Rozdział 9 ✓
*Nicol*
Kto normalny planuje sobie wakacje w środku listopada? No tak mój narzeczony. Od rana dosłownie na ostatnią chwilę przed lotem załatwiałam wszystkie formalności związane z firmą i ledwo co zdążam się spakować. Wszystko po prostu robię w biegu.
Aktualnie leżę na leżaku przy hotelowym basenie oraz popijam tęczowego drinka, który swoją mocą nie grzeszy. Evan niestety albo w sumie stety pływa w hotelowym basenie. Przepłynął już chyba z trzydzieści długości jednak wciąż nie ma dość. Nie chce narzekać, bo mimo wszystko uwielbiam jego ciało ale wydaje mi się, że nie chce ze mną rozmawiać. Naprawdę jest dużo rzeczy, które chciałabym omówić dotyczące wesela ale ni jak mi nie pozwala. Skoro figura jest ode mnie ważniejsza niech się później nie dziwi. Fajną klatą piersiową niczego nie załatwimy. Tak jak już wspomniałam uwielbiam jego sylwetkę a z jego kaloryfera zawsze biło niesamowite ciepło nawet w zimę. Był on po prostu żywym grzejnikiem. Jednak nadal nie rozwiązuje to naszych problemów.
Wzdycham zamykając oczy. Ostatnio za dużo czasu spędza w pracy i oddalamy się od siebie. Wiem, że to również moja wina nie jestem lepsza w kwestii mojej firmy. Nie wiem co mam zrobić. Mam do podjęcia bardzo ważną decyzję w swoim życiu a on takim zachowaniem podejmuje ją za mnie. Nie wiem tylko czy jest ona słuszna.
- Nicol? Śpisz? – Zapytał sając obok mnie. Nie usłyszałam jak podchodzi do leżaka.
- Coś mówiłeś? Zamyśliłam się, przepraszam. Mógłbyś powtórzyć? – Zdjęłam z głowy słomiany kapelusz, który kupiłam na ostatnich wakacjach i spojrzałam w te lazurowe oczy.
- Jasne. - Posłał mi wymuszony uśmiech. – Pytałem albo raczej zapraszałem Cię na kolację do naszej ulubionej restauracji tutaj. – Zagryzłam wargę. To nie jest w sumie taki zły pomysł. Skoro mamy wakacje to może na nich uda nam się coś ustalić. Może wyjaśni się kilka spraw między nami, do których mam wątpliwości ale on o nich nie wie.
- Dobrze. – Odpowiadam po dłużej chwili.
- A więc... - Drapie się w kark. - Spotkajmy się tutaj za godzinę. Musze jeszcze zadzwonić do firmy. – Wzruszam ramionami. Rzeczywiście wakacje z gorącą linią firma i prezes. Niezauważalnie przewracam oczami. On daje mi całusa w policzek i odchodzi w stronę wejścia do hotelu.
Po kwadransie stwierdzam, że na mnie czas i ruszam do pokoju zacząć przygotowania na nasze spotkanie. Wyjęłam z walizki nie za krótką sukienkę w kolorze pudrowego różu na ramiączkach, czystą bieliznę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam w miarę szybki prysznic mydląc dokładnie całe ciało, ubrałam wcześniej przygotowane rzeczy a na stopy po wyjściu ubrałam białe koturny. Zrobiłam sobie dobieranego warkocza, ponieważ na dworze było za gorąco na rozpuszczone włosy. Gdy chciałam zacząć robić makijaż usłyszałam przychodzącą wiadomość. Wzięłam do ręki telefon i odblokowałam.
Luke:
Hej księżniczko. Jak tam na delegacji?
Zagryzłam wargę. Nie powiedziałam mu, że mam narzeczonego. Nikt nie wie o moim cichym romansie. To miała być jednorazowa przygoda jednak Luke a właściwie Lucas okazał się być naprawdę fajnym facetem.
Nicol:
Hej, jest strasznie nudno. A ty co robisz? Tęsknię za tobą.
Luke:
Jestem z chłopakami w klubie, bo się uparli, że powinienem iść z nim. Chciałbym żebyś tu była ze mną. Potrzebuje cię tutaj.
Właśnie ta wiadomość zadecydowała za mnie. Nigdy w przeciągu mojego związku z Evanem on nie powiedział mi, że mnie w danym momencie potrzebuje. Szybko wystukałam odpowiedzieć i odłożyłam telefon. Raczej nie będzie mi już potrzebny.
Nicol:
Już niedługo będziemy razem obiecuję.
