Rozdział 6 ✓
*Evan*
Stojąc w windzie byliśmy cicho. Nie wiedziałem za bardzo co powiedzieć. Nie rozumiem czemu niektóre kobiety są aż tak uparte? Zapłacić za nią kurwa nie mogę, prezentu nie chce bo "za drogi" co z nią do cholery jest nie tak? Jak ludzie dają coś za darmo to należy brać i spierdalać jak najszybciej się da, bo się jeszcze rozmyślą. Z tą dziewczyną jest naprawdę coś nie tak. Wytrzymam te sześćdziesiąt dni i wręczę jej ten pierdolony samochód na urodzin. Wtedy mi nie odmówi. Pokaże jej wszystkie moje samochody ale kupie jej nowy by wyszło po mojemu. Tak to będzie dobry pomysł. Uśmiechnąłem się chytrze po czym spojrzałem na stojącą obok brunetkę. Patrzy twardo w stalowe drzwi jakby wzrokiem chciała wywiedzieć w nich dziurę. Ciekawość mnie zżera o czym myśli. Muszę się przyznać sam przed sobą, że intryguje mnie ta osóbka jak chyba nikt do tej pory. Wziąłem głęboki wdech wstrzymując tlen na dłuższą chwile w płucach. Co tu się kurwa odpierdala? Wpuściłem go równo z otwierającymi się drzwiami windy.
Gestem ręki przepuściłem ją w drzwiach i obserwowałem z wielką satysfakcją jej minę, gdy przechodziliśmy przez hol. Czarne panele na całej powierzchni apartamentu są mało ciekawe, jednak ściany są koloru beżowego a na nich wiszą obrazy mało znanych artystów, które kupiłem na jakiejś akcji charytatywnej w Paryżu podczas spotkania z tamtejszymi inwestorami. Gdzieś tam po prawej stoi jakiś badyl by po lewej stał podobny. Nie wiele miałem do czynienia z wystrojem tej powierzchni nawet te obrazy nie były moim pomysłem. Ja je tylko kupiłem wypisując czek. Wszystkim zajęła się moja matka i jej przyjaciółka architektka wnętrz.
Przeszedłem dalej zostawiając oczarowaną dziewczynę w szoku. Wchodząc w głąb zdjąłem marynarkę. Przeciągnąłem się mało kulturalnie, bo wreszcie mogłem się zrelaksować a nie udawać sztywnego pana prezesa. Odłożyłem marynarkę na sofie wcześniej wyjmując z niej telefon. Usłyszałem kroki po mojej prawej i spojrzałem na moją gosposie, która wycierała ręce w ścierkę.
- Dzień dobry panie Evan. Przygotować obiad? - Zapytała się uśmiechając w moją stronę. Przewiesiła ścierkę przez prawą rękę a ja nie mogłem na to patrzeć. Tyle razy mówiłem, że w tej kuchni jest zmywarka. Uwielbiam tą kobietę i mogę kupić wszystko czego potrzebuje ale ona nie korzysta z żadnych udogodnień. Krajalnica (o ile się nie mylę z nazwą) nie, bo mamy naprawdę dobre noże i ona sobie poradzi, ta cholerna zmywarka nie, bo mało talerzy jest do umycia. Druga uparta, która nie pozwoli sobie na jakieś udogodnienia.
- Dziękuje Susan, jedliśmy na mieście. Chyba, że Lola ma jeszcze na coś ochotę. - Spojrzała na mnie niezrozumiale po czym w przejściu do salonu pojawiła się wspomniana dziewczyna. Oczy mojej gosposi zabłysły. Nie za bardzo przepadała za Nicol i unikała jej jak ognia za każdym razem gdy była tutaj.
- Lolo czy jesteś jeszcze głodna? - Zapytałem odwracając głowę w jej stronę.
- Nie, dziękuje. - Uśmiechnęła się do kobiety. - Naprawdę się najadłam.
- To może chociaż herbatki zrobię zielonej? - Susan podeszła parę kroków bliżej.
- Nie, naprawdę nie trzeba. - Uśmiechnęła się. Susan spojrzała na mnie a ja wzruszyłem ramionami.
