9
Wstałam rano z nowym zapałem pójścia do szkoły. Musiałam zacząć swoje małe śledztwo, jeśli chciałam znaleźć odpowiedzi na nowe pytania. Wczorajsze odpowiedzi Bartka były bardzo, ale to bardzo dziwne i podejrzane. On ewidentnie coś ukrywa, a pewnie przez tą tajemnice ze mną zerwał dla Mileny i chciał, abym go znienawidziła. Na to wpadłam wczoraj wieczorem. Dziś muszę dowiedzieć się o co chodzi. Ta, wiem jestem bardzo mądra.
Bartek
Szedłem do szkoły. Jakoś miałem dziwne przeczucie, że ktoś mnie obserwuje i mnie śledzi. Postanowiłem iść dłuższą drogą do szkoły, by stawić czoło temu komuś. To z jednej strony było głupie, ale z drugiej odważne. A ja chcę być postrzegany jako ktoś odważny, a nie jak tchórz. Skręciłem w uliczkę. Tylko jeszcze jeden skręt, kilkanaście kroków i będę w szkole. Nagle przede mną wyrósł mój stary koleżka, który zmusił mnie do zerwania z Dalią.
- Cześć młody.
- No hej...
- Podobno napisałeś prawdę Dalii.
- Nie... Skąd takie przypuszczenia?
- Myślisz, że was nie obserwuje? Mieliśmy umowę. Złamałeś ją.
- Ona o niczym nie wie!
- Tak? Pokaż telefon.
Przewróciłem oczami i oddałem mu mój sprzęt. Brunet chwilę go pooglądał, a potem gwałtownie rzucił go o ścianę. Telefon nie miał szans przetrwać tego upadku. Spojrzałem na niego z miną mówiącą "dlaczego?". Na szczęście miałem wszystko zapisane w chmurze, ale jeszcze nie mogłem odetchnąć z ulgą.
- Dlaczego?
- Nie wierzę ci. Ale powiedzmy, że teraz ci daruje. Może faktycznie coś źle zrozumiałem. Jednak pamiętaj, jeśli ona się dowie pożałujesz nie tylko ty, ale też i twoja malutka siostrzyczka.
- Ona ma dopiero dwa miesiące...
- Dlatego uważaj, co mówisz.
Mężczyzna odszedł ode mnie. Westchnąłem. Wziąłem resztki mojego telefonu i wrzuciłem go do plecaka. On był zdolny do wszystkiego. Bałem się, że zrobi krzywdę mojej małej siostrzyczce, a jednocześnie bałem się o Dalie. Nie była bezpieczna sama, a ja nic na to nie mogłem poradzić. Nie mogłem nikomu nic powiedzieć, bo ucierpiałaby Ula i może jeszcze ktoś? Musiałem jakoś dać sobie z tym radę, chociaż byłem w tym bagnie sam. Westchnąłem jeszcze raz i poszedłem w stronę mojej szkoły. Póki on żyje nikt nie jest bezpieczny. Gdybym miał odwagę już dawno zabiłbym go, ale boję się konsekwencji mego czynu. Obawiam się, że z nim nie wygram. Póki co jest dobrze, ale niedługo będę musiał zrobić to, co uważam za słuszne. Przypomniałem sobie, że to nie brunet pociąga za sznurki. On jest tylko od czarnej roboty. Ten chce dziewczyny, a jego szef chce czegoś, co ta dziewczyna ma. Jednak ona o tym nie wie. Oni też jeszcze nie. Sytuacja robi się bardziej skomplikowana, ale nie mogę nikomu zaufać. Muszę poradzić sobie sam. Żałuję tylko tego, że wmieszałem w to Dalie bez jej wiedzy i zgody. Żałuję tego, że brunet już wie, kim ona jest. Mam na głowie niewolnika i jego pana, a z każdym z nich inny układ. Za dużo tego, ale muszę sobie z tym poradzić. Mam nadzieję, że uda mi się odkręcić układ z brunetem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top