Nie rozumiał całego znaczenia tych słów ale to nie ważne. Niepomalowana z braku czasu ruszyłam na dół w miejsce gdzie byłam umówiona z Evanem. Stał tam oparty o jedną z barierek. Ubrany tak jak ja bardziej luźno. Krótkie czarne spodenki i biała koszulka na ramiączkach uwydatniającą jego mięśnie. Na nogach miał normalne trampki. Wyglądał trochę nie jak nie on. Całkiem nie przypominał tego cholernego prezesa, którym się stał. Przywitał się ze mną całusem w usta, złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę miasta nie odzywając się ani słowem.
Minęło może z dwadzieścia minut drogi aż znaleźliśmy się w średniej wielkości restauracji. W środku nie była ona tak ekskluzywnie wystrojona jak te w Nowym Jorku, w których zwykle jadaliśmy. Była raczej skromna ale słynęła z przepysznego homara. Jasno niebieskie ściany, białe panele na podłodze i drewniane stoły z krzesłami. Na ścianach wisiały morskie dekoracje w postaci kotwic lub zdjęć statków i ich kapitanów. Było tutaj całkiem przyjemnie i nie dało się po prostu nie czuć tego morskiego klimatu.
Usiedliśmy gdzieś w oddali od ludzi. Kelner przywitał się z nami i podał menu. W grobowej ciszy wybieraliśmy jedzenie. Jednak przez gule w moim gardle nie wiem czy bym coś zjadła. Zdecydowałam się koniec końców na sałatkę grecką a kwestie wina do posiłku pozostawiam jemu. Gdy kelner wrócił zamówiliśmy szybko to na co każdy w teorii miał ochotę i wpatrywaliśmy się w swoje oczy nie wiedząc o czym rozmawiać.
To było smutne, że to wszystko tak wyglądało. Pod stołem zacisnęłam mocno pięść. Nie mogłam go dłużej ranić. Musiałam zakończyć ten związek, bo nie widzę w nim już chyba sensu. Myślałam, że nasz ślub zmieniłby jakoś to wszystko i teraz się ciesze, że do niego nie doszło. Nie patrząc już na niego układałam w głowie jak przebiegnie nasza rozmowa. Dręczyłam się tym, że może zranię jego uczucia. Po tylu latach bycia ze sobą wszystko może się wydarzyć. Otwierałam już usta, aby coś powiedzieć, gdy jego telefon wydał dźwięk przychodzącej wiadomości. Przewróciłam oczami domyślając się, że firma nie daje mu żyć.
- Przepraszam. - Powiedział i wciągnął go. - Pozwolisz, że zobaczę. - Dodał odblokowując. Zignorował mnie całkowicie co nie powiem lekko zabolało. Jak ja miałbym żyć z takim człowiekiem do końca życia? Chwilę odpisywał komuś bardzo zaciekle zaciskając przy tym mocno szczękę. Jeszcze trochę i połamał by sobie zęby.
- Skończmy a właściwie zacznijmy naszą rozmowę i będziesz wolny Evan. - Powiedziałam mimo mojego drżącego głosu.
- Dobra i tak już skończyłem. - Westchnął wkładając telefon do kieszeni. - Chciałaś zacząć więc słucham Nicol. - Odparł prostując się przy stole. Ja również usiadłam wygodniej.
- Jesteśmy razem od paru lat. Nasz związek zaczął się jak byliśmy o wiele młodsi. Ehh... - Westchnęłam. - Nie będę przedłużać. - Kiwnął głową a ja wzięłam głęboki oddech. - Od pewnego czasu to coś pomiędzy nami się wypaliło a ja na prawdę nie chciałam wyrządzić Ci krzywdy ale muszę być z tobą szczera. Znalazłam sobie kogoś w kim chyba się zakochałam. - Dałam nacisk na ostatnie słowo. Chwile przetwarzał w głowie to co właśnie powiedziałam a ja spuściłam wzrok na serwetki.
- Zdradziłaś mnie Nicol do cholery. - Spojrzałam na niego a w moich oczach powoli wzbierały się łzy. - Wiem, że między nami nie układało się od pewnego czasu zbyt dobrze i też chciałem o tym z Tobą porozmawiać ale kurwa żeby od razu doprawiać mi rogi? - Uderzył pięścią w stół wykrzykując ostatnie słowa. Poczułam karcący wzrok ludzi siedzących niedaleko nas a z moich oczu wypłynęły pierwsze łzy.
- Jesteś wspaniałą osobą Evanie... - Zaczęłam podnosząc wzrok. - Znajdziesz kogoś odpowiedniego dla siebie. Ale tym kimś na pewno nie jestem ja. - Uśmiechnęłam się słabo.
- Jasne oczywiście. - Prychnął pod nosem. - Czyli co nic już nas nie łączy? Czyste relacje przyjacielskie a bardziej bym powiedział biznesowe.
- Na to wygląda. - Odpowiedziałam głośno przełykając ślinę. - Co teraz?
- Teraz życzę Ci smacznego. - Pochylił się nad swoim talerzem i wziął sztućce w dłonie.
No to smacznego Evanie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top