Rozdział 8 ✓
*Evan*
Rano obudziłem się koło śpiącej Nikol. Jej blond włosy były porozrzucane po całym łóżku a przed wszystkim zakrywały twarz i zapewne rozmazany makijaż. Pokręciłem głową na ten widok i z niechęcią wstałem. Nasze rzeczy, które tak ładnie porozpierdalaliśmy wczoraj po całym moim apartamencie leżą teraz poskładane w kostkę na komodzie. Szybko znalazłem telefon i go odblokowałam wpisując pin. Na wyświetlaczu pojawiło się nieodebrane połączenie od Loli a moje wczorajsze rozmyślania wróciły do mnie ze zdwojoną siłą.
Lola się kurwa mać stała...
To niestety kurwa prawda. Jej skromna osóbka zaczyna przygotowywać sobie pierdolone mieszkanie w moim mózgu i powoli sprowadzać tam graty, co mi się kurwa ni chuja nie podoba. Mimo to zignorowałem rząd cyfr i spojrzałem na godzinę w górnym prawym rogu. Dochodziła siódma rano a ja chwile po ósmej mam bardzo ważne spotkanie. Odłożyłem a właściwie rzuciłem urządzenie na bok i ruszyłem do łazienki wziąć zimny prysznic. Woda spływająca po moim ciele dodawała mi otuchy choć była zimna jak skurwysyn. Odchyliłem głowę do przodu jęcząc. Przezroczysta ciecz spływała boleśnie szybko po moim nagim ciele. Warknąłem znów wracając do jednej, seksownej brunetki.
Lola się kurwa mać stała...
Ta cholerna kobieta utkwiła mi w głowie niczym gówno w przeręblu. Dobra słabe porównanie nawet jak na poranek i takiego chuja jak ja. Mimo to tak cholernie mi pasuje do naszej dziwnej sytuacji, której nie potrafię kurwa ogarnąć. Wyszedłem z kabiny jeszcze bardziej niechętnie niż z łóżka i po wytarciu całego ciała w samym ręczniku ruszyłem do mojej wielkiej garderoby.
- Misiu gdzie mi uciekasz. – Usłyszałem zaspany głos blondynki. Spojrzałem na nią kątem oka lekko się przerażając. Nikol te nieszczęsne parę lat temu była najpiękniejsza kobietą jaką kiedykolwiek widziałem. Malinowe, pełne usta i fiołkowe oczy rozpalały wyobraźnie za każdym razem gdy się na nią spojrzało. Teraz, gdy oboje odziedziczyliśmy firmy po rodzicach zrobiła się trochę sztuczna co jak tak teraz myślę w sumie wcześniej mi chyba nie przeszkadzało.
- Muszę się zbierać do roboty. Mam parę bardzo ważnych spraw do załatwienia. – Podszedłem bliżej całując jej rozmazane usta. – Tobie też radzę się zbierać jeżeli dziś mamy lecieć. – Uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę garderoby ubierając się tak jak co dzień. Wychodząc usłyszałem dźwięk odbijającej się wody o kafelki. Cudowna muzyka dla moich uszu. Ruszyłem dalej w stronę winy nie mając ochoty nawet na śniadanie.
- Panie Evan może chociaż kawę pan weźmie? – Zatrzymała drzwi windy stopą pani Susan. Podając mi mój kochany napój.
- Oczywiście od ciebie zawsze i wszystko. – Przyjąłem termos i od razu upiłem dużego łyka. Następnie zjechałem na sam dół i wsiadłem do pierwszego lepszego samochodu z brzegu. Tradycyjnie kiwnąłem głową mojemu ochroniarzowi i ruszyłem na pożarcie miejskiej dżungli.
Po paru godzinach miałem wszystkie ważniejsze formalności za sobą a przygotowana do wylotu na Malediwy dopięte na ostatni guzik. Takiego odpoczynku od wszystkiego teraz bardzo potrzebuje. Może w między czasie wybije sobie tą cholerną Lolę z głowy i na nowo pokocham Nicol tak jak pokochać miałem ją od samego początku.
Lola się kurwa mać stała...
Ta myśl nie daje mi spokoju ani na chwilę a z każdym jej pojawieniem czekoladowe oczy pojawiają się w zasięgu wzroku u każdej osoby jaką widzę. Kurwa. mam nadzieje, że te małe wakacje przyniosą naszemu „narzeczeństwu" jakieś efekty, bo na razie to słabo to wszystko widzę. Ze spraw oficjalnych, firmą podczas mojej nieobecności zajmie się James co mnie uspokaja wewnętrzni ale jednak bardziej się rozluźniłem na wieść, że nikt nie umawiał jakiegoś ważnego spotkania pod moją nieobecność. Nie żeby mu nie ufał ale facet oprócz zabójczej intuicji posiada bardziej samobójczą nie wiem jak to nazwać? Jest tak jakby lekko myślny i może cholernie namieszać. A tego od razu po powrocie nie potrzebuje.
