XII.

,,wtuliłam się w niego, on na to cicho syknął,ale potem sam wtulił mnie bardziej.."
-Trzeba jechać do szpitala.- powiedziałam cicho odrywając sie od bruneta.
-Nie, nie chce znów tam leżeć.. Nic mi nie jest- wstał na proste nogi i chwycił sie ściany, bo się trochę zachwiał.
-Widać, że z tobą nie jest najlepiej..-odparłam z troską.
-Wezmę jakieś tabletki przeciwbólowe i wyleżę to..
-To chociaż połóż się u mnie w pokoju, jesteś zbyt słaby, żeby pójść do siebie..
-Eh, no dobrze.
Zaprowadziłam Leo do mojego pokoju, pomogłam mu zdjąć koszulkę i w samych bokserkach położył sie w moim łóżku. Zapowiada się fajna noc na kanapie (powiedzmy, że u nich jest już 23.. Nie wiem jak, ale powiedzmy~autorka)
-Mia..- powiedział cicho opatulony w moją pościel.
-Tak?- obróciłam sie na pięcie.
-Nie chciałabyś spać ze mną?
-Nie.. Będę Ci tylko przeszkadzać i sprawiać większy ból.. Nic mi sie nie stanie jak sie prześpię na kanapie.
-Nie daj sie prosić.- poklepał miejsce obok siebie.- Będę zaszczycony, że będę mógł z tobą spać.
-No dobrze..- weszłam pod moją pierzynę.
Chłopak automatycznie się we mnie wtulił nie patrząc na to czy mi pasuje czy nie.. Wyczuł chyba, że będzie mi sie to podobało, bo nie powiem ze nie było to przyjemne i podobało mi się.
Wtulił się we mnie na ,,Łyżeczkę"..

-To dobranoc- cmoknął mnie delikatnie w policzek.
-Dobranoc.
Usnęłam praktycznie natychmiastowo. Za dużo działo się dzisiaj..
**
Rano obudziłam się o 9. Obudziłam się nareszcie wyspana.. Leo spał jeszcze wtulony we mnie, wiec postanowiłam zrobić to co miałam zrobić.Odsunęłam delikatnie chłopaka, na co się nie obudził i cichutko zrobiłam rutynowe rzeczy oraz zostawiłam kartkę Leo, że bede o 10 i zostawiłam mu leki na wierzchu, żeby mi całej kuchni nie rozniósł w poszukiwaniu ich.
Bardzo szybko wyszłam z mieszkania i poszłam na umówione miejsce.
Po około 5 min szybkiego spaceru znalazłam sie pod jednym z wejść do parku, bo tam miałam się z nim spotkać. Nie minęło 2 min i już koło mnie znajdował sie Charlie.
-Dzwoniłaś.- zaczął rozmowę. Jego wyraz twarzy przybrał spokój, a od niedoszłego miesiąca trudno było o to zawalczyć.
-Chce Ci powiedzieć, że albo odwalisz się ode-mnie i Leo,albo pójdę na gliny..
-mówiłam to z również zachowanym spokojem.
-Na swojego braciszka pójdziesz na policję? Oj Mia, Mia.. Ze mną sie nie zadziera..
Z całej siły Dostałam kuksańca w zebra i potem z kolana w brzuch.Te dwa czyny powaliły mnie na ziemie i zwijałam sie z bólu.
-Jak pójdziesz na gliny, twoja piękna buźka nie będzie już taka piękna.. I zreszta nie wiem czy wtedy zobaczysz swojego Romeo.
Ja zaczęłam lekko szlochać, na co on sie zaśmiał i poszedł. Zniknął wręcz.. co , sie stało z moim bratem? Bratem, który przez cały czas mnie wspierał? Rozumiem. Nie znosi Leo i mógł sie zdenerwować, ale żeby pobić własna siostrę? Na policję nie pójdę,bo na własnego brata nie doniosę..A, on jest nie przewidywalny i serio może zrobić coś Leo.
Wróciłam cała poobijana do domu. Popatrzyłam na mój stan i mam siniaki na żebrach i na brzuchu. Mogłam skończyć gorzej.
Wróciłam do domu i zobaczyłam gotującego Leo. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. (Friendzone przypominam)
-Co gotujesz?
-Coś dobrego. Załatwiłaś już sprawę?
-Tak, tak.. Byłam sie spotkać z Charlie'm.
-I??
-I podejrzewam, że ma nerwice. Jest bardzo pobudzony i łatwo go wytracić z równowagi..
-Ale, nic ci nie zrobił?
-Nie..- skłamałam.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Opuściłam salon i przemieściłam sie do holu. Otwierając drzwi, spodziewałam sie każdego oprócz tej osoby..

Tam dam dammm!!! I co podoba sie? Przypominam, że za 3 dni kończę ferie ;( rozdziały, będą, ale nie beda często i gęsto jak teraz. Bede musiał to wszystko ogarnąć w szkole i dopiero nadrobimy tutaj. Wiec, jutro widzimy sie w Bad boy!~Emi :*
*⭐️i ✏️*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top