4
Dalia
Następny dzień. Kolejna przepłakana noc. Teraz już naprawdę chęci, które miałam zastąpiły się chęciami zemsty. Wiem, że to dla ludzi słabych, ale ja właśnie taka jestem. Słaba, niedoceniana, nic nie warta. Wcześniej zadał mi ból, ale jeszcze, głupia, myślałam, że dam radę to naprawić. Nadal miałam chęci pocałowania go czy przytulenia. Teraz mam tylko chęci zemsty. Moje serce było słabe, ze szkła. Roztukł je dwa razy, na balu i w szkole. Teraz zostało zastąpione przez kamień. Wiem, że szybko się nie pozbieram, bo już zgubiłam się w moim uczuciu co do niego. "Kocham cię" zostało zastąpione przez "nienawidzę cię", a najgorsze jest to, że to przez niego. Kogo ja oszukuje? To przez moją głupotę, naiwność, wrażliwość, ślepotę, głuchotę cierpię. Byłam głupia skoro myślałam, że on jest innym niż tym, przed którym mnie wszyscy ostrzegali. A teraz co? Cierpię. Jestem słaba. Mam przez niego czarne myśli albo przez moją głupotę. No nic. Zadam mu ból. Zemsta będzie piękna i gorzka.
Poszłam do szkoły z takimi oto myślami i żyletką w plecaku. Dziś albo jutro wprowadze w życie moją zemstę. Pod salą były już wszystkie dziewczyny z mojej klasy. Chłopców nie było. Podejrzane. Są ich plecaki, ale pod salą nie ma ani jednego chłopaka. Bardzo podejrzane.
- Hej. Gdzie się podziali chłopaki? - położyłam plecak i usiadłam obok dziewczyn.
- Cześć. Ty nam powiedz. - rzekła Misia.
- Zapewne tłuką już Bartka. - wzruszyła ramionami Marta.
- Ej no. Dalia miała sama zgadnąć.
- No cóż.
- Co? - brawo ja.
- Nie pamiętasz tej zasady? Jest. Nie jestem jedyna. - spytała Halina.
- Nie no pamiętam tylko czemu? Kiedy? Jak? I gdzie? Skąd wiecie, że o to im chodzi? - no przecież wiadomo, że o to chodzi. O co mi chodzi?
- Sami się przyznali dziwnym zachowaniem. Oraz ta zasada naprawdę się przyjęła. Nie pamiętasz już jak zlali Adama po tym co zrobił Sabinie? Sorki Sabina, że o tym przypomniałam. - powiedziała Julka.
- Nic nie szkodzi.
- Ja sama potrafię o siebie zadbać. - eee... no nie wiem.
- Powiedz to im. - rzekła Basia.
- Tak zrobię, ale później niech teraz jeszcze pocierpi.
- O czyli zasłużył na to co teraz robią mu nasi chłopcy skoro tak mówisz.
- A żebyś wiedziała. Po za tym już on mnie nie obchodzi.
Potem rozmawiały już o czymś innym, więc postanowiłam sprawdzić portale społecznościowe, które trochę zaniedbałam przez ostatnie dni. Odruchowo bez namysłu sprawdziłam jego ostatnie posty na facebooku. Oczywiście tam też musiał się pochwalić nową dziewczyną. Na szczęście kamień jest dość twardy, by to znieść. Wciąż nie rozumiem dlaczego. Nie warto do tego dochodzić. Najbardziej dobiło mnie moje zdjęcie z Bartkiem, a szczególnie napis nad nim: "Było, minęło i nigdy nie wróci". Chłopak na serio chce się mnie pozbyć. Może zrobił to obojętnie? Może miał być to tylko zwykły napis? A jednak dobił mnie i utwierdził w planowanej zemście. Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza. Ledwo zdołałam powstrzymać kolejne. Nie mogę tutaj płakać. Nie mogę pokazać swojej słabości. Nie mogę.
Chwilę później pod salę podbiegli zdyszani chłopcy, każdy z wielkim uśmiechem na twarzy.
- No i dostał nauczkę. - po tych słowach Wojtka rozległ się dzwonek, a na mojej twarzy zagościł wredny uśmieszek. Niedługo pocierpi też i psychicznie.
- Musicie nam to potem opowiedzieć. - stwierdziła Klaudia.
- Spoks.
Dosłownie po chwili przyszła pani. Pora na polski.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top