11

Bartek

Po szkole poszedłem od razu na pocztę. Wysłałem do niej list. Przeczuwam, że niedługo stanie się coś złego. Westchnąłem. Wróciłem do domu. Zdziwiło mnie, że drzwi od domu są otwarte. Pierwsze, co usłyszałem to płacz Uli. Przestraszyłem się. Rzucając plecak na podłogę, pobiegłem tam, skąd dochodził płacz. Bałem się, że oni już tu są. Bałem się o nią. Odetchnąłem z ulgą, widząc mamę uspakajającą siostrę. Siedziała z nią w salonie na sofie.

- O cześć synu. - rzekła, zauważając mnie.

- Cześć.

- Możesz podgrzać sobie obiad.

Powróciła wzrokiem do Uli, którą zaczęła karmić piersią. Czasem brzydzi mnie ten widok, ale teraz poczułem ogromną ulgę, że jednak zastałem z nią mamę, a nie bruneta. Prawdziwą mamę. Poszedłem do kuchni. Włączyłem gaz, by podgrzać obiad. Naprawdę podziwiam moją mamę, że mając małą na głowie wciąż dba o mnie i o tatę. Nie zapomina o nas, co się jej chwali. Szkoda tylko, że ma takiego syna, który naraził swoją siostrę, jak i rodzinę na niebezpieczeństwo. Jedna samotna łza spłynęła po moim policzku i wpadła niechcący do podgrzewanego sosu. Naprawdę jestem najgorszym synem świata.

Dalia

Idąc do domu, czułam się dziwnie. Tak, jakby ktoś mnie obserwował. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Przyśpieszyłam kroku, jednak na marnę, gdyż przede mną wyrósł jakiś brunet o stalowych oczach, ubrany w czarne dresy adidasa. Od razu skojarzył mi się z Sebixem.

- Cześć, mała.

- Nie mała, tylko niska, jak już.

- Ou. Umiesz pyskować?

- A żebyś wiedział.

- Idziesz ze mną. - chwycił mnie za ramię i pociągnął w swoją stronę.

Zabolało mnie to. Jednak po jakiś kilku krokach zluźnił uścisk. Wykorzystałam to i wyrwałam się mu, jednocześnie waląc go w krocze z całej siły. Cieszyłam się, że dziś założyłam obcasy.

- Au.. - chywcił się za bolące miejsce, a ja miałam szansę na ucieczkę.

Zaczęłam biec. Po kilkunastu metrach, jednak przeklnęłam swoją kondycję.

- Wiem, gdzie mieszkasz! - usłyszałam jeszcze.

Mimo to nie przestałam biec aż nie wpadłam do domu. Na szczęście drzwi były już otwarte, co oznaczało, że Ala jest już w środku. Od razu udałam się w stronę mojego pokoju, gdzie zostawiłam plecak. Później poszłam do kuchni, gdzie zastałam gotującą siostrę. Nie chciałam jej martwić, mówiąc o tym brunecie, więc tylko pochwaliłam jej kuchnie.

- Gacek jeszcze nie wrócił?

- Czekaj, a ty nie miałaś go odebrać?

- Nie, miał przyjść dzisiaj sam.

- A dobra. To jeszcze nie przyszedł. Ale luz pewnie zagadał się z kolegą czy coś. Wiesz, jak lubi mówić. Możesz nakryć do stołu?

Kiwnęłam tylko głową. Wyjęłam z szafek kuchennych cztery talerze i położyłam je na blat.

- Taty nie będzie. Dzwonił, że przedłużyło mu się w pracy... Wątpię w to, ale nic nie możemy zrobić...

- Spoko. Zamknij się dzisiaj w pokoju z bratem.

Nie odpowiedziała. Kiwnęła tylko głową. Odeszła od kuchenki i podeszła do mnie. Odłożyłam szklanki na blat i przytuliłam ją. Nigdy nie chciałam, by musiała dorastać tak szybko, jak ja. Mimo to nie potrafiłam jej przed tym uchronić. Tak samo było z Gackiem. Przez jakiś czas to ona musiała przejąć moje obowiązki, bo za bardzo przejęłam się tym zerwaniem. Żałuję tego. Puściłam ją i spojrzałam jej prosto w oczy.

- Bądź ze mną szczera. Bił cię, jak byłam na balu albo czy bił cię przez te ostatnie kilka dni?

Spuściła wzrok, a po jej policzkach spłynęły łzy.

- Tak... - wyszeptała.

Bez chwili zastanowienia znów ją przytuliłam. Zawiodłam ją, a także brata. Jednak dziś się to zmieni. Muszę poczekać na ojca i stanąć z nim twarzą w twarz. Muszę stanąć w obronie rodzeństwa. On nie może ich bić. To ja tu mam przyjmować ciosy za nich. To ja muszę jego ogarnąć.

- Obiecaj mi, że jeśli dziś usłyszysz krzyki... Albo, że coś spada na podłogę - nie wyjdziesz z pokoju. Obiecaj mi, że schowasz się z bratem i nie wyjdziesz z ukrycia aż do rana. Proszę...

- Jak chcesz...

- Obiecaj na mały paluszek. - puściłam ją i wyciągnęłam do niej owego palca.

- Obiecuję... - wyszeptała, wyciągając swój.

Usłyszałyśmy otwieranie się drzwi. Mimo, że jeszcze nie wszedł, już było go słychać. Rzuciłam siostrze porozumiewawcze spojrzenie i udałam się do przedpokoju. Zaczęłam zagadywać brata, by Ala mogła się ogarnąć. Nie chcemy psuć mu humoru, póki co. Po chwili razem poszliśmy do kuchni, gdzie mogliśmy zjeść smaczny obiad. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco do siostry i usiedliśmy przy stole.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top