- Gdzie moje maniery. - Przewróciłem dyskretnie oczami udając skruchę. - Lolo poznaj nieocenioną gospodynie domową panią Susan. A ty Susan poznaj moją... - Zwiesiłem się, moją? Co mam powiedzieć? - Moją przyjaciółkę Lole. - Dodałem szybko by nikt nie wyczuł zawahania w moim głosie.
Kobiety podeszły do siebie jeszcze bliżej i podały sobie dłonie. Wymieniły ze sobą też parę zdań, których nie usłyszałem po czym brunetka podeszła bliżej mnie. Dopiero teraz zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Białe ściany i sofy, ciemno brązowy stolik do kawy pomiędzy nimi w rogu obok wejścia na balkon stał fortepian, na który moja matka się uparła. Nigdy na tym ustrojstwie nie grałem i nie potrzebowałem go ale jak już jest niech będzie. Salon jak salon nic specjalnego w nim nie widziałem osobiście.
- Masz tutaj naprawdę pięknie. - Powiedziała stając na wprost mnie.
- Widziałaś dopiero hol i salon. - Zmarszczyłem brwi. - Chcesz zobaczyć więcej? - Pokiwała energicznie głową. Odruchowo złapałem jej dłoń i splotłem nasze palce. Nasze dłonie idealnie się dopasowały. Nie wyrwała jej jednak a na jej policzkach dostrzegłem dwa krwiste rumieńce, które chciała niby dyskretnie zakryć poprawiając fryzurę. Pokazałem jej kuchnie, moje biuro, drugi pokój dzienny, siłownie, bibliotekę i jacuzzi.
- W tym budynku jest też basen. - Powiedziałem wychodząc z łazienki. Nie do końca można nazwać to łazienką, bo jest tu tylko to jacuzzi, parę półek i wieszaków na przykład na szlafroki.
- Bardzo fajnie mieszkasz. Często korzystasz z basenu czy siłowni? - Zapytała nie odrywając wzroku ode mnie.
- Kiedyś miałem na to więcej czasu, teraz niestety mi go brakuje ale staram się utrzymać formę.
- Oczywiście. - Powiedziała przyspieszając kroku.
Przenieśliśmy się do drugiego salonu by obejrzeć film. Pozwoliłem jej coś wybrać ale nie za bardzo skupiałem uwagę na ekranie kina domowego. Nie myślałem o niczym szczególnym chyba po prostu się wyłączyłem. Obejmowałam jej drobne ciało czując jak ciężko oddycha. Nie odsunęła się tylko ułożyła głowę na moim ramieniu i było to takie inne. Nie potrafię wytłumaczyć tego co w tamtej chwili czułem. Po zakończonym filmie Lola stwierdziła, że jest zmęczona i śpiąca. Puściłem ją niechętnie muszę przyznać.
- Mogę cię odwieść jeżeli chcesz. - Zaproponowałem wstając za nią i udając się w stronę windy.
- Nie wygłupiaj się. Mam blisko od ciebie do siebie przecież. Przejdę się jeszcze. - Uśmiechnęła się odwracając głowę w moją stronę.
- Dobrze jak uważasz. - Nie miałem siły się kłócić o taką pierdołę.
Gdy stalowe drzwi rozsunęły się pocałowała mnie chyba odruchowo w policzek i weszła do środka.
Co to miało być? Przecież sama się wkurzała na to, że nie powiedziałem jej o moich zaręczynach. Pokręciłem głową nie chcąc tego roztrząsać. Nie robiłem dziś nic męczącego ale czuje się bez sił. Wchodząc do swojego biura poczułem wibracje teflonu w przedniej kieszeni. Wyciągnąłem go i spojrzałem na wyświetlacz. Dzwoniła Nicol. Przeciągnąłem kółeczko na zieloną słuchawkę odbierając niechętnie połączenie.
- Hej misiu, dawno nie rozmawialiśmy.
- Cześć kochanie, miałem strasznie męczący tydzień w pracy.
- Musisz być zmęczony. - Usłyszałem troskę w jej głosie. Kurcze ostatnio ją jako moją narzeczoną zaniedbuję.