Kręciłem się teraz na fotelu myśląc co mam robić. Nie miałem ochotę patrzeć na strtę tych pierdolonych papierków na moim biurku. Po namyśle stwierdziłem, że zadzwonię do mojego starego kumpla Alexa i zapytam o wspólny wypad na siłownię. Dawno nie ćwiczyłem a przydałoby się poprawić kondycje. Aleksander to mój dobry znajomy od czasów liceum. Od początku złapaliśmy razem dobry kontakt, poza tym po czasie okazało się też, że nasze matki chodziły razem na studia. Nawet przez chwilę mieszkaliśmy razem tylko on wyprowadził się później do swojej dziewczyny, z którą swoją drogą po dwóch latach zerwał i wyjechał do Vegas, gdzie zbija niezłą kasę w swoich kasynach. Na szczęście w tym tygodniu jest w mieście, bo ma do pozałatwiania jakieś sprawy biznesowe. Dobrze, że dla mnie Vegas nie jest, aż tak daleko i dalej utrzymujemy względnie ze sobą jakiś tam kontakt co jakiś czas wpadając do siebie i upijając. Nicol z tego co mi wiadomo za bardzo za nim nie przepada czemu się nie dziwie. Znając życie złapał by wspólny język z Lolą. Nasz kurwa znów.
Lola się kurwa mać stała...
A jebać. Wróciłem do domu i szybko się przebrałem w dresy i luźną bluzę. Zjadłem małe śniadanie przygotowane przez Sue. Zabrałem szybko słuchawki i mp4 wychodząc przed apartamentowiec. Na siłownię postanowiłem ruszyć truchtem. Nie lubię korzystać z tej, która znajduje się u mnie, dlatego zazwyczaj wybieram jakąś oddaloną od mojego domu. Biegłem sobie spokojnie, a będąc na zakręcie spotkałem Lolę z reklamówkami. Teraz sobie przypomniałem nieodebrane połączenie. Kurwa mogłem do niej oddzwonić.
- Hej. – Zacząłem ostrożnie. Chyba ją sobie dziś wykrakałem poważnie.
- Cześć. – Odpowiedziała patrząc na mnie niepewnie. Czyżby coś się stało? Chyba by mi powiedziała? Na pewno by mi powiedziała.
- Dzwoniłaś do mnie wczoraj. Było późno i nie miałem jak odebrać. – Postanowiłem rozpocząć ten temat. Zaczynając oczywiście od kłamstwa. Nie powiem jej przecież, że ruchałem moją "narzeczoną". Kurwa nie chce później jakiś gówien o to. Dziewczyna się zmieszała a z jej twarzy mogłem wyczytać, że to pytanie jej nie leży. Ja pierdolę i po chuj się odzywałem?
- Pewnie się pomyliłam ustawiając budzik. Byłam naprawdę bardzo śpiąca. – Odpowiedziała nie patrząc mi w oczy.
- Może ci pomogę z tymi siatami? – Zapytałem ignorując jej odpowiedzieć. Widać od razu że kłamie a ja sam nie wiem czy chce poznać prawdziwą odpowiedź na to pytanie.
- Nie trzeba. Nie są aż tak ciężkie, poza tym nie mam daleko. – Przygryzła wargę a ja mimowolnie spiąłem się na ten gest wstrzymując oddech. O chuj.
- Skoro tak mówisz. – Wzruszyłem ramionami nieznacznie. Nie będę jej wyrywał siat z rąk nie to nie.
- Jest w porządku. Przepraszam cię ale się trochę śpieszę. – Minęła mnie a ja w ostatniej chwili złapałem jej ramię.
- Em, Lolo? – Zapytałem, gdy dziewczyna się odwróciła. Widziałem jak przewraca oczami. Ewidentnie się coś stało.
- Tak? - Stanęła znów na wprost mnie prostując się nieznacznie.
- Wyjeżdżam dzisiaj wieczorem wraz z Nicol na Malediwy. Chcemy zrobić sobie takie nie wielkie wakacje. Nie będzie mnie coś około dwóch tygodni. – Spojrzałem w jej oczy. Nie wyrażały w tym momencie niczego co nie powiem lekko mnie zbiło z tropu.
- Świetnie! Miłej zabawy wam życzę, wypocznijcie i tak dalej. – Uśmiechnęła się słabo. - Przepraszam ale naprawdę muszę już iść. – Dopowiedziała szybko i uciekła. Spojrzałem jak jej piękne długie, brązowe włosy lecą we wszystkie strony. Prawie biegła. Nie rozumiem co się zaczyna odpierdalać w moim życiu. Jedno do mnie teraz dotarło. Zapowiadają się ciężkie dwa tygodnie u boku prawdopodobnie nie właściwej kobiety. Ciekawe po ilu moja przyszła a raczej niedoszła narzeczona dowie się, że nie kocham jej w taki sposób jaki powinienem. Nie mogę tego tak dłużej ciągnąć, nie mogę tak żyć.
Za późno to zrozumiałem albo za późno poznałem Lolę..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top