5. Miłość
- Kto tam? - Zapytał szlochając czarnooki.
- To ja, otwórz.
Tom momentalnie rozpoznał głos Torda. Wstał i otworył drzwi, aby go wpuścić. Na podłodze była wielka kałuża - mieszanina alkocholu ze łzami. Tord wyginając się na wszystkie strony próbował ją ominąć. Gdy już udało mu się to, siadł koło kolegi na łóżku i przyciągnął ręką Toma do siebie, gmerając go po plecach (XD).
- No i czego płaczesz? Nic wiele się nie stało. Ja już ci wybaczyłem.
- N-n-na p-pra-awdę? - Tom spojrzał na Torda. Po jego policzku spływała łza. - A-ale da-alej Mat-tt nie.
- Nie martw się. On też ci przebaczy. Wiesz jaki on jest delikatny.
- No tak... - Tom pociągnął nosem - Słuchaj. No bo ja chciałem... chciałem...
- No dawaj chłopie! Zepnij poślady i powiedz to! Masz przecież 27 lat! (XD chyba tyle XD)
- Chciałem cię przeprosić za wszystko dziś i kiedykolwiek ci uczyniłem. - Po tych słowach Tom rzucił się w objęcie Torda.
Przytulali się chwilę, po czym Tord podniósł głowę Toma ręką. Ich oczy spotkały się. Wpatrywali się chwilę, aż w końcu Tord ppchylił się bardziej nad Tomem i... I pocałowali się. Był to długi pocałunek. Długi, ciepły i pełen miłości.
- Już nigdy więcej cię nie obrażę
Tord! - szeptał mu do ucha Tom.
- A ja nie pozwolę cię skrzywdzić. - odwzajemnił się czerwonobluzy.
Ręka Torda automatycznie skierowała się na głowę Toma i zaczął go głaskać po miękkich, puszystych włosach Toma.
- Oh, Tomi, ja naprawdę cię kocham.
- Ja ciebie też.
Przyjaciele odwzajemniali się ciepłymi uczuciami. Zrobiło im się gorąco. Obaj rozebrali się z bluz i podkoszulek. Oczom Torda ukazał się wielki sześciopak Toma.
- Oh, Tomi, ale masz formę! Chodzisz na siłownię?
- Tak, ale ty masz nie gorszą. - Odparł z ciepłym uśmieszkiem czarnooki.
- Oj Tomi, nie musiałeś!
- Daj spokój po prostu się ciesz...
Ciepła atmoswera trwała jeszczę chwilę, dopóki Edd nie zawołał ich na obiad.
Zrobiło się trochę niezręcznie. Oboje szybko złapali za swoje bluzy i zszedli na dół. Tam na nich czekali już Edd i Matt.
- I jak tam? - Spytał Edd.
- Ja... - Tom się znowu zląkł, ale gdy Tord klepnął go po plecach, kontynułował mówienie - Ja chciałem was przeprosić. Szczególnie ciebie Matt. Nie chciałem cię aż tak obrazić.
- Dobra tam, nieszkodzi. Ważne, że przeprosiłeś.
- To jak, jecie obiad? - Dorzucił Edd.
- No jasne, umieram z głodu. - Odpowiedział szybko Tord.
- A co jest? - spytał Tom.
- Zupa pomidorowa i ziemniaki z bekonem i brokułami.
- Ble! Brokuły... - Obrzydził się Matt
- Nie lubisz brokułów? - zdziwił się Edd. - Ppdejrzewam, że nawet nie próbowałeś!
Czekając na obiad, cały czas czerwono i niebieskobluzy patrzyli się na siebie od czasu do czasu puszczając do siebie oczka lub uśmiechając się. Tord ciągle nie mógł przestać myśleć o niesamowicie wyrzeźbionej sylwetce Toma. Na codzień nie było tego widać, gdyż czarnooki nosił trochę za luźną bluzę i spodnie dresowe. Teraz czuł do niego więcej niż przedtem. Z resztą tak jak on. Nie mógł pojąć kiedy Tom chodził na siłownię. Czy wymykał się po nocach z domu, czy trzyma taką formę od dawna. Ciągle miał widok gorącego sześciopaka przed oczami.
Wreszcie Edd zaserwował obiad.
- Mmm! Pomidorowa z muszelkami! Moja ulubiona! - cieszył się Matt.
- Moja też. Odezwał się po długim milczeniu Tom.
- Mi tam wszystko jedno. - Odparł z uśmieszkiem skierowanym do Toma Tord. Chłopak w niebieskiej bluzie zauważył to i odwzajemnił się mrugnięciem oka.
Po obiedzie, Tord złapał Toma na schodach.
- To jak. Kto przychodzi wieczorem do kogo? - zapytał z szerokim uśmieszkiem, mając na myśli umięśnione ciało Toma.
- No nie wiem, wybieraj. - odparł cicho Tom, rozglądając się czy nikt ich nie podsłuchuje.
- Nie mów, że się wstydzisz Tomi. Przecież to takie przyjemne. - Rzucił Tord, jednak Tom nie odpowiedział. Niebieskobluzy poszedł do swojego pokoju. Sprawiał wrażenie lekko oburzonego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top