłam po schodach.

Rzuciłam się na łóżko. Ciągle słyszałam z dołu głośne śmiechy i teksty moich rodziców mówiące jaka to Mia jest super..nienawidziłam tego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top