2. Niespodzianka

- Która jest godzina Edd?
- 19:15. Jak myślisz Matt, przyjdzie czy nie?
- Nie wiem. Mam nadzieję, że znalazł naszą wiadomość na obroży Ringo - odrzekł Matt

Nagle do baru wkroczył Tom.

- Jeeeej! Jednak jest! - Powiedział uradowany przybyciem swojego kolegi Matt.
- I co tu takiego niby miało być?
- Wszystkiego najlepszego Tom! - odpowiedzieli chórkiem Edd i Matt.
- Spóźnione co prawda, ale ok. Tak wogóle gdzie jest Tord? - spytał Tom
- W wiadomości napisaliśmy ci, że niby miał coś załatwić, ale i tak to pewnie ściema. Wiesz jak to z nim jest. Nie do końca cię lubi... - Rzekł Edd - siądź i zjedz z nami twój tort urodzinowy. Matt wybierał go jakąś dobrą godzinę.
- Aaa No tak...
- Co do tortu, prawda, starałem się wybrać jak najlepszy, żeby ci smakował.

Po trzech godzinach rozmówek w barze, trójka przyjaciół udała się powoli do domu. Szli przez miasto, gdyż była ciepła noc. W domu zastali Torda.

- Oh, już jesteście... - rzekł Tord - Mam dla cie...
- Zejdź mi z oczu ty jebany komunisto! Zapchaj się tymi cygarrami! Nawet życzeń mi nie złożyłeś, bo po co!?
- Ależ To...
- Spierdalaj!

Tom poszedł do swojego pokoju znowu wkurzony. Wszedł zatezasnął drzwi do swojego pokoju siadł na łóżku i nagle się poderwał. Coś było pod koudrą. Odkrył ją i ujrzał nową, niebieską bluzę, buteklę jego ulubionego napoju wysokoprocentowego i kartkę. Podniósł ją i odczytał:

Najlepszego Tom!
Masz tu prezent, może ci się spodoba.
Tord

Wtedy Tom posmutniał. Zrobiło mu się żal Torda. Pomyślał:

- Jak mogłem go tak ochrzanić! Kupił mi prezent urodzinowy!

Wtedy Tom poczuł, że nie czuje już do niego nienawiści. Zaczął go akceptować. Po chwili do pokoju wszedł właśnie on pytając:

- I jak, podoba się?
- Oh i to bardzo! Przepraszam, że cię tak skrzyczałem.
- Normalne, jak na ciebie - rzekł Tord - Wybaczam ci.
- Przepraszam Tord za wszystko! - szlochał dalej Tom i rzucił się Tordowi na ramiona.

I wtedy w Tordzie też coś zaiskrzyło.
On tak samo nie czuł już nienawiści do Toma. Ba! On poczuł coś o wiele więcej.

- Tord? - spytał Tom - Myślę, że nie powinnimśy się już kłócić i nienawidzić.
- Zdecydowanie. - Odparł Tord

Oboje się zarumienili, atmosfera w pokoju podniosła się, ale szybko opadła, gdy Edd zawołał:

- Jecie kolację?
- Nie, nie jestemśy głodni. - Szybko odparł Tord
- Może jednak co zjecie?
- Nie, serio nie jestemy głodni. - Rzucił Tom

Od tego wydarzenia Tom i Tord do końca dnia nie odzywali się do siebie. Mśyleli ciągle o sobie. Tej nocy Tom nie mógł spać. Ciągle mylał o Tordzie i co dalej.

Następnego dnia, od rana, zupełnie inaczej na siebie patrzyli. Zaczęli powoli już rozmawiać, jednak dalej z dystansem. Edd to zauważył i z niepokojem zapytał:

- Co się stało? Tak dziwnie ponuro wyglądacie...
- Nie, wszystko w porządku. - Rzekł Tom - Co jest na śniadanie?
- To co chcesz. Rano pojechaliśmy jeszcze z Mattem po konkretniejsze zakupy. Starczy na dłużej. - Mówił spokojnie Edd - Są
jajka, płatki, chleb, jogurty, prawie wszystko!
- Mhm Chyba wezmę kanapkę...
- A ty Tord?
- Ja to samo co Tom.
- Chcecie co do picia? Może colę?
- Edd, przecież wiesz, że nie lubię   coli! - Odparł z oburzeniem Tom
- Dobra tam, tylko żartowałem...
- Gdzie jest Matt? - Spytał Tord - Nie widzę go tu.
- On został w sklepie z lustrami... To istny raj dla niego. Napisałem mu, żeby wrócił na obiad. Mam nadzieję, że nie przyniesie kolejnego lustra ze sobą...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top