- Nie jest w porządku. Masz ochotę na kolację może? - Zapytałem czując poczucie winy. Odkąd na mojej białej koszuli pojawiła się plama po kawie, a dziewczyna o pięknych czekoladowych oczach przekroczyła jakoś progi mojego życia nie miałam prawie czasu dla Nicol.
- Jasne kochanie. - Odpowiedziała a w jej głosie wyczułem ekscytacje. - Przyjedziesz po mnie?
- O dziewiętnastej będę.
- Dobrze do zobaczenia. - Rozłączyłem się wzdychając.
Miałem naprawdę dużo czasu do naszego spotkania. Dlatego zająłem się dokumentami firmy, które też miałem u siebie. Czas zleciał mi zdecydowanie za szybko. Nim się obejrzałem musiałem biec do łazienki wziąć prysznic i przebrać garnitur. W biegu wykonałem wszystkie czynności i ruszyłem na dół windą. W kieszeni znalazłem kluczyki od BMW więc nie wiele myśląc wsiadłem do środka i ruszyłem z piskiem opon. Pod domem Nicol byłem dwie minuty przed czasem. Wysoka blondynka ubrana w brązową sukienkę i czarne szpilki usiadła na miejscu pasażera dając mi buziaka w policzek. Dokładnie w to samo miejsce co Lola. Zmieszałem się kolejny raz tego dnia ale szybko przybrałem neutralny wyraz twarzy.
- Hej misiu. - Powiedziała zapinając pasy.
- Cześć kochanie. - Odpowiedziałem nie patrząc w jej stronę i ruszyłem w stronę "The Golden".
Nasze rozmowy ograniczały się do pracy w większości przypadków i tym razem było podobnie. Blondynka zaczęła opowiadać, że udało jej się podpisać w czwartek wyjątkowo korzystną umowę dla jej firmy. Starałem się jej słuchać ale jak na złość w mojej głowie krążyła Lola. Nie potrafiłem się skupić nawet na drodze. Jechałem jak wariat przejeżdżając czerwone światła czego moja towarzyska nie zauważała pochłonięta paplaniną o jakimś chińskim inwestorze. Z szybkością mojej jazdy w niecały kwadrans dojechaliśmy do restauracji. Rzuciłem klucze młodemu chłopakowi, który uśmiechnął się jak głupi do sera widząc mój samochód i otworzyłem drzwi kobiecie przepuszczając ją oczywiście przodem. Rezerwacja z moim nazwiskiem była zbędna toteż kelner szybko zaprowadził nas do stolika. Osunąłem krzesło piwnookiej a sam zająłem miejsce na wprost niej zagłębiając się w menu.
- Evan! - Podniesiony ton zmusił mnie do spojrzenia na nią. - Wcale mnie nie słuchasz. - Oburzyła się zakładając rękę na rękę jak pięciolatka.
- Przepraszam zamyśliłem się. Mogłabyś powtórzyć?
- Pytałam kiedy zaczniemy przygotowania do ślubu. Chciałabym wreszcie powiedzieć ci sakramentalne tak.
Ślubu? Chyba za wcześnie żeby zacząć o tym myśleć. Minęło dopiero pół roku odkąd dałem jej pierścionek. Nie jestem gotowy na takie coś.
- Nie wiem skarbie. - Wymusiłem uśmiech w jej kierunku.
- Może warto by się nad tym zastanowić. Minęło tyle czasu odkąd się oświadczyłeś. - Wywróciła oczami.
- Może jutro na lunchu porozmawiamy o tym dokładniej?
- Zawsze przekładasz tą rozmowę. - Oburzyła się znowu, chciała coś dodać ale kelner mnie wybronił podchodząc do stolika. Zamówiła pieczonego łososia, a ja poprosiłem o to samo.
Byłem zmęczony. Ewidentnie potrzebowałem wakacji. A może by tak wyjebać na Malediwy?
- Wracając do tematu. - Odchrząkała. - Kiedy ty masz zamiar zacząć przygotowania?
- Co byś powiedziała jakbyśmy zrobili sobie wakacje? - Przerwałem jej.
- Co proszę? Teraz? - Wyszczerzyła oczy.
- Tak teraz, może Malediwy? Polecimy na tydzień może dwa i tam wszytko ustalimy.
- Mam teraz mnóstwo spraw w firmie nie mogę pozwolić sobie na wakacje.
- Przestań masz zastępce, który bierze pieniądze za nic. Jak trochę popracuje nic mu nie będzie. Jutro zarezerwuje nam bilety co powiesz o przyszłym tygodniu?
- Ty słyszysz co ja mówię? Nie mogę teraz nigdzie jechać!
- To rób co chcesz ja lecę w przyszłym tygodniu na wakacje. - Powiedziałem dumny ze swojego pomysłu i zacząłem jeść przystawkę. Spojrzałam na niezadowoloną blondynkę. Wiedziałem, że jest wściekła ale pojedzie. Zawsze jedzie ze mną by mnie "pilnować". Zjedliśmy posiłek w ciszy choć czułem na skórze, że ona wcale nie skończyła tematu. Po uregulowaniu rachunku złapałem jej zimna dłoń marszcząc brwi. Dłoń Loli była taka idealnie wpasowana w moją. Pokręciłem głową wyrzucając tę myśl z głowy. Cholera muszę się ogarnąć. Wyszliśmy z restauracji a mój samochód stał już przed wejściem. Odebrałem kluczyki on nieszczęśliwego chłopaka jak tak o nim myślę zapewne jest studentem przez co pomyślałem znów brunetce wkurwiając się na siebie. Otworzyłem drzwi Nicol i wsiadłem do środka.
- Gdzie ty jedziesz? - Zapytała, gdy zamiast skręcić w prawo w stronę jej apartamentu pojechałem prosto.
- Jedziemy do mnie. - Oznajmiłem nie patrząc na nią.
- Po co ?
- Muszę cię przekonać do wakacji skarbie. - Powiedziałem a kątem oka dostrzegłem uśmiech na jej twarzy.
- Nie będzie to proste. - Powiedziała kładąc delikatnie dłoń na moim kolanie.
- Wiem o tym jednak spróbuje szczęścia.
Szybko dojechałem na podziemny parking i zaparkowałem samochód. Łapiąc mocno jej nadgarstek przyciągnąłem do siebie całując przy okazji brutalnie jej usta.
- Chcesz mnie przekonywać na parkingu? -Podniosła jedną brew. - Marny pomysł.
- Tutaj cię tylko przygotowuję. - Odpowiedziałem i wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej. Zaniosłem ją tak do windy, w której skradłem parę całusów i nieznacznie odpiąłem zamek jej sukienki. Z windy do mojej sypialnie prawie biegłem całując ją już po okrytych ramionach. Ona natomiast siłowała się ze swoimi szpilkami, które okazały się zapinane przy kostce. Usłyszałam tylko jak najpierw jeden później drugi but upadają na panele. Na miejscu brutalnie rzuciłem nią o łóżko. Co jej się niezwykle spodobało. Szybko się rozebrałem i stanąłem przed nią nagi. Pomogłem jej ze sukienką, rajstopy rozerwałem razem ze stringami. Ona sama zdążyła zdjąć tylko stanik od kompletu. Nie bawiłem się w grę wstępną, szkoda było mi na to czasu. Gdy tylko poczułem członkiem, że jest wystarczająco wilgotna wbiłem się jednym ruchem. Usłyszałem krzyk rozkoszy tuż przy prawym uchu na co powtórzyłem ruch jeszcze raz. Następnie zacząłem się poruszać już płynnie słuchając jej jęków. Specjalnie odchyliła szyje dając mi do niej dostęp. Uwielbiała, gdy podczas seksu obcałowywałem tą częściej ciała. Niewiele myśląc przyssałem swoje wargi do miejsca za uchem. Przed powiekami zobaczyłem smutną Lolę i zaprzestałem ruchów. Odchyliłem głowę i spojrzałem nie w te oczy co bym chciał. Mój wzrok musiał być zamglony, bo sam czułem, że zaraz zemdleje.
- Co się stało kochanie? - Zapytała kobieta dotykając mojej klatki piersiowej swoimi lodowatymi dłońmi. Przygryzłem wagę wkurwiony.
Lola się kurwa mać stała